sobota, 30 maja 2015

Rozdział 29

                                                         ★Vanessa★

Już mam dość pracy na dzisiaj, bo było mnóstwo klientów. Cieszę się, że zostało mi tylko pół godziny. To teraz mogę się trochę poobijać. Powoli bez pośpiechu zakładam nowe ubrania na wieszak, ale jeden mi spdał i schyliłam się, żeby go podnieść, ale zrobił to ktoś inny. Podniosłam głowę do góry i zobczyłam przed sobą przystojnego bruneta. Zaraz, zaraz, czy to nie jest Luke, mój były chłopak?
 - Vanessa?- spytał zdziwiony.
 - Luke?
 - Jejku serio to ty?
 - No tak.- uśmiechnęłam się do niego, a on zaraz mnie przytulił tylko, że nie czułam się przy nim wtedy, gdy byliśmy razem. Po chwli puścił mnie.
 - Wyładniałaś.- uśmiechnął się, ale nie zarumieniłam się, tak jak dawniej.
 - Dziękuję, ale ty nic się nie zmieniłeś.- zaśmiałam się, a on udał obrażonego.- No dobra wyprzystojniałeś.
 - Dzięki, ale widzę, że twoje poczucie humoru nadal się nie zmieniło.
 - Wiem, a twoje też.
 - I ta twoja szczerość. Po prostu nic się nie zmieniłaś.- uśmiechnął się do mnie i muszę przyznać, że cieszę się, że go tu widzę.
 - A co ty robisz w Los Angeles?- spytałam.
 - Ciebie mógłbym spytać dokładnie o to samo.
 - Pierwsza spytałam.- uśmiechnęłam się.
 - Postanowiłem się wyprowadzić od rodziców i zacząć żyć na własną rękę. Ten pomysł podsunął mi Chris. Wiesz o kim mówię, prawda?
 - Tak wiem. Chris to twój przyjaciel. Od kiedy tu jesteś? Gdzie ty mieszkasz? Nigdzie cię nie widziałam.
 - Jestem tu już tydzień. Mieszkam na ulicy High Street 7, a ty?
 - Dalej od ciebie, bo na Light Street 53. Czyli, że ty mieszkasz w centrum. Ja za to blisko plaży.
 - A tak wogóle, to dlaczego się tu przeprowadziłaś?- spytał, a ja trochę posmutniałam, bo to niestety wiąże się to z moimi rodzicami.
 - Ja i Laura przeniosłyśmy się tu, bo...- przerwałam na chwilę, bo jaki kolwiek temat o rodzicach bardzo mnie smuci.
 - Ty i Laura, a wasi rodzice?- spytał, a ja mi w oczach stanęły łzy, które szybko starłam.- Van co się stało, że płaczesz?- powiedział z troską.
 - My przeprowadziłyśmy się tutaj, bo nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym dwa miesiące temu.- odparłam, a po moich policzkach spłynęły dwie duże łzy.
 - Vanessa już uspokuj się.- powiedział Luke i mnie przutulił, co musiało trochę wyglądać dziwnie, bo jestśmy w sklepie, ale poczułam się przez ten gest lepiej, choć nie dokońca i nie wiem czemu.- Już dobrze?
 - Tak.- odpowiedziałam, a chłopak wypuścił mnie z objeć.
 - Nie wiedziałem o tym. Bardzo mi przykro.
 - Już może skończmy ten temat, bo nie chcę płakać przy ludziach.
 - To może się gdzieś spotkamy i wszystko mi opowiesz, co ty na to?- uśmiechnął się do mnie.
 - Nie mam nic przeciwko.- również się uśmiechnęłam.- Gdzie?
 - Wiesz, ja nie znam jeszcze tu jakiś miejsc, ale ostatnio byłem na otwarciu takiej nowej knajpki ,,Sunset". To może tam?
 - To ty tam byłeś? Nie widziałam cię. Dlaczego do mnie nie podeszłeś?
 - Bo ty cału czas trzymałaś się tego zespołu. Widziałem też, jak śpiewasz z takim blodynem. Łączy was coś?- spytał, a ja zdziwiłam się tym pytaniem. Na jakiej postawie on wyciąga takie wnioski?
 - Chodzi ci o Riker'a z R5?
 - Tak o niego. Odpowiedz na moje pytanie. Jesteście razem?
 - Nie, my tylko jesteśmy przyjaciółmi.- odparłam.- Dlaczego pytasz?- spytałam, bo po prosu musiałam się tego dowiedzieć.
 - Bo jakoś tak patrzyliście się na siebie podczas śpiewania, a później widziałem, jak tańczycie wolnego. Napewno nie łączy cie z nim coś więcej niż przyjaźń?- zapytał, a ja mimo, że znałam odpowiedź, to trochę mnie ona zastanawiała.
 - My jesteśmy przyjaciółmi.- powiedziałam.
 - Okey, to czyli spotykamy się w ,,Sunset"? O której ci pasuje?
 - Okey, to może o 18:00?
 - Może być jutro?
 - Tak.
 - Czyli wszystko mamy już omówione. Pa Vanessa. Do jutra.
 - Pa Luke. Miło było cię znowu spotkać.- uśmiechnęłam się do niego, a on schylił się trochę i pocałował mnie w policzek, a ja zarumienłam się i uśmiechnęłam się. Brunet odszedł, a ja nadal stałam w miejscu z uśmiechem na twarzy. O moja zmiana już się kończy! Przypomniałam sobie i wyszłam ze sklepu. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego Luke myślał, że mnie i Riker'a coś łączy? Przecież my zachowujemy się, jak przyjaciele. Ross i Laura gdy nimi byli, to gdy się na nich patrzyło, to wyglądali na parę, ale ja i Riker? Traktuję go, jak przyjaciela, ale nic więcej. Chciaż coś się jednak między nami stało podaczas tego spania w jednym łóżku. Gdy wszedł do pokoju w samych bokserkach, to nie wiem czemu, ale dostałam lekkiego zwisu i byłam trochę speszona, a przecież widziałam go już pare razy rozebranego, gdy byliśmy na plaży i na biwaku. Gdy mnie obejmował do zaśnięcia, to czułam się w jego ramionach bezpieczna i coś jeszcze, ale nie umiem dokładnie określić tego uczucia. Gdy to zrobił to poczułam, że przez całe moje ciało przechodzą ciepłe dreszcze. Zaraz, zaraz, czy tak właśnie ma Laura? Tak ona tak mówiła, że przez dotyk Ross'a czuje właśnie takie dreszcze. Czyli, że ja jestem zakochana w Rikerze? Nie, to nie jest możliwe. Chciaż już tak dawno nie byłam zakochana, że może zapomniałam, jake to jest uczcie, ale raczej nie wyobrażam sobie, że zakochałam się w nim. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Teraz to chyba ja potrzebuję rady od Laury, bo ona takie rzeczy doznawała na własnej skórze. Chciaż może ja odczuwam to wszystko inaczej? Przecież nie ma okereślonej listy rzeczy, które dzieją się, gdy jest się zakochnym, bo każdy odczuwa to inaczej. Z takimi myślami doszłam do domu. Weszłam do środka i udałam się do salonu, w któym zastałam Raini, która oglądała telwizję.
 - O hej Raini.- odezwałam się.
 - Hej Van.- powiedziała, a ja usiadłam obok niej na kanapie.
 - Laura nie poszła do pracy?- spytałam, bo trochę dziwiło mnie, że była sama.
 - Laura jest w pracy.
 - To dlaczego tu jesteś?
 - No bo moja ciocia jutro przeprowadza się do Nowego Jorku do swojej siostry, a dom sprzedaje, więc nie mam gdzie mieszkać. Oczywiście mogłabym wrócić do Miami do rodziców, ale nie chcę opuszczać moich przyjaciół. Spytałam się Laury, czy mogę u was zamieszkać, a ona zgodziła się, a ty się zgadzasz?
 - Pewnie, bo przecież nie zostawia się przyjaciół w potrzebie.- uśmiechnęłam się do niej.
 - Dziękuję wam, obie jesteście kochane, że to robicie.- powiedziała i przytuliła mnie.
 - Nie ma za co.- odparłam i puściłuśmy się.- A tak wogóle, to w którym pokoju śpisz?
 - W tym na górze obok Laury.
 - Aha.- odpowiedziałam i po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.- Otworzę.- odparłam i poszłam na korytarz. Otworzyłam drzwi, za którymi stał Riker. Co on tu robi?
 - Hej Van.- uśmiechnął się do mnie, a mi jakoś tak się zrobiło cieplej na sercu.
 - Hej Riker.- powiedziałam, a on przytulił mnie na powitanie, jak mieliśmy w zwyczaju. Tylko, że przy tym poczułam się jakoś inaczej niż zwykle. Co się ze mną dzieje? Po chwili puściliśmy się i przypadkowo spojrzałam mu w oczy, ale szybko odwróciłam wzrok.- A tak wogóle, to po co przyszedłeś?- spytałam, bo trochę dziwił mnie jego widok.
 - Tak sobie, bo nudziło mi się w domu.- uśmiechnął się do mnie.
 - Okey to wchodź.- odparłam i zamknęłam drzwi. Poszliśmy do salonu.
 - O widzę, że Raini jest z tobą.- powiedział.
 - Tak, ale już mnie nie ma.- uśmiechnęła się do mnie i poszła na górę. Czyli zostaję z Riker'em sam na sam. Po chwili usiedliśmy na kanapie.
 - Co Raini tu robi?- spytał.
 - Onq teraz będzie tutaj mieszkała, bo jej ciocia przeprowadza się i Raini nie ma gdzie mieszkać.
 - Czyli teraz będziecie mieszkały we trzy.- powiedział i zapanowała pomiędzy nami cisza. Może powiem Riker'owi o Luku? Czemu nie. Jestem ciekawa jego rekcji. Zresztą jest przecież moim przyjacielem, to jak ma zareagować?
 - Zgadnij kogo dzisiaj spotkałam w pracy?- przerwałam chwilową ciszę.
 - Nie mam pojęcia.
 - Spotkałam mojego byłego chłopaka Luka i umówiliśmy się jutro na spotkanie.- odparłam i bacznie przyglądałam się Riker'owi, a on widocznie był trochę zdziwiony i jeszcze coś malowało mu się na twarzy, ale nie umiem tego określić.
 - A gdzie idziecie?- spytał.
 - Do ,,Sunset", żeby wszystko sobie opowiedzieć odkąd się rozstaliśmy.
 - Kiedy byliście razem?
 - Dwa lata temu.
 - Dlaczego zrewaliście? Pokłóciliście się, czy co?
 - Układało nam się bardzo dobrze i byliśmy razem pół roku, ale później niestety zerwaliśmy, bo wyjeżdżał z rodzicami do Nowego Jorku i nie chcieliśmy mieć zwązku na odległość. Teraz przeprowadził się tutaj.
 - A teraz chcielibyście do siebie wrócić?- spytał i uważnie mi się przyglądał.
 - Nie wiem może. Chciaż trochę chciałabym, żebyśmy byli razem. Dlatego też chcę się z nim jutro spotkać.- odparłam, a Riker chyba trochę posmutniał. Czy mi się wydaje, czy on jest zazdrosny o Luka? Nie mam pojęcia, ale muszę go teraz obserwować.
 - A co jeśli on się zmienił?- zapytał i chyba do czegoś dążył.
 - Nie wiem, ale raczej nie, bo nadal był taki wesoły, jak zawsze i miły dla mnie.
 - A co jeśli by się zmienił? Chciałabyś być wtedy jego dziewczyną?
 - Zależy, jaka byłaby to zmiana, ale nie wiem. Co tak mnie o to wszystko pytasz, co?- zpytałam i uśmiechnęłam się do niego.
 - Żeby się więcej o tobie dowiedzieć.- również się uśmiechnął.- Nie wiem jeszcze czegoś?- odparł, a ja pomyślałam chwilę, o czym mu jeszcze nie powiedziałam.
 - Wiesz, nie wiem czy nadal potrafię się całować.- powiedziałam i zarumieniłam się lekko. Dlaczego ja to powiedziałam? Nie wiem, ale jestem ciekawa, co powie Riker.
 - Z tego nigdy się nie wychodzi z wprawy.- uśmiechnął się do mnie.
 - Ale, co jak ja już dawano tego nie robiłam, a było to dwa lata temu.
 - Ale dlaczego ci na tym tak zależy?- spytał i przusunął się bliżej mnie, co nie przeszkadzało mi. W ręcz przeciwnie, cieszyłam się, że jesteśmy blisko.
 - No, bo jeśli znowu zejdę się z Lukiem, to raczej będziemy to robić.- powiedziałam, a on chyba znowu trochę posmutniał.
 - Nie musisz się o to matrwić, bo ta umiejętność przychodzi w tej chwili, gdy on cię pocałuje.
 - Ale, co jeśli ja źle odczytam jego intencje i zrobię coś źle?- spytałam i spojrzałam mu w oczy i nie oderwałam od nich wzroku.
 - Szczerze, to wtedy nie wiem.- uśmiechnął się i znowu się przybliżył.
 - Ale...- zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć, bo Riker pocałował mnie, co mnie na początku zdziwiło, ale zaraz ucieszyłam się i odwzajemniłam gest. Poczułam, że uśmiechnął się. Całował mnie delikatnie, jakby z obawą, ale z czasem zaczęliśmy to robić coraz namiętniej, a na całym ciele czułam przyjemne dreszcze, a w brzuchu motylki. Jejku całuję się właśnie z moim przyjacielem i bardzo się z tego cieszę. Zaraz, zaraz skoro jesteśmy przyjaciółmi, to nie powinniśmy tego robić. Odsunęłam się od Riker'a i bałam się spojrzeć mu teraz w oczy, bo to nie powinno się stać. Po chwili jednak podniosłam trochę głowę i zobaczyłam, że jest trochę zdziwiony, ale kąciki jego ust unosiły się lekko ku górze.
 - Wiesz Van ja muszę już iść.- powiedział trochę się jąkając.
 - Okey nie będę cię zatrzymywać.- odparłam, a blondyn wstał z kanapy i zauważyłam, że się uśmiecha i to bardzo mocno. Po chwili poszedł na korytarz i usłyszam odgłos zamykanych drzwi, a ja położyłam się na kanapie. Wow, co to było? Co się z nami stało? Jak to się mogło wydarzyć skoro jesteśmy przyjaciółmi? Tyle pytań sobie zadałam, a na żadne nie umiem odpowiedzieć, ale spróbuję sobie wszystko dokładnie przeanalizować. Dlaczego Riker mnie pocałował? Kierowały nim jakieś uczucia, czy może wpłynęła na to ta cała sytuacja? Nie wiem, co on czuł podczas tego, ale ja wiem. Byłam naprawdę szczęśliwa i nie umiem tego szczęścia wyrazić słowami. Czułam dresze i motyle w brzuchu. Najważniejsze jest to, że ja chciałam tego pocałunku. Tak, gdy Riker to zrobił, to nawet o tym nie myślałam. Czyli w to wszystko oznacza, że zakochałam się w nim? Nie. Nie wiem. Może? Chciaż? Nie mam pojęcia, co mam o tym myśleć. W jaki sposób mam się tego dowiedzieć, co do niego czuję? Gdy Laura też się wahała to umiałam jej pomóc i doradzić i zrobiłam to chyba dobrze, bo są razem, ale jeśli w grę wchodzą moje uczucia, to już nic nie wiem. Dlaczego tak jest, to tego nie wiem. Umiem komuś doradzić, ale samej sobie to już nie. Muszę zapytać o to Laury, bo w końcu ona i Ross też byli przyjaciółmi i zakochali się w sobie, ale co najważniejsze są razem. Może ja i Riker mamy podobnie? Chciaż przecież ja nie wiem, co on do mnie czuje. Wydaje mi się, że może się w nim zakochałam, ale nie jestem tego pewna. Tak muszę udać się po radę do Laury, ale ona jest jeszcze w pracy, więc muszę czekać. Może zajmę się czymś innym? Tak to dobry pomysł, ale czym? Może telewizja? Dobry sposób na zabicie czasu. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Skakałam po kanałach aż trafiłam na jakiś ciekawy film i zaczęłam go oglądać chciaż nie umiałam się skupić, bo ciągle myślałam o tym pocałunku. Już o tym nie myśl! Uderzyłam się w głowę, ale to nie pomogło. Super karcę sama siebie w myślach i biję się. Ze mną chyba nie jest najlepiej. Postarałam się nie myśleć o niczym i udało mi się to tak w połowie, ale to już coś. Oglądałam telewizję i czekałam na Laurę.
                                                                  ****
                                                             ★Riker★

 Wyszedłem z domu Vanessy i cały czas się uśmiecham. Dlaczego nie mogę przestać? Wogóle, jak to się stało, że ją pocałowałem? Właśnie pocałowałem moją przyjaciółkę! Chciałem tego? Tak i to z całą pewnością. Gdy spojrzałem jej w oczy to nie wiem czemu, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. Van odwzajemniła pocałunek, ale również go przerwała, ale nie wiem czemu. Mi bardzo podobał się. Chyba coś się między nami zmieniło, bo na początku naszej znajomości nie czułem się tak, jak przed chwilą. Nie chciałem jej wtedy całować, a teraz tak. Dlaczego tak jest? Zakochałem się? Niby kiedy to się stało? Kiedy zaczęło się coś zmieniać? Tyle pytań, a ja nie znam na nie odpowiedzi. Po chwili zorientowałem się, że mijam już mój dom, więc zawróciłem i wszedłem do środka nadal się uśmiechając. Muszę chyba to komuś powiedzieć. Tylko komu? Rydel? Nie, bo gdy Ross jej wszystko mówił, to ona przekazywała to dziewczynom. Więc komu? Zastanowiłem się chwilę. Ross, on chyba będzie najlepszy, bo też przecież zakochał się w przyjaciółce. Tak pojdę do niego. Poszedłem na górę do jego pokoju i wszedłem do środka. Zastałem go słuchającego muzyki na swoim łóżku. Gdy mnie zobaczył ściągnął słuchawki.
 - Siema Ross.- odezwałem się.
 - Siema Riker, a po co do mnie przyszedłeś?- spytał i usiadł.
 - Co już nie mogę sobie porozmawiać tak od siebie ze swoim bratem?- odparłem, a on uniósł do góry jedną brew.- No dobra przyszedłem po radę.
 - Po radę? Z takimi rzeczami to może idź do Rydel.
 - Ale chyba ty będziesz lepiej znał się na rzeczy.
 - O jaką radę co chodzi?
 - Sercową.- odpowiedziałem i usiadłem obok niego na łóżku.
 - Sercową? Riker ty się zakochałeś? W kim? W Vanessie?- spytał i poruszał znacząco brwiami.
 - Tak zgadłeś w Vanessie, ale nie wiem, czy jestem w niej zakochany.
 - Bazując na moim doświadzeniach to, gdy mi wszystko opowiesz, to sam znajdziesz odpowiedź. Jak to się stało?
 - Przed paroma minutami byłem u niej, bo nudziło mi się w domu. Po tym, jak powiedziała, że spotkała dzisiaj swojego byłego chłopaka i umówiła się z nim na spotkanie, poczułem take dziwne ukłucie w sercu. To pewnie była zazdrość. Później, gdy zaczeła mówć o tym, że nie wie, czy umie się jeszcze całować i spojrzała mi w oczy, to nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją.- uśmiechnąłem się do siebie, gdy o tym wspomniałem.
 - A ona jak na to zareagowała?- spytał Ross.
 - Odwzajemniła pocałunek, ale później go przerwała i w jej oczach zauważyłem, że była zdziwiona, zresztą tak samo, jak ja. Po tym wszystkim wyszedłem z jej domu, bo miałem takie wrażenie, że teraz będzie ciężko nam rozmawiać.
 - A od kąd zacząłeś coś czuć do Vanessy?
 - Coś się między nami zmieniło chyba od naszego wspólnego śpiewania. Wtedy na scenie, gdy patrzyliśmy sobie w oczy, to wtedy pierwszy raz miałem ochotę ją pocałować. Później, gdy tańczyliśmy wolnego, to czułem się naprawdę szczęśliwy, a moje serce biło szybko. Jeszcze, gdy razem spaliśmy, to gdy ją objąłem poczułem, że po moim ciele przeszły ciarki. Właśne od tych momentów zaczęłem patrzeć na Vanessę inaczej niż na przyjaciółkę, a po tym pocałunku odniosłem wrażenie, że zakochałem się w niej.- powiedziałem całą prawę i chyba rzeczywiście, tak jest. Zakochałem się w swojej przyjaciółce. Wow! Tylko co czuje do mnie Van? Co jeśli nie odwzajemnia moich uczuć? Co jeśli będzie z tamtym chłopakem? Jak będę się z tym czuł? Znowu tyle pytań, a ja nie znam na żadne odpowiedzi. Jestem jednak pewny jednego, że zakochałem się w niej.
 - Ej Riker, czy ty mnie słuchasz?- z moich przemyśleń wybudził mmie głos Ross'a.
 - Nie, sorki zamyśliłem się.- odparłem.- Możesz powtórzyć, co mówiłeś?
 - Myślałeś o Van, co nie?
 - No tak.
 - Wiedziałem, a wracjąc do tego, co mówiłem.- przerwał na chwilę.- Co teraz zrobisz?
 - Jeszcze nie wiem. Co powinienem teraz zrobić?
 - Powinieneś z nią porozmaiwać to tym.
 - Co jeśli nie będzie chciała?
 - Wiesz raczej będzie chciała.
 - Skąd wiesz?
 - Tak było w przypadku moim i Laury.- uśmiechnął się do siebie.- Mieliśmy taką samą sytuację i Lau na następny dzień chciała się ze mną spotkać.
 - A ty wtedy nie powiedziałeś jej, co czujesz.- odparłem.
 - No wiem, ale ty takigo błędu nie popełnij. Jeśli jesteś pewny swoich uczuć do niej, to jej to powiedz.
 - Co jeśli ona nie będzie czuła tego samego, co ja?
 - Raczej będzie, bo pewnie teraz Laura pomaga jej do tego dojść.
 - Tak myślisz?
 - Tak.
 - A co jeśli ona będzie chciała zostać dziewczyną tego jej byłego chłopaka?
 - Jak oni się rozstali? Wiesz może?
 - Wiem. On wyjechał z rodzicami do Nowego Jorku i nie chcieli być w związku na odległość, więc zerwali.
 - Czyli zerwali dobrowlnie. Wiesz jeśli się pospieszysz to uda ci się ją zdobyć, a jeśli wyprzedzi cię ten chłopak, to niestety będziesz musiał się męczyć, żeby ją odzyskać. Teraz liczy się czas, Riker.
 - Tak masz rację. Muszę porozmawiać z Vanessą i może uda mi się powiedzieć, to co czuję.
 - Kochasz ją? Chcę się tylko upewnić.
 - Tak.- odparłem bez namysłu, bo tak mówiło mi serce, a ja bardzo często kieruję się nim i jak narazie nie zawiodłem się na nim.
 - Skoro tak, to walcz o nią.
 - Dzięki Ross za radę.
 - Spoko, czego się nie robi dla brata.- uśmiechnął się do mnie.
 - To ja teraz idę już do siebie.- powiedziałem i wstałem z łóżka.
 - Okey, a kiedy pójdziesz do Vanessy?
 - Nie wiem jeszcze, ale muszę zdążyć przed jej randką z tym chłopakiem.
 - To powodzenia życzę.
 - Dzięki przyda się.- uśmiechnąłem się i wyszedłem z pokoju Ross'a.
                                                                  ****
                                                           ★Vanessa★

 Usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Może to moja siostra? Oby, bo jeśli to Riker to nie wiem, co zrobię. Moje obawy w mig zostały rozwiane, bo do salonu weszła Laura.
 - Hej Van.- powiedziała i usiadła obok mnie na kanpie.
 - Hej Lau, jak tam w pracy?- spytałam.
 - Dobrze, bo już od jutra pracuję na ranną zmianę, bo chcę spędzać popołudnia z Ross'em.- odparła, a ja chiałam powiedzieć jej to, co mnie dręczy, ale nie umiałam jakoś zacząć.- Van wszystko dobrze, bo jakoś jesteś taka zamyślona, czy mi się wydaje?- spytała.
 - Chcę ci o czymś powiedzieć, co mnie dręczy od paru godzin.- zaczęłam niepewnie.
 - O czym? Co się stało, gdy mnie nie było?- zapytała Laura i wyraźnie się zaciekawiła.
 - Wiesz, no...- przerwałam chciaż nie wiem, czemu to robię, a chcę mieć to szybko z glowy, więc muszę się już wziąć w garść. Spokojnie. Wdech. Wydech. Wdech. Czego ja się wogóle tak boję?
 - Van! Vanessa! Słuchasz mnie?- moje przemyślenia przerwał głos mojej siostry.
 - Co mówiłaś?- spytałam.
 - Van, co ci się stało? Mam się czegoś bać?
 - Nie musisz się niczego bać. Musisz mi doradzić.
 - Uff... a już się bałam, że to coś złego. Ma ci doradzić w sprawie...?
 - W sprawie sercowej.
 - Co? Van ty się zakochałaś? W kim? W Rikerze? Co się tu działo?- Laura zbombardowała mnie gradem pytań, które powiedziała na jednym tchu.
 - Nie wiem, czy się zakochałam, ale muszę ci opowiedzieć, co mi się dzisiaj stało.
 - No to mów, bo teraz zaciekawiłaś mnie tą sprawą.- uśmiechnęła się do mnie.
 - Zgadnij kogo spotkałam dzisiaj w pracy?- spytałam i zaczęłam tak samo, jak z Riker'em.
 - Hmm... no nie wiem... Riker'a?
 - Pudło, ale będzie o nim później.- uśmiechnęłam się.
 - Czyli będzie się działo.- moja siostra zaśmiała się.- Kontynuuj.
 - Spotkałam Luke'a...- zaczęłam, ale przerwała mi Laura.
 - Ale co on tutaj robi?
 - Zamierzałam to za chwilę powiedzieć, ale ty mi przerwałaś.
 - Sorki już siedzę cicho.- powiedziała i ,,zamknęła" usta na zamek.
 - No więc Luke przyjechał tutaj, bo chce żyć na własną rękę. Jest tu już tydzień i był nawet w ,,Sunset" i widział mnie, ale nie podszedł, bo cały czas byłam z Lynch'ami. Nie rozmawialiśmy już dłużej, tylko umówiliśmy się w ,,Sunset" na pojutrze.
 - Czyli idziesz z nim na randkę?- spytała Laura.
 - Nie. To jest tylko takie spotkanie, żeby coś o sobie powiedzieć od czasu, gdy zerwaliśmy.
 - No trochę tego było. Chciałabyś, żebyście znowu byli razem?
 - Jeszcze nie wiem, bo po tym, co mi się przytrafiło później z Riker'em, to już nic nie wiem.
 - No to mów mi tu szybko, co się między wami stało.
 - Gdy przyszłam z pracy, to chwilę później przyszedł do mnie Riker. Opowiedziałam mu to, co tobie, a na końcu...- przerwałam, żeby zrobić Laurze trochę napięcia, która siedziała już jak na szpilkach.
 - No mów.- powiedziała szybko.
 - No, więc... my... znaczy on... pocałował mnie.- uśmiechnęłam się, a moja siostra gwałtownie wstała z kanapy i zaczęła skakać w miejscu, piszeczeć oraz uśmiechać się.
 - Ja nie wierzę! Wow! Czyli, że między wami coś jest?! Odwzajemniłaś pocałunek?! Co się stało później?!- wszystko powoiedziała na jednym tchu i z powrotem usiadła obok mnie.
 - Odwzajemniłam i to ja go przerwałam.
 - Co?! Dlaczego?
 - No, bo my jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie całują się...- zaczęłam, ale Laura znowu mi przerwała.
 - Długo się całowaliście? No przyznaj się.- uśmiechnęła się do mnie.
 - No nawet długo.- zarumieniłam się lekko.- Ale tak, jak mówiłam przerwałam to, bo jesteśmy przyjaciółmi.
 - No to, co z tego? Ja z Ross'em miałam tak samo i też uważałam, że to trochę nie w porządku, ale dzięki temu jesteśmy razem.- uśmiechnęła się. Rzeczywiście ich historia wyglądała podobnie. Laura przyszła do Ross'a, żeby mu się wygadać o Zack'u i później się pocałowali. Ja i Riker mieliśmy podobnie.
 - Zauważyłam teraz, że nasze historie są podobne.- odparłam.
 - Do czego zmieżasz?
 - No, bo patrz ty, gdy spotkałaś Zack'a, to poszłaś do Ross'a wszystko mu opowiedzieć i pocałowaliście się. Za to ja też spotkałam swojego byłego chłopaka, też mówiłam o tym Riker'woi i również się się całowaliśmy.- przedstawiłam swoją teorię.
 - Tak dobrze myślisz. Czyli waszym następnym krokiem to zostanie razem.
 - Tego już nie sugerowałam.
 - No, ale Van rzeczywiście nasze relacje z chłopakami wyglądały podobnie.
 - No nie jestem tego pewna, czy musi być tak, jak w waszym przypadku.
 - Jeśli tą drogą do ciebie nie dotrę, to inną.- przerwała na chwilę.- No, więc, jak się czujesz po tym pocałunku?- spytała, a ja chwilę zastanowiłam się nad odpowiedzią.
 - Czuję się szczęśliwa. Gdy się całowaliśmy to po moim ciele przechodziły ciarki, a w brzuchu miałam motylki. Cieszę się, że to się stało.- odpowiedziałam.
 - Okey, czyli tą sprawę mamy załatwioną. Teraz powiedz mi, co się działo, gdy spaliście w jednym łóżku?
 - A to do czego ci potrzebne?
 - Na końcu wyciągnę konkretne wnioski, więc mów.
 - No spaliśmy przytulieni do siebie i też czułam się podobnie, gdy się całowaliśmy. Gdy zobaczyłam go bez koszulki to trochę się onieśmiliłam, a widziałm go już tak pare razy. Tyle się wydarzyło.
 - Czyli wszystko wskazuje na to, że jesteś w nim zakochana.
 - Ale ja tego nie jestem pewna.- zaprzeczyłam.
 - Ale Van pomyśl trochę i dojdziesz do takch samych wniosków, co ja.
 - No nie wiem.
 - Już wiem! Ty po prostu nie chcesz się do tego przyznać. Van ja wiem, jak to jest, gdy stanie się taka rzecz, ale przez to da się przejść. Mieć chłopaka, który był twoim przyjacielem to bardzo fajna sprawa, bo moższ mu całkowicie zaufać i dużo o nim wiesz. Zresztą, co ci szkodzi możecie spróbować, jak to jest być razem, a gdy wam to nie wyjdzie, to nadak będziecie przyjaciółmi.- powiedziała i miała rację. Chyba nie chcę się do tego przyznać, że jestem zakochana w Rikerze. Pozostaje tylko jedna sprawa, czyli co on do mnie czuje. Może na ten pocałunek zadecydowała ta chwila. Co by było gdybym nie wspomniała o tym, że nie wiem, czy umiem się całować. Dlaczego ja to wogóle powiedziałam? Nie mam pojęcia. Szczerze, to cieszę się z tego, co się stało. Była to niezwykła chwila, której już tak dawno nie przeżywałam. Zobaczę, co się stanie dalej. Przez cały czas, gdy o tym wszystkim myślałam panowała cisza, a Laura najwyraźniej czekała aż coś powiem na ten temat.
 - Wiesz chyba masz rację.- odezwałam się.
 - No pewnie, że mam. Teraz musisz się tylko spotkać z Riker'em i zobaczyć, jaka będzie twoja reakcja na jego widok i jego na twój.
 - Nie wiem, czy teraz dam radę z nim normalnie rozmawiać.
 - Pamiętasz, jak niedawano ty mi doradzałaś?
 - No tak, ale co to ma do rzeczy?
 - Skoro umiałaś dobrze mi doradzić, to zrób tak teraz sobie. Zrób coś podobnego, co ja. Już wiem. Pójdź na to spotkanie z Luke'iem i później powiedz o tym Riker'owi i sprawdź jego reakcję.
 - Czyli to jest ta moja rada o flirtowaniu z innym?
 - Tak, a w moim przypadku podziałała, tylko, że później wiesz, co się stało.- westchnęła.
 - Tak wiem. Nie zgodziłaś się zostać dziewczyną Ross'a.
 - I tego błędu nie popełnij. Rozwińcie najpierw swoj uczucia, a gdy cię o to spyta, to gdy będziesz już pewna swoich uczuć, to zgódź się, bo jeśli chłopak o to pyta, to zależy mu na tobie.
 - Czyli, co mam teraz zrobić?- spytałam, bo już się pogubiłam.
 - Powinnaś spotkać się z Riker'em.
 - Teraz nie jestem na to gotowa. Kiedy indziej.
 - Okey, ale ja przypilnuję cię, bo chcę, żebyś była szczęśliwa.
 - A co jeśli podczas mojego spotkania z Luke'iem moje uczucia wobec niego się ożywią?
 - Jeśli jesteś zakochana w Rikerze, to żaden chłopak przez ten czas nie zagości w twoim sercu. Czyli, aby zrozumieć swoje uczucia spotkaj się z obydwoma chłopakami. Takie są moje rady.- Laura uśmiechnęła się do mnie.
 - Dzięki Lau, że mi pomogłaś z moim problemem.- powiedziałam i przytuliłam ją.
 - Od tego są siostry, żeby sobie pomagać.- zaśmiała się i po chwili wypuściłuśmy się z objęć.- A tak wogóle, to wiesz już, że Raini z nami mieszka, prawda?
 - Tak i odkąd poszła na górę, to nie wychodzi z pokoju.
 - Pewnie się rozpakowywuje i przygotowywuje swój pokój.
 - A nie robi już tego za długo?- spytałam.
 - Masz rację. Może sprawdzimy, co robi?
 - Okey.- odparłam i poszłyśmy na górę do pokoju Raini. Laura zapukała, ale nikt nie odezwał się ze środka, więc otworzyłam po cichu drzwi. W pokoju było ciemno i nie mogłam się do niej przyzwyczaić. Zobaczyłam, że ona śpi, więc szybko wyszłyśmy z pokoju.
 - Czyli nasz sprawa z Raini jest załatwiona.- odparła moja siostra.- Ale teraz jestem już zmęczona i jutro pracuję na rano, więc idę się teraz wykąpać.
 - Okey ja chyba zrobię tak samo.- odparłam i udałam się do łazineki. Po długiej kąpieli weszłam do łóżka, ale wiedziałam, że szybko nie zasnę. Cały czas myślałam o tym wszystkim. Może rzeczywiście jestem zakochana w Rikerze? Nie wiem, ale muszę się znim spotkać i zobaczyć, jak zareaguję na jego obecność i on na moją. Mam nadzieję, że wszystko będzie z nami dobrze i ten pocałunek nie zniszczy naszej przyjaźni. Tego bym nie chciała. Nie mam siły już o tym myśleć. Przewróciłam się na lewy bok i starałam się zasnąć. Po bardzo długich staranich w końcu zasnęłam.
                                                    *****************

 Hej wszystkim!!!
 Jak wam podoba się rozdział? Przez ten tydzień jakoś padła mi wena, ale udało mi się napisać rozdział. Jest cały o Rikessie, bo chciałam dodać jeszcze jedną parę. Następny rozdział będzie calutki o Raurze, więc czekajcie cierpliwie na next.
Do napisania!!! :*

sobota, 23 maja 2015

10000 wyświetleń!!!

  Gdy tylko zobczyłam tą liczbę bardzo, ale to bardzo się ucieszyłam, że nawet nie macie pojęcia, jak. Nigdy nie przypuszczałam, że dobiję do takiej liczby, ale jednak to wszystko dzięki wam. Ktoś kto ma dużo wyświetleń to pewnie sądzi, że 10000 to mało i to jeszcze po prawie 5 miesiącach istnienia bloga. Dla mnie to jednak duże wyróżnienie, bo długo pracowałam na samo 10 komentarzy. Zakładając tego bloga startowałam zupełnie z czystym kontem, bo wcześniej nie miałam konta Google+ i komentowałam z anonima. Nikt mnie nie znał i ciężko było mi wypromować bloga. Pisząc pierwsze rozdziały bałam się, że nikt nie będzie tego czytał, komentował. Miałam 1 do 2 komentarzy, mało wyświetleń, ale stopniwo zaczęło to się zmieniać. Teraz jestem zadowolona z mojego wyniku i tylko czekam na więcej. Naprawdę cieszę się, że zaczęłam przygodę z bloggerem. Nawet nie wiedziałam, że umiem pisać. Z każdym rozdziałem rozwijałam się i teraz piszę tak, jak czytacie. Chciałabym oczywiście umieć robić to lepiej, ale nie wiem, czy potrafię. Chciaż to kwestia czasu, a po skończeniu tego bloga startuję z nowym. Zaciekawiłam was tym, że będzie miała jeszcze jednego bloga? Mam nadzieję, że tak. Tak się rozpisałam, a nawet nie wiem, czy ktoś czyta moje wywody. Już kończę.
 Dziękuję wam za każdy komentarz, który wywołuje uśmiech na mojej twarzy, za każde wyświetlenie i za czytanie mojej pracy. Bardzo, ale to bardzo wam wszystkim za to wszystko dziękuję. ;)
Do napisania!! :*
Ps. Proszę, żeby każdy kto czytał mojego bloga, a nie komenuje niech to zrobi i napisze nawet króciótki komentarz pod rozdziałem 28. Chciałabym wiedzieć ile was tu jest. Bardzo was o to proszę. ♥
Ps2. Wyraźcie swoje zdanie o blogu głosując na ankiecie.
~ ♥EmiDemi♥


Rozdział 28

                                                            ★Narrator★

Już po 5 minutach dziewczyny znalazły się pod domem Lynchów.
 - No to teraz ustawmy się na swoje pozycje i rozpoczynamy akcję.- powiedziała Rydel, a wszystkie przytaknęły głowami. Van została na zewnątrz, a Laura, blondynka i Raini weszły do domu przez tylne drzwi, prowadzące do kuchni. Rydel wyciagnęła z szafki świeczki oraz zapałki i podała każdej.  Poszły cicho do salonu i rzeczwiście chłopaki oglądali horror. Każdy był tak bardzo skupiony, że wystarczyło, żeby ktoś coś powiedział, albo spadłaby jakaś rzecz, a podskoczyliby z kanapy. Laura weszła na schody, bo stąd miała zejść razem z Vanessą, a obie były ubrane w stare, białe prześcieradła, twarz prawe, że białą, pod oczami czarny cień do oczu, a włosy rozczochrane i zasłaniające większą część twarzy. Ich wygląd był przerażający. Rydel i Raini były ubrane na czarno, bo one robiły za efekty specjalne, czyli lewitujące w powietrzu świeczki. Po chwili telewizor wyłączył się, co oznaczało rozpoczęcie akcji.
 - Ej co się stało?- spytał Rocky.
 - Nie wiem, może wybiło korki?- odparł Riker i podszedł do skrzynki, ale nie było w niej kluczyka, który ją otwierał i zdziwiło go to, bo on zawsze jest w zamku. Poszedł z powrotem do salonu.- Nie wiem, co sie stało, bo nie ma kluczyka w zamku.
 - Ale on zawsze tam jest nikt go nigdy nie wyciąga, więc gdzie on jest?- powiedział Ross.
 - Nie mam pojęcia.- odparł Riker i po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
 - Kto w taką ulewę jest na zewnątrz?- odparł Ell.
 - To kto idzie otworzyć drzwi?- spytał Rocky.
 - Ty, bo wyrwałeś się z tym pytaniem.- odparł Ross, a brunet poszedł na korytarz i otworzył drzwi, za którymi stała dziewczyna ubrana w białą potargną sukienkę, a mokre włosy zasłaniały jej prawie całą twarz, więc chłopak nie rozpoznał w niej Vanessy.
 - Ej chłopaki chodźcie tu.- odezwał się Rocky trochę przestraszonym głosem i po chwili przyszli do niego.
 - O co chodzi?- spytał Ell.
 - Spójrzcie kto jest za drzwiami.- odprał brunet i spojrzał w miejsce, w ktorym przed chwilą stała straszna dziewczyna o zdziwił się, że jej już nie ma.
 - Ale tam nikogo nie ma.- powiedział Ross.
 - Ale przed chwilą stała tu dziewczyna ubrana w potarganą sukienkę, twarz miała całą białą, pod oczami ciemne cienie, ale nie rozpoznałem w niej nikogo znajomego, bo włosy zasłaniały jej prawie cała twarz, a teraz jej już tu nie ma, więc to chyba była zjawa.- odpowiedział Rocky.
 - Gdybyś jeszcze nie wiedział, to duchy nie istnieją.- odparł Riker.
 - No, ale ja naprawdę ją widziałem.
 - To chyba ci się przywidziało. Chyba obejrzałeś za dużo horrorów i teraz masz zwidy.- zaśmiał się Ellington.
 - No nie wiem może rzeczwiście mi się przywidziało.- powiedział Rocky i poszli z powrotem do salonu.
 - Eee... chłopaki, czy wy też widzicie tą dzieczynę ubraną na biało?- spytał Riker i wskazał na okno, w którym ona stała.
 - Mówiłem, że widziałem ducha, ale nie uwierzyliście mi.- odpowiedział brunet.
 - Ale teraz już ci wierzymy.- odparł Ellington i po chwili zjawa zniknęła, a chłopaki przestraszyli się.
 - Przecież to nie możliwe, bo duchy nie istnieją.- odparł Ross.
 - No, ale jednak chyba istnieją.- powiedział Rocky.
 - To może pójdę poszukać jakiś świeczek.- odezwał się Riker i odwrócił się od okna oraz zobaczył latające świeczki.- Okey już nie muszę tego robić.- powiedział odrobinę przestraszonym głosem. Chłopaki stali jak sparaliżowani patrząc na latające światła. Po chwili usłyszeli demoniczny chichot i świeczki zgasły, a oni cicho krzyknęli.
 - Co tu się z dzieje? Czy nasz dom jest nawiedzony?- odparł Rocky.
 - Ale, jak to jest możliwe.- odpowiedział Ell i przypadkiem spojrzał na schody, na których zobaczył zjawę.- Czy wy też to widzicie?- spytał i wskazał na nią ręką i każdy stanął jak marmurowy posąg i nie ruszyli się o centymetr.
 - Tak.- odparli i po chwili duch zaczął schodzić po schodach, a gdzy był już na dole zza jego placów wyszedł drugi, a chłopakom odjęło mowę. Zjawy podchodziły do nich po woli, a gdzy były już blisko wyciągnęły z sukienki zakrwawione noże, a oni zaczęli krzyczeć.
 - Ja nie chcę zginąć zabity przez ducha!- powiedział Rocky.
 - Ja też nie, ale zaraz to się stanie.- odparł Ell i oboje przytulili się do siebie.- Jak mamy ginąć to razem.- dopowiedział i po chwili zapaliło się światło i chłopak przed sobą zobaczyli nie zjawy, a Laurę i Vanessę, które momentalnie wybuchnęły śmiechem. Zaraz przyszły też Raini i Rydel i dołączyły do sióstr i zwijały się ze śmiechu, a chłopaki stali oniemiali, że one ich przestraszyły.
 - Gdybyście widzieli swoje miny, gdy mnie zobaczyliście.- zaśmiała się Van.
 - A gdy ja wyszłam zza ciebie?- Laura nie mogła pohamować śmiechu.
 - A jak zobaczyli latające świeczki?- Raini również się śmiała.
 - Ej Rocy, Ell możecie już się puścić.- odezwała się Rydel, a chłopaki natychmiast się puścili.
 - Chyba było naprawdę ciemno, że cię przytuliłem.- odparł Ratliff.
 - No chyba tak.- odpowiedział Rocky.
 - Jak to jest możliwe, że wy nas nastraszyłyście?- spytał Ross.
 - Bo to był mój genalny plan i odwdzięczyłyśmy się wam tym samym.- powiedziała blondynka.
 - Ale co my zrobiliśmy?- zapytał Riker.
 - Pamiętacie, jak wystraszyliście nas w nasz pierwszy babski wieczór?
 - No już coś kojarzę.
 - No i wtedy założyłam się z tobą o to, że my was nastraszymy, a ty sądziłeś, że nie, czyli wygrałyśmy ten zakład. Dajesz na 20 dolarów.
 - No tak teraz już pamiętam ten zakład. No, ale my się wcale nie baliśmy.
 - Aha tak jasne, a kto niby krzyczał? Ja może?- zaśmiała się Rydel.
 - Ja nie to Rocky i Ell.- odparł blondyn.
 - Wy wszyscy się baliście i teraz nie chcecie się do tego przyznać, bo głupio wam, że wystraszyły was dziewczyny. No przyznajcie się.- blondynka uśmiechnęła się do nich.
 - No okey niech ci będzie. Tak głupio nam.- odparł Ross, a chłopaki przytknęli głowami,
 - Czyli dajecie nam 20 dolców.- powiedziała Rydel i wyciągnęła rękę przed siebie i czekała na pieniądze.
 - Okey taki był zakład.- westchnął Riker i wyciągnął z kieszeni 5 dolarów.- Wy też dajecie.- odparł i każdy chłopak dał blondynce pieniądze. Wzięła je i przeliczyła.
 - Okey wszystko się zgadza.- odezwała się blondynka i dała każdej dziewczynie po 5 dolarów.- Fanie robi się z wami interesy.- zaśmała się.
 - Okey, ale teraz musimy skończyć nasz horrorowy zakład.- powiedział Rocky.
 - No tak, a wy dziewczyny oglądacie z nami?- spytał Ell.
 - Tak.- odpowiedziały, a Laura i Vanessa ściągnęły prześcieradła.
 - Idziemy zmyć nasz upiorny makjaż. Nie czekajcie na nas.- odezwała się brunetka i poszły do łazienki, a pozostali włączyli horror.
 - A jaki tym razem macie zakład?- spytała Rydel.
 - Kto okarze strach musi pójść do sklepu w sukience i kupić smoczek dla dziecka, a po drodze ma zacząć go cyckać.- odpowiedział Ellington.
 - Kto to wymyślił?- zaśmiała się blondynka.
 - Ja, kto inny wpadłby na taki głupi pomysł.- powiedział Rocky i byli już cicho. Chłopaki oglądali w skupieniu i nawet się nie poruszyli. Po 5 minutach siostry weszły po cichu do salonu i zaczaiły się z tylku kanapy.
 - Buuu!- krzyknęły, a wszyscy momentlanie poderwali się, a dziewczyny cicho pisnęły.
 - Ej bądźcie już cicho, okey?- odparł Riker, a one przytaknęły głowami i dosiadły się do reszty. Laura usiadła obok Ross'a i przyluliła się do niego, a on się do niej uśmiechnął i objął ją w talii.
 - Tęskniłam za tobą wiesz?- szepnęła, żeby nie przeszkadzać reszcie w oglądaniu.
 - Ja też.- odparł i pocałował ją w usta.- Okey, ale teraz muszę skupić się na filmie, bo jeszcze chłopaki karzą zrobić mi to głupie zadanie.- uśmiechnął się do brunetki i zaczął oglądać, a ona wtulona w niego również robiła to, co on. Dziewczyny w strasznych momentach zasłaniały oczy, ale chłopaki siedzieli niewzruszeni. Nadchodził koniec horroru, czyli najstraszniejsza scena. Gdy już pojawiła się na ekranie oni próbali zachować kamienny wyraz twarzy i każdemu udało się to.
 - No nie, ale dlaczego nikt się nie bał?- odezwał się zawiedziony Ell.
 - No i dobrze, bo nie chciałbym robić tego zadania.- odparł Riker.
 - Okey, to co teraz porobimy?- spytała Vanessa.
 - No nie wiem, bo jest już po północy.- odpowiedział Rocky.
 - A ja mam mały pomysł, jeśli chodzi o spanie, bo ja wszystkoch dziewczyn w moim pokoju nie pomieszczę, więc urządzimy sobie małe losowanie.- odezwała się Rydel, wzięła kartkę i podarła je na 4 małe cześci. Napisała na nich swoje imię i jej braci. Losy włożyła do miseczki, która stala na stole.- Teraz dziewczyny losują i narazie nie mówią kogo mają.- powiedziała, a one wyciagnęły karteczki.
 - Kogo masz?- Ross spytał Laurę, obejmując ją od tyłu, a ona uśmiechnęła się.
 - A nie powiem.- odparła i odwróciła głowę, a ich spojrzenia spotkały się i jak zawsze zapomnieli o całym świecie.
 - Ekhem...- chrząknęła znacząco Rydel, a para wybudziła się z transu.- Laura może ty pierwsza przeczytasz imię?- spytała blondynka, a brunetka rozprostowała karteczkę i uśmiechnęła się szeroko.
 - Ross.- odpowiedziała, a chłopak obdarzył ją uśmiechem.
 - To będzie cudowna noc.- odparł, a Laura uśmiechnęła się do niego.
 - Okey nie, żeby coś, ale nie chcelibyśmy słyszeć w nocy jakiś dziwnych odgłosów dobiegających z waszego pokoju, a ja śpię obok was i dzieli nas tylko ściana.- zaśmiał się Rocky, a Laura zarumieniła się i spuściła wzrok na dół, Ross za to tylko uśmiechnął się.
 - Spokojnie do nieczego nie dojdzie.- odparł blondyn.
 - Pomijając już Raurę, to może kontynuujmy odczytywanie?- spyła Rydel i spojrzała na Vanessę, która rozprostowala los i trochę się zdziwiła, ale kąciki jej ust lekko unosiły się ku górze.
 - Riker.- powdziała, a blondyn uśmiechnął się do niej, a ona lekko zarumieniła się.
 - Rydel.- odczytała z karteczki Raini i uśmiechnęła się do blondynki.
 - Czyli, że ja śpię sam?- spytał Rocky.
 - Tak.- odparł Ell.
 - To się cieszę, bo nie muszę z nikim dzielić się łóżkiem.
 - To skoro spanie mamy już wyznaczone, to może niech już każdy pójdzie do odpowiednich pokojów, bo jest już późno.- odezwała się Rydel i każdy jej posłuchał, bo wszyscy poszli na górę, tylko Ell został na dole, bo śpi na kanapie.

                                                            ★Laura★

 Ja i Ross weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Bardzo cieszę się, że śpimy razem, bo będzie nam bardzo przyjemnie i spędzę czas z moim chłopakiem.
 - To co teraz robimy?- spytał blondyn.
 - Może najpierw wykąpiemy się, a później będziemy leżeć w łóżku?- odparłam i uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał mi głęboko w oczy.
 - Tęskniłem za tobą, wiesz?
 - Ja za tobą też.
 - Ale wiesz za czym rówież?- szepnął zbliżając się do moich ust.
 - Za czym?- spytałam zmysłowym głosem, a Ross pocałował mnie namiętnie i od razu odwzajemniłam gest. Ile mi ta czynność sprawia przyjemności, to po prostu nie umiem tego opisać słowami. Tak przez cały dzień brakowało mi jego bliskości, więc teraz muszę nadrobić straty. Całowalimy się nawet nie wiem ile, bo gdy to robimy to myślę tylko o Ross'ie i o tym, żeby odwzajemniać pocałunki. Sama nie wiem kiedy, ale leżałam na plecach i znalazłam się pod moim chłopakiem. Atmosfera zaczęła robić się gorąca, gdy Ross zaczął jeździć rękami po moich udach i podobało mi się to. Po chwili blondyn zjechał z pocałnkami na moją szyję, a ja czasami cicho jęczałam. Już po chwili zaczęliśmy dyszeć z emocji, a nasze odechy były przyspieszone. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a Ross od razu oderwał się ode mnie i spadł na podłogę, a ja zaczęłam nerwowo poprawiać włosy i uspokajać oddech.
 - Mogę wejść?- spytała Rydel, a blondyn wstał z podłogi i usiadł obok mnie.
 - Tak wchodź.- odpowiedziam, a drzwi otworzyły się i do pokoju weszła blondynka.
 - Nie przeszkodziłam wam w niczym?- odparła i zrobiła brewki, a ja lekko zarumieniłam się, ale szybko spuściłam głowę na dół, żeby tego nie zobaczyla, bo pewnie to wydałoby mnie.
 - Nie, a co chciałaś?- zapytał Ross.
 - Chce ktoś z was się wykąpać, bo jedna łazienka jest wolna i ją zarezerwowałam, więc nikt do niej nie wejdzie.
 - To ja bardzo chętnie wezmę szybki prysznic.- powiedziałam.
 - Okey, czyli czekam na ciebie obok łazienki na górze.- odparła Rydel i wyszła z pokoju, a ja opadłam na łóżko i szeroko się uśmiechnęłam, bo przypomniałam sobie, to co się przed chwilą stało. Muszę przyznać, że było mi bardzo przyjemnie i gdyby nie Rydel, to nie wiem do czego doszłoby pomiędzy nami.
 - Dlaczego tak się uśmiechasz?- spytał Ross, wyrywając mnie z przemyśleń.
 - Bo pomyślałam o tym, co się przed chwilą stało.- uśmiechnęłam się do niego i pod wpływem jego wzroku zarumieniłam się.
 - Kocham, jak się rumienisz z mojego powodu.- również się uśmiechnął i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, który przed chwilą mi wypadł. Ten gest spowodował jeszcze większe rumieńce na moich policzkach. Po chwili chłopak zaczął się do mnie zbliżać, ale się odsunęłam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
 - Pójdę już chyba wykąpać się, bo jeszcze Rydel pomyśli sobie o nas coś dziwnego i nie ominą mnie jej pytania.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Tak moja siostra lubi wymyślać niestworzone rzeczy.- zaśmiał się.
 - Ale ja nie mam w czym spać.- powiedziałam, gdy już wstałam z łóżka.
 - Poczekaj zaraz ci coś dam.- odparł i podszedł do szafy i wyciągnął z niej swoją koszulkę.- Prosze bardzo.- uśmiechnął się.
 - Dzięki, będzie idealna.- odwzajemniłam jego gest i podeszłam do drzwi.- Wrócę za parę minut.
 - Będę tu na ciebie czekał, bo nigdzie się nie wybieram- powiedział, a ja wyszłam z pokoju. Poszłam w stronę łazienki i zobaczyłam Rydel, która stała przed jej drzwiami.
 - Dzięki za pilnowanie łazienki.- odezwałam się do niej i uśmiechnęłam się.
 - Spoko nie mam sprawy.- odpowiedziała.- A tak wogóle, to co wy robiliście w pokoju, co?- spytała i uśmiechnęła się, a ja starałam się nie zarumienić, ale nie udało mi się to.
 - No nic takiego.- odparłam i skierwowałam wzrok w dół.
 - Aha, bo ci uwierzę. Widziałam, że masz trochę rozczochrane włosy, a wasze oddechy były szybsze niż zazwyczaj.- powiedziała, ale nie chciałam na nią spojrzeć, bo jestem cała czerwona na policzkach. Jednak Rydel jest bardziej spostrzegawcza niż myślałam.
 - Rydel, czy mogę już wejść do łazienki?- spytałam, bo chciałam jakoś odciągnąć ten temat.
 - Okey, ale wiedz, że będę was obserwować.- powiedziała i wskazała dwoma palcami na swoje oczy, a później na moje, po czym odeszła od drzwi, a ja weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i rzeczywiście moje włosy były trochę w nieładzie. Związałam je w luźniego koka i rozebrałam się. Weszłam do kabiny prysznicowej, puszczając ciepłą wodę na moje ciało, po którym przeszły przyjemne dreszcze. Bardzo lubię brać prysznic, bo wtedy wszystkie moje myśli odpoczywają i mogę się odprężyć. Po chwili wzięłam żel pod prysznic Rydel, chyba nic mi nie zrobi, że pożyczyłam go. Wycisnęłam trochę płynu na moje ręce i rozprowadziłam po moim ciele, po czym spłukałam go i wyszłam z kabiny. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam na siebie koszulkę Ross'a, która sięgała mi do połowy ud. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju mojego chłopaka, który leżał na łóżku i gdy mnie zobaczył spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, a ja zarumieniłam się. Po chwili wstał, podszedł do mnie, stając naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.
 - Wiesz ta moja koszulka o wile lepiej wygląda na tobie, niż na mnie.- powiedział to takim tonem, że zmiękły mi kolana.
 - A niby dlaczego?- spytałam, patrząc mu prosto w jego piękne, brązowe oczy.
 - Bo wyglądasz w niej bardzo seksownie.- szepnął mi do ucha zmysłowym głosem, a po całym moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.- Chyba musisz częściej u mnie nocować, bo takich widoków nie mam na codzień.- powiedział i pocałował mnie namiętnie, a ja odwzajemniłam gest. Całowaliśmy się długo, ale mi to nie przeszkadzało. Szczerze mówiąc jestem chyba już od tego uzależniona. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie, a Ross przyłożył swoje czoło do mojego i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
 - Tak chyba rzeczywiście muszę częścej ciebie nocować, bo takie noce będą bardzo przyjemne.- odezwałam się.
 - Tak i to bardzo.- uśmiechnął się do mnie i po chwili odsunął się.- To może ja teraz pójdę do łazieni wykąpać się, a później coś porobimy.
 - Okey to idź, ale nie bądź za długo, bo będę z tobą tęsknić.- zaśmiałam się.
 - Dobrze, więc wracam za parę minut.- powiedział i wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, a mój wzrok przykuły zdjęcia stojące na półce, więc podeszłam tam i zaczęłam je oglądać. Na pierwszym był mały Ross i muszę stwierdzić, że był słodki. Na kolejnym był razem z rodzeństwem i wszyscy wyglądzli uroczo. Wszystkim przyjrzałam się z osobna i stwierdziłam, że wszycy są podobni do teraźniejszego wygdlądu. Na kolejnym zdjęciu byli już starsi. Następna fotografia przedstawiało ich obocnie, ale najdłużej patrzyłm na zdjęcie Ross'a, na którym wyszedł bardzo seksownie. Muszę przyznać, że jest on bardzo przystojny, ale ma też bardzo miły charakter i cieszę się, że taki jest. Kocham go i nie chciałabym, żeby się zmienił. Po chwili poczułam jego ręce na moim brzuchu i nie musiałam się nawet odwracać, bo wiedziałam, że to mój chłopak, ale zrobiłam to bo chciałam go zobaczyć. Ross uśmiechnął się do mnie, a mi od razu zrobiło się lepiej.
  - Oglądasz moje zdjecia?- spytał.
 - Tak, masz ich całkiem sporo.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Tak wiem, ale dwóch mi brakuje.- powiedział i przytulił mnie mocniej, a ja czułam się w jego ramionach bardzo bezpiecznie.
 - Jakich?- spytałam i odwróciłam się, żeby patrzeć mu w oczy. Zauważyłam, że jest tylko w samych bokserkach i bez koszulki i dostałam lekkigo zwisu patrząc na jego umięśnione ciało i nawet nie ukrywałam uśmiechu, który wchodził mi na twarz.
 - To muszę ci dać jakieś zdjęcie, a razem to sobie zrobimy. Dałbyś mi twoje zdjęcie?- zapytałam.
 - Tak, ale po ci one?
 - Postawiłabym je obok mojego łóżka na szafce nocnej i przed zaśnięciem patrzyłabym na nie.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Dobrze mogę ci dać to.- powiedział i zdjął z półki zdjęcie, na które najdłużej parzyłam i dał mi je.
 - Dziękuję.
 - W takim razie ty musisz dać mi swoje i też sobie je postawie obok łóżka.- uśmiechnął się.
 - Dobrze, chyba mam jakieś moje zdjęcie w domu.- zaśmiałam się.- To może pójdziemy już do łóżka.- powiedziałam, ale nie wiem, jak to zabrzmiało.- Znaczy chyba wiesz, o co mi chodzi, a chodzi mi o spanie, no wiesz...- jąkałam się i zarumieniłam się lekko.
 - Tak wiem.- Ross zaśmiał się.- No to chodź.- powiedział i położyliśmy się na łóżku. Przytuliłam się do jego torsu, a on obejmował mnie w pasie i taka pozycja bardzo mi się podoba i jest mi bardzo przyjemnie. Tak właśnie przytulam się do jego umięśnionego ciała i teraz czuję jego wszystkie mięśnie. Znowu nie kontrolowałam mojego uśmiechu, bo znowu pojawił się na mojej twarzy.
 - Czemu się tak uśmiechasz?- spytał, a ja lekko się zarumieniłam.
 - Bo jest mi bardzo przyjemnie i muszę przyznać, że masz dobrze umięśnione ciało.- odparłam. Zaraz, zaraz, ja to powiedziałam na głos? O nie! Natychmiast zarumieniłam się i schowałam twarz w jego kalatce.
 - Dziękuję.- zaśmiał się.- Ale dlaczego ukrywasz swoją piękną twarz, co?- spytał i skierował ją w swoją stronę.
 - No, bo ja, no...- zająkałam się i cały czas miałam rumieńce na policzkach.
 - Przecież już ci dużo razy mówiłem, że kocham, jak się rumienisz, a ty mi się ukrywasz?- spytał i uśmiechnął się do mnie.
 - No tak wiem.
 - A dlaczego się ukrywasz, co?- spytał, a ja uśmiechnęłam się, a rumieńce nie schodziły mi z policzków.
 - No, bo powiedziałam, że jesteś umięśniony na głos i mi się to w tobie podoba.- odparłam i nie wiem, czy mogłam już być bardziej czerwona.
 - No i co w tym złego, że to powiedziałaś.- zaśmiał się.
 - No nie wiem.- rówinież się zaśmiałam.
 - Kocham cię Lau.- powiedział, a moje serce przyspieszyło. Mam tak od samego początku, gdy powiedział mi te dwa piękne słowa i teraz nadal.
 - Ja ciebie też, Ross.- odparłam i czule pocałowałam go, bo bardzo tego chciałam. On zaraz odwzajemnił mój gest i zatonęliśmy w czułych i delikatnych pocałunkach. Po moim ciele przepływały dreszcze szczęścia i wiedziałam, że naprawdę go kocham, a on mnie. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
 - My chyba jesteśmy uzelażnieni od całowania się.- zaśmiałam się.
 - Tak, ale to jest bardzo przyjemne uzależnienie i nie mam nic przeciwko niemu.- Ross uśmiechnął się do mnie.
 - Ja również.- odparłam i ziewnęłam ze zmęczenia, które naprawdę dawało mi się we znaki po tym szalonym dniu spędzonym z dziewczynami.
 - Komuś tu chce się spać, co?
 - Tak i to bardzo.
 - A tak wogóle, to co wy robiłyście przez cały dzień?- spytał, a ja sobie wszystko migiem przypomniałam.
 - Najpierw chyba z jakieś trzy godziny chodziłyśmy po sklepach, później poszłyśmy do kawiarni i tam dziewczyny miały obsesję punkcie przystojnego kelnera, który nas obsługiwał. Muszę przyznać, że było na co popatrzeć.- specjalnie to powiedziałam, żeby Ross poczuł się trochę zazdrosny i żeby się trochę z nim podroczyć.
 - Ty też?- spytał i uważnie mi się przyglądał.
 - No wiesz, był bardzo przystojny...- specjalnie przerwałam na chwilę, żeby zobaczyć reakcję blondyna, a wyraz jego twarzy mówił, że jest zazdrosny.- ale nie tak bardzo, jak ty, bo ciebie kocham i nie chciałabym cię zamienić za żadnego innego chłopaka.- powiedziałam i cmoknęłam go w usta, a on się uśmiechnął.br />  - Czyli, że ty nie zwracałaś na niego uwagi?- spytał.
 - Nie, a co jesteś zazdrosny o mnie?- odparłam i zaczęłam jeździć palcem po jego nagim torsie, co chyba Ross'owi się podobało, bo uśmiechał się.
 - Tak i to nie wiesz, jak bardzo.- odpowiedział, a ja nadal nie przestawałam robić tego, co wcześniej.
 - Cieszę się z tego.- uśmiechnęłam się.
 - Czy możesz już przestać jeździć palcem po mojej klatce?- spytał i cały czas się uśmiechał.
 - A co podnieca cię to?- spytałam zmysłowym głosem.
 - No wiesz...- zająkał się.
 - No więc?
 - Tak i to nie wiesz, jak bardzo.- powiedział i wpił mi się w usta, ja zaraz odwzajemniłam namiętny pocałunek. Znowu czas stanął dla nas w miejscu i zapomnieliśmy o całym świecie. Po chwili Ross znalazł się na de mną i poczułam, że przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i mój oddech gwałtownie się przyspieszył i podobało mi się to, bo czasmi cicho jęknęłam. Po dłuższym czasie znowu zaczeliśmy się namiętnie całować i oderwaliśmy się od siebie z braku tchu. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a w jego zobaczyłam tańczące iskierki szczęścia. Ross ostatni raz mnie pocałował i położył się obok mnie, z powrotem przyciągając mnie do jego torsu, od którgo biło ciepło i miałam teraz taki swój prywatny grzejniczek. Odwróciliśmy się do siebie tak, żeby patrzeć sobie w oczy. Jestem z nim naprawdę bardzo szczęśliwa i czas z nim spędzony, to są jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój gest.
 - Śpij już Lau, bo jesteś już zmęczona.- powiedział, gdy ziewnęłam.
 - Okey.- odparłam i mocniej się do niego przytuliłam, a on obejmował mnie z czułością i to mi się bardzo podobało.
 - Dobranoc.- szepnął mi do ucha, gdy już po woli zasypiałam.
 - Dobranoc Ross.- odszepnęłam i zasnęłam wtulona w niego.
                                                                        ****
 Obudziłam się i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam to uśmiechnięcie się, bo spałam w ramionach Ross'a. Spojrzałam na niego, a on jeszcze spał i wyglądał bardzo słodko z tym lekkim uśmiechem na twarzy i rozczochranymi włosami. Moje pewnie nie wyglądają lepiej. Nie chciałam go budzić, ale muszę jakoś wyjść z jego ramoin, ale trzymał mnie mocno i gdybym wstała obudziłby się. Zrobię to w przyjemniejszy sposób. Pocałowałam go w policzek, a on uśmiechnął się przez sen, ale nie obudził się, więc ponowiłam gest, ale tym razem w usta i podziałało to, bo sennie otworzył oczy. Pierwsze, co zrobił to uśmiechnął się do mnie.
 - Mmm... taką pobudkę muszę mieć codzinnie.- powiedział zaspanym głosem i przeciągnął się, a ja zaśmiałam się.
 - Ale niestety nie będziesz takiej miał.- odparłam.
 - A szkoda.- uśmiechnął się i pocałował mnie, a ja zaraz odwzajemniłam gest i jak zawsze straciliśmy poczucie czasu.- To był pocałunek na dzień dobry.
 - To w takim raze też chciałabym mieć takie poranki codziennie.-uśmiechnąłam się.- A tak wogóle, to która jest już godzina?- spytałam, a Ross podniósł się na łokciu i wziął swoją komórkę z szafki nocej.
 - 12:00, czyli trochę długo sobie pospaliśmy.- zaśmiał się.- Ciekawe kto już się obudził?
 - Nie wiem, ale nie słyszałam jeszcze żadnego hałasu z dołu.
 - No to może już wyjdźmy z tego łóżka i zejdźmy w końcu na dół, bo jeszcze sobie pomyślą, że nie wiadomo, co robiliśmy w nocy.- uśmiechnął się do mnie. Wstaliśmy, a ja poszłam do łazienki, żeby się przebrać w moją wczorajszą sukienkę, bo nie mam nic innego. Szybko się przebrałam i spojrzałam w lustro. No włosy to mam naprawdę w wielkim nieładzie. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone, popsikałam się jeszcze perfumami Rydel, która chyba nie będzie miała mi tego za złe i wyszłam z łazienki. Zapukałam do pokoju Ross'a, bo nie wiem, czy jest już ubrany.
 - Mogę wejść?- spytałam.
 - Pewnie.- odparł, więc weszłam do środka. Pachniało tu jego perfumami, które pewnie przed chwilą użył. Zaciągnęłam się nimi i westchnęłam, bo to były moje ulubione.
 - To co idziemy na dół?- spytałam.
 - Tak.- uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę i zeszliśmy ze splecionymi palcami. Weszliśmy do kuchni i tam zastaliśmy już wszystkich członków jego rodziny, ale Vanessy nie było. Zdziwił mnie fakt, że nikt się nie odzywa.
 - Hej wszystkim!- powiedzieliśmy, ale nikt się nie odezwał.
 - Okey to zaczyna robić się trochę dziwne, co się dzieje?- spytał Ross, a Rydel spojrzała na wszystkich siedzących przy stole, a oni kiwnęli głowami.
 - Nic się nie dzieje.- oparła.
 - To dlaczego jesteście tak cicho? To do was nie podobne.- powiedziałam.
 - No bo chłopaki zrobili zakład, że kto się odezwie, ten zmywa naczynia po wszystkich dzisiejszych posiłkach, a mnie to nie obowiazuje.- uśmichnęła się do mnie.
 - Czy wy musicie się o wszystko zakładać?- spytałam.
 - Mi to tam wisi, o co oni się zakładają, bo ja w tym nie biorę udziału.
 - A co jest na śniadanie?- odezwał się Ross.
 - Gofry z bitą śmietaną i z czym sobie kto chce, tylko, że te głodomory wszystkie już zjedli i muszę zrobić nowe.
 - Okey możemy poczekać.- odparłam, a blondynka wlała masę do gofrownicy. Muszę przyznać, że ta panująca cisza jest trochę dziwna i nie podobna do tego domu, w którym ciągle coś się dzieje. Zastanawiał mnie brak Vanessy przy stole. Gdzie ona jest?
 - A tak wogóle, to gdzie jest Van?- spytałam, przerywając tą głuchą ciszę.
 - Poszła do pracy.- odpowiedziała Rydel.
 - A no tak, no przecież.- odparłam.
 - No, co przecież wczoraj wszyscy poszliśmy tak późno spać, więc trzeba było to odespać.- powiedziałam, a Ross uśmiechnął się do mnie.
 - Okey. Nie mam już rzadnych pytań.- odparła Rydel.- Ale Rocky chyba ma, bo po prostu rwie się do odpowiedzi.- zaśmiała się, a brunet pokiwał przecząco głową.
 - Ja nie wierzę, że w tym domu jest taka cisza.
 - A wiesz, że ja też? Zresztą przyzwyczaiłam się do tego hałasu, ale do ciszy chyba nigdy.
 - A tak wogóle to wiesz, co się może działo u Riker'a w pokoju?- spytałam i ukradkiem spojrzałam na blondyna, który spuścił głowę na dół i próbował ukryć uśmiech, ale nie wychodziło mu to najlepiej.
 - Nie wiem, bo zanim się obudziłam, to Vanessy już nie było, a Riker nic mi jeszcze nie powiedział. Zresztą nawet go to nie pytałam. Bardziej to was mogłabym zapytać, co wy robiliście w nocy.- uśmiechnęła się do mnie.
 - Spaliśmy. No, ale oni jeszcze nie są razem, więc może coś pomiędzy nimi zaiskrzyło.
 - Nie pomyślałam o tym.- blondynka przerwała na chwilę i odwróciła się do gofrownicy. Wyciągnęła z niej gofry i położyła na talerzu i dała go na stół, a ja i Ross zaczęliśmy je jeść.
 - Muszę zapytać o to Van.- powiedziałam i znowu zapanowała cisza. Po skończonym posiłku, odłożyłam talerz do zlewu. Zaobaczyłam, że Ellington kopnął Rocky'ego w nogę, a ten próbował nie krzyknąć, ale za trzecim razem już nie wytrzymał.
 - Ell, jak zaraz nie przestaniesz mnie kopać to, jak ja cię kopnę, to wylądujesz na księżycu!!!- krzyknął na cały głos.
 - I mamy naszego kozła ofiarnego- zaśmiał się Ratliff.
 - Czyli Rocky zmywa dzisiaj naczynia.- uśmiechnęła się Rydel.- Proszę bardzo o to twoja nagroda.- zaśmiała się i pokazła na naczynia w zlewie.
 - Ale to było przez niego.- brunet powiedział jak małe dziecko, które nie chce dostać kary.
 - Ale wiesz, jakie były zasady. Kto się odezwie, ten zmywa.- odparła blondynka.
 - Ale to nie fair, bo Ell mnie kopał.
 - Rocky bez dyskusji, masz umyć naczynia razem z Ellington'em, bo to on cię sprowokował.- powiedziała Rydel, a uśmiech zszedł jej przyjacielowi z twarzy.
 - Ale to on się odezwał, a nie ja.- bronił się.
 - Powiedziałam już coś i zdania nie zmienię.- blondynka odparła tonem nienoszącym sprzeciwu.
 - Okey.- chłopcy westchnęli i podeszli do zlewu ze spuszczonymi głowmi jak na skazanie.
 - A my wszyscy wyjdźmy stąd, bo nie chcemy im przeszkadzać.- odparła Rydel i każdy wyszedł z kuchni.
 - Ja chyba będę się już zbierać do domu.- odezwała się Raini.
 - Ale jeszcze nie musisz iść.- powiedziała blondynka.
 - Muszę, bo dzowniła moja ciocia i mówiła mi, żebym już przyszła, bo ma mi coś ważnego do powiedzenia.
 - Skoro musisz iść, to idź.
 - Dzięki za wczorajszy dzień. Pa wszystkim.
 - Pa.- odpowiedzieliśmy, a Raini wyszła z domu.
 - Wiecie co, ja chyba też już pójdę, bo muszę jeszcze posprzątać po naszym wczorajszym babskim wieczorze.- powiedziałam.
 - To ja ci pomogę.- odparł Ross i objął mnie ramieniem.
 - Nie mam nic przeciwko.- uśmiechnęłam się do niego.
 - To może ja też wam pomogę, bo przecież też tam byłam.- powiedziała Rydel.
 - We dwójkę sobie poradzimy.- odparłam.
 - Okey, skoro chcecie mieć trochę prywatności, to wystarczy powiedzieć.- uśmiechnęła się do nas.
 - To my też już idziemy.- odpowiedział Ross.
 - Tylko nie szalejcie tan za bardzo.- odezwała się Rydel, gdy byliśmy na korytarzu.
 - Okey ppstaramy się, ale niczego nie obiecuję.- zaśmiał się i wyszliśmy z jego domu. Po 5 minutach byliśmy już u mnie. Poszliśmy do salonu i musiałam stwierdzić, że za czysto to tu nie jest.
 - To widzę, że nieźle zabalowałyście.- zaśmiał się.
 - Tak bardzo śmieszne, ale teraz to trzeba wszystko posprzątać.- odparłam i zaczęłam zbierać puste butelki.
 - Gdzie masz odkurzacz?- zapytał mój chłopak. Jak to fajnie brzmi.
 - Jest w korytarzu w szafie.- odpowiedziałam, zanosząc plastik do kosza. Po chwili Ross przyniósł odkurzacz i zaczął sprzątać porozrzucany popcorn i inne okruchy. Po 15 minutach wszystko było gotowe.
 - No i już gotowe.- odparł blondyn, gdy usiedliśmy na kanapie.- Czyli teraz mamy czas dla siebie.- uśmchnął się do mie i stanął na przeciwko, a ja spojrzałam mu w oczy.
 - Tak, ale późnej będę musiała iść do pracy.
 - To szkoda, bo wieczór to najlepsza pora na randki.- uśmiechnął się.
 - A co chciałbyś mnie gdzieś zabrać?- spytałam.
 - Tak, ale jeszcze nie wiem gdzie.- przerwał na chwilę i chyba się zamyślił.- A jednak już wiem gdzie.
 - Tak? Gdzie?
 - A nie powiem ci, bo wtedy nie byłoby niespodzianki.- dotknął mojego nosa palcem, a ja się zaśmiałam.- Tylko ty po południu pracujesz, a w nocy tam jest najromantyczniej.- westchnął.
 - A może uda mi się przesunąć moją zmianę na ranną? Wtedy będziemy mieli wszystkie wieczory dla siebie.- uśmiechnęłam się.
 - Zrób to nawet dzisiaj.
 - Okey, a co teraz porobimy?- sptałam i przybliżyłam się do niego.
 - No nie wiem. Masz jakiś pomysł?- wymruczał to do moich ust.
 - A mam.- odparłam i pocałowałam go, a on odwzajemnił go. Jak zawsze odpłynęliśmy i liczył się dla nas tylko ten moment, a czas stawał w miejscu. Jak ja lubię się z nim całować, bo wtedy daję upust moim uczuciom do Ross'a. Po chwili usiadłam okrakiem na jego kolanach, żeby było na wygodniej się całować. Pochłanialiśmy siebie na wzajem i już po paru minutch mieliśmy przyspieszone oddechy. Gdy poczułam ręce Ross'a pod moją koszulką po moim ciele przeszły ciarki. Błądził swoimi dłońmi po moich plecach, a mi się to podobało. Niem skąd nagle wziął się u nas ten przypływ namiętności. Gdy ręce Ross'a skończyły taniec po moim ciele, chwycił skrawek mojej koszulki i już miał ją ściągnąć, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a my mometalnie się od siebie oderwaliśmy.
 - Otworzę.- powiedziałam i wstałam z kanapy, uspokając trochę przyspieszony oddech i poprawiając koszulkę. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała z nimi Raini.
 - Hej Laura! Nie przeszkodziłam ci w czymś?- uśmiechnęła się do mnie.
 - Nie, nie. Po co przyszłaś?- spytałam i wpuściłam ją do środka.
 - No, bo wiesz...- zacięła się.
 - Coś się stało?
 - Nie, znaczy tak, bo...- znowu przerwała, a ja zaczęłam się już trochę niepokoić.
 - Bo?
 - No bo moja ciocia przeprowadza się do swojej siostry w Nowym Jorku, a dom sprzedaje, więc nie mam gdzie mieszkać i pomyślałam o was.- powiedziała, a mi kamień spadł z serca, bo bałam się, że to będzie coś gorszego, sądząc po tym, jak zaczęła.
 - I tego nie mogłaś od razu powiedzieć?
 - Nie wiem, a zgadzasz się, żebym z wami zamieszkała?
 - No pewnie, a Van też się zgodzi, bo przecież nie zostawia się przyjaciół w potrzebie.- uśmiechnęłam się do niej.
 - Dziękuję.- odparła i przytuliła się do mnie.
 - Nie ma za co.- powiedziałam i puściłyśmy się.- A kiedy twoja ciocia się przeprowadza?
 - Już jutro.
 - A od kiedy o tym wiedziała?
 - Od tygodnia, ale nie wiedziała, ja mi to powiedzieć i w końcu musiała. Nie będę wam się narzucać?
 - Nie no co ty.- uśmiechnęłam się do niej.
 - Ale przecież wy pracujecie, to może ja też znajdę jakąś pracę?
 - Tak, ale my pracujemy, żeby odciążyć naszego wujka i ciocię od utrzymywania nas, a wiesz, że widziałam ulotkę, o tym, że szukają barmana w tej nowej kanajpce? Może tam sprobujesz?
 - Dobrzy pomysł.- odpowiedziała.- To może ja teraz pojdę po swoje rzeczy i przyjdę później?
 - Okey.- odparłam, a Raini wyszła. Poszłam do salonu, w którym był Ross.
 - Słyszałem, że przyszła Raini.- powiedział.
 - Tak i będzie mieszkać ze mną i Van.
 - A dlaczego?
 - Bo jej ciocia, u której mieszaka przeprowadzia się do Nowego Jorku i Raini nie ma gdzie się podziać.
 - Czyli będziecie miały teraz jeszcze jedną osobę w domu.
 - No tak, a teraz chodź mi pomóc przygotować dla niej pokój na górze.- powiedziłam i wstałam z kanapy.
 - Okey.- odparł Ross i poszliśmy na górę.
                                                       ********************
 Hej wszystkim!!! ♥
 Podobał się wam rozdział? Tak wiem jest długi, bo pisało mi się go bardzo przyjemnie i miałam dużo weny. Jak zawsze przesłodziłam z Raurą, ale lubię to robić. Proszę, żebyście kometowali ten rozdział. Mi pisanie zajmuje sporo czasu, a napisanie paru zdań jakąś minutę. Chciałabym przynajmniej 10 komów. Liczę na was!
 Do napisania!!! :*


piątek, 15 maja 2015

Rozdział 27

                                          ★Laura★

Obudziło mnie światło przedostające się przez niedomknięte rolety. Przeciągnęłam się i od razu uśmiechnęłam, bo przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia. To był cudowny wieczór. Ross jest naprawdę romantyczny i widać było, że bardzo postarał się nad całym klimatem. Przez to zauważyłam, że jemu naprawdę na mnie zależy i to bardzo mnie cieszy. Nie zapomnę tego wieczoru do końca życia. Plaża, róże, piosenka zagrana na gitarze, zachód słońca w tle, ale najważniejszy był Ross. Gdy śpiewał to czułam się, jak gdybym była w innym wymiarze, a te wszystkie pocałunki. Westchnęłam na samo wspomnienie ich. On to całować umie i to muszę mu przyznać, ale ten na pożegnie był inny niż wszystkie poprzednie. Nawet nie umiem określić, co wtedy dokładnie czułam. Szczęście, pożądanie, radość z naszej bliskości i podniecenie. Te wszystkie uczucia towarzyszyły mi podczas tego pocałunku. Nigdy nie zapomnę tej chwili. Znowu westchnęłam i spojrzałam na ekran mojej komórki, żeby sprawdzić godzinę, a była 11:30. Zobaczyłam też, że przed minutą dostałam SMS'a, więc otworzyłam go i był on od Ross'a. Od razu duży uśmiech pojawił się na mojej twarzy, bo napisał:
 - ,,Kocham cię Lau ♥"
 - ,,Ja ciebie też Ross :*"- od razu odpisałam.
 - ,,Masz jakieś plany na dzisiaj?"
 - ,,Jak narazie to dopiero, co wstałam, ale chyba nie mam nic zaplanowane."
 - ,,To może przyjdę do cb i coś porobimy? :)"
 - ,,Okay, a o której?"
 - ,,Może być o 12:00?"
 - ,,Okay"
 - ,,To pa Lau :*"
 - ,,Pa Ross :*"- odpisałam po raz ostatni i zauważyłam, że przez cały czas się uśmiecham. Co ta miłość ze mną robi? Westchnęłam i wstałam z łóżka w bardzo dobrym humorze. Podeszłam o szafy i zastanawiałam się, co ubrać. Może jakąś sukienkę? To chyba dobry pomysł, bo już widzę, że jest ładna pogoda. Wybrałam sukienkę i ubrałam ją. Podeszłam do lustra, rozszesałam włosy i zostwiłam je rozpuszczone. Na rzęsy nałożyłam tusz, a na usta błyszczyk i byłam gotowa. Z uśmiechem na ustach zeszłam na dół do kuchni i zastałam tam Vanessę, która jadła śniadanie.
 - Hej Van.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
 - Hej Lau, a co ty taka happy od samego rana, co?- odpowiedziała.
 - A czemu nie mam być wesoła? Jest ładna pooda i wogóle.
 - A czy ten twój dobry humor nie wiąże się z pewnym blondynem?- Van uśmiechnęła się do mnie.
 - No tak, to w największym stopniu zależy od niego.- uśmiechnęłam się.
 - Tak to widać już z daleka, że się cieszysz z tego, że jesteście razem.
 - Tak wiem, bo tak jest.
 - Jak to jest być w związku z Ross'em?- spytała.
 - Bardzo fajnie, on jest taki romantyczny i wogóle taki kochany.- westchnęłam.
 - A jak całuje, no przyznaj się.- Vanessa poruszała znacząco brwiami, a ja lekko się zarumieniłam.
 - No wiesz...- zająknęłam się i zarumieniłam.
 - Po tym, że się rumienisz to chyba dobrze.- moja siostra zaśmiała się.
 - Mówiłaś, że nie będziesz nic mówiła na temat.- odparłam.
 - No tak, ale wspomniałam, że wczoraj, a nie przez cały czas.- zaśmiała się.- No więc?
 - Nie dasz mi spokoju, prawda?- spytałam zrezygnowana.
 - Nie, raczej nie. No to powiedz dobry jest.- zrobiła brewki.
 - A co cię to wogóle interesuje, co?
 - A tak z ciekawości.- uśmiechnęła się mnie  w tym samym czasie zadzwoniła jej komórka, a ja w myślach podziękowałam tej osobie, która dzwoni. Van odebrała i usłyszałam przerywaną rozmowę:
 - Hej Rydel, co tam?- spytała i słyszałam tylko niewyraźny głos blondynki.
 - Ja mam czas, ale nie wiem, jak Lau.- odpowiedziała i spojrzała na mnie, zakrywając telefon ręką.- Lau masz jakieś plany na dziś, bo Rydel wymyśliła babski dzień, co ty na to?
 - Umówiłam się już z Ross'em.- odparłam.
 - Okay Laura jest wolna.- moja siosta odezwała się do słuchawki, a ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią ,,spode łba" z miną serio, a ona tylko machnęła na mnie ręką.
 - Okey, czyli widzimy się o 12:00, tak?- powiedziała.- Okey, to pa.- odparła i rozłączyła się.
 - Co to ma być, że jestem wolna?- spytałam od razu.
 - Ojejku spotkacie się kiedy indziej, to że masz chłopaka, to nie znaczy, że spędzasz tylko z nim czas, bo z przyjaciółkami też możesz.
 - Okay niech ci będzie, a kto idzie?
 - My, Rydel i Raini. Idziemy na shopping, a późnej w inne babskie miejsca, a na końcu dziewczyny zostają nas na noc.- uśmiechnęła się Van.
 - Tylko, żeby ten nasz babski wieczór nie skończył się, tak jak za pierwszym razem i przyjdą do nas chłopaki, chociaż ja nie mam nic przeciwko.- odpwiedzialam i uśmiechnęłam się.
 - Tym razem żadnych chłopaków. No to co zbieramy się, bo jest już 11:45.
 - Ale jeszcze nie jadłam śniadania.- odparłam, a moja siostra podała mi jabłko.
 - Powinno ci, ja narazie wystarczyć, bo pewnie i tak zjemy coś na mieście.- powiedziała, a ja zaczęłam jeść owoc.- Czekaj, czekaj, a o czym my rozmawiałyśmy zanim zadzwoniła Rydel?- spytała, a ja westchnęłam, bo myślałam, że to już koniec tematu, o tym jak Ross całuje, a robi to wspaniale.
 - Nie pamiętam, jakoś tak mi z głowy uciekło.- odpowiedziałam i całą swoją uwagę skupiłam na jedzeniu jabłka.
 - Ja też zapomniam, ale nie ważne.- odparła, a ja odetchnęłam z ulgą i postanowiłam zadzonić do Ross'a i odwołać nasze spotkanie. Wyciągnęłam komórkę, wybrałam jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
 - To ja zadzownię do Ross'a i powiem mu, że nie mogę sie z nim spotakać.- odezwałam się do Vanessy i udałam się do salonu. Chwilę poczekałam i usłyszałam jego głos, a moje serce przyspieszyło.
 - Hej Lau!- powiedział.
 - Hej Ross!- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
 - Po co dzwonisz?
 - Po to, żeby ci powiedzieć, że niestety nie możemy się dzisiaj spotkać, bo dziewczyny wymyśliły przed chwilą babski dzień. Może przełożymy nasze spotkanie? Chociaż ja i tak chciałabym się z tobą zobaczyć, bo tęsknię za tobą, Ross.
 - Ja też tęsknię Lau. Okay baw się dobrze z dziewczynami, a my spotamy się jutro o tej samej porze, co ty na to?
 - Okey, ale nadal u mnie?
 - Tak, bo u ciebie w domu jest przynajmniej spokój, a nie to co u mnie.- zaśmiał się.
 - Okey, czyli widzimy się jutro. Pa Ross.
 - Pa Lau. Kocham cię.- powowiedział, a moje serce, jak zawsze gdy to mówi przyspieszyło jeszcze bardzej niż zwykle, a na twarzy widnieje ogromny uśmiech.
 - Ja ciebie też kocham Ross.- opowiedziałam i rozłączyłam się. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.
 - Otworzę.- Van powiedziała szybko i wybiegła z kuchni, a ja wyrzuciłam ogryzek do kosza i udałam się na korytarz, żeby sprawdzić, kto przyszedł. Zobaczyłam Raini, która witała się z moją siostrą, ale po chwili spojrzała na mnie i podeszła do mnie.
 - Hej Lau.- odezwała się i na przywitanie lekko mnie przytuliła.
 - Hej Raini.- odpowiedziałam i poluźnilyśmy uścisk, po czym odsunęłuśmy się od siebie.
 - To jak gotwowe na shopping?- spytała Van.
 - No pewnie.- odpowiedziałyśmy.
 - Na flirt?
 - Tak.- powiedziała moja przyjaciółka, ala ja się nie odezwałam.
 - A ty Laura, nie?- spytała mnie.
 - Eee no wiesz, bo ja jestem od wczoraj z Ross'em.- uśmiechnęłam się do niej.
 - Serio?! Dlaczego ja o takich rzeczach dowiaduję się ostatnia?
 - No bo to było tak niespodziewanie.
 - To gratuluję wam i cieszę się, że w końcu jesteście razem, a ja i dziewczyny kibicowałyśmy wam od samego początku i wiedziałyśmy, że kiedyś się spikniecie.- uśmiechnęła się.
 - No ale to jest babski dzień, więc nie rozmawiamy o chłopakach, tylko ich podrywamy.- odezwała się Van i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek, a że stałam obok drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam uśmiechniętą Rydel. Oczywiście jej humor nie zdziwił mnie, bo ona zawsze chodzi uśmiechnięta i nie wiedziałam jej jeszcze smutnej.
 - Hej dziewczyny! Gotowe na babski dzień?- odezwała się i przytuliła się do nas wszystkich na powitanie.
 - Pewnie.- odpowiedziałyśmy i wyszłyśmy z domu, zamykając go na klucz.
 - To jaki najpierw obieramy cel?- spytała Raini.
 - To może najpierw pójdziemy na galerię, a później do jakiejś kawiarni, co wy na to?- spytała blondynka.
 - Okey.- odparłyśmy.
 - A tak wogóle, Lau gratuluję tobie i Ross'owi, że w końu jesteście razem.- powiedziała Rydel.
 - Dzięki, a ty wszystko już wiesz, prawda?- uśmiechnęłam się do niej.
 - Tak wiem wszystko.
 - Ale, że wszystko, wszystko?- spytałam.
 - Tak, bo nie dałam Ross'owi spokoju i nie mógł mi się wywinąć od opowieści, bo przecież pomagałam mu to wszysko przynosić i rozstawiać, więc musiał mi się wyspowiadać.- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
 - Czyli nie muszę nic opowiadać? To fajnie, cieszę się.- odetchnęłam z ulgą, bo nie miałam zbytnio ochoty.
 - Ale mi musisz powiedzieć, bo ja jestem najbardziej ze wszytkich niedoimformowana.- odezwała się Raini.
 - Okey, ale mogę później w domu?- spytam jej.
 - Okey, ale już mi się nie wywiniesz.- zaśmiała się i cała droga do galerii minęła nam na rozmowie i śmiechach.
 - Ubrania nadchodzę.- powiedziała Vanessa, my tylko się zaśmiałyśmy i obrałyśmy pierwszy cel, a mianowicie nasz ulubiony sklep. Weszłyśmy do środka i od razu w moje oczy rzuciła się piękna sukienka, która spodobała mi się od razu.
 - Ej dziewczyny, co powiecie na tą sukinekę?- odezwałam się.
 - Ledwo, co weszłyśmy, a ona już upatrzyła sobie cel.- zaśmiała się Rydel.
 - Ale podoba wam się?- spytałam.
 - No jest bardzo ładna, ale może przymierz ją, bo pewnie inaczej wygląda na manekinie, a inaczej na tobie.- powiedziała Van.
 - Okey.- odpowiedziałam i podeszłam do kobiety, która tu pracuje.- Przepraszam, czy mogłabym przymierzyć tą sukinkę?- spytałam i wskazałam na nią.
 - Dobrze już ją ściągam.- odpowiedziała i ściągnęła ją z manekina i podała mi.- Proszę bardzo.- uśmiechnęła się do mnie.
 - Dziękuję.- odparłam i weszłam do przymierzalni. Założyłam sukienkę i wyszłam w niej, żeby pokazać się dziewczynom.- I jak?- spytałam.
 - Wyglądasz w niej bardzo ładnie.- odpwiedziała Rydel.
 - Ross, jak cię w niej zobaczy, to normalnie rzuci się na ciebie.- zaśmiała się Raini.
 - Ale powinnam ją wziąć?- spytałam i oglądałam się w lustrze.
 - Jak ci się podoba, to bierz.- odezwła się Van.
 - Okey biorę ją, tylko nie wiem, gdzie ją założę.
 - To mało będziesz miała randek z Ross'em?- powiedziała blondynka, a ja się uśmiechnęłam.
 - Jeszcze mi nic o nich nie wiadomo.- odparłam.
 - Znając Ross'a to pewnie już coś szykuje.- odpowiedziała Rydel.- To kupujesz tą sukienkę czy nie?
 - Okey biorę.- powiedziałam i weszłam do przymierzalni, aby ją ściągnąć.
 - To może teraz my coś sobie kupimy?- odezwała się Raini.
 - Nie mam nic przeciwko.- uśmiechnęła się Van i zaczęłyśmy czegoś szukać. Wzjamnie oceniałyśmy swój wygląd w wybranych rzeczach.
a końcu podeszłyśmy do kasy i zapłaciłyśmy za swoje zakupy. Naszym następnym celem był sklep z butami. Wybrałam szpilki pasujace do koloru mojej nowej sukienki. Nasz shopping trwał jakieś 3 godziny i byłyśmy już wykończone, bo zajrzałyśmy do każdego sklepu i chodziłyśmy obładowane torabmi.
 - Mam już dość. Co powiecie na pójście do kawiarnii i odpoczęcie sobie?- spytałam.
 - Popieram, bo mi nogi zaraz z dupy wypadną.- odpowiedziała moja siostra i udałyśmy się do najbliższej kawiarnii. Znalazłyśmy wolny stolik i opadłyśmy zmęczone na krzesła, a torby postawiłyśmy obok.
 - Od razu lepiej.- westchnęła Rydel.
 - Okey to co bierzecie?- spytała Raini, która czytała menu i my też je wzięłyśmy. Postanowiłam, że wezmę cappuccino i szarlotkę z bitą śmietaną, a co się będę ograniczać. Nie jadłam śniadania, więc jestem głodna. Po chwili podeszł do nas przystojny kelner, który na oko był w naszym wieku. Ma blond włosy, niebieskie oczy i jest wysoki. Tak wiem mam chłopaka, ale muszę przynać, że jest to ciacho. Zauważyłam, że dziewczyny dosłownie pożerały go wzrokiem. Ja tam nic nie robiłam, bo kocham innego przystojniaka. Nie widziałam się z nim dzień, a już za nim tęsknię. Słyszałam, że dziewczyny składają już zamówienia i teraz była moja kolej. Zauważyłam, że ten chłopak co chwilę na mnie zerka, ale nic sobie z tego nie robiłam. Złożyłam swoje zamówienie, a on uśmiechnął się do mnie, ale nie robił tego tak samo, jak Ross. On samym swoim uśmiechem powoduje, że moje nogi są jak z waty. A te jego brązowe oczy. Poprostu mogłabym patrzeć na nie godzinami, a nie znudziłoby mi się to, ale za to, jak całuje, to czuję się jak w siódmym niebie i nic dla mnie wtedy nie istnieje. Tak rzeczywiście za nim tęsknię. Brakuje mi samej jego obecości. Westchnęłam i usłyszałam swoje imię.
 - Laura! Ziemia do Laury!- powiedziała Vanessa, co spowodowało, że powróciłam do rzeczywistości.
 - Co się dzieje?- spytałam.
 - No odleciałaś stąd daleko i pewnie myślami byłaś z Ross'em, co nie?- odparła moja siostra.
 - Tak zgadłaś, myślałam o nim.
 - Ty widziałaś tego przystojnego kelnera?- odezwała się Rydel.
 - Widziałam, ale nie jaram się tak nim, jak wy, bo wy to go normalnie wzrokiem rozbierałyście.- zaśmiałam się, a one uśmiechnęły się.
 - No ale, jak takie ciacho na obsługuje, to czemu nie.- odparła Raini.
 - Tylko szkoda, że on prawie cały czas zerkał na ciebie, Lau.- westchnęła Van.
 - Tak zauważyłam, ale nie obchodzi mnie to, bo mam już chłopaka.
 - Tak i pewnie bardzo byś się cieszyła, gdyby tym kelenerem był Ross, co nie?- zaśmiała się Rydel.
 - Nie miałabym nic przeciwko.- odparłam i uśmiechnęłam się.
 - No ale przyznaj, że był przystojny.- powiedziała blondynka.
 - No był, ale...- zaczęłam, ale przerwała mi moja siostra.
 - Ale ty pewnie uważasz, że Ross jest przystojniejszy, prawda?- spytała.
 - Czy ty mi czytasz w myślach, bo o czymś takim pomyślałam?- odparłam.
 - Szczerze, to domyśliłam się, że byś to powiedziała, bo to twój chłopak.
 - O zobaczcie blondwłose ciacho na horyzoncie.- odezwała się Rydel i natychmiast spojrzały w tamtym kierunku. Również przez chwilę na niego parzyłam, ale zaraz przestałam. Po chwili chłopak podszedł do naszego stolika, a dziewczyny patrzyły na niego, jak zahipnotyzowzne.
 - Proszę bardzo o to wasze zamówienia.- powiedział i podając nam je, uśmiechnął się do każdej, ale nie wiem czemu do mnie najdłużej, po czym odszedł, a dziewczyny westchnęły rozmarzone. Gdybym nie była z Ross'em to też pewnie robiłabym, to co one.
 - On jest taki idealny.- odparła Rydel.
 - I taki przystojny.- odpowiedziała Raini.
 - I ma taki piękny uśmiech.- westchnęła Vanessa.
 - Ej dziwczyny może już przestaniecie o nim myśleć, co?- zwróciłam ich uwagę na mnie.
 - Ale dlaczego?- spytała moja siostra.
 - Przecież nie wiecie, jaki ma charakter.- odparłam.
 - No, ale już widać, że jest miły.
 - A od kiedy to ludzi ocenia się po wygladzie, co?
 - No tak masz rację.
 - To może już zajmiemy się jedzeniem naszych desrów, co?- powiedziałam i zjadłam kęs przepysznej szarlotki.
 - Deserów, które przyniósł przystojny kelener.- westchnęła Rydel.
 - Może przestańcie już o nim myśleć, bo to zaczyna robić się trochę dziwne.- odparłam i napiłam się cappuccino.
 - Laura, my rozumiemy, że ty masz chłopaka i nie rozglądasz się za innymi, ale my jeteśmy singielkami, więc to robimy.- odezwała się Raini.
 - Potwierdzam, to co powiedziała Raini.- odpowiedziała Rydel.
 - Ale same powiedziałyście, że to jest babski dzień i nie będziemy przebywać z chłopakami.- powiedziałami.
 - No tak, ale mały flircik nie zaszkodziłby.- zaśmiała się Vanessa.
 - Okey już się nie odzywam na ten temat.- odparłam i całą swoją uwgę skupiłam na jedzniu pysznego deseru i słyszałam, że dziewczyny znowu rozmawiają o tym kelnerze. Ja tam nic w nim takiego nie widzę, bo kocham Ross'a i jestem z tego powodu szczęśliwa. Fajnie spędza się czas z dziewczynami, ale z moim chłopakiem również. Gdyby nie ten babski dzień teraz byłabym z Ross'em. Tęsknię za nim, bo go dzisiaj jeszcze nie widziałam, ale przynajmniej słyszałam. Może jeszcze uda mi się go spotkać, ale wątpię, bo dziewczyny nie pozwolą mi do niego pójść. Zjadłam już całą moją szarlotkę i spojrzałam na moje przyjaciółki i na siostrę, które również miały puste talerze.
 - Zobaczcie nasz przystojniak znowu do nas idzie.- odezwała się Rydel i wszystkie jak na zawołanie spojrzały w jego kierunku. Po chwili podszedł do naszego stolika.
 - Piękne panie już skończyły?- spytał, a dziewczyny już nie kontaktowały.
 - Tak.- westchnęły, a ja starałam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem, bo nie mogłam już wytrzymać od tego ich wzdychnia, gdy przyjdzie kelner. Udało mi się to.
 - Oto wasz rachunek.- powiedział i podał go Van, a ta chyba o mało, co nie wybuchnęła ze szczęścia. Położył papier na stoliku i każda z nas wyciągnęła odpowiednią sumę, za to co zamówiłyśmy. Dałyśmy chłopakowi pieniądze, a on odszedł, ale dziewczyny wciąż patrzyły w stronę, w którą poszedł, mimo że już go tam nie było.
 - Musimy przychodzić tu częściej.- pierwsza ocknęła się Raini.
 - Tak, to bardzo dobry pomysł.- uśmiechnęła się Rydel.
 - To co gdzie teraz idziemy?- spytałam, żeby odwrócić ich uwagę od tego kelnera.
 - No nie wiem.- odpowiedziała Vanessa.
 - Co powiecie na SPA?- spytała blondynka.
 - Bardzo dobry pomysł.- odparłam i wstałyśmy do wyjścia. Po drodze minęłyśmy się z kelnerem, który uśmiechnął się do nas i wyszłyśmy. Po 10 minutach drogi doszłyśmy na miejsce. Spędziłyśmy tam jakieś 2 godziny na masażu, kąpieli w jacuzzi i wielu innych odpreżających rzeczach. Wyszłyśmy zrelaksowane, odmłodzone i w dobrych humorach.
 - Tego było mi trzeba.- odezwała się Raini.
 - Tak mi również.- odpowiedziała Vanessa.
 - Czuję się, jak nowonarodzona.- powiedziałam.
 - Okey, czyli zaliczyłyśmy shopping, kawiarnię i SPA, czyli zotał nam jeszcze...- przarwała Rydel.
 - Babski wieczór!- wszystkie dokończyłyśmy wspólnie.
 - To może jeszcze skoczymy, po coś do jedzenia, a później idziemy do nas?- spytała moja siostra.
 - Okey.- odparłyśmy i udałyśmy się do najbliższego supermarketu, po czym poszłyśmy do domu. Weszłyśmy do niego i opadłyśmy trochę zmęczone na kanpę.
 - To był naprawdę udany dzień.- powiedziałam.
 - Tak, ale jeszcze się nie skończył i może być lepszy.- uśmiechnęła się Raini.
 - To teraz szykujemy jedzenie, a później poplotkujemy.- odparła Van i wszystkie wstałyśmy i udałyśmy się do kuchni. Wyciągnęłyśmy dużo misek i naspałyśmy do nich popcorn, chipsy, ciastka i żelki. Wzięłyśmy cztery szklanki i dwie butelki coli i poszłyśmy z powrotem z tym wszytkim do salonu. Usiadłyśmy w kole na poduszkach na dywanie, a po środku ustawiłyśmy jedzenie. Włączyłam jeszcze muzykę i mogłyśmy zaczynać babski wieczór.
 - Po tym wszystkim to przytyjemy jakieś parę kilo.- powiedziałam.
 - E tam trochę kalorii nam od czasu do czasu nie zaszkodzi.- odparła Van.
 - To może teraz trochę poplotkujemy?- spytała Rydel.
 - A no właśnie, Laura ty jeszcze musisz opowiedzieć, dlaczego ty i Ross jesteście razem.- odezwała się Raini.
 - A muszę?- zapytałam.
 - Tak, bo powiedziałaś, że zrobisz to w domu.
 - No tak, powiedziałam tak.
 - No więc słucham.- powiedziała i poprawiła się na poduszce.
 - No więc...- zaczęłam, ale moja siostra przerwala mi.
 - Przepraszam, że ci przerywam, ale ty wiesz, że oni o coś jeszcze się obrażali?- odezwała się Van i spojrzała na Raini.
 - Serio? To masz mi więcej do powiedzenia, niż myślałam.- odparła czarnowłosa mówiąc do mnie.
 - Van musiałaś, to powiedzieć?- odparłam.
 - Tak, bo dlaczego ma żyć w niedoimformowana.- zaśmiała się moja siostra.
 - No więc słucham twojej opowieści.- powoedziała Raini.
 - No więc wczoraj rano postanowiłam się przejść i spotkałam Zack'a. Pokazał mi zdjęcia, na których Ross całuje się z Cathy, czyli ze swoją byłą dziewczyną.- dopowiedziałam na jej pytający wzrok i kiwnęła głową na znak, że już wie, o co mi chodzi.- Zrosztą mogę ci je pokazać.- powiedziałam wstając z poduszki i podeszłam do stolika, na którym one leżały i podałam je Raini, a ona po obejrzeniu ich podała Rydel.- No więc wracając do mojej opwieści.- odparłam, gdy fotografie z powrotem były w moich rękach, ale nie miałam ochoty nnie patrzeć, więc odrzuciłam je za siebie.- Widząc je rozpłakałam się i postanowiłam spytać Ross'a, czy to prawda, ale zastałam go ,,całującego się"- zrobiłam w tym miejscu cudzysłów z palców.- z Cathy i uciekłam, ale Ross pobiegł za mną, ale mnie nie dogonił, bo zamknęłam się w domu. Powiedział mi, że jemu na mnie zależy, ale nie wpuściłam go do środka.- przerwałam na chwilę.- Później po południu zadzwoniła do mnie Van, że ,,pokłóciła się" z Rydel oraz mam przyjść na niestrzeżoną plażę, no więc poszłam tam. Idąc nadepnęłam na różę i szłam zrobionym przez nie szlakiem. Gdy podniosłam ostatnią zobaczyłam Ross'a, a on zaczął grać mi na gitarze piękną piosenkę, która teraz utkwiła w mojej głowie. Gdy skończył powiedział mi, że on nie całował się z Cathy, tylko ona jego, a ja przeprosiłam go, że go zraniłam. Po tym spytał mnie, czy zostanę jego dziewczyną i zgodziłam się, a później spędziliśmy razem romnantyczny wieczór.- powiedziałam i skończłam swoją opowieść.
 - Ooo to było słodkie. Ty to masz szczęście.- odparła Raini.
 - No wiem i bardzo cieszę się, że jesteśmy razem.- odpowiedziałam.
 - A przyznaj się, ile razy się całowaliście?- spytała Rydel.- Bo tego Ross mi nie powiedział.
 - A co to ma do rzeczy?- odparłam i nie miałam ochoty o tym opowiadać.
 - No dużo.
 - Mogę się pochwalić, bo widziałam ich pożenalny pocałunek.- uśmiechnęła się Van.
 - Serio?- powiedziały w tym samym momencie Rydel i Raini.
 - Tak i do krótkich on nie należał.- moja siostra zaśmiała się, a ja zarumnieniłam się i od razu przed oczami stanął mi ten pocałunek. To była cudowna chwila. Westchnęłam.
 - Laura, czy ty nas słuchasz?- powiedziała blondynka i spowodowała, że sprowadziła mnie do rzeczywistości.
 - Jasne słucham.- odparłam, chociaż nie miałam pojęcia, o czym mówiły.
 - To powiedz, co mówiłam.- założyła ręce na piersi.
 - Eee... no... jakoś tak mi się zapomniało.- odpwiedziałam i spuściłam wzrok na dół.
 - Pewnie myślałaś o Ross'ie, co nie?
 - Nie będę owijać w bawełnę, tak myślałam o Ross'ie.
 - Tak myślałam.- uśmiechnęła się Rydel.
 - A o czym mówiłyście, gdy się zamyśliłam?- spytałam.
 - O tym, że cieszymy się, że w końcu jesteście razem.- odpowiedziała Raini.
 - W końcu?
 - Tak w końcu, bo na Raurę czekałyśmy od samego początku.- odparła Vanessa.
 - Czekajcie, czekajcie, czy to wy specjalnie zorganizowłyście biwak i to, że spałam z Ross'em w jednym namiocie?- spytałam.
 - No tak, ale długo się domyślałaś. My od samego początku próbowałyśmy was zeswatać i w końcu nam się udało.- zaśmiała się Rydel.
 - Ale od kiedy to miesza się w nieswoje sprawy, co?
 - No ale po części dzięki nam jesteście razem.- odparła moja siostra.
 - Że co? My sami dalibyśmy sobie radę.- odaprłam, bo trochę zdenerwowało mnie, to że one mieszały się w moje sprawy.
 - No tak, ale my to przyspieszyłyśmy tym waszym pierwszym pocałunkiem, a później ten biwak, ale po tym wszystkim dałyśmy sobie spokój, bo wam udało się samym zejść.- powiedziała Raini.
 - Ale to nie zmienia faktu, że wtrącałyście się w nasze życie.
 - Laura nie gniewaj się na nas, bo my chciałyśmy dla was dobrze, bo jesteście taką ładną parą. Przepraszamy cię.- odpowiedziała Rydel, po chwili Van i Raini również mnie przeprosiły, a ja nie umiałam się na nie gniewać. W końcu swoją drogą to trochę pomogły mi i Ross'owi przez to, co zrobiły.
 - Okey przyjmuję wasze przeprosiny.- uśmiechnęłam się do nich, a one przybliżyły się do mnie i ztobiłyśmy grupowego przytulasa.
 - Cieszę się, że nas zrozumiałaś.- odparła Raini.
 - Szczerze, to trochę pomogłyście nas zeswatać.
 - Wiedziałyśmy to.- odpowiedziała Van.
 - Ale od teraz już nie mieszacie się w nasze sprawy, bo już jesteśmy razem.- uśmiechnęłam się.
 - To może teraz się trochę rozerwiemy muzyką?- spytała blondynka i pogłosiła głośnik telweizora, z którgo rozbrzmiewały piosenki. Wstałyśmy z poduszek i zaczęłyśmy ,,tańczyć", bo nie wiem, czy to co my robiłyśmy można było tak nazwać. Skakałyśmy po kanapie, robiłyśmy różne wygibasy, śmałyśmy się i byłyśmy w bardzo dobrych humaorach. Po paru minutach do naszych uszu dobiegła wolna piosenka, więc dobrałyśmy się w pary: ja z Rydel, a Van z Raini i gibałyśmy się po parkiecie. Po chwili zrobiłyśmy odbijanego i teraz tańczyłam z Raini, ale po chwili wylądowałam w ramoich mojej siostry. Szalałyśmy tak chyba z jakąś godzinę, a na końcu padłyśmy zmęczone na kanape i zaczęłyśmy się śmiać, ale sama nie wiem z czego, ale po chwili opanowałyśmy głupawkę.
 - Dziewczynu wpadłam na pewien pomysł.- odezwała się Rydel.
 - Tak, a jaki?- spytałam, bo ona ma przeróżne pomysły i czasami są szalone.
 - Pamiętacie może ten zakład z chłopakami?
 - Yyy nie.- odparłyśmy wyszystkie.
 - Czyli tylko ja go zapamiętałam i czekałam na odpowiednią chwilę?
 - No, ale o co był ten zakład?- spytała Van.
 - Pamiętacie nasz pierwszy babski wieczór i gdy oni nas wystraszyli?- odpowiedziała blondynka, a ja zaraz sobie przypomniałam ten wieczór. Wtedy ja i Ross pierwszy raz się pocałowaliśmy, co z tego, że miałm takie zadanie, ale zrobiliśmy to.
 - No teraz już tak.- znowu odpwiedziałyśmy wspólnie i po spojrzeniu na siebie wybuchnęłyśmy śmiechem.
 - My chyba powinnyśmy się leczyś na głupawkę, chociaż taka choroba nie istnieje, ale i tak powinnyśmy to zrobić.- zaśmiała się Raini.
 - Okey, ale wracając do mojego planu...- zaczęła blondynka i przedstawiła nam go. Gdybym była na miejscu chłopaków po tym, co ona zaplanowała bardzo bym się bała, ale nie wiem, jak oni.
 - Ale myślisz, że oni będą się bali?- spytała Vanessa.
 - Nie wiem, ale i tak będzie fajnie.- Rydel uśmiechnęła się.
 - Ale skąd wiesz, że oni będą akurat ogladać horror?- tym razem zapytała Raini.
 - Bo przed moim wyjściem pytałam ich, co będą robić wieczorem i powiedzieli mi, że robią sobie wieczór z horrorami. Oni zawsze robią wtedy zakłady, o to, że gdy któryś z nich okarze trochę strachu to będzie musiał zrobić jakieś dzwine zadanie, które wymyślają Rocky albo Ellington, a wiecie, że oni są nienormali. Tak więc zawsze puszczają najstraszniejsze horrory i siedzą jak na szpilkach, więc myślę, że mój plan wypali. To co wchodzicie w niego?
 - Pewnie.- ja i Raini odpowiedziałyśmy wspólnie.
 - A ty Van?- spytała blondynka.
 - Okey, ale dlaczego ja gram główną rolę w tym wszystkim?- odparła moja siostra.
 - Przecież Laura jest tą samą postacią, co ty, więc o co ci chodzi?- powiedziała Rydel.
 - O to, że ja będę musiała moknąć na deszczu, który przed chwilą zaczął padać. Spójrzcie przez okno.- odpowiedziała i spojrzałyśmy w tamtym kierunku i rzeczywiście lało jak z cebra. Nie chciałabym być na miejscu Vanessy.
 - Deszcz da nam jeszcze lepszy efekt.- Rydel ucieszyła się, a moja siostra odwrotnie.- Oj Van, przecież to tylko zabawa, więc o co ci chodzi?
 - O nic, bo po prostu, czy my nie możemy nigdy zrobić sobie babskiego wieczoru bez chłopaków?- odparła czarnowłosa.
 - Możemy, ale nie chciałabyś się im odrewanżować?
 - Ale ten zakład był już dawo i pewnie o nim zapomnieli.
 - I właśnie o to chodzi, bo nie będą się niczego spodziewali, no więc jak będzie, wchodzisz w to?- powiedziała blondynka, a Van zastanawiała się i raczej się zgodzi. Znając ją pewnie teraz specjalnie się nie odzywa, bo chce przeciagnąć tę chwilę, a Rydel już się niecierpliwi.
 - Okey wchodzę w to.- moja siostra odezwała się.
 - To super, czyli teraz w takim razie musimy się jeszcze przygotować i idziemy do chłopaków.- powiedziała blondynka, która była widocznie tym podekcytowana. Po prawie godzinnym przygotowaniu byłyśmy już gotwowe i teraz ubierałyśmy się, żaby nie zmoknąć, a nadal padało, z czego Rydel cieszyła się. Ubrałyśmy się w kurtki, wzięłyśmy parasolki i wyszłyśmy na zewnątrz i kierowałyśmy się w stronę domu Lynch'ów, żeby wprowadzić plan blondynki w życie.
                                                   ********************

 Hej wszystkim!!! :*
 Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Teraz jest tylko odrobina Raury, bo mała przerwa nie zaszkodzi. Za to będzie jej nawet dużo w następnym rozdziale. :) Jak myślicie, co wymyśliła Rydel? Przestraszy to chłopaków? No to zostawiam was pod znakiem zapytania i się zmywam.
 Do napisania!!! ♥
Ps. Dziękuję za komentarze. Liczę, że tym razem też będzie ich z 10.