sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 24

                                                                  ★Laura★

Jest już 12:00, a ja ciągle nie wiem, czy jestem gotowa na spotkanie z Ross'em. Nie mam pojęcia, jak mam mu powiedzieć, żebyśmy zostali jeszcze przyjaciółmi. Ale czy ja chcę, żeby on był moim przyjacielem? Z jeden strony tak, ale z drugiej to, jak go widzę to chciałabym go pocałować, ale jako przyjaciółka nie mogę tego zrobić. Jest jeszcze jedna sprawa, Ross ma dziewczynę. No więc, co ja mam mu powiedzieć? No trudno chyba zaryzykuję i pójdę bez pomysłu. Muszę teraz do niego zadzwonić i spytać, czy może się ze mną spotkać. Wzięłam do ręki komórkę, wybrałam numer do Ross'a i niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż on odbierze. Po chwili usłyszałam jego głos:
- Hej Lau. Po co dzwonisz?- spytał, a na dźwięk jego głosu po całym moim ciele przyjemne dreszcze i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Hej Ross. Dzwonię, bo chciałabym cię spytać, czy mógłbyś przyjść do parku obok fontanny, tak od razu?
- Pewnie, że przyjdę. Czyli widzimy się za chwilę, tak?
- Tak.
- Okey to pa.
- Pa Ross.- odpowiedziałam i rozłączyłam się. Nadeszła w końcu ta chwila, w której będę musiała powiedzieć mu to co przemyślałam. Chociaż nie jestem tego do końca pewna. Wyszłam z mojego pokoju i od razu skierowałam się na korytarz. Jednak zostałam zauważona przez Vanessę.
- Gdzie idziesz?- spytała.
- Idę wytłumaczyć wszystko Ross'owi.- powiedziałam od razu całą prawdę, żeby uniknąć głupich pytań.
- Okey to nie zatrzymuję cię. Powodzenia.- uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki przyda się.
- Pamiętaj później wszystko mi opowiadasz.
- Okey.- odpowiedziałam i wyszłam z domu. Szłam dosyć szybko, żeby Ross, gdyby już był, nie musiał długo na mnie czekać. Po 10 minutach dotarłam na miejsce. Rozejrzałam się wokół, ale jeszcze nigdzie nie zobaczyłam chłopaka. Przez mój umysł zaraz przeleciały negatywne myśli. Co jeśli Ross nie przyjdzie? Nie on taki nie jest, nie wystawi mnie do wiatru. Może zatrzymał go ktoś po drodze, albo przed wyjściem i przyjdzie później. Laura ogarnij się już, przecież powiedział, że przyjdzie! Super upominam sama siebie, chyba nie jest ze mną najlepiej. Cały czas rozglądałam się po parku i w końcu zobaczyłam tak dobrze znajomą mi postać. Ross szedł w kierunku fontannu i gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a jego blond włosy delikatnie rozwiewał lekki wietrzyk. Gdy tak na niego patrzyłam uśmiech sam wkradł się mi na usta. Po chwili stanął naprzeciwko mnie i przez chwilę spojrzałam w jego brązowe oczy, w których się zakochałam. Laura już spokój!
- Hej Lau.- powiedział cały czas się uśmiechając i pocałował mnie w policzek, a moje nogi delikatnie ugięły się. Jak on na mnie działa.
- Hej Ross.- uśmiechnęłam się do niego.- Może usiądźmy?- spytałam i usiedliśmy na murku fontanny.
- No więc przemyślałaś już tą sprawę?- zapytał Ross, a ja nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć.
- Tak... trochę... nie jestem do końca pewna.
- Lau po prostu powiedz.- odparł i spojrzał w moje oczy, a ja natychmiast w nich zatonęłam i nie chciałam odrywać od nich wzroku. Ross widocznie miał chyba tak samo jak ja, bo też nawet na sekundę nie spojrzał w innym kierunku.
- Yyy... wiesz...ja...- jąkałam się.
- Laura no wykrztuś to z siebie. Będę siedział tu tak z tobą dopóki mi nie powiesz, co postanowiłaś. Postaram się przyjąc wszystko, byle byś ty była szczęśliwa.- powiedział, a ja wiedziałam, że mówił prawdę, bo cały czas patrzył mi w oczy.
- Może...- znowu przerwałam na chwilę.- zostaniemy jeszcze przyjaciółmi?- zapytałam, ale to pytanie z trudem przeszło mi przez gardło, bo czasami chciałam od nas czegoś więcej. Spuściłam swój wzrok na dół i nie wiedziałam dlaczego trochę posmutniałam.
- Przyjaciółmi mówisz?- powiedział, a w jego głosie wyczułam zawiedzenie.- Dobrze rozumiem cię. Jeśli tego chcesz to przyjmę to do wiadomości.- przerwał na chwilę.- Lau, czy ty naprawdę chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi?- zapytał z wyraźną z nadzieją w głosie, ale nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W mojej głowie panowała pustka. Po chwili uniósł mój podbrudek do gory, abym na niego spojrzała.
- Ross ja...- zacięłam się. Wiedziałam, że ta rozmowa będzie dla mnie trudna, ale nie sadziłam, że aż tak. Niby taka błaha sprawa, a ja nie wiem, co powiedzieć.- ja chyba nie jestem gotowa na związek. Zresztą ty masz już dziewczynę, więc po co tu ze mną siedzisz?- spuściłam głowę na dół, a on zaraz ponownie złapał mnie za podbródek i pociągnął do góry tak, żebym mogła spojrzeć mu w oczy.
- Lau jestem tu z tobą, bo jesteś dla mnie ogromnie ważna i nie chciałbym cię stracić. Skoro będziesz szczęśliwa, gdy będziemy nadal przyjaciółmi, to możemy nimi nadal być. Jeśli cię to zainteresuje to wczoraj zerwałem z Cathy.- odparł, a ja nie mogłam w to uwierzyć, co powiedział. Ale dlaczego Ross z nią zerwał? Dla mnie? Tego nie wiem.
- Naprawdę z nią zerwałeś?!- odpowiedziałam zdziwionym głosem.
- Tak, zrobiłem to dokładnie po tym, jak wróciłam do domu i przemyślałem wszystko, co się miedzy nami stało.- uśmiechnął się o mnie.
- Ale dlaczego to zrobiłeś?- spytałam, bo byłam tego ogromnie ciekawa. Ross jednak nie odpowiedział od razu, bo widziałam, że się zamyślił.
- Wiesz zerwałem z Cathy, bo zrozumiałem, że nic do niej nie czuję oraz, że oddaliliśmy się od siebie i jeszcze z jednego najważniejszego powodu...- przerwał na chwilę.
- Z jakiego powodu?- spytałam i zauważyłam, że waha się nad odpowiedzią.
- Wiesz, bo ja no...- zaciął się.
- Jeśli nie chcesz to nie mów. Skoro to był najważniejszy powód to widocznie bardzo ważny.- odparłam, chociaż bardzo chciałam się tego wiedzieć.
- Nie wiem, czy by to coś zmieniło między nami, ale chyba ci to powiem.- przerwał na chwilę, a ja już się okropnie niecierpliwiłam. Wziął głęboki wdech, ale zaraz wypuścił głośno powietrze i coś mi się zdawało, że tego nie powie.
- Lau, dlaczego chcesz, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi?- spytał, a ja wiedziałam, że chce tym pytaniem zboczyć z tematu. Chociaż może to wstęp do tego, co chciał mi powiedzieć.
- Wiesz ja... nie wiem.- odparłam.
- Ale dlaczego nie wiesz?- widać, że do czegoś dążył.
- Ja po prostu nie wiem. Może jeszcze nie jestem gotowa na związek?- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy, w których zauważyłam małe rozczarowanie. Co jeśli Ross też coś do mnie czuje? Może to dlatego zerwał z Cathy, bo zakochał się we mnie? Jestem bardzo ciekawa, co on do mnie czuje, ale nie zapytam się go w prost.- A ty jesteś na to gotowy?- spytałam po chwili ciszy.
- Chyba tak, ale na ciebie mogę czekać tak długo, ile będę w stanie wytrzymać.- powiedział patrząc mi prosto w oczy i miałam ogromną ochotę go pocałować. Całą siłą woli się przed tym powstrzymywałam i z ledwością mi się to udało.
- Ross może dajmy sobie jeszcze trochę czasu i w końcu wszystko się ułoży.- powiedziałam.- Przyjaciele?
- Przyjaciele.- odparł trochę smutny, ale zaraz się do mnie szeroko uśmiechnął i przytulił mnie. Wraz z jego dotykiem poczułam, jak po całym moim ciele przechodzą przyjemne dreszcze. Z całą pewnością jestem w nim zakochana i zaczynam dostrzegać, że Ross chyba też we mnie. Ten przytulas nie był do końca przyjacielski, bo trzymamy się już w objęciach długo. Za długo, jak na przyjaciół. Jednak nie chciałam się od niego odsuwać, bo poczułabym się się jakby zabrano mi ciepło, a tym ciepłem jet Ross. Po chwili blondyn odsunął się ode mnie trochę, ale nadal byliśmy bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, a świat dookoła przestał dla nas istnieć.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że dzisiaj dajemy koncert z okazji otwarcia nowej knajpki na plaży. Przyjdziesz prawda?- spytał.
- Pewnie, że tak, jak mogłabym odpuścić sobie wasz koncert.- uśmiechnęłam się do niego.- A o której to będzie?
- O 16:00, więc jest jeszcze dużo czasu do niego.
- Ja szybko się szykuję, nie to co Vanessa, która przymierza mnóstwo różnych zestawów, a na końcu i tak nie wie co wybrać, a ja muszę jej pomagać w wyborze.- zaśmiałam się.
- To ty nie wiesz, jak długo robi to Rydel. Ona musi zacząć się zbierać godzinę przed, bo nie zdążyłaby inaczej.- zaśmialiśmy się z naszych sióstr.
- To z nami w porządku?- zapytałam.
- Tak.- odparł Ross.
- To co idziemy już?
- Nie wiem, czy chciałbym się z tobą rozstawać, bo każda chwila spędzona z tobą jest niezwykła.- uśmiechnął się do mnie, a ja zarumieniłam się.
- I to w tobie po prostu kocham.- zaśmiał się blondyn.
- Co takiego?- spytałam, a moje serce przyspieszyło, gdy powiedział to magiczne słowo: ,,kocham''. Czy oznacza to, że Ross też czuje to samo, co ja do niego?
- Kocham to, jak się rumienisz, bo dodaje ci to uroku i stajesz się piękniejsza.- uśmiechnął się do mnie i odrobinę przybliżył, a ja nadal czułam na policzkach rumieńce.- I widzisz nadal je masz.
- Ross, pamiętasz przyjaciele?- powiedziałam, chociaż chyba nie chciałam już tej przyjaźni.
- Pamiętam, ale jako przyjaciel chyba mogę ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się jak się rumienisz?
- Możesz mówić takie rzeczy cały czas, bo mi to nie przeszkadza.- uśmiechnęłam się do niego.- To co idziemy już?
- Aż tak ci się spieszy do domu? Chciałbym spędzić z tobą jeszcze chwilę czasu.- odparł Ross.
- Przecież możesz mi towarzyszyć w czasie powrotu i nie musimy iść szybko.
- Okey.- odpowiedział i wstaliśmy z murku fontanny. Szliśmy wolno, rozkoszując się z przebywania ze sobą. Dochodziliśmy już do budki z lodami.
- Co powiesz na loda?- spytał mnie blondyn.
- Okey, ale nie wzięłam pieniędzy, a ty nie musisz się na mnie wykosztowywać.
- I tak bym ci go kupił, nawet gdybyś miała pieniądze.- uśmiechnął się do mnie i wybrał dwa małe, włoskie, śmietankowe lody.
- Dziękuję.- powiedziałam i lekko pocałowałam go w policzek, a przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Proszę bardzo.- odparł chłopak i ruszyliśmy dalej rozkoszując się lodami. Mimo, że zapanowała po miedzy nami przelotna cisza, to nie była krępująca. Wręcz przeciwnie mi wystarczała sama jego obecność do szczęścia. Nikt tak jeszcze nigdy na mnie nie dział i przy nikim tak się nie czułam. Co ta miłość może jeszcze ze mną zrobić?
- Kiedy się dowiedzieliście o tym koncercie?- przerwałam ciszę.
- Wczoraj po południu. Było to, gdy wróciłem do domu po zerwaniu z Cathy.
- Długo będziecie grać?
- Mamy godzinę, więc to jest nawet dużo czasu, ale podczas występu, czas mija o wiele szybciej.- uśmiechnął się do mnie.
- Musicie mieć fajnie, że macie tych wszystkich fanów.
- Tak to jest naprawdę rzecz, przez którą mamy po prostu ochotę na występ, bo mamy dla kogo to robić. Sprawia nam to wszystko ogromną przyjemność.
- Fajnie tak występować. Chociaż nie wiem, czy bym się na to zdobyła.- powiedziałam i chyba za dużo, bo teraz pewnie zacznie się temat, czy umiem śpiewać i grać na czymś.
- A próbowałaś kiedyś gdzieś wystąpić?
- Nie, bo bardzo się bałam, że coś źle zaśpiewam.
- To ty umiesz śpiewać? Dlaczego tego nie powiedziałaś.- patrzył na mnie uważnie.
- Bo ten temat wiąże się trochę z moimi rodzicami.- posmutniałam trochę.
- Przepraszam Lau, nie wiedziałem tego.- chwycił mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje. Ucieszył mnie ten gest, bo przez chwilę moge poczuć się, jak byśmy byli parą.
- Nie musisz mnie przepraszać, bo przecież tego nikomu nie mówiłam.- spojrzałam mu w oczy.
- I nie musisz tego opowiadać, jeśli nie chcesz.- powiedział nadal wpatrując się w moje oczy. Po chwili spuściłam wzrok, bo przecież szliśmy chodnikiem i mogliśmy na kogoś przypadkowo wpaść.
- Ale opowiem skoro zaczęłam ten temat.
- Wysłucham każdej twojej historii, bo lubię, jak opowiadasz.- uśmiechnął się do mnie.
- Gdy miałam sześć lat wystąpiłam w szkolnym musicialu, w którym byłam śpiącą królewną i musiałam śpiewać. Lubiłam to robić, bo sprawiało mi to radość i gdy patrzyłam na uśmiechnięte twarze moich rodziców to w głębi serca śpiewałam dla nich. Na moje szóste urodziny kupili mi pianino, na którym uczyłam się grać i szybko doszłam do wprawy. Potrafiłam ćwiczyć godzinami, bo zatracałam się w jego pięknym brzmieniu. Z początku grałam i śpiewałam znane mi utwory, ale w wieku 8 lat napisałam swoją pierwszą piosenkę, którą oczywiście zagrałam rodzicom. Później komponowałam inne piosenki i sprawiało mi to radość. Wyrażałam w nich uczucia, które mną kierowały. Czasami, gdy byłam smutna, albo zdenerwowana to ta muzyka mnie uspokajała. Tak, kochałam grać i śpiewać, ale robiłam to tylko i wyłącznie dla siebie. Nie ujawniałam się z moim talentem po za domem. Przestałam to jednak robić, gdy moi rodzice zginęli w wypadku. Od tamtego czasu nic już nie zagrałam, ani nie zaśpiewałam. Mimo, że próbowałam to robić, ale za każdym razem, gdy podchodziłam do piania przypominali mi się rodzice, którzy mi go podarowali. Od samego patrzenia na niego miałam łzy w oczach, bo widziałam sceny, gdy przed całą rodziną w każde święta, gram na pianinie kolędy. Panował w tedy taki radosny nastrój. Pianino przestawiłam do gościnnego pokoju, bo tam nie zaglądałam. Taka właśnie jest moja historia związana ze śpiewaniem.- skończyłam opowiadać i spojrzałam na Ross'a, który cały czas się na mnie patrzył podczas mojej historii.
- Lau nie wiedziałem, że ty tyle przeszłaś w życiu. Nie wyobrażam sobie, żeby mi się tak przytrafiło. Jesteś naprawdę dzielna, że nadal się trzymasz po tym wszystkim, co cię spotkało. Nie musisz się już martwić, bo to nigdy nie wróci.- objął mnie opiekuńczo ramieniem, a mi od razu zrobiło się lepiej. Po chwili zabrał rękę i z powrotem wplótł ją w moje palce. Nie miałam nic przeciwko chodzeniu za rękę, wręcz przeciwnie podobało mi się to.
- O zobacz jesteśmy już pod moim domem- dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, gdy zaczęliśmy go mijać.
- No rzeczywiście. Z tobą czas płynie bardzo szybko, a nawet za szybko.- uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Stanął naprzeciwko mnie i wciąż trzymaliśmy  się za ręce. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a czas stanął dla mnie w miejscu. Po chwili Ross schylił się odrobinę i pocałował mnie w policzek, a ja, jak to ja zarumieniłam się. Przejechał kciukiem po miejscu, w które mnie pocałował powodując moje mocniejsze rumieńce.
- Pa Lau, do zobaczenia na koncercie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że moje nogi są już, jak z waty i gdybyśmy nie trzymali się za ręce to już dawno leżałabym na ziemi.
- Pa Ross.- odpowiedziałam i niechętnie puściliśmy swoje dłonie, a później blondyn odwrócił się i po woli odszedł, a ja długo parzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Zauważyłam też, że cały czas uśmiecham się sama do siebie. Potrząsnęłam delikatnie głową, żeby wybudzić się z transu i weszłam do swojego domu. Zdjęłam buty i udałam się do salonu, ale Vanessy tam nie było, więc sprawdziłam w kuchni i znalazłam ją. Poczułam też zapach spalenizny i trochę dymu, wydobywającego się z piekarnika. Moja siostra wietrzyła pomieszczenie, otwierając szeroko okno. Stała tyłem do mnie, więc mnie nie zauważyła.
- Hej Van, co ty robisz?- spytałam, a ona odwróciła się w moim kierunku.
- Hej Lau, a chciałam upiec ciasto, ale zapomniałam je przypilnować i trochę się spaliło.- uśmiechnęła się do mnie, a ja spojrzałam na blat, na którym stało całe czarne ,,ciasto''. Podeszłam do niego i dotknęłam je. Było twarde jak kamień
- Trochę to mało powiedziane.- zaśmiałam się.- Jest twarde jak kamień. Kucharką to raczej nie zostaniesz.- wciąż śmiałam się z mojej siostry.
- Haha bardzo śmieszne.- powiedziała, ale jak spojrzała na swoje dzieło to wybuchnęła śmiechem.- Okey masz rację, nie mam szans na kucharkę.
- A co cię tak na pieczenie wzięło, co?- spytałam.
- A jakoś tak mi się nudziło w domu, więc postanowiłam coś zrobić.
- I to coś to pieczenie ciasta? Przecież wiesz, że nie masz talentu kulinarnego.- zaśmiałam się.
- Okey, ale nie ważne jest już to ciasto, tylko zaraz mi tu opowiadaj, jak ci poszło z Ross'em?- spytała, a ja oparłam się plecami o blat.
- Wiesz postanowiłam, że zostaniemy jeszcze przyjaciółmi.- odpowiedziałam.
- A on jak to przyjął?
- No dobrze, tylko pytał dlaczego.
- No i co mu odpowiedziałaś?
- Że nie jestem gotowa na związek. Wiesz, czego się dowiedziałam? Zgadnij.
- No nie mam pojęcia, no mów.- pospieszała mnie Van.
- Ross zerwał wczoraj ze swoją dziewczyną, z którą chodził rok.- odparłam i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Widzę, że się z tego cieszysz.- uśmiechnęła się do mnie.- No to skoro jest wolny, to dlaczego nie jesteście razem?
- Sama nie wiem.- odparłam.
- Ej, a mówił ci może dlaczego się z nią rozstał?
- Tak, mówił, że się odkochał i że oddalili się od siebie i jeszcze z jednego powodu, ale tego mi nie powiedział. Wspomniał, że to jest najważniejszy powód.
- Coś mi się wydaje, że ten powód jest taki, że on się w tobie zakochał.- poruszała znacząco brwiami.
- A niby skąd mam pewność, że masz rację, skoro mi nic nie powiedział.
- Może miał zamiar ci powiedzieć, ale w ostatniej chwili stchórzył? Jak się zachowywał, gdy wspomniał o tym powodzie?
- Widziałam, że był zamyślony i w pewnej chwili już miał powiedzieć, ale spytał mnie dlaczego chcę nadal naszej przyjaźni.- odparłam i coś mi się wydaje, że Ross chyba naprawdę się we mnie zakochał. Mimo, że nie mam pewności, co do tego stwierdzenia, ale chyba nie zachowywał się tak, gdyby nic do mnie nie czuł, a po jego głosie poznałam, że jest trochę zawiedziony. Tylko w jaki sposób mam się tego dowiedzieć, bo ja na pewno nie zrobię pierwszego kroku?
- No i widzisz to jest raczej ten powód, Ross się w tobie zakochał.- powiedziała Vanessa, tym samym przerywając moje przerywając moje przemyślenia.
- Ale skąd mam mieć tą pwność? Bo ja na pewno nie wykonam pierwszego kroku.
- Idziesz dzisiaj na koncert, prawda?
- Tak, ale co koncert ma z tym wspólnego?- nie rozumiałam toku jej myślenia.
- No wiesz możesz zacząć podrywać jakiegoś chłopaka i sprawdzać, jak zachowuje się Ross.- uśmiechnęła się do mnie.
- Dobry pomysł, ale co mam zrobić później?
- Później? Tego nie wiem, bo to zależy, co Ross będzie sobie z tego robił. Najlepiej byłby, gdy podszedł do ciebie i tego chłopaka, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Wtedy możesz z nim o tym później pogadać i obserwować, jak się zachowuje.- przedstawiła mi cały plan, który wydawał mi się nawet niezły.
- Okey dobry pomysł. Jak go wymyśliłaś?
- Z dawaniem rad to ja nie mam problemu. Samo tak jakoś mi przyszło.- uśmiechnęła się do mnie.- Wiesz może, która jest godzina?- spytała, a ja wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek.
- Jest 13:15, więc mamy jeszcze trzy godziny czasu do koncertu. Tobie Van radziłabym szykować się jakieś dwie godziny przed, bo z twoimi ruchami i długim zastanawianiem się nad ubraniem to nie zdążymy.- zaśmiałam się.
- Może lepiej pilnuj siebie.- odburknęła.
- Wiesz ja co do ciebie szybciej się decyduję.- odparłam, a Vanessa pokazała mi język.- Serio Van? Tylko na pokazanie języka cię stać? Co ty pięc lat masz?- zaśmiałam się z niej.
- Ja ci dam się ze mnie naśmiewać.- odpowiedziała i ruszyła w moją stronę, a ja zaczęłam uciekać w stronę mojego pokoju. Wbiegłam szybko po schodach, o mało co się nie potykając i udało mi sie zatrzasnąć drzwi przed samym nosem mojej siostry. Zamknęłam je na klucz i osunęłam się po nich na podłogę, bo trochę mnie ten wyścig zmęczył.
- Taki tchórz z ciebie, że zamykasz się w swoim pokoju?- Van odezwała się zza drzwi, tym samym motywując mnie do walki. Co, jak co, ale ja tchórzem nie jestem, jeśli chodzi o siostrę, ale jeśli chodzi o miłość, to już inna sprawa. Wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi szybko, a że czarnowlosa opierała się o nie, to runęła na ziemię, a ja zaczęłam się śmiać.
- Widzisz Van, nie opiera się o drzwi, bo można skończyć tak, jak ty.- nadal się śmiałam i przez to nie zauważyłam, że moja siostra wstaje szybko z podłogi i podchodzi w moim kierunku. Cały czas się śmiając zaczęłyśmy się gonić wkółko po moim pokoju, ale po paru minutach zmęczyłyśmy się i opadłyśmy na moje łóżko.
- Z nami chyba jest coraz gorzej.- zaśmiała się Vanessa.
- Tak chyba masz rację, ale to chyba przez to, że tyle czasu spędzamy z Lynch'ami.- zaśmiałam się.
- To chyba dobrze myślisz.- odparła i starałyśmy się opanować śmiech. W końcu udało nam się to i mogłyśmy normalnie porozmawiać.- Cieszę się, że jesteś moją siostrą. Bez ciebie byłoby mi jakoś dziwnie. Bez dawania sobie nawzajem rad, bez naszych odpałów, takich jak przed chwilą. Naprawdę byłoby mi smutno bez ciebie.- powiedziała Van i obróciła głowę w moją stronę.
- Ooo to było słodkie, wiesz? Ale ja mam dokłanie tak samo, jak ty.- odparłam i przytuliłysmy się. Po chwili puściłuśmy się i nadal leżałyśmy na moim łóżku.
- To co teraz robimy?- spytała moja siostra.
- Nie wiem, może pooglądamy telewizję, co ty na to?- odpowiedziałam.
- Okey może być, to chodź.- odparła i wstała z łóżka, a ja zrobiłam po chwili to samo i zeszłyśmy na dół do salonu. Usiadłysmy na kanapie i zaczęłyśmy oglądać nasz ulubiony serial.
                                                                     ****
 W tym samym czasie...

                                                                ★Ross★

Wszedłem do domu i w salonie zastałem Rydel, która sama oglądała telewizję. Wow ciekawe, jak jej się udało przegonić stąd chłopaków? Chociaż ona ma swoje sposoby i nie chciałbym w nie wnikać. Usiadłem oboko niej na kanapie, a ona odwróciła głowę w moją stronę.
 - I co, jak ci poszło z Laurą?- spytała, a ja westchnąłem.- Po twoim zachowaniu widzę, że nie najlepiej, no więc mów, co się stało?
 - Laura chciała narazie zostać jeszcze przyjaciółmi.- odpowiedziałem.
 - Aha, a spytałeś ją chociaż wprost, czy zostanie twoją dziewczyną?
 - Nie.- westchnąłem.
 - I jeszcze mi nie mów, że nawet nie powiedziałeś jej co czujesz?
 - Miałem już jej to powiedzieć, ale w ostatniej chwili stchórzyłem, bo bałem się, że ona nie czuje tego samego, co ja i nie wiem, czy by to coś zmieniło.- odparłem, chociaż w głębi serca żałowałem, że się na to nie zdobyłem, bo jestem tchórzem. Może jednak coś by to dało?
 - Ross, ale czy ty nie rozumiesz, że dziewczyny lubią, gdy chłopak pierwszy powie, co czuje? Wiesz ja tak przynajmniej mam.- powiedziała Rydel, przerywając moje rozmślania.
 - No tak, ale co jeśli ten chłopak w ostatniej chwili zachowuje się jak tchórz i tego nie mówi?
 - Ale ja nadal nie rozumiem, dlaczego ty nie powiedziałeś Laurze co czujesz?
 - Szczerze? To już chyba sam nie wiem.- odpowiedziałem zrezygnowany.
 - Ross o miłość trzeba walczyć! Nie można się poddawać tak łatwo, bo może nam przejść koło nosa. Jakbyś się poczuł, gdyby Laura znalazła sobie innego chłopaka? No jak?- spytała mnie Rydel.
 - Byłbym pewnie zazdrosy, ale też wściekły na siebie, że nie powiedziałem jej, co czuję.- odpowiedziałem wszystko, co myślę.
 - No i widzisz, jeśli chcesz, żeby tak się stało to proszę bardzo, ale będziesz tylko cierpiał i wspominał moje słowa.
 - W takim razie, co ja mam zrobić, żeby dowiedzieć się, co czuje do mnie Lau?- spytałem, bo chyba jestem już gotowy do działania.
 - Zrób coś romantycznego, bo to lubią wszystkie dziewczyny.
 - Co to może być?
 - Sam trochę pomyśl.- powiedziała Rydel,a ja chwilę się zastanowiłem.
 - O już mam pomysł.- odezwałem się po chwili.
 - No to słucham.- uśmiechnęła się do mnie siostra.
 - Możemy jako ostatnią piosenkę na naszym koncercie zagrać ,,One last dance" i mogę ją zadedykować Laurze, to chyba dobry pomysł, co nie?- spytałem, żeby się upewnić.
 - Bardzo dobry pomysł. Ja chybabym się wzruszyła, gdyby ktoś tak dla mnie zaśpiewał, ale to chyba za mało.
 - To co mogę jeszcze zrobić?
 - Wiesz po naszym koncercie będą tam organizować karaoke i może zaśpiewałbyś z Lau jakąś piosenkę? Co ty na to?- zapytała blondynka.
 - Tak to też jest dobry pomysł.- odpowiedziałem chociaż nie wiedziałem, czy wyjdzie, bo Laura przecież nie lubi śpiwać. Będę musiał jakoś ją do tego namówić, ale to wymyślę później.- A po tej piosence moglibyśmy iść na spacer po plaży o zachodzie słońca.
 - Dobrze kombinujesz. Muszę przyznać, że potrafisz wymyślić romantyczne rzeczy.- uśmiechnęła się Rydel.- Jeszcze ci radzę ją dobrze pilnować.
 - A niby dlaczego? Przecież nie będę za nią wszędzie chodził, bo zrobiłbym się natrętny.- nie miałem pojęcia, o co chodzi mojej siostrze.
 - Twoje towarzystwo raczej jej nie przeszkadza, ale przecież będą tam również jacyś przystojni chłopcy, a ona jest ładna i co najważniejsze wolna, więc mogą ją podrywać. Co wtedy zrobisz?
 - Eee... no nie wiem, ale coś, żeby ten ktoś mi jej nie zabrał.- powiedziałem i muszę przyznać, że o tym nie pomyślałem. Co jeśli Laura zacznie się kimś innym jakoś interesować? Co wtedy będzie ze mną? Naprawdę muszę coś zrobić, bo mogę ją stracić.
 - Ross, czy ty mnie słuchasz?- głos Rydel przywrócił mnie na ziemię.
 - Sorki zamyśliłem się. Możesz powtórzyć?- uśmiechnąłem się do siostry.
 - O Laurze pewnie myślałeś, mam rację?- spytała i poruszała znacząco brwiami.
 - No tak.
 - Och Ross po tobie to już gołym okiem widać, że ją kochasz, więc czemu z tym nic nie robisz?- uśmiechnęła się.
 - Nie wiem, ale chyba boję się, jak ona na to zareaguje.
 - Ross tu nie ma czego się obawiać. Po prostu powiedz jej, co czujesz i po sprawie. Może po tym coś się między wami zmieni? Kto to wie.
 - Jak myślisz, dlaczego Lau chce tylko przyjaźni?- spytałem mając nadzieję, że Rydel jakoś mi pomoże to zrozumieć.
 - To pytanie do Laury, nie do mnie. Nie mam pojęcia, co ona o tym sądzi.
 - Ale tak na kobiecą intuicję?
 - Ross, tego dowiesz się do niej, jeśli ją o to spytasz. Nie jestem w jej umyśle, ani nie potrafię czytać w myślach, więc nie wiem, dlaczego tego chce. Może Laura tak samo, jak ty boi się rekcji tej drugiej osoby? Ale tego też nie wiem.
 - Dzieki Rydel, jesteś wielka. Nie wiem, co bym, bez ciebie zrobił.- powiedziałem i przytuliłem siostrę.
- Beze mnie siedziałbyś z założonymi rękami, a miłość przeszla by ci koło nosa.- odparła i po chwili puściliśmy się.- A teraz zmiataj na górę, bo chciałabym sobie obejrzeć mój ulubiony serial na spokojnie.
 - Okey już idę.- odpowiedziałem, wstałem z kanapy i poszedłem do swojego pokoju.
                                                          *******************

                                
Hejka wszystkim!!! :*
 Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to, że nie zrobiłam Raury, ale na nich w końcu nadejdzie ten czas i bedą razem, więc bądźcie cierpliwi. Może stanie się to już niedługo? Tego wam nie zdradzę. Tak wiem znowu napisałam rozmowy Laury z Van i Ross'a z Rydel, ale chciałam, żeby one jakoś ich tak nakierowały na dobrą drogę. Okey już was nie zamęczam moją gadką i zmykam. <3 Bardzo byłabym wam wdzięczna, gdyby pod tym rozdziałem pojawiło się 10 komentarzy, tak jak w poprzednim. Nawet nie wiecie, jaki miałam uśmiech na twarzy, gdy ich tyle zobaczyłam. Gdy tyle się znowu pojawi będę naprawdę zadowolona i odwdzięczę wam się rozdziałami. Liczę na was! :*
 Do napisania!!! ;*





czwartek, 23 kwietnia 2015

TB+One Shot ,,Od nienawiści do miłości niedaleka droga''

Hej! Zostałam już po raz drugi nominowana do TB! Tym razem zrobiła to Szylwia. Bardzo dziękuję za nomnację. Miałam napisać OS na dowolny temat.
 Ja nominuję:
 - Cristal
 - Szylwię
 - Laurę Maranch
 Tak wiem powinno być więcej osób, ale nie mam dalej pomysłu. Będę miała może jeszcze inne okazje. :) 
Temat: miłość dwójki osób, które pochodzą z dwóch różnych światów (do wyboru: Raura, Rydellington, Rikessa) (chodzi mi o to, żeby jedna osoba była z fantastycznego świata)
 Czas: 2 tygodnie
 Życzę powodzenia, a teraz zapraszam do przeczytania mojego OS:

Ta historia będzie o nienawiści dwojga osób: Laury Marano i Ross'a Lynch'a. Nienawidzą się od ich pierwszego spotkania na planie. Ich rodzina i przyjaciele chcieliby nie słyszeć ich kłótni z byle powodu, ale żeby w końcu się pogodzili. Lecz oni są uparci i nie chcą tego zrobić. Oboje pracują na planie Austina i Ally i tam również okazują swoją niecheć względem drugiej osoby. Jednak coś się pomiędy nimi zmieni. Niektórzy uważają, że nienawiść jest podobna do miłości pod podobnym względem. Gdy ludzie są zakochani spedziają ze sobą czas i są szczęśliwi, a nienawiść ma odwrotnie. Lecz czy można przejść z jednej strony na drugą? Czy dwie osoby, które się nie lubią mogą spojrzeć na tą drugą połówkę, jak na przyjaciela, a może jak na miłość swojego życia? Tego wszystkiego dowiecie się śledząc historię Ross'a i Laury...

 - Nie dotykaj mnie idioto!- krzyknęła Laura, gdy Ross musiał ją przytulić. Teraz właśnie znajdują się na planie.
 - Nie chcę tego robić, ale niestey muszę.- odparł z sarkazmem.
 - To może rób to na odległość, bo nie chce czuć tych twoich oślizgłych łap na moim ciele.
 - Jaśnie pani nawet nikomu nie pozwoli się łaskawie dotknąć? Wierz mi robię to tylko dla fanów, bo gdy muszę cię dotykać zbiera mi się na wymioty.
 - Ach tak, a...- zaczęła, ale reżyser miał już tego dość.
 - Czy wy możecie przestać już się kłócić i nie możecie raz bez żadnych waszych docinek przytulić się?- spytał, bo był już naprawdę zmęczony kręceniem jednej scenki po kilkanaście razy.
 - Wiesz, ja chcę zagrać to profesjonalnie, ale to Marano ma teraz do mnie jakieś wąty.- powiedział blondyn.
 - Skoro jesteście profesjonalistami, to może na planie odsuniecie na bok swoje uczucia, a zajmniecie się swoimi postaciami i ich uczuciami?
 - Dobrze potrafię to zrobić, bo w końcu jestem profesjonalistką.- odparła brunetka.
 - Ja też potrafię.- odpowiedział Ross.
 - Dobrze, ale aby uniknąć waszych głupich kłótni mam dla was pewne zadanie, ale nie wiem, czy jest u was możliwe do wykonania.
 - Jakie to jest zadanie?- spytała Laura.
 - Macie za zadnie być dla siebie miłym na planie. Nie chcę już słyszeć tutaj żadnych waszych kłótni i docinek. Chciałbym, żeby kręcenie jednego odcinka zajmowało nam jakiś dzień, a nie parę dni, a nawet tydzień. Chyba wszyscy mają już dość tego i każdemu wyjdzie to na dobre i może nawet wam. Po za planem możecie nadal się kłócić i robić, co tam sobie chcecie, ale tutaj ma być spokój. To tyle, co miałem do powiedzenia, bo reszta należy do was.
 - Czyli, że mam być miły dla tej idio...- przerwał Ross, a reżyser spojrzał na niego.- znaczy dla Laury.- jej imię z ledwością przeszło mu przez gardło.
 - Czy ja dobrze słyszałam, czy ty powiedziałeś Laura, a nie Marano, czy inne takie?- odparła brunetka.
 - Tak dobrze słyszałaś.
 - Dobrze już nic nie mówcie, bo zaraz się pokłócie, a teraz dziękuję już wszystkim. Kończymy pracę na dziś, bo nie mam już siły. Znowu stoimy w miejscu.- powiedział mężczyna, a wszyscy rozeszli się. Nasza dwójka też chciała, ale zawołał ich.- Wy chwilę zaczekjacie.- odparł, a oni zawrócili.
 - Co się stało?- spytał Ross.
 - Dlaczego wy robicie taką aferę przez przytulenie się?- zaczął mężczyzna, a Laura chciała coś powiedzieć, ale zaraz szybko kontynuował.- Nic teraz nie mówicie. Wiecie, bo jest taka sprawa, że wy będziecie musieli się pocałować.
 - Że co? Mam się całować z tą wariatką? Ledwo, co znoszę samo przytulanie się, a co dopiero to.- odezwał się blondyn.
 - Zamknij się Lynch. Nie tylko ty tego nie chcesz. Nie można jakoś usunąś tej sceny?- spytała brunetka.
 - Chciałem was tylko uprzedić przed faktem dokonanym i myślę, że gdy będziecie dla siebie mili, to łatej będzie wam to zrobić. Niestey ta scena musi być i nic już na to nie poradzicie. Jest jednak jeszcze jedna sprawa.
- Jaka?- spytał Ross.
 - Musicie napisać piosenkę do serialu, którą zaśpiewacie w duecie i ma być trochę o przyjaźni i trochę o miłości. Nie możecie się wykręcić, bo ona musi tam być, bo po niej się całujecie. Macie na nią dwa tygodnie. To tyle z mojej strony. Możecie już się rozejść.- powiedział reżyser, a oni poszli się do swoich garderób. Szybko się przebrali w swoje rzeczy i wyszli tym samym momenie.
 - Co myślisz o tym zadaniu?- spytała Laura.
 - Nie wiem, ale będzie trudno mi ciebie nie obrażać.
 - Mi też.- powiedziała brunetka i zapanowała pomiędy nimi cisza.- Wiesz ja już muszę iść.- odparła i ruszyła w stronę wyjścia.
 - Mam taki pewny pomysł.- zaczął blondyn i zrównał się z nią.
 - Jaki?
 - Tak wogóle to jest zakład. Bądźmy dla siebie mili również po za planem, a ten kto powie coś niemiłego przegrywa go i robi coś, co chce ta druga osoba. To jak wchodzisz w niego?- powiedział i wyciągnął rękę przed siebie.
 - Okey stoi.- odparła Laura i uścisnęła jego dłoń, ale zaraz się puścili.- Czyli zaczynamy od teraz?
 - Tak i to raczej ty przegrasz, bo ja mogę być dla ciebie miły.
 - Ja to wygram, a ty przegrasz. Dobrze, ale zaraz oboje to zrobimy, bo zaczniemy się kłócić.
 - Tak masz rację.- odparł Ross i zapanowała pomiedy nimi cisza, którą nie wiedzieli, jak przerwać. Przeszli tak do swoich domów, a mieszkają obok siebie.
 - To cześć.- powiedziała Laura.
 - Cześć.- odparł blondyn i poszli pod swoje domy.
 - A tak wogóle, to kiedy będziemy pisać tą piosenkę?
 - Nie wiem, ale przecież mamy na nią dwa tygodnie czasu.
 - No tak, ale będzie ciężko napisać nam coś razem, skoro nie znamy się za dobrze?
 - Coś się wymyśli.
 - Okey.- odpowiedziała brunetka i oboje weszli do swoich domów.
                                                                ****
 2 tygodnie później...
 Od tamtego czasu Ross i Laura są mili dla siebie i nawet robią to już ot tak, a nie przez zakład. Spotykają się ze sobą, żeby lepiej się dogadywać i wychodzi im to. Na planie już się na kłócą i wszystkim pracuje się dobrze i szybko. Pozostała im tylko jedna rzecz, a mianowice napisanie piosenki. Mimo, że próbowli coś z nią zrobić, to nie wychodziło im to. Zamiast tego rozmawiali i coraz lepiej się dogadywali. Potrafią spędzać za sobą całe godziny i zachowują się jak przyjaciele. Po ich dawnych kłótniach nie ma śladu. Właśnie teraz siedzą przy pianie w pokoju Laury i probóją napisać piosenkę.
 - Dlaczego zostawiliśmy to sobie na ostatnią chwilę?- spytał Ross.
 - Już wcześniej przecież próbwaliśmy coś napisać, ale nie wychodzilo nam to, pamiętasz?- odparła Laura.
 - Tak wiem, ale musimy ją mieć już na jutro, a jest już 18:00!
 - Spokojnie nie panikuj, damy sobie radę.- uśmiechnęła się do niego.- Już trochę myślałam nad nią wczoraj w nocy i wtedy przyszło mi natchnienie i napisałam refren.
 - Naprawdę? Pokaż.- powiedział blondyn, a ona podała mu swój zeszyt z piosenkami. Podczas czytania tekstu uśmiechał się, bo spodobał mu się.- To jest świetny tekst. Teraz wystarczy napisać zwrotki i dołożyć melodię i mamy gotową piosenkę.- uśmiechnął się do niej.
 - No to w takim razie bierzmy się do pracy.- odpowiedziała Laura i zaczęli tworzyć piosenkę. Zajęło im to do 22:00 i byli już naprawdę zmęczeni.
 - Wow cztery godziny pracy i mamy gotową piosenkę. Może zagramy ją jeszcze raz?- spytał blondyn.
 - Okey.- odprła brunetka i zaczęli wygrywać melidię:
 Laura:
 When you're on your own 
Drowning alone and you need
 A rope that can pull you in
 Someone will throw it 

 Ross:
 And when you're afraid that 
You're gonna break and you
 Need a way to feel strong again 
Someone will know it

 Laura i Ross:
 And even when it hurts the
 Most try to have a little hope
 That's someone's gonna to be
 The when you don't
 When you don't 

If you wanna cry I'll be your shoulder
 If you wanna laugh I'll be your smile
 If you wanna fly I will be your sky
 Anything you need
 That's what

 I'll be If you wanna climb I'll be your ladder 
If you wanna run I'll be your road 
If you wanna friend 
Doesn't matter when
 Anything you need
 That's what I'll be 
You can come to me 
Laura:
You can come to me Yeah

 Gdy już śpiewali ostatnie wersy zaczęli patrzeć w swoje oczy, a po skończeniu piosenki zaczęli się do siebie zbliżać. Gdy ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, Laura odsunęła się do tyłu.
 - Wiesz jest już późno i myślę, że powinieneś iść do domu.- powiedziała i starała się ukryć rumieńce, wdzierające się jej na policzki.
 - Masz rację, jestem już trochę zmęczony, więc już pójdę.- odparł Ross i był trochę zawiedziony, ale nie dawał tego po sobie poznać.
 - Pa Ross.
 - Pa Lau, widzimy się jutro na planie.- odpowiedział i pocałował ją w policzek, co spowodowało jej większe rumieńce. Oboje uśmiechnęli się do siebie, a blondyn wstał i wyszedł z pokoju brunetki.
                                                                ****
 Następnego dnia na planie...
 - Wiem, że mogę zrobić wszystko, kiedy jesteś przy mnie.- powiedział Ross, gdy razem z Laurą odgrywali scenę pocałunku Austina i Ally. Patrzyli sobie w oczy i powoli zaczęli zbliżać się do siebie i pocałowali się. Gdy tylko ich usta połączyły się przez ich ciało przeszły dreszcze i czuli motylki w brzuchu. Po chwili oderwali się od siebie i uśmiechnęli się.
 - I cięcie!- powiedział reżyser.- Dobrze się dziś spisaliście, a ta piosenka, którą napisaliście była świetna. Dziękuję wszystkim, to tyle na dzisiaj.- odparł i wszyscy rozeszli się do garderób. Jednak Ross i Laura nadal nie mogli dojść do siebie po pocałunku. Cały czas uśmiechali się. Po przebraniu się wyszli w tym samym momencie i stanęli twarzą w twarz. Patrzyli sobie głęboko w oczy i znowu zaczęli się do siebie zbliżać, ale zaraz odsunęli się od siebie jak oprzeni, gdy ktoś obok nich przeszedł.
 - To co idziemy do domu?- spytał blondyn.
 - Tak pewnie.- odparła brunetka i wyszli ze studia. Szli w milczeniu, bo zastanawiali się, co przed chwilą się z nimi stało. Już po raz drugi chcieli się pocałować i to nie dawało im spokoju. Bali się przerwać tą niezręczną ciszę.
 - O nie zaraz zacznie padać.- powiedział Ross i jak na zawołanie zaczęły spadać krople deszczu. Zaczęli szybko biec, ale ulewa zaczęła się na dobre i już po paru minutach byli cali mokrzy. Gdy byli już przy domch, Laura poślizgnęła się i gdyby nie szybka rekacja chłopaka, leżałaby na ziemi. Czuła pod sobą jego umięśniona klatkę, a w jego ramnionch poczuła się bezpiecznie. Patrzyli sobie w oczy, a blondyn zaczął się powoli do niej zbliżać. Laura nawet nie mogła siw nigdzie ruszyć, bo była zakleszczona w jego uścisku, ale nie chciała nigdzie iść. Czekała aż nadejdzie ta chwila. Gdy ich usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów, Ross zatrzymał się, bo nie wiedział, jak zareaguje na to brunetka.
Ona jednak nie chciała już dłużej czekać, więc wpiła mu się w usta i oboje uśmiechnęli się przez pocałunek. Na początku całowali się delikatnie i z obawą, ale już po chwili zaczęli robić to coraz namiętniej. Czuli się, jak w jakiejś głupiej komedii romantycznej, ale nie zwracali na to uwagi, tylko oddawli się przyjemnym gestom. Po dłuższym czasie oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Jednak Laura wyrwała się mu i uciekła do domu, a Ross stał oniemiały i po chwili również wszedł do swojego domu. Oboje jednak wiedzieli, że coś się pomiędzy nimi zmieniło.
                                                                     ****
 Następnego dnia na planie...
 Ross śpiewał Laurze ,,I think about you'' i podczas tego oboje nie spuszczali z siebie wzroku. Gdy skończył brunetka miała do powiedzenia swoją kwestę:
 - Ross ja...- zaczęła, ale po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała i zaruminła się.
 - Laura tam miało być: ,,Austin ja...''- powiedział reżyser.
 - Tak wiem. Powiem jeszcze raz.- odparła i gdy spojrzała w oczy blonyna nie mogła wykrztusić słowa, bo przypomniała jej się wczorajsza scena w deszczu. Spuściła z niego wzrok i wybiegła z planu.
 - Co się stało?- spytał mężczyzna.
 - Nie wiem, ale już do niej idę.- odparł Ross i wybiegł na korytarz. Zobaczył ją tam, opierajacą się o ścianę. Podszedł do niej.
 - Lau, co się stało?- spytał z troską i chciał, żeby na niego spojrzała, ale ona opierała się.
 - Powiem ci, ale nie tutaj. Chodźmy może do schowka.- odparła i weszli do ciasnego pomieszczenia. Zamknęli się, a brunetka oparła się o ścianę, a blondyn stanął naprzeciwko niej.
 - Lau?- odezwał się i złapał ja za podbródek i uniósł go do góry. Spojrzeli sobie w oczy, ale Laurz spuściła wzrok.- O co chodzi?
 - Chodzi o...- zacięła się i westchnęła.- o nasz wczorajszy pocałunek.
 - Co z nim było nie tak?
 - Myślę, że nie powinno się to stać, bo przecież jeszcze dwa tygodnie temu nienawidziliśmy się, a teraz...- nie skończyła, bo chłopak jej przerwał.
 - A teraz zmieniło się to na o wiele lepsze i stało się coś jeszcze...- przerwał.
 - Co?- spytała i odważyła się spojrzeć mu w oczy.
 - Zakochałem się w tobie.- powiedział, a jej serce przyspieszyło.- Uświadomiłem to sobie po tym wczorajszym pocałunku w deszczu, który nie był mi obojętny i tobie również, prawda?- spytał, a Laura zarumieniła się.
 - Masz rację.- odparła.- Ale co to wogóle nam daje?
 - Daje nam to, że zakochałem się w tobie i ty we mnie rówież, bo widzę, jak na wszystko reagujesz. Powiedz, czujesz coś do mnie?- powiedział z nadzieją w głosie. Brunetka chwilę milczała.
 - Tak, ja też się w tobie zakochałam.- odpowiedziala i uśmiechnęła się do niego, a Ross wpił jej się w usta, a Laura odwzajemniła pocałunek. Po chwili blondyn oderwał się od niej i spojrzał jej głęboko w oczy.
 - Lau zostaniesz moją dziewczyną?- spytał.
 - Tak.- odparła i ponownie zatonęli w namiętnych pocałunkach.
                                                   *****************

 Hejka wszystkim!!!
 To jest już mój drugi OS, który napisałam i muszę przyznać, że podoba mi się. Pisałam go z niezwykłą lekkością i szybko się z nim uporałam. Mam nadzieję, że wam też się spodobał. Liczę na dużo komemtarzy. Byłabym wam bardzo wdzięczna, gdyby pojawiło się ich tyle, co pod rozdziałem. Liczę na was! ;)
 Da napisania!!! :*
 Ps. Jeśli chodzi o rozdział, to mam go już napisanego i gdzieś tak w jutro, albo w sobotę go opublikuję, więc czekajcie na niego.





piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 23

W tym samym czasie...                                                  
                                                             ★Ross★

Wróciłem do domu i wszedłem do swojego pokoju, przez nikogo nie zauważony. Położyłem się na plecach na łóżku i zacząłem intensywnie myśleć o Laurze. Szkoda mi jej, że tyle przeszła, a nie zasłużyła sobie na to, ale była naprawdę dzielna, że się nie złamała i popadła w depresję. Słuchając jej opowieści było mi jej żal, że straciła rodziców, a jednocześnie zły na tego chłopaka, który ją zdradził. Jak mu było na imię? A Zack. Jak można być tak podłym i skrzywdzić taką niezwykłą dziewczynę, jaką jest Laura. Ale jak to się stało, że ją pocałowałem? Chciałem tego i to z całą pewnością. Gdy ją całowałem czułem się zupełnie inaczej niż przy Cathy. Po całym moim ciele przechodziły ciarki, a gdy ją dotykałem to czułem, że Laura miała tak samo, jak ja. To była niezwykła chwila, której gdym mógł to nie kończył bym jej. Niestety dzwoniła do mnie Cathy, a ja nawet nie miałem ochoty odebrać. Tylko dlaczego Laura uciekła? Tego do końca nie wiem, ale musiałem za niż pobiec, bo zależy mi na niej i to ogromnie. Chyba czuła się trochę winna za to, że całuje się ze mną, a ja mam dziewczynę. Jednak nie myślałem w tedy o Cathy. Liczyła się tylko i wyłącznie Laura. Gdy patrzyliśmy sobie w oczy to miałem ogromną ochotę ją pocałować i nie kryłem się z tym, bo miałem taki zamiar, ale ona odsunęła się o de mnie. Muszę przyznać zdziwiło mnie to trochę, ale po chwili sama wpiła mi się w usta i znowu czułem się tak, jak poprzednio. Jedna sprawa mnie nurtuje, na co zadecyduje się Laura? Dałem jej czas, ale chciałbym się już dowiedzieć, co postanowiła. Cokolwiek to będzie zgodzę się, bo zależy mi na niej. Muszę już chyba w końcu przyznać, że jestem w niej zakochany i nic na to nie poradzę. Myślałem już o tym wcześniej, ale nie dopuszczałem tej myśli do siebie. Gdy się śmieje, ja czuję się lepiej, a jej głos jest muzyką dla mich uszu. Mógłbym słuchać jej godzinami, a nie znudziłoby mi się to. Jej rumieńce to ozdoba jej twarzy, a jej oczy są takie duże i piękne. Gdybym mógł to wpatrywałbym się w nie każdego dnia. Tak zakochałem się w niej na dobre, ale nie wiem co czuje Laura. Chciałbym to wiedzieć, bo ułatwiałoby to całą tą sprawę. Jedno wiem już na pewno. Nie czuję już nic do Cathy. Zastanawiam się, czy było to zakochanie czy może zauroczenie? Nie czułem się przy niej, tak jak z Laurą, nawet na początku naszego związku. Widziałem, że coś się zmieniło, nawet zanim pojawiła się brunetka. Chyba żeby mieć jakieś szanse u Laury to muszę zerwać z Cathy. Tak, zrobię to nawet dzisiaj, teraz, za raz. Muszę tylko wymyślić jakiś pomysł, dlaczego to robię. Nie mogę wplątać w to Laury, bo jeszcze będzie się na niej mściła, więc co mam powiedzieć? Zastanawiałem się przez chwilę i wpadłem na genialny pomysł. Po prostu powiem, że się odkochałem i nic do niej nie czuję. Tylko czy to przejdzie? Tego nie wiem, ale ta część to prawda. Okey to muszę do niej zadzwonić i się spotkać. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni spodni, wybrałem numer do blondynki i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszałem jej głos:
- Hej Rossy! Dlaczego nie odebrałeś wcześniej?
- Hej Cathy. Miałem wtedy wyłączony telefon, więc nie wiedziałem, że dzwonisz.- powiedziałem coś, co pierwsze przyszło mi do głowy.- Co ode mnie chciałaś?
- Chciałam się po prostu z tobą spotkać, bo dawno już cię nie widziałam.
- Okey spotkajmy się w parku za 15 minut, bo mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.
- Dobrze, już wychodzę z domu. Pa misiu.
- Pa.- opowiedziałem i rozłączyłem się. Włożyłem komórkę z powrotem do kieszeni i wyszedłem z mojego pokoju. Chciałem przejść niezauważalnie, ale nie udało mi się to, bo zobaczyła mnie Rydel, wychodząca z kuchni.
- Gdzie idziesz? Zaraz będzie obiad.- powiedziała.
- Muszę coś załatwić.- odparłem i otworzyłem już drzwi wyjściowe, ale Rydel znowu się odezwała:
- Co takiego?- spytała.
- Nie ważne.
- Ross masz mi w tej chwili powiedzieć, bo inaczej nie wyjdziesz z domu.- powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A mogę to zrobić po tym, jak przyjdę?- spytałem, mając nadzieję, że uniknę już tych pytań.
- No dobrze niech ci będzie, ale nie myśl, że ci to tak łatwo przepuszczę.
- Okey.- odparłem i wyszedłem na zewnątrz. Szedłem chodnikiem, aż w końcu dotarłem na miejsce. Chwilę się rozglądałem, szukając Cathy i zobaczyłem, że do mnie macha. Podszedłem do niej i usiedliśmy na pobliskiej ławce. Przypomniało mi się, jak siedziałem tak z Laurą. Znowu o niej myślę.
- Co masz mi takiego ważnego do powiedzenia?- odezwała się blondynka.
- Eee... wiesz... od czego by tu zacząć...- jąkałem się, bo nie wiedziałem, jak mam jej to powiedzieć.
- Zacznij najlepiej od początku.- uśmiechnęła się do mnie.
- Jednak zacznę chyba od końca.- przerwałem na chwilę i spojrzałem na Cathy, która wyraźnie już się niecierpliwiła.
- No wykrztuś to z siebie.- odparła.
- Myślę, że... powinniśmy się rozstać.- powiedziałem to bardzo szybko i myślałem, że ona niczego nie zrozumiała, ale sądząc po jej minie, jednak usłyszała, bo uśmiech zszedł jej z twarzy.
- Ale dlaczego?- odpowiedziała.
- Ponieważ już do pewnego czasu oddalamy się do siebie, a ja już nic do ciebie nie czuję, przykro mi Cathy, ale nasz związek nie ma przyszłości.- powiedziałem patrząc na nią.
- Ja nie rozumiem jesteśmy razem już rok, a ty ze mną zrywasz, bo uważasz, że się od siebie oddaliliśmy? Jak to nic już do mnie nie czujesz? Ross ja cię nie rozumiem.- powiedziała piskliwym głosem, ale w jej oczach, jak na razie nie zauważyłem łez, a powinna je mieć, gdyby coś do mnie czuła, prawda?
- Cathy, ale czego ty tu nie rozumiesz. Po prostu moje uczucia już się wypaliły. Tak jest w moim przypadku, ale nie wiem, jakie ty żywisz do mnie uczucia.
- No raczej takie same, jak na początku.- odpowiedziała.
- Cathy, czy ty nie zauważyłaś, że my nie spotykamy się już tak często na początku? Wtedy widywaliśmy się prawie codziennie, a teraz raz w tygodniu, nawet na dwa tygodnie.- powiedziałem to co myślę.- Po prostu ja już nic do ciebie nie czuję, a ty ale tak szczerze czujesz coś do mnie tak, jak na początku?
- Chyba nie.- odpowiedziała po paru chwilach ciszy.- Ale to nie zmienia faktu, że ja nadal chcę być z tobą.
- Cathy, ale co ta związek bez uczuć?- odpowiedziałem, ale blondynka nic nie powiedziała.- No właśnie, taki związek nie ma sensu, więc rozstańmy się.- oparłem.
- Ross, a czy to przez tą twoją nową sąsiadką ze mną zrywasz? Czujesz co do niej?- spytała bardzo uważnie na mnie patrząc, a ja starałem się nie ukazać żadnych uczyć, bo zdradziłoby mnie to. Szczerze mówiąc to bałem się, że mnie spyta w takiej sprawie.
- Nie, ja nic nie czuję do niej, my tylko się przyjaźnimy.- odparłem.
- Czyli to twój brak uczuć jest przyczyną naszego rozstania, tak?
- Tak.- odparłem.- Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz?
- Nie no co ty.- odpowiedziała i przytuliliśmy się na koniec.
- Dziękuję, że mnie zrozumiałaś.- uśmiechnąłem się do niej.
- Spoko.
- Okey to pa Cathy.
- Pa Rossy.- odpowiedziała, a ja wstałem z ławki i poszedłem w kierunku swojego domu z uśmiechem na twarzy. Może teraz będę miał jakiś sznase u Laury? Tego nie wiem.
                                                                          ****
                                                                     ★Cathy★

Po tym, jak Ross odszedł, wstałam z ławki i szłam alejką przez park. Jak on mógł ze mną zerwać?! Po roku znajomości twierdzi, że nic do mnie nie czuje. To w takim razie, czuł coś do mnie na początku? Tego nie wiem, ale mnie to już nie obchodzi. Muszę się dowiedzieć, czy on coś czuje do tej dziewczyny. Nawet nie wiem, jak się nazywa, ale to będzie łatwiejsze zadanie. Tylko, że ja nie mam ochoty bawić się w szpiega, więc muszę kogoś sobie do tego znaleźć. Jeśli się okaże, że Ross z nią kręci, to ona gorzko tego pożałuje. Szłam zamyślona nie patrząc nawet, gdzie idę, aż w końcu poczułam, że na kogoś wpadam. Upadłam na ziemię i spojrzałam w górę. Zobaczyłam przystojnego bruneta.
- Przepraszam nie chciałem cię przewrócić.- odezwał się i podał mi rękę, a ja ją złapałam i wstałam, otrzepując się z kurzu.
- Nic się nie stało to moja wina, bo się zamyśliłam.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- A tak wogóle to jestem Zack.- przedstawił się i wyciągnął rękę przed siebie.
- Cathy.- odparłam i uścisnęłam jego dłoń. Spojrzałam mu przy tym w oczy. Może on się nadaje do roli szpiega? No nie wiem. Wystarczy, że owinę go sobie wokół palca i będzie robił co mu karzę. Dobry pomysł.
- Czemu byłaś taka zamyślona?- spytał.
- Bo przed chwilą zerwał ze mną mój chłopak, z którym byłam rok. Twierdzi, że oddaliliśmy się od siebie i nic do mnie nie czuje, ale ja uważam, że on coś kręci z jego nową sąsiadką.
- A to frajer. Rzucić taką ładną dziewczynę.- odparł brunet i uśmiechnął się do mnie.
- A jak ona wygląda?
- Brunetka, średniego wzrostu, brązowe oczy. Widziałam ją tylko raz i nie wiem, jak się nazywa. Wiem tylko to, że wprowadziła się tu niedawno.- odpowiedziałam, a jemu uśmiech zszedł z twarzy.- Co znasz ją może?
- Tak, sądząc po twoim opisie to jest to Laura Marano.- odparł Zack.
- A skąd ją znasz?
- Była moją dziewczyną, ale ze mną zerwała, bo ją zdradziłem.
- A nadal chciałbyś, żeby z tobą była?
- Ona mnie nienawidzi, ale i tak chciałbym, żeby ze mną była, bo potrzebuję ją do czegoś.
- Czyli ty coś od niej chcesz, a ja, jak się dowiem, że jest z Ross'em to też coś do niej będę miała. Dziewczyna gorzko pożałuje wtedy, że ukradła mi chłopaka. To co wchodzisz w to?
- A co ja mam takiego robić?
- Od czasu do czasu będziesz ich szpiegować i wszystko mi mówić. Najlepiej to, jakbyś robił zdjęcia.- przerwałam na chwilę.- No to co ty na to?- powiedziałam zmysłowym głosem.
- Rozumiem, że to Laura na tym najbardziej ucierpi, tak?
- Z tego wynika, że tak, więc zgadzasz się na ten układ?
- Okey, ale co z tego będę miał?- odpowiedział zmysłowym głosem.
- Chodźmy do mojego mieszkania to tam opowiesz mi wszystko, co wiesz mi o Laurze, a później możemy się trochę rozerwać.- zaczęłam jeździć palcem po jego torsie.
- Okey to chodźmy.- odparł Zack i ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania, a w myślach cieszyłam się, że udało mi się znaleźć kogoś na przeszpiegi i to tak szybko.
                                                                       ****
W tym samym czasie...
                                                                   ★Ross★

Wszedłem do domu bardzo ostrożnie zamykając drzwi, żeby nikt mnie nie usłyszał. Ściągnąłem buty i po cichu skradałem się w kierunku mojego pokoju. Niestety przechodząc obok kuchni jakiś panel skrzypnął, a ja zamarłem w bezruchu, myśląc, że nikt tego nie usłyszał. Jednak przeliczyłem się, bo ze środka kuchni wydobył się głos Rydel:
- O Ross już załatwiłeś tą sprawę?- spytała, a ja wszedłem do pomieszczenia, w którym przy stole sama siedziała blondynka. Usiadłem naprzeciwko jej.
- Tak załatwiłem.- odpowiedziałem.
- Co to była za sprawa?
- Rydel, czy ty musisz wszystko wiedzieć?- spytałem mając nadzieję, że jakoś uniknę opowieści o tym, co się stało.
- Ross, ale powiedziałeś mi, że powiesz jak wrócisz, więc słucham.
- Dobrze niech ci będzie.- odpowiedziałem zrezygnowany.- Ale nie tutaj, okey?
- Okey to chodźmy do twojego pokoju.- powiedziała Rydel i poszliśmy do mnie. Usiedliśmy na łóżku obok siebie.- No to słucham, jaką ważną sprawę załatwiałeś?
- Zrywałem z Cathy.- odparłem.
- Serio?! Tak na reszcie!- krzyknęła.- Znaczy tak mi przykro, dlaczego to się stało?
- Nie musi ci być przykro, bo ja się z tego cieszę, że z nią zerwałem. Z zrobiłem to, bo...- przerwałem na chwilę.
- Bo...- pospieszała mnie Rydel.
- Bo... zakochałem się w Laurze.- odpowiedziałem szybko i się uśmiechnąłem.
- Wow! Serio?! Nie na ja nie wierzę!- z podekscytowania podskoczyła z łóżka i zaczęła tańczyć taniec szczęścia.- Ale jak to do ciebie doszło?- spytała trochę się ogarniając.
- Może usiądź, bo powiem ci wszystko po kolei.
- Okey na więc słucham.- oparła swoją głowę na rękach.
- Dzisiaj razem z Laurą byliśmy w wesołym miasteczku.
- To była randka?- przerwała mi Rydel.
- Nie, to nie była randka, tylko po prostu taki przyjacielski wypad. Spędziliśmy tam parę godzin i wróciliśmy do domów, bo Laura miała iść do pracy. Siedziałem sobie w pokoju, a ona przyszła do mnie, bo chciała mi się wygadać z tego, co jej się w przytrafiło. Tak właściwie to miała z tym iść do ciebie, ale że cię nie było to przyszła do mnie.
- Całe szczęście, że mnie nie było, bo inaczej nie doszłoby do ciebie, że jesteś w niej zakochany.- uśmiechnęła się.
- Opowiedziała mi swoją historię, o tym jak zginęli jej rodzice i o tym, jak została zdradzona przez jej chłopaka. Później powiedziała mi, że widziała i rozmawiała z nim przed pracą. Mówiła, że nie chciała tej rozmowy, ale zgodziła się. Po tym wszystkim...- przerwałem, żeby zrobić jakieś napięcie, a widziałem, że Rydel siedzi jak na szpilkach i czeka na coś niespodziewanego.
- No mów dalej.- powiedziała.
- No... my pocałowaliśmy się.- uśmiechnąłem się, a blondynka zerwała się z łóżka i zaczęła znowu skakać po pokoju i piszczeć.
- Tak nareszcie! Jak ja się cieszę! I to jeszcze z własnej woli!
- Rydel uspokój się.- zaśmiałem się, a ona nadal się cieszyła.- No ale z czym ty tak się podniecasz? Przecież nie powiedziałem, że jesteśmy razem.
- A jesteście?
- Nie, niestety nie.- odparłem.
- To szkoda, ale i tak się cieszę, że się pocałowaliście, bo to jest już krok w tą stronę.- cały czas uśmiechała się.
- Ale ja jeszcze nie skończyłem.
- Jest coś jeszcze? W takim razie słucham.
- Po tym, jak się pocałowaliśmy to zdzwonił mój telefon, a Laura uciekła.
- A ty co zrobiłeś?- spytała Rydel.
- Pobiegłem za nią i porozmawialiśmy chwilę o tym, co się stało, a później znowu się pocałowaliśmy, a Laura chciała trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć. To już koniec mojej historii.
- Wow czyli wy całowaliście się dwa razy? Ross zrób coś, żebyście byli razem, bo to widać, że jesteście w sobie zakochani.
- Ale ja nie wiem, co czuje Laura.- powiedziałem smutniejszym głosem.
- Ross, Laura pewnie czuje dokładnie to samo, co ty do niej.- położyła mi rękę na ramieniu.
- Skąd niby możesz to wiedzieć?- spytałem.
- Wy po prostu zachowujecie się jak para, bo ciągle gdy was razem widzę to się uśmiechacie, Laura rumieni się, patrzycie sobie bardzo często w oczy. Od razu widać, że was do siebie ciągnie. Teraz przecież całowaliście się dwa razy, to wszystko wiele tłumaczy.
- Tak myślisz?- spytałem.
- Tak, tak sądzę. Zobaczysz wszystko się ułoży po mojej myśli.- uśmiechnęła się do mnie.
- A co jeśli Laura będzie chciała, żebyśmy zostali jeszcze przyjaciółmi? Wiem, że uszanuję jej decyzję, ale chciałbym z nią być.- powiedziałem, co mnie najbardziej trapiło.
- W tedy to wszystko zależy od was, czy będziecie przyjaciółmi czy parą? Jeśli ci tak bardzo na tym zależy to musisz coś zrobić, żeby skłonić Laurę do zostania parą. Tutaj liczą się dobre chęci i pomysł.
- Dziękuję Rydel, ty zawsze wiesz, jak doradzić.- powiedziałem i przytuliłem siostrę.
- Spoko Ross, zawsze jestem otwarta na wszelkie problemy.- odpowiedziała i puściliśmy się.- Ale i tak jesteś już na dobrej drodze, bo zerwałeś z Cathy, a to mi się tak wydaję, że onieśmielało Laurę.
- Też chyba tak myślę, dlatego to zrobiłem i nie żałuję tej decyzji.- uśmiechnąłem się.
- Teraz idę na dół zobaczyć, czy twoi bracia nic nie zmalowali. Ich to nie można zostawić na parę minut samych.- zaśmiała się.
- Idę z tobą, bo jestem głodny. Przecież nie jadłem obiadu. Zostało może coś jeszcze?
- Coś tam jest.- odpowiedziała Rydel i wyszliśmy z pokoju.- Rydel?- zatrzymałem ją jeszcze na schodach.
- Tak?- odwróciła się w moją stronę.
- Możesz nikomu nie mówić, co ci powiedziałem?
- Okey.- odparła i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni, w której przez telefon rozmawiał Riker. Staliśmy cicho czekając na koniec rozmowy. Po chwili odsunął komorkę od ucha i szeroko się do nas uśmiechnął.
- Czemu się tak uśmiechasz?- spytala Rydel.
- Właśnie dostałem telefon z prośbą o wystąpienie na otwarciu nowej knajpki na plaży i zgodziłem się, chyba nie macie nic przeciwko, co nie?
- Nie no co ty, oczywiście, że chcę wystapić.- odpowiedziałem.
- Ja też nie mam nic przeciwko.- odparła blondynka.
- Okey, czyli jutro o 16:00 mamy występ. Muszę to jeszcze powiedzieć Rocky'iemu i Ell'owi, ale oni pewnie się zgodzą. Zresztą już dawno nie mieliśmy żadnego koncertu, więc pora coś z tym zrobić.
- No to idź im to powiedzieć teraz.- powiedziała Rydel, a Riker wyszedł z kuchni.- Trzeba o tym powiedzieć dziewczynom.
- Tak, ale Laurze mogę powiedzieć osobiście, jeśli się jutro spotkamy przed kocertem?- spytałem, bo wciąż czekałem na wiadomość od niej. Jestem też ciekawy, co zdecyduje.
- Okey to powiem Van, żeby jej o tym nie mówiła.
- Skoro sprawę występu mamy uzgodnioną, to jest coś na obiad czy nie?
- Wszystko stoi w garnkach, więc sobie nałóż ile chcesz, a ja idę zadzwonić do Van i Raini.- powiedziała Rydel i wyszła z kuchni, chociaż nie wiem, czemu tego nie zrobiła w kuchni. Pewnie będą gadały jeszcze na jakieś babskie sprawy, więc w nie, nie wnikam. Wyciągnąłem talerz i nałożyłem sobie wszystko na niego i zacząłem jeść. Po skończonym posiłku poszedłem do swojego pokoju i wszystko sobe jeszcze raz dokładnie przemyślałem.
                                                           ****************

Hejo wszystkim!!! ;)
Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Tak Ross też już się przyznał, że się zakochał, więc myślę, że się cieszycie. Cathy i Zack coś kombinują i mogę wam obiecać, że będzie się coś przez nich działo z Raurą. Nic więcej wam nie zdradzę, bo wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
Proszę was, żeby pod tym rozdziałem pojawiło się przynajmniej 5 komentarzy. Czy tak trudno poświęć jakąś minutę na napisanie jednego koma? Wiem, że częto was o to proszę, ale naprawdę one bardzo motywują mnie do pracy i chciałabym, żeby ich trochę było. Mam nadzieję, że przeczytaliście, co tu napisałam i może się coś zmieni? Liczę na was! :*
Do napisania!!! :*


sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 22


                                                                  ★Laura★

Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam imię Cathy... Wtedy pomyślałam, że Ross przecież ma już dziewczynę, a całował się ze mną. Stwierdziłam, że to trochę nie w porządku, więc zerwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju blondyna. Zbiegłam szybko po schodach, o mało co nie spadając i wybiegłam z domu. Biegłam bardzo szybko, ale po chwili usłyszałam za sobą kroki, które były coraz bliżej mnie. Usłyszałam też moje imię wypowiadane przez Ross'a. Po chwili poczułam, że łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. Nie chciałam spojrzeć mu w oczy, bo wiedziałam jak to się dla nas skończy.
- Laura dlaczego uciekłaś?- spytał zadyszanym głosem.
- No bo ty masz już dziewczynę, a całujesz się ze mną, to trochę nie w porządku.- odpowiedziałam cały czas mając głowę spuszczoną na dół.
- Lau spójrz na mnie.- powiedział czułym głosem, po czym złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry w jego kierunku. Spojrzałam głęboko w jego piękne, brązowe oczy i utonęłam w jego spojrzeniu.
- Lau jeśli chcesz wiedzieć to podobał mi się ten pocałunek i nie był mi obojętny.- powiedział i pogładził mój policzek kciukiem, a ja zarumieniłam się.- A teraz powiedz patrząc mi w oczy, że ci się nie podobał.- odparł, a ja nie mogłam nic z siebie wykrztusić.- No właśnie. Lau ja wiem, że ci się podobało tylko chciałbym to od ciebie usłyszeć.- nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Tak podobał mi się ten pocałunek i to bardzo.- odpowiedziałam, a Ross zaczął się do mnie przybliżać, a ja walczyłam sama ze sobą co mam zrobić. Mój rozum podpowiadał mi, że on ma już dziewczynę, a serce mówiło, żeby zaufać swoim uczuciom i pozwolić na pocałunek. Nie wiedziałam co mam robić i gdy usta Ross'a były już oddalone na milimetr od moich lekko odsunęłam się do tyłu. Posłuchałam mojego rozumu, a nie sercu i teraz żałowałam swojej decyzji, bo byliśmy bardzo blisko siebie i teraz naprawdę zapragnęłam go pocałować, ale całą swoją siłą woli starałam się nad tym zapanować, ale w końcu nie wytrzymałam i wpiłam się w usta blondyna, który lekko uśmiechnął się i odwzajemnił mój pocałunek. Znowu zatracałam się w nim. Mimo, że mój rozum krzyczał on ma już dziewczynę, posłuchałam swojego serca i cieszyłam się z tego wyboru. Czułam jak przez całe moje ciało przechodzą ciepłe dreszcze, które działy się tylko przy Ross'ie. Nie obchodziło mnie nic, po prostu dawałam upust swoim uczuciom. Teraz chyba wiedziałam, że jemu na mnie zależy, bo pobiegł za mną. Te wszystkie myśli z prędkością światła przechodziły przez mój umysł. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a Ross położył swoje czoło na moim.
- Ross myślę, że nie powinniśmy się teraz pocałować.- powiedziałam.
- Ale dlaczego?- spytał wpatrując się w moje oczy.
- Bo ty nadal jesteś zajęty.- odpowiedziałam i odsunęłam się od niego trochę, ale przytrzymał mnie i z powrotem przyciągnął w swoją stronę.
- Czyli żebym miał u ciebie jakieś szanse to mam zerwać z Cathy, tak?
- Nie chcę, żebyś przeze mnie psuł swój związek. Jeśli jesteś z nią szczęśliwy to zapomnijmy o tym co się między nami stało i bądźmy przyjaciółmi.- odpowiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- Lau, ale ja jestem szczęśliwy przy tobie, a nie przy Cathy.- odparł Ross i uniósł mój podbródek do góry.- Ja nie chcę zapominać o tym co się stało, ale jeśli tak bardzo chcesz to postaram się zapomnieć. Lau chcesz tego?- spytał i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie.- szepnęłam.- Ross daj mi czas, a ja się zastanowię nad tym.- powiedziałam nie odrywając od niego wzroku.
- Dobrze dla ciebie będę czekał ile tylko chcesz. Jeśli już będziesz wiedziała co masz zrobić to zadzwoń do mnie i spotkamy się, okey?- odparł blondyn.
- Okey.- odpowiedziałam i chciałam już odejść, ale Ross chwilę mnie przytrzymał i pocałował w policzek bardzo blisko ust, a ja się zarumieniłam. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.
- Pa Laura.- ciągle się uśmiechał.
- Pa Ross.- odpowiedziałam, a blondyn odwrócił się i patrzyłam, jak odchodzi. Dotknęłam miejsca, w które przed chwilą pocałował mnie Ross. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam do swojego domu. Nie chciałam, jak na razie, żeby Vanessa mnie zobaczyła, więc po cichu otworzyłam drzwi i z ostrożnością je zamknęłam. Ściągnęłam buty i szłam na palcach w kierunku schodów. Przeszłam obok salonu, w którym siedziała Van z Riker'em. Zaraz, zaraz, czy ja dobrze widziałam z Riker'em? Cichutko cofnęłam się i wystawiając lekko głowę za ścianę sprawdziłam, czy nie mam jakiś omamów. Jednak się nie myliłam, bo w salonie rzeczywiście siedział blondyn. Siedzieli ramię w ramię na kanapie i byli bardzo zajęci oglądaniem filmu. Po chwili zobaczyłam, że Riker ''przeciąga się'' i kładzie swoją rękę na ramię Vanessy, a ona nic z tego sobie nie robiła. Szkoda, że nie widzę ich twarzy, ale znając moją siostrę pewnie się uśmiecha. Nie chciałam im przerywać, więc po cichutku wycofałam się i weszłam po schodach na górę. Bardzo ostrożnie otworzyłam drzwi od mojego pokoju i weszłam do środka. Po chwili rzuciłam się na łóżko. Leżałam chwilę o niczym nie myśląc, ale zaraz przypomniała mi się cała sytuacja z Ross'em. Fakt czuję się teraz o wiele lepiej, gdy wyrzuciłam z siebie wszystkie wydarzenia z przeszłości, ale jedna sprawa mnie nurtuje, a mianowicie te dwa pocałunki. Na ten pierwszy wpłynęła chyba ta nasza chwila bliskości. Czułam się cudownie. Motylki latały po całym moim brzuchu, a po ciele przechodziły przyjemne dreszcze, związane z bliskością chłopaka. Nie umiem opisać moich uczuć słowami. To na pewno nie był pocałunek bez żadnych uczuć. Ross całował mnie tak namiętnie, a zarazem czule. Przy tym wszystkim gładził rekami całe moje ciało. Tak to była piękna chwila. Ale czy kierowała nim miłość czy może pożądanie? Tego nie wiem. Nie wiem przecież, czy on coś do mnie czuje, a chciałabym to widzieć, bo ułatwiałoby to całą tą sprawę. Bardzo cieszę się z tego pocałunku, ale najbardziej mnie smuci fakt, że Ross ma już dziewczynę. Ale przecież mówił mi, że oddalają się od siebie, lecz czy to coś ułatwia? Ach gdyby nie ten telefon pewnie całowalibyśmy się dłużej, ale każda nawet ta przyjemna chwila musi kiedyś się skończyć. Ale po tym jak wybiegłam, a Ross mnie dogonił to coś oznacza, prawda? Bo gdyby mu na mnie nie zależało to raczej nie pobiegłby za mną. Powiedział też przecież, że podobał mu się ten pocałunek i przez cały czas patrzył mi w oczy. Później chciał mnie też pocałować drugi raz, ale ja odsunęłam się, bo pokierowałam się rozumem, ale ja nie mogłam oprzeć, żeby go nie pocałować. Może Ross jednak coś do mnie czuje? Tego nie wiem, ale jestem już pewna swoich uczuć. Zakocham się w nim i nic na to nie poradzę. Tak zakochałam i jestem tego stu procentowo pewna, bo sama jego obecność wystarcza mi do szczęścia. Co z tego, że ma już dziewczynę, ale moje uczucia też się liczą, prawda? Na pewno nie wyjawię mu ich jeszcze, bo muszę mieć pewność, że Ross też coś do mnie czuje. Chciałabym być jego dziewczyną, ale chyba no to jeszcze jest za wcześnie. Pozostańmy może jakiś czas przyjaciółmi i jak będę gotowa to z całą pewnością będziemy razem. Tak chyba mu powiem, ale nie dzisiaj. Nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie się z nim. Muszę się moimi przemyśleniami podzielić z Van, to może ona mi coś doradzi. Zrobiłabym to teraz, ale jest z nią Riker. Właśnie, co on robi w naszym domu? Czy ja czegoś nie wiem? Muszę się jej o to spytać, bo takie coś to mi nie przejdzie obojętnie. Jak on długo może u niej być? I co oni tam robią na tej kanapie? Już nie wnikam w dalsze szczegóły, bo tego powinnam dowiedzieć się od Vanessy. O nie jeszcze został problem z dzisiejszym nie pójściem do pracy. Będę musiała wymyślić jakąś solidną wymówkę, ale to na miejscu. Nie będę się teraz tym przejmować. Może zdrzemnę się chwilę i jakoś wszystko może mi się w głowie ułoży? Weszłam pod kołdrę i ułożyłam się na lewym boku, aby zasnąć, ale nic mi z tego nie wychodziło. Po paru minutach wiercenia się w łóżku wyszłam spod okrycia i zastanowiłam się, co porobić. Wodziłam wzrokiem po całym moim pokoju w celu znalezienia jakiegoś zajęcia i moje spojrzenie zatrzymało się na słuchawkach, leżących na moim biurku. Wstałam, wzięłam je i mój telefon, puściłam moją ulubioną piosenkę i zaczęłam słuchać. Z powrotem położyłam się na plecach na łóżku i wsłuchiwałam się w słowa utworu. Nie myślałam o niczym. Zawsze tak mam, jak słucham piosenek, bo w tedy zatapiam się w melodii i nie zwracam uwagi na to co się dzieje dookoła. Po godzinie słuchania odłożyłam słuchawki i zeszłam na dół, bo poczułam, jak burczy mi w brzuchu. No cóż ostatni posiłek jaki jadłam to było śniadanie i lody. Weszłam do salonu, aby sprawdzić, czy Riker'a już nie ma i nie zastałam go. Vanessa sama siedziała na kanapie i oglądała telewizję.
- Haj Van.- odezwałam się i usiadłam obok niej.
- Hej Lau.- odpowiedziała i odwróciła się w moim kierunku.- Dlaczego nie jesteś w pracy?
- Nie jestem w stanie dzisiaj pracować, bo dużo się u mnie wydarzyło.- westchnęłam.
- A mianowicie co takiego?- spytała moja siostra.
- Musiałabym chyba zacząć od początku.
- Mam czas, nie mam nic do zrobienia, więc mów.- odparłam i wyłączyła telewizor.
- Okey...- przerwałam na chwilę.- no więc byłam dzisiaj rano z Ross'em w wesołym miasteczku.- zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć, bo Van przerwała mi.
- To była jakaś randka? Lau czy ja o czymś nie wiem?- uśmiechnęła się do minie.
- To nie była randka, tylko takie przyjacielskie spotkanie.- odparłam.
- Tak jasne. Uważaj, bo ci uwierzę.
- Nie chcesz to nie wiesz, ale ja wiem swoje, więc możesz mi już nie przerywać?- spytałam, bo jak najszybciej chciałam przejść do sprawy z pocałunkiem, a Vanessa mi tego nie ułatwiała.
- Okey postaram się już ci nie przerywać.- odezwała się.
- Po wesołym miasteczku poszliśmy na lody i do parku, a później wróciliśmy, bo musiałam iść do pracy.
- Czyli zamierzałaś iść do pracy. W takim razie co cię zatrzymało?- Van znowu mi przerwała.- Sorki już nie przerywam. Mów dalej.
- Zatrzymało minie coś, a tak właściwie to ktoś. Tą osobą był Zack.- przerwałam na chwilę.
- Zack? A co on tu robi?- spytała moja siostra.
- Vanessa, możesz mi nie przerywać?- zapytałam, bo już miałam dość tego ciągłego przerywania.
- Jakoś tak samo mi się wymsknęło, bo jestem zdziwiona, że on tu przyjechał.
- Uwierz mi ja też byłam ogromnie zdziwiona jego obecnością tutaj. Spotkałam go, jak  już prawie dochodziłam do restauracji. Wkurzyłam się samym tym, że go widzę. Nie miałam ochoty nawet, żeby go słuchać, ale byłam trochę ciekawa, co ma mi do powiedzenia. Mówił mi, że to nie wyglądało tak jak ja myślę, że on nie potrafi odmówić dziewczynie, gdy czegoś chce i że to niby przeze mnie, bo nie chciałam się z nim przespać.
- A to idiota.- przerwała mi Vanessa.
- Mówił też, że było mu ze mną dobrze, a ja mu odpowiedziałam, że skoro tak było, to dlaczego mnie zdradził? Chciał też, żebym mu przebaczyła, ale ja tego nigdy nie zrobię. Na koniec przywaliłam mu porządnie "z liścia" i odeszłam wkurzona.
- I dobrze, że tak zrobiłaś. Ja też bym mu nie wybaczyła, a że on nawet się z tobą nie kontaktował to szczególnie. Co było dalej, bo coś mi się nie wydaje, że to koniec.
- I masz rację to nie koniec, to dopiero początek i to właśnie w tej sprawie do ciebie przychodzę.
- No to słucham.
- Po tym jak odeszłam to nie chciałam iść do naszego domu, bo pewnie ciebie jeszcze nie było, ale nawet tego nie sprawdzałam, wiec chciałam iść do Rydel, a że jej nie było to zwróciłam się do Ross'a.
- Do Ross'a? Czyli będzie ciekawie.- zaśmiała się Vanessa.
- Opowiedziałam mu całą moją historię, czyli o zdradzie i o wypadku rodziców. Później o dzisiejszym spotkaniu z Zack'iem i na końcu...- przerwałam na chwilę.
- No mów.- popędzała mnie moją siostra.
- No...- specjalnie przedłużałam, żeby dostarczyć jej jakiś emocji.- no więc pocałowaliśmy się.- wyrzuciłam to szybko z siebie, a Vanessa zaczęła piszczeć i skakać z radości.
- Wiedziałam, że pomiędzy wami jest jakaś chemia! Zalatywało tym na kilometr!
- Van uspokój się.- zaśmiałam się.
- I jeszcze mi nie mów, że jesteście razem to padnę.- cały czas była w skowronkach.
- Oj Van z czego ty się tak cieszysz? Nie, nie jesteśmy razem.- odpowiedziałam i trochę posmutniałam.
- A to szkoda, bo ładna z was para, ale i tak w końcu będziecie razem i trzymam za was kciuki.- odparła czarnowłosa.- A tak wogóle to ja wyglądał ten pocałunek? Tylko się cmoknęliście czy może trwało to dłużej?- zrobiła brewki.
- Eee no wiesz... taki dłuższy był.- uśmiechnęłam się.
- Tak myślałam.- zaśmiała się Van.
- Tak, a niby skąd?
- Taka moja intuicja.- uśmiechnęła się do mnie.
- Van, ale ja jeszcze nie skończyłam mojej opowieści.- uśmiechnęłam się.
- Nie? To długa ta historia jest. To mów, co było dalej.- zachęcała mnie.
- Pocałunek przerwał nam dzwoniący telefon Ross'a, a ja uciekłam.
- Ale dlaczego?
- Szczerze mówiąc to nie wiem, ale chyba z tego powodu, że on ma dziewczynę, ale nie ważne. Po tym jak wybiegłam to on mnie dogonił.
- Ooo jak słodko.- rozczuliła się moja siostra.- No nie ważne, mów dalej.
- Powiedział mi, że ten pocałunek coś dla niego znaczył i nie był mu obojętny. Mówił też, że jest ze mną szczęśliwy. No i znowu się pocałowaliśmy.- kończyłam moją opowieść z uśmiechem na twarzy.
- Wow czyli, że wy się dwa razy całowaliście? Nie no nie wierzę. Po tym nie jesteście razem?- zasypała mnie gradem pytań.
- Powiedziałam mu, że muszę się zastanowić, co dalej będzie.
- To nie czekaj i mu to coś powiedz.
- Van, ale ja nie wiem, czy Ross coś do mnie czuje.- powiedziałam.
- Laura skoro za tobą pobiegł, czy to nie oznaka, że mu na tobie zależy? Przecież mówiłaś też, że jest z tobą szczęśliwy. A ty co do niego właściwie czujesz?
- Eee...- przerwałam.- no...- nie wiedziałam, jak to powiedzieć.
- Lau no powiedz w końcu.- pospieszała mnie.
- Jestem w nim zakochana.- odpowiedziałam szybko po głębokim wdechu.
- Tak! Wiedziałam, że ty coś do niego czujesz.- zaśmiała się Vanessa.- Nie zamęczaj się myślami, co czuje Ross, bo on pewnie ma tak samo jak ty. Może on jeszcze nie doszedł do tego, że jest w tobie zakochany. Daj mu czas, a zobaczysz, że mówię prawdę.
- Czyli mamy na razie zostać przyjaciółmi, tak?- spytałam.
- Tak dopóki Ross nie zerwie ze swoją dziewczyną i póki nie zrozumie, że jest w tobie zakochany.- odpowiedziała moja siostra.
- Dzięki Van, jesteś najlepszą siostrą, jaką mogłam mieć. Dziękuję za radę.- odparłam, a czarnowłosa przytuliła mnie.
- Nie ma za co Lau. Przecież od tego są siostry, żeby sobie pomagać.- powiedziała i puściła mnie z objęć.- To co teraz musimy jakoś uczcić to co się stało.- uśmiechnęła się do mnie.
- Wiesz jestem trochę głodna.- odpowiedziałam i jak na zawołanie mój brzuch zaczął burczeć.
- Co powiesz na tosty z serem?- spytała Vanessa.
- Okey.- odparłam i poszłyśmy do kuchni w celu zrobienia sobie jedzenia. Wyciągnęłam chleb tostowy, a moje siostra ser. Położyłyśmy po dwa plasterki na każdy tost i włożyłyśmy do tostera.
- Vanessa?- odezwałam się.
- Tak?
- Co tu tak właściwie robił Riker, hmm?- spytałam i zrobiłam brewki.
- Przyszedł do mnie, bo chciał się wymigać od kary Rydel.- odpowiedziała.
- A co tym razem zrobili?
- Rocky i Ellington, gdy się gonili to zbili doniczkę z ulubionym kwiatkiem Rydel, a wiesz, jak to ona da im pewnie karę.
- Aha, ale dlaczego on cię obejmował?- uśmiechnęłam się do niej.
- Eee... to ty to widziałaś?- zarumieniła się lekko.
- Tak i widziałam, że ty nie masz nic przeciwko, bo nie strąciłaś jego ręki. Doszło do czegoś pomiędzy wami?- zrobiłam brewki.
- Laura ty sobie za dużo nie wyobrażaj, bo miedzy nami nic nie ma. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- odparła czarnowłosa i słowo ,,przyjaciele" wyraźnie podkreśliła.
- Nie żeby coś, ale wy pasujecie do siebie.- uśmiechnęłam się.
- Weź się ogarnij Lau, że niby my pasujemy do siebie? Ja do Riker'a oczywiście nic nie mam, ale jako parę nas nie widzę.
- Okey już nic nie mówię.- podniosłam ręce w geście kapitulacji.
- O nasze tosty już są gotowe.- podarła Vanessa i położyła na talerz tosty. Wzięłam jeszcze sok pomarańczowy i szklanki i poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie z talerzem tostów i oglądałyśmy film.
                                                          *****************

Hejka wszystkim!!!:*
Co sądzicie o rozdziale? Jest trochę szybko, ale napisałam go już wcześniej. To wiecie, co Laura czuje do Ross'a. Jak myślicie kiedy będą razem? Liczę na dużo komentarzy.
Do napisania!!!<3
 Ps. Mam taką małą prośbę... ten kto jescze nie skomentował mojego OS, to byłabym wam bardzo wdzięczna, gdyby to zrobił, bo jestem ciekawa waszej opinii. Z góry dziękuję. :*


piątek, 10 kwietnia 2015

Telephone Blog

Hej!!! Zostałam nominowana do TB przez Kingę R5er. Za co ci dziękuję. Nominuje się 8 osób, aby napisały One Shota w kategorii wybranej przez nominowanego. OS musi być napisany na telefonie i nie można poprawiać błędów. Miałam napisać OS na temat: Zakazana miłość pomiędzy dwójką ludzi.

Ja nominuję:
 - Cookie Chocolate
 - King JuLien
 - Ciastko Toothless
 - Kinga R5er
 - Jools Lynch
 - Ruby
 - NEVERMIND ;x
 - Verini Sensitive

Temat: opowiadanie o nienawiści dwójki osób, z wątkiem fantastycznym i ze szczęśliwym zakończeniem. (Raura, Rydellingotn, Rikessa do wyboru). (Tak wiem temat trochę pokręcony, ale myślę, że dacie radę napisać OS i jestem tego bardzo ciekawa :*)
Czas: 2 tygodnie

 ŻYCZĘ POWODZENIA!!! :*

 Pod spodem jest mój OS.

One Shot ,,Zakazana miłość pomiędzy bratem a siostrą"


 Nazywam się Laura Marano, mam 19 lat. Jestem brunetką o brązowych oczach. Mieszkam sama w mieszkaniu, bo gdy tylko stałam się dorosła moja mama wyjechała z Los Angeles. Mam najlepszą przyjaciołkę o imieniu Raini. Potrafimy przegadać ze sobą całą noc i czasami jeszcze nam mało. Nie mam chłopaka. Swojego pierwszego miałam w wieku 16 lat, ale rozstaliśmy się, bo on musiał wyjechać do Kanady i już go więcej nie zobaczyłam. Więcej przygód miłosnych nie miałam, ale teraz chciałabym jakąś przeżyć. Nie wiem, co moża jeszcz o mnie powiedzieć. Nie będę już się nad tym zastanawiać, bo za chwilę idę do klubu, żeby się trochę rozerwać. Nigdy tam jeszcze nie byłam, ale czemu nie mam tam pójść. Trochę szaleństwa mi nie zaszkodzi. Wstałam z łóżka i ubrałam się w sukienkę. Włosy zostawiłam ropuszczone i tylko je lekko podkręciłam. Nałożyłam jeszcze makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z mieszkania, zamykając je na klucz. Dojście do klubu zajęło mi jakieś 15 minut i już przed budynkiem słychać było głośną muzykę. Pokazałam dowód osobisty ochroniarzowi i weszłam do środka. Gdy tylko to zrobiłam do moich uszu dobiegła głośna muzyka i zobaczyłam mnóstwo tańczących ludzi. Postanowiłam się czegoś napić więc podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle.
 - Co podać?- spytał barman, który był bardzo przystojny.
 - Poproszę colę.- odpowiedziałam i poczułam na swoim udzie jakiś ciepły dotyk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jakiegoś bruneta, który się do mnie uśmiechał.
 - Hej mała.- puścił mi oczko.
 - Zabieraj ze mnie te łapy.- odparłam i próbowałam zdjąć jego rękę z mojej nogi, ale on nie ustępował.
 - Lubię takie ostre.- powiedział i po chwili już nie czułam żadnego dotyku, ani nie widziałam tego chłopaka. Spojrzałam w tył i zobaczyłam jakiegoś przystojnego blondyna, który go ode mnie odciągał.
 - Skoro nie chce, żebyś ją dotykał to się do niej nie dobieraj.- powiedział blondyn.
 - Okey koleś wyluzuj trochę.- odparł nachalny brunet.
 - To teraz spadaj.- syknął mój obrońca, a tamten chłopak wycofał się. Po chwili tajemniczy blondyn spojrzał na mnie i usiadł obok.
 - Dziękuję, że mnie obroniłeś.- odezwałam się i uśmiechnęłam się.
 - Nie ma sprawy, ale nie nawidzę, jak dziewczyna nie chce, żeby chłopak ją macał, a on nadal swoje.- przerwał na chwilę.- Tak wogóle to jestem Ross Lynch.- powiedział i wyciągnął rękę przed siebie.
 - Laura Marano.- odparłam i uścinęłam jego dłoń.- Miło mi cię poznać, tylko szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach.
 - E tam ważne, że się spotkaliśmy.- chłopak uśmiechnął się do mnie i muszę stwierdzić, że ma bardzo ładny uśmiech i jest bardzo przystojny.- A tak wogóle, jeśli mogę spytać, to co taka ładna dziewczyna robi w takim miejscu?- spytał, a ja zarumieniłam się lekko, że powiedział, że jestem ładna.
 - Przyszłam tutaj, żeby się trochę rozerwać, bo nudziło mi się w mieszkaniu, a ty co tutaj robisz?
 - Jestem tutaj z tego samego powodu, co ty.- uśmiechnął się do mnie.
 - To łączy nas jedna rzecz.- zaśmiałam się.
 - Chciałabyś może zatańczyć?- zapytał, a ja nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, bo przecież go nie zanam, ale skoro mnie obronił, to chyba jest miły. Co mi tam zaszkodzi jeden taniec.
 - Bardzo chętnie.- odpowiedziałam i poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć do szybkiej piosenki, ale zaraz zmieniła się na wolniejszą.
 - A teraz coś dla par.- odezwał się DJ, a Ross złapał mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i muszę przyznać, że było mi bardzo przyjemnie. Kiwaliśmy się w rytm muzyki, wpatrzeni w swoje oczy. Nasze ciała bardzo się stykały, a twarze były bradzo blisko siebie. Tańczyliśmy w ciszy, a ona wogóle mi nie przeszkadzała, bo była bardzo przyjemna. Nie wiem dlaczego, ale czuję się z Ross'em, tak jakbym już znała go od dłuższego czasu, a zanamy się chwilę. Ze mną chyba jest coś nie tak, albo zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wierzę w taką miłość, ale ona raczej mnie nie spotkała. Nie wiem, co mam o tym myśleć. W ramionach blondyna czułam się bezpiecznie i miło i nie mam pojęcia dlaczego, ale myślę, że mogę mu zaufać. Po chwili zauważyłam, że wolna piosenka już się skończyła, a my nadal tańczymy przytuleni do siebie, co wcale mi nie przeszkadzało.
 - Ross, czy ty wiesz, że piosenka już się zmieniła na szybką, a my nadal tańczymy przytuleni do siebie?- spytałam.
 - Dopiero teraz usłyszałem, bo gdy z tobą tańczyłem to czas tak jakby zatrzymał się w miejscu. Odniosłem też dziwne wrażenie, że czuję, że my nie znamy się od tych paru minut, tylko dłużej.- odparł i uśmiechnął się do mnie.
 - A wiesz, że ja myślałam o tym samym?- zaśmiałam się.
 - Naprawdę?
 - Tak i doszłam do wniosku, że czuję się przy tobie bezpieczna i chyba mogę ci zaufać.
 - Tak możesz mi całkowicie zaufać.- powiedział.- A wiesz, że my nadal tańczymy wolnego?- zaśmiał się i po chwili wypuściliśmy się z objęć. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie colę do picia, bo nie chcieliśmy się upić, tylko lepiej poznać. Z napojem poszliśmy do stolika i tam bardzo dużo opowiadaliśmy o sobie. Jednak miałam rację z tym, że Ross jest miły, bo nie narzuca mi się swoim towarzystwem, wręcz przeciwnie chcę, żeby ze mną był, bo zdążyłam już go bardzo polubić. Cały czas albo siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy, albo tańczyliśmy i razem bardzo dobrze się bawiliśmy i tak zeszło nam do 23:00.
 - Może chciałbyś pójść do mojego mieszkania?- spytałam.- Nie, żeby coś, ale tak po prostu na kawę, albo na coś innego.- powiedziałam i zarumieniłam się.
 - Bardzo chętnie, nie mam nic przeciwko.- Ross uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z klubu. Całą drogę do mojego mieszkania rozmawialiśmy o różnych rzeczach i czasami też się śmialiśmy. Przez ten wieczór zdążyłam się bardzo dużo o nim dowiedzieć, a on o mnie. Weszliśmy do mieszkania i postanowiłam, że pójdziemy do kuchni i tam poszliśmy.
 - Chcesz może się czegoś napić?- spytałam.
 - To co ty, mi to obojęnie.- uśmiechnął się do mnie, a ja odzwzajemniłam gest.
 - To co powiesz na kakao?
 - Okey.- odparł, więc wlałam mleko do garnuszka i zagotowałam je, żeby było cieplejsze. Do kubków wsypałam po cztery łyżeczki proszku i zalałam gorącym mlekiem. Wrzuciłam również odrobinę pianek, bo takie jest moje ulubione.
 - Proszę bardzo.- uśmiechnąłam się do blondyna i podałam mu kubek z napojem.
 - Dziękuję.- również się uśmiechnął.- Wiesz, że to jest moje ulubione kakao.
 - Tak? Nie wiedziałam, bo robiłam je pod siebie.- powiedziałam.
 - Czyli mamy kolejną rzecz, która nas łączy.- zaśmiał się, a ja również to zrobiłam i zapanowała pomiędzy nami cisza, która po raz kolejny była przyjemna. Rozkoszowałam się smakiem gorącego kakaa i czasami zerkałam na Ross'a, a on na mnie.
 - Wiesz mam takie jadno pytanie.- chłopak przerwał milczenie.- Jeśli się na nie, nie zgodzisz to zrozumiem.
 - No to pytaj.- odparłam i byłam bardzo ciekawa, o co mnie spyta.
 - No, bo ja przyjechałem tu dopiero dzisiaj i nie mam jeszcze gdzie spać, więc pomyślałem o tobie. Czy zgodziłabyś się, żebym przenocował u ciebie jedną noc?- spytał, a ja zastanawiałam się nad odpowiedzią. Zgodzić się czy nie? Nie wiem, ale bardzo go polubiłam i jest miły, więc czemu nie mam mu pomóc? A co mi tam. Spojrzałam na Ross'a, który widać, że czekał z niecierpliwością na odpowiedż, więc nie chciałam już dłużej z nia zwlekać.
 - Możesz u mnie przenocować.- odpowiedziałam i uśmiechnąłam się do niego.
 - Naprawdę?- spytał.
 - No tak, bo gdzie indziej masz spać.- odprałam i po chwili znalazłam się w jego ramionach.
 - Dziekuję.- szepnął mi na ucho, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
 - Nie ma za co.- odparłam i po chwili Ross poluźnł uścisk, ale nadal stykaliśmy się klatkami i patrzyliśmy sobie w oczy i nie wiem dlaczego, ale miałam ogromną ochotę go pocałować. Co się ze mną dzieje? Znam chłopaka jeden wieczór, już chcę go pocałować? Ze mną chyba nie jest za dobrze. Moje rozterki przerwał jednak fakt, że blondyn zaczął się do mnie zbliżać. Gdy nasze twarze dzieliły już tylko milimetry, zatrzymał się i chyba zastaniawiał się, jaka jest moja rekacja. Ja nie chciałam dlużej czekać aż się namyśli i delikatnie pocałowałm go i poczułam, że się uśmiecha i po chwili odwzajemnił mój gest. Z początu całowaliśmy się delikatnie, ale z czasem zaczęliśmy to robić coraz namiętniej. Po chwili poczułam, że zaczynamy iść i uderzyliśmy w ścianę, a Ross mnie do niej przygniótł. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie, ale zaraz zanurkowaliśmy w kolejnych pocałunkach i znowu zaczęliśmy iść, tylko tym razem weszliśmy do mojego pokoju i blondyn położył mnie na łóżku. Zaczęliśmy się rozbierać, a później przeżyłam z nim swój pierwszy raz. Nigdy tak się nie czułam i muszę przyznać, że Ross jest bardzo dobry w łożku. Zresztą to był mój pierwszy raz, więc co ja mogę widzieć. Po tym wszystkim zasnęliśmy przytuleni do siebie.
                                                                     ****
Miesiąc później...
 Od tametgo wydarzenia jesteśmy razem i bardzo się kochamy. Stwierdziliśmy, że to była miłość od pierwszego wejrzenia i taka chyba jest prawda. Ross jest naprawadę bardzo miłym, kochanym chłopakiem, bez którego nie wiem, jak mogłam wsześniej żyć. To chyba był najleszpy miesiąc w moim życiu. Teraz siedzimy sobie w salone przytuleni do siebie i oglądamy komedię romantyczną. Gdy film się skończył zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stała osoba, której nigdy dotąd nie poznałam, ani nie widziałam. Była to czarnowłosa dziewczyna, mniej więcej mojego wzrostu i na oko odrobinę starsza ode mnie.
 - Cześć Laura.- powiedziała radośnie i przytuliła się do mnie, a ja stałam jak kołek wbity w ziemię.
 - Eee... kim tym właściwie dla mnie jesteś?- spytałam.
 - O cześć Vanessa.- powiedział Ross, który chyba przed chwilą się tu pojawił i przytulił się z nieznajomą.
 - To ty ją znasz?- zapytałam mojego chłopaka.
 - No tak, bo jest moja siostra.- odparł.
 - To ty masz siostrę? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?- spytałam z wyrzutem.
 - Jakoś o tym zapomniałem.- powiedział.- A tak właściwie, Van co ty tutaj tobisz?- spytał czarnowłosej.
 - Jak to co? Przyjechałam odwiedzić moje rodzeństwo.- odparła i uśmiechnęła się. Czy ona powiedziała rodzieństwo, czy mi się przysłyszało? Przecież ja jej nie znam.
 - Jak to rodzeństwo?- ja i Ross zapytaliśmy równocześnie, a ona widzocznie zdziwiła się.
 - Przecież my we trójkę jesteśmy rodzieństwem, to wy nie wiecie?- spytała.
 - Czyli, że ty jesteś moją siostrą, a Ross jest moim bratem?- odparłam, ale słowo ,,brat" z trudem przeszło mi przez gardło. Czyli, że ja jestem z moim bratem? To chyba jakiś żart, bo to nie może być prawda, bo my mamy inne nazwiska.
 - No tak, bo w końcu mamy tych samych rodziców.- odpowiedziała, a mi momentalnie zrobiło się ciemno przed oczami i nie wiem, co się stało dalej. Poczułam, że ktoś mnie pocałował i ocknęłam się.
 - A nie mówiłem, że to zadziala?- Ross uśmiechnął się do Vanessy, a później o mnie, czyli to wszystko nie był sen i stało się naprawdę?- Lau wszystko dobrze?- spytał mnie z troską w głosie.
 - Tak, ale co mi się stało?- zapytałam.
 - Zemdlałaś, gdy dowiedziałaś się, że Ross jest twoim bratem.- odparła czarnowłosa.- Ale nie rób tego teraz, bo wiesz, jak ciężko cię ocucić?
 - Jak długo byłam nieprzytomna?
 - Jakieś pół godziny i w tym czasie dowiedziałem się większości prawdy.- odpowiedział Ross.
 - Jakej prawdy?- spytałam, bo chciałam się w końcu dowiedzieć, czy Ross rzeczywiście jest moim bratem.
 - Tylko już nie mdlej.- odezwała się Vanessa.
 - Okey, no więc słucham.- powiedziałam i usiadłam na kanapie.
 - No więc może zacznę od tego, że ja i Ross jesteśmy twoim rodzieństwem.- odparła niepewnie i wrazie czego wyciągnęła przed siebie ręce, ale ja słuchałam jej uważnie.- Oboje nie wiedzieliście o swoim istnieniu, bo nikt wam o tym nie powiedział, ale nie wiem dlaczego. Mieliśmy rodziców Elen i Marka Lynch'ów.
 - Mieliśmy?- przerwałam jej.
 - Nadal mamy, ale oni nie są już razem, bo tata zdradził mamę, gdy była z tobą w ciąży. Ja miałam wtedy trzy latka, a Ross rok. Nasi rodzice rozwiedli się, a tata poślubił swoją kochankę i dopiero wtedy dowiedział się, że będzie miał jeszcze jedno dziecko. Nie chcąc obarczać mamy trójką dzieci, zabrał mnie i Ross'a do siebie, a ty zostałaś z mamą i dlatego masz jej nazwisko, bo po rozwodzie zmieniła je na panieńskie. Mieszkaliśmy tak nic o sobie nie wiedząc, bo wtedy przecież byliśmy jeszcze bardzo małymi dziećmi. Tata nam o tym nie powiedział. Skoro ty nie wiesz o tym, to mama też tego nie zrobiła. Ja dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj, gdy Ross już wyjechał i przypadkowo spotkał ciebie. No i tak to właśnie wygląda nasza sytuacja rodzinna.- Vanessa skończyła opowiadać, a ja nie mogłam nadal uwieżyć w to, że Ross jest moim bratem. To nie może być tak. Nie gdy ja pokochałam go, jak zwykłego chłopka, a nie jak brata. Co mam teraz zrobić? Zerwać z nim czy nadal być razem? Nie mam pojęcia, bo ta cała sytuacja mnie przytłacza.
 - A tak wogóle to dlaczego ty tak zareagowałaś na to, że Ross jest twoim bratem?- zapytała mnie moja siostra.
 - No bo my...- przerwałam i spojrzałam na blondyna, a on kiwnął głową na to, żebym powiedziała prawdę.- my jesteśmy razem.- powiedziałam i posmutniałam. Teraz już ten fakt mnie mie cieszy po tym, gdy dowiedziałam się prawdy.
 - A jak długo się znacie?
 - Miesiąc.- odparł Ross.
 - A naprawdę kochacie się?
 - Tak.- odpowiedzieliśmy wspólnie.
 - To w takm raze musicie zakończyć ten związek, bo jako brat i siostra nie możecie być razem, bo to jest zakazana miłość, czyli kazirodztwo.- powodziała Vanessa, a my posmutnieliśmy.
 - Ale przecież mamy inne nazwiska, więc kto tam będzie wiedział, że jesteśmy rodzeństwem.- odparłam.
 - No tak, ale tak naprawdę to ty Laura też masz na nazwisko Lynch.- odpowiedziała czarnowłosa.
 - Ale to nigdzie nie jest napisane, tak?- spytałam ze łzami w oczach, które nie wiem kiedy się pojawiły.
 - No nie jest, ale wy i tak jesteście rodzeństwem i nic już na to nie poradzicie. Niestety rodzeństwo kocha się miłością platoniczną, a nie taką pomiędzy obcą kobietą i mężczyzną.- odparła Vanessa, ale ja już nie mogłam dłużej jej słuchać, więc wybiegłam z mieszkania i płakałam. Tak płakałam z tego powodu, że Ross jest moim bratem i to wszystko wydało się, gdy my już naprawdę się pokochaliśmy. Gdyby cofnąć czas i gdyby Vanessa nie pojawiła się w naszym życiu wszystko byłoby dobrze i żylibyśmy w niewidzy, że jesteśmy rodzieństwem. Biegłam przez miasto, ale przez łzy prawie nic nie widziałam i po chwili uslyszałam czyjeś kroki za mną, ale nie zwalniałam. Po chwili usłyszałam, że Ross mnie woła. Dogonił mnie i stanął naprzeciwko mnie, ale ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Ujął moją twarz w dloń i podniósł do góry, tak żebym na niego spojrzała.
 - Laura ja wiem, jak to zabrzmiało i mnie również to zraniło, ale możemy nadal być razem i udawać, że nie wiemy, że jesteśmy rodzieństwem.- powidział to przez cały czas patrząc mi w oczy.
 - Ross, ale ja nie mogę tak po prostu o tym zapomnieć.- odparłam i chciałam spuścić głowę w dół, ale nie pozowolił mi tego zrobić.
 - Laura ja też, ale możemy sprobować.
 - No nie wiem, ale przecież miłość pomiędzy bratem a siostrą jest zakazana.- powtórzyłam słowa Vanessy.
 - Tak wiem, ale możemy spróbować o tym zapomnieć, bo ja nie chcę, żebyś była moją siostrą tylko dziewczyną. Za bardzo cię kocham, żeby teraz zmienić naszą miłość na braterską. A ty chciałabyś tego?- spytał patrząc mi w oczy.
 - Nie, bo ja też bardzo cię kocham.- powiedziałam cały czas wpatrując sie w jego oczy, które zawsze mnie hipnotyzowały.
 - To w takim raze zapominamy?
 - Tak możemy spróbować, a jeśli nikt nie zatwierdzi naszego związku, to wyjedziemy stąd.
 - Dobry pomysł.- odparł Ross i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam gest i niby mam z tego zrezygnować? Nigdy tego nie zrobię. Całowaliśmy się na środku chodnika, więc ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale nie obochodziło mnie to. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się, wpatrując się wzajemnie w oczy.
 - Kocham cię, Lau.- szepnął blondyn.
 - Kocham cię, Ross.- również szepnęłam i zatonęliśmy w kolejnych pocałunkach.
                                                              *****
 Trzy lata później...
 Od tametego wydarzenia prawie nic nie zmieniło się w naszym życiu, oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem i mamy roczną córeczkę, Rosalie. Naszego związku jednak rodzice nie zatewierdzili, więc wyjechaliśmy do Nowego Jorku. Akceptuje nas tylko Vanessa, z którą naprawdę sie zżyłam. Jest zarówno moją siostrą i przyjaciółką i co najlepsze zamieszkała niedaleko naszego mieszkania razem ze swoim narzeczonym. Mi i Ross'owi bardzo dobrze się układa. Prawie nigdy się nie kłócimy, a gdy to zrobimy to po godzine znów jesteśmy zgodni i śmiejemy się z tego, o co nam poszło. Mimo, że związek siostry z bratem jest zakazany, to my udajemy, że my nie jesteśmy rodzieństwem. Z początku trochę ciężko było nam się oswoić z tą rzeczą, ale pogodziłam się z tym. Moje życie wygląda, tak jak chciałam i jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa.
                                                     *******************

 Hejka wszystkim!!!
 Podoba wam się mój One Shot? To jest mój pierwszy w życiu, jaki napisałam, ale nie lubię tego robić, bo wolę dłuższe historię. Mam nadzieję, że wam sie podobał.
 Do napisania!!!