★Narrator★
Już po 5 minutach dziewczyny znalazły się pod domem Lynchów.
- No to teraz ustawmy się na swoje pozycje i rozpoczynamy akcję.- powiedziała Rydel, a wszystkie przytaknęły głowami. Van została na zewnątrz, a Laura, blondynka i Raini weszły do domu przez tylne drzwi, prowadzące do kuchni. Rydel wyciagnęła z szafki świeczki oraz zapałki i podała każdej. Poszły cicho do salonu i rzeczwiście chłopaki oglądali horror. Każdy był tak bardzo skupiony, że wystarczyło, żeby ktoś coś powiedział, albo spadłaby jakaś rzecz, a podskoczyliby z kanapy. Laura weszła na schody, bo stąd miała zejść razem z Vanessą, a obie były ubrane w stare, białe prześcieradła, twarz prawe, że białą, pod oczami czarny cień do oczu, a włosy rozczochrane i zasłaniające większą część twarzy. Ich wygląd był przerażający. Rydel i Raini były ubrane na czarno, bo one robiły za efekty specjalne, czyli lewitujące w powietrzu świeczki. Po chwili telewizor wyłączył się, co oznaczało rozpoczęcie akcji.
- Ej co się stało?- spytał Rocky.
- Nie wiem, może wybiło korki?- odparł Riker i podszedł do skrzynki, ale nie było w niej kluczyka, który ją otwierał i zdziwiło go to, bo on zawsze jest w zamku. Poszedł z powrotem do salonu.- Nie wiem, co sie stało, bo nie ma kluczyka w zamku.
- Ale on zawsze tam jest nikt go nigdy nie wyciąga, więc gdzie on jest?- powiedział Ross.
- Nie mam pojęcia.- odparł Riker i po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Kto w taką ulewę jest na zewnątrz?- odparł Ell.
- To kto idzie otworzyć drzwi?- spytał Rocky.
- Ty, bo wyrwałeś się z tym pytaniem.- odparł Ross, a brunet poszedł na korytarz i otworzył drzwi, za którymi stała dziewczyna ubrana w białą potargną sukienkę, a mokre włosy zasłaniały jej prawie całą twarz, więc chłopak nie rozpoznał w niej Vanessy.
- Ej chłopaki chodźcie tu.- odezwał się Rocky trochę przestraszonym głosem i po chwili przyszli do niego.
- O co chodzi?- spytał Ell.
- Spójrzcie kto jest za drzwiami.- odprał brunet i spojrzał w miejsce, w ktorym przed chwilą stała straszna dziewczyna o zdziwił się, że jej już nie ma.
- Ale tam nikogo nie ma.- powiedział Ross.
- Ale przed chwilą stała tu dziewczyna ubrana w potarganą sukienkę, twarz miała całą białą, pod oczami ciemne cienie, ale nie rozpoznałem w niej nikogo znajomego, bo włosy zasłaniały jej prawie cała twarz, a teraz jej już tu nie ma, więc to chyba była zjawa.- odpowiedział Rocky.
- Gdybyś jeszcze nie wiedział, to duchy nie istnieją.- odparł Riker.
- No, ale ja naprawdę ją widziałem.
- To chyba ci się przywidziało. Chyba obejrzałeś za dużo horrorów i teraz masz zwidy.- zaśmiał się Ellington.
- No nie wiem może rzeczwiście mi się przywidziało.- powiedział Rocky i poszli z powrotem do salonu.
- Eee... chłopaki, czy wy też widzicie tą dzieczynę ubraną na biało?- spytał Riker i wskazał na okno, w którym ona stała.
- Mówiłem, że widziałem ducha, ale nie uwierzyliście mi.- odpowiedział brunet.
- Ale teraz już ci wierzymy.- odparł Ellington i po chwili zjawa zniknęła, a chłopaki przestraszyli się.
- Przecież to nie możliwe, bo duchy nie istnieją.- odparł Ross.
- No, ale jednak chyba istnieją.- powiedział Rocky.
- To może pójdę poszukać jakiś świeczek.- odezwał się Riker i odwrócił się od okna oraz zobaczył latające świeczki.- Okey już nie muszę tego robić.- powiedział odrobinę przestraszonym głosem. Chłopaki stali jak sparaliżowani patrząc na latające światła. Po chwili usłyszeli demoniczny chichot i świeczki zgasły, a oni cicho krzyknęli.
- Co tu się z dzieje? Czy nasz dom jest nawiedzony?- odparł Rocky.
- Ale, jak to jest możliwe.- odpowiedział Ell i przypadkiem spojrzał na schody, na których zobaczył zjawę.- Czy wy też to widzicie?- spytał i wskazał na nią ręką i każdy stanął jak marmurowy posąg i nie ruszyli się o centymetr.
- Tak.- odparli i po chwili duch zaczął schodzić po schodach, a gdzy był już na dole zza jego placów wyszedł drugi, a chłopakom odjęło mowę. Zjawy podchodziły do nich po woli, a gdzy były już blisko wyciągnęły z sukienki zakrwawione noże, a oni zaczęli krzyczeć.
- Ja nie chcę zginąć zabity przez ducha!- powiedział Rocky.
- Ja też nie, ale zaraz to się stanie.- odparł Ell i oboje przytulili się do siebie.- Jak mamy ginąć to razem.- dopowiedział i po chwili zapaliło się światło i chłopak przed sobą zobaczyli nie zjawy, a Laurę i Vanessę, które momentalnie wybuchnęły śmiechem. Zaraz przyszły też Raini i Rydel i dołączyły do sióstr i zwijały się ze śmiechu, a chłopaki stali oniemiali, że one ich przestraszyły.
- Gdybyście widzieli swoje miny, gdy mnie zobaczyliście.- zaśmiała się Van.
- A gdy ja wyszłam zza ciebie?- Laura nie mogła pohamować śmiechu.
- A jak zobaczyli latające świeczki?- Raini również się śmiała.
- Ej Rocy, Ell możecie już się puścić.- odezwała się Rydel, a chłopaki natychmiast się puścili.
- Chyba było naprawdę ciemno, że cię przytuliłem.- odparł Ratliff.
- No chyba tak.- odpowiedział Rocky.
- Jak to jest możliwe, że wy nas nastraszyłyście?- spytał Ross.
- Bo to był mój genalny plan i odwdzięczyłyśmy się wam tym samym.- powiedziała blondynka.
- Ale co my zrobiliśmy?- zapytał Riker.
- Pamiętacie, jak wystraszyliście nas w nasz pierwszy babski wieczór?
- No już coś kojarzę.
- No i wtedy założyłam się z tobą o to, że my was nastraszymy, a ty sądziłeś, że nie, czyli wygrałyśmy ten zakład. Dajesz na 20 dolarów.
- No tak teraz już pamiętam ten zakład. No, ale my się wcale nie baliśmy.
- Aha tak jasne, a kto niby krzyczał? Ja może?- zaśmiała się Rydel.
- Ja nie to Rocky i Ell.- odparł blondyn.
- Wy wszyscy się baliście i teraz nie chcecie się do tego przyznać, bo głupio wam, że wystraszyły was dziewczyny. No przyznajcie się.- blondynka uśmiechnęła się do nich.
- No okey niech ci będzie. Tak głupio nam.- odparł Ross, a chłopaki przytknęli głowami,
- Czyli dajecie nam 20 dolców.- powiedziała Rydel i wyciągnęła rękę przed siebie i czekała na pieniądze.
- Okey taki był zakład.- westchnął Riker i wyciągnął z kieszeni 5 dolarów.- Wy też dajecie.- odparł i każdy chłopak dał blondynce pieniądze. Wzięła je i przeliczyła.
- Okey wszystko się zgadza.- odezwała się blondynka i dała każdej dziewczynie po 5 dolarów.- Fanie robi się z wami interesy.- zaśmała się.
- Okey, ale teraz musimy skończyć nasz horrorowy zakład.- powiedział Rocky.
- No tak, a wy dziewczyny oglądacie z nami?- spytał Ell.
- Tak.- odpowiedziały, a Laura i Vanessa ściągnęły prześcieradła.
- Idziemy zmyć nasz upiorny makjaż. Nie czekajcie na nas.- odezwała się brunetka i poszły do łazienki, a pozostali włączyli horror.
- A jaki tym razem macie zakład?- spytała Rydel.
- Kto okarze strach musi pójść do sklepu w sukience i kupić smoczek dla dziecka, a po drodze ma zacząć go cyckać.- odpowiedział Ellington.
- Kto to wymyślił?- zaśmiała się blondynka.
- Ja, kto inny wpadłby na taki głupi pomysł.- powiedział Rocky i byli już cicho. Chłopaki oglądali w skupieniu i nawet się nie poruszyli. Po 5 minutach siostry weszły po cichu do salonu i zaczaiły się z tylku kanapy.
- Buuu!- krzyknęły, a wszyscy momentlanie poderwali się, a dziewczyny cicho pisnęły.
- Ej bądźcie już cicho, okey?- odparł Riker, a one przytaknęły głowami i dosiadły się do reszty. Laura usiadła obok Ross'a i przyluliła się do niego, a on się do niej uśmiechnął i objął ją w talii.
- Tęskniłam za tobą wiesz?- szepnęła, żeby nie przeszkadzać reszcie w oglądaniu.
- Ja też.- odparł i pocałował ją w usta.- Okey, ale teraz muszę skupić się na filmie, bo jeszcze chłopaki karzą zrobić mi to głupie zadanie.- uśmiechnął się do brunetki i zaczął oglądać, a ona wtulona w niego również robiła to, co on. Dziewczyny w strasznych momentach zasłaniały oczy, ale chłopaki siedzieli niewzruszeni. Nadchodził koniec horroru, czyli najstraszniejsza scena. Gdy już pojawiła się na ekranie oni próbali zachować kamienny wyraz twarzy i każdemu udało się to.
- No nie, ale dlaczego nikt się nie bał?- odezwał się zawiedziony Ell.
- No i dobrze, bo nie chciałbym robić tego zadania.- odparł Riker.
- Okey, to co teraz porobimy?- spytała Vanessa.
- No nie wiem, bo jest już po północy.- odpowiedział Rocky.
- A ja mam mały pomysł, jeśli chodzi o spanie, bo ja wszystkoch dziewczyn w moim pokoju nie pomieszczę, więc urządzimy sobie małe losowanie.- odezwała się Rydel, wzięła kartkę i podarła je na 4 małe cześci. Napisała na nich swoje imię i jej braci. Losy włożyła do miseczki, która stala na stole.- Teraz dziewczyny losują i narazie nie mówią kogo mają.- powiedziała, a one wyciagnęły karteczki.
- Kogo masz?- Ross spytał Laurę, obejmując ją od tyłu, a ona uśmiechnęła się.
- A nie powiem.- odparła i odwróciła głowę, a ich spojrzenia spotkały się i jak zawsze zapomnieli o całym świecie.
- Ekhem...- chrząknęła znacząco Rydel, a para wybudziła się z transu.- Laura może ty pierwsza przeczytasz imię?- spytała blondynka, a brunetka rozprostowała karteczkę i uśmiechnęła się szeroko.
- Ross.- odpowiedziała, a chłopak obdarzył ją uśmiechem.
- To będzie cudowna noc.- odparł, a Laura uśmiechnęła się do niego.
- Okey nie, żeby coś, ale nie chcelibyśmy słyszeć w nocy jakiś dziwnych odgłosów dobiegających z waszego pokoju, a ja śpię obok was i dzieli nas tylko ściana.- zaśmiał się Rocky, a Laura zarumieniła się i spuściła wzrok na dół, Ross za to tylko uśmiechnął się.
- Spokojnie do nieczego nie dojdzie.- odparł blondyn.
- Pomijając już Raurę, to może kontynuujmy odczytywanie?- spyła Rydel i spojrzała na Vanessę, która rozprostowala los i trochę się zdziwiła, ale kąciki jej ust lekko unosiły się ku górze.
- Riker.- powdziała, a blondyn uśmiechnął się do niej, a ona lekko zarumieniła się.
- Rydel.- odczytała z karteczki Raini i uśmiechnęła się do blondynki.
- Czyli, że ja śpię sam?- spytał Rocky.
- Tak.- odparł Ell.
- To się cieszę, bo nie muszę z nikim dzielić się łóżkiem.
- To skoro spanie mamy już wyznaczone, to może niech już każdy pójdzie do odpowiednich pokojów, bo jest już późno.- odezwała się Rydel i każdy jej posłuchał, bo wszyscy poszli na górę, tylko Ell został na dole, bo śpi na kanapie.
★Laura★
Ja i Ross weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Bardzo cieszę się, że śpimy razem, bo będzie nam bardzo przyjemnie i spędzę czas z moim chłopakiem.
- To co teraz robimy?- spytał blondyn.
- Może najpierw wykąpiemy się, a później będziemy leżeć w łóżku?- odparłam i uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał mi głęboko w oczy.
- Tęskniłem za tobą, wiesz?
- Ja za tobą też.
- Ale wiesz za czym rówież?- szepnął zbliżając się do moich ust.
- Za czym?- spytałam zmysłowym głosem, a Ross pocałował mnie namiętnie i od razu odwzajemniłam gest. Ile mi ta czynność sprawia przyjemności, to po prostu nie umiem tego opisać słowami. Tak przez cały dzień brakowało mi jego bliskości, więc teraz muszę nadrobić straty. Całowalimy się nawet nie wiem ile, bo gdy to robimy to myślę tylko o Ross'ie i o tym, żeby odwzajemniać pocałunki. Sama nie wiem kiedy, ale leżałam na plecach i znalazłam się pod moim chłopakiem. Atmosfera zaczęła robić się gorąca, gdy Ross zaczął jeździć rękami po moich udach i podobało mi się to. Po chwili blondyn zjechał z pocałnkami na moją szyję, a ja czasami cicho jęczałam. Już po chwili zaczęliśmy dyszeć z emocji, a nasze odechy były przyspieszone. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a Ross od razu oderwał się ode mnie i spadł na podłogę, a ja zaczęłam nerwowo poprawiać włosy i uspokajać oddech.
- Mogę wejść?- spytała Rydel, a blondyn wstał z podłogi i usiadł obok mnie.
- Tak wchodź.- odpowiedziam, a drzwi otworzyły się i do pokoju weszła blondynka.
- Nie przeszkodziłam wam w niczym?- odparła i zrobiła brewki, a ja lekko zarumieniłam się, ale szybko spuściłam głowę na dół, żeby tego nie zobaczyla, bo pewnie to wydałoby mnie.
- Nie, a co chciałaś?- zapytał Ross.
- Chce ktoś z was się wykąpać, bo jedna łazienka jest wolna i ją zarezerwowałam, więc nikt do niej nie wejdzie.
- To ja bardzo chętnie wezmę szybki prysznic.- powiedziałam.
- Okey, czyli czekam na ciebie obok łazienki na górze.- odparła Rydel i wyszła z pokoju, a ja opadłam na łóżko i szeroko się uśmiechnęłam, bo przypomniałam sobie, to co się przed chwilą stało. Muszę przyznać, że było mi bardzo przyjemnie i gdyby nie Rydel, to nie wiem do czego doszłoby pomiędzy nami.
- Dlaczego tak się uśmiechasz?- spytał Ross, wyrywając mnie z przemyśleń.
- Bo pomyślałam o tym, co się przed chwilą stało.- uśmiechnęłam się do niego i pod wpływem jego wzroku zarumieniłam się.
- Kocham, jak się rumienisz z mojego powodu.- również się uśmiechnął i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, który przed chwilą mi wypadł. Ten gest spowodował jeszcze większe rumieńce na moich policzkach. Po chwili chłopak zaczął się do mnie zbliżać, ale się odsunęłam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Pójdę już chyba wykąpać się, bo jeszcze Rydel pomyśli sobie o nas coś dziwnego i nie ominą mnie jej pytania.- uśmiechnęłam się do niego.
- Tak moja siostra lubi wymyślać niestworzone rzeczy.- zaśmiał się.
- Ale ja nie mam w czym spać.- powiedziałam, gdy już wstałam z łóżka.
- Poczekaj zaraz ci coś dam.- odparł i podszedł do szafy i wyciągnął z niej swoją koszulkę.- Prosze bardzo.- uśmiechnął się.
- Dzięki, będzie idealna.- odwzajemniłam jego gest i podeszłam do drzwi.- Wrócę za parę minut.
- Będę tu na ciebie czekał, bo nigdzie się nie wybieram- powiedział, a ja wyszłam z pokoju. Poszłam w stronę łazienki i zobaczyłam Rydel, która stała przed jej drzwiami.
- Dzięki za pilnowanie łazienki.- odezwałam się do niej i uśmiechnęłam się.
- Spoko nie mam sprawy.- odpowiedziała.- A tak wogóle, to co wy robiliście w pokoju, co?- spytała i uśmiechnęła się, a ja starałam się nie zarumienić, ale nie udało mi się to.
- No nic takiego.- odparłam i skierwowałam wzrok w dół.
- Aha, bo ci uwierzę. Widziałam, że masz trochę rozczochrane włosy, a wasze oddechy były szybsze niż zazwyczaj.- powiedziała, ale nie chciałam na nią spojrzeć, bo jestem cała czerwona na policzkach. Jednak Rydel jest bardziej spostrzegawcza niż myślałam.
- Rydel, czy mogę już wejść do łazienki?- spytałam, bo chciałam jakoś odciągnąć ten temat.
- Okey, ale wiedz, że będę was obserwować.- powiedziała i wskazała dwoma palcami na swoje oczy, a później na moje, po czym odeszła od drzwi, a ja weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i rzeczywiście moje włosy były trochę w nieładzie. Związałam je w luźniego koka i rozebrałam się. Weszłam do kabiny prysznicowej, puszczając ciepłą wodę na moje ciało, po którym przeszły przyjemne dreszcze. Bardzo lubię brać prysznic, bo wtedy wszystkie moje myśli odpoczywają i mogę się odprężyć. Po chwili wzięłam żel pod prysznic Rydel, chyba nic mi nie zrobi, że pożyczyłam go. Wycisnęłam trochę płynu na moje ręce i rozprowadziłam po moim ciele, po czym spłukałam go i wyszłam z kabiny. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam na siebie koszulkę Ross'a, która sięgała mi do połowy ud. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju mojego chłopaka, który leżał na łóżku i gdy mnie zobaczył spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, a ja zarumieniłam się. Po chwili wstał, podszedł do mnie, stając naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.
- Wiesz ta moja koszulka o wile lepiej wygląda na tobie, niż na mnie.- powiedział to takim tonem, że zmiękły mi kolana.
- A niby dlaczego?- spytałam, patrząc mu prosto w jego piękne, brązowe oczy.
- Bo wyglądasz w niej bardzo seksownie.- szepnął mi do ucha zmysłowym głosem, a po całym moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.- Chyba musisz częściej u mnie nocować, bo takich widoków nie mam na codzień.- powiedział i pocałował mnie namiętnie, a ja odwzajemniłam gest. Całowaliśmy się długo, ale mi to nie przeszkadzało. Szczerze mówiąc jestem chyba już od tego uzależniona. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie, a Ross przyłożył swoje czoło do mojego i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
- Tak chyba rzeczywiście muszę częścej ciebie nocować, bo takie noce będą bardzo przyjemne.- odezwałam się.
- Tak i to bardzo.- uśmiechnął się do mnie i po chwili odsunął się.- To może ja teraz pójdę do łazieni wykąpać się, a później coś porobimy.
- Okey to idź, ale nie bądź za długo, bo będę z tobą tęsknić.- zaśmiałam się.
- Dobrze, więc wracam za parę minut.- powiedział i wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, a mój wzrok przykuły zdjęcia stojące na półce, więc podeszłam tam i zaczęłam je oglądać. Na pierwszym był mały Ross i muszę stwierdzić, że był słodki. Na kolejnym był razem z rodzeństwem i wszyscy wyglądzli uroczo. Wszystkim przyjrzałam się z osobna i stwierdziłam, że wszycy są podobni do teraźniejszego wygdlądu. Na kolejnym zdjęciu byli już starsi. Następna fotografia przedstawiało ich obocnie, ale najdłużej patrzyłm na zdjęcie Ross'a, na którym wyszedł bardzo seksownie. Muszę przyznać, że jest on bardzo przystojny, ale ma też bardzo miły charakter i cieszę się, że taki jest. Kocham go i nie chciałabym, żeby się zmienił. Po chwili poczułam jego ręce na moim brzuchu i nie musiałam się nawet odwracać, bo wiedziałam, że to mój chłopak, ale zrobiłam to bo chciałam go zobaczyć. Ross uśmiechnął się do mnie, a mi od razu zrobiło się lepiej.
- Oglądasz moje zdjecia?- spytał.
- Tak, masz ich całkiem sporo.- uśmiechnęłam się do niego.
- Tak wiem, ale dwóch mi brakuje.- powiedział i przytulił mnie mocniej, a ja czułam się w jego ramionach bardzo bezpiecznie.
- Jakich?- spytałam i odwróciłam się, żeby patrzeć mu w oczy. Zauważyłam, że jest tylko w samych bokserkach i bez koszulki i dostałam lekkigo zwisu patrząc na jego umięśnione ciało i nawet nie ukrywałam uśmiechu, który wchodził mi na twarz.
- To muszę ci dać jakieś zdjęcie, a razem to sobie zrobimy. Dałbyś mi twoje zdjęcie?- zapytałam.
- Tak, ale po ci one?
- Postawiłabym je obok mojego łóżka na szafce nocnej i przed zaśnięciem patrzyłabym na nie.- uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze mogę ci dać to.- powiedział i zdjął z półki zdjęcie, na które najdłużej parzyłam i dał mi je.
- Dziękuję.
- W takim razie ty musisz dać mi swoje i też sobie je postawie obok łóżka.- uśmiechnął się.
- Dobrze, chyba mam jakieś moje zdjęcie w domu.- zaśmiałam się.- To może pójdziemy już do łóżka.- powiedziałam, ale nie wiem, jak to zabrzmiało.- Znaczy chyba wiesz, o co mi chodzi, a chodzi mi o spanie, no wiesz...- jąkałam się i zarumieniłam się lekko.
- Tak wiem.- Ross zaśmiał się.- No to chodź.- powiedział i położyliśmy się na łóżku. Przytuliłam się do jego torsu, a on obejmował mnie w pasie i taka pozycja bardzo mi się podoba i jest mi bardzo przyjemnie. Tak właśnie przytulam się do jego umięśnionego ciała i teraz czuję jego wszystkie mięśnie. Znowu nie kontrolowałam mojego uśmiechu, bo znowu pojawił się na mojej twarzy.
- Czemu się tak uśmiechasz?- spytał, a ja lekko się zarumieniłam.
- Bo jest mi bardzo przyjemnie i muszę przyznać, że masz dobrze umięśnione ciało.- odparłam. Zaraz, zaraz, ja to powiedziałam na głos? O nie! Natychmiast zarumieniłam się i schowałam twarz w jego kalatce.
- Dziękuję.- zaśmiał się.- Ale dlaczego ukrywasz swoją piękną twarz, co?- spytał i skierował ją w swoją stronę.
- No, bo ja, no...- zająkałam się i cały czas miałam rumieńce na policzkach.
- Przecież już ci dużo razy mówiłem, że kocham, jak się rumienisz, a ty mi się ukrywasz?- spytał i uśmiechnął się do mnie.
- No tak wiem.
- A dlaczego się ukrywasz, co?- spytał, a ja uśmiechnęłam się, a rumieńce nie schodziły mi z policzków.
- No, bo powiedziałam, że jesteś umięśniony na głos i mi się to w tobie podoba.- odparłam i nie wiem, czy mogłam już być bardziej czerwona.
- No i co w tym złego, że to powiedziałaś.- zaśmiał się.
- No nie wiem.- rówinież się zaśmiałam.
- Kocham cię Lau.- powiedział, a moje serce przyspieszyło. Mam tak od samego początku, gdy powiedział mi te dwa piękne słowa i teraz nadal.
- Ja ciebie też, Ross.- odparłam i czule pocałowałam go, bo bardzo tego chciałam. On zaraz odwzajemnił mój gest i zatonęliśmy w czułych i delikatnych pocałunkach. Po moim ciele przepływały dreszcze szczęścia i wiedziałam, że naprawdę go kocham, a on mnie. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
- My chyba jesteśmy uzelażnieni od całowania się.- zaśmiałam się.
- Tak, ale to jest bardzo przyjemne uzależnienie i nie mam nic przeciwko niemu.- Ross uśmiechnął się do mnie.
- Ja również.- odparłam i ziewnęłam ze zmęczenia, które naprawdę dawało mi się we znaki po tym szalonym dniu spędzonym z dziewczynami.
- Komuś tu chce się spać, co?
- Tak i to bardzo.
- A tak wogóle, to co wy robiłyście przez cały dzień?- spytał, a ja sobie wszystko migiem przypomniałam.
- Najpierw chyba z jakieś trzy godziny chodziłyśmy po sklepach, później poszłyśmy do kawiarni i tam dziewczyny miały obsesję punkcie przystojnego kelnera, który nas obsługiwał. Muszę przyznać, że było na co popatrzeć.- specjalnie to powiedziałam, żeby Ross poczuł się trochę zazdrosny i żeby się trochę z nim podroczyć.
- Ty też?- spytał i uważnie mi się przyglądał.
- No wiesz, był bardzo przystojny...- specjalnie przerwałam na chwilę, żeby zobaczyć reakcję blondyna, a wyraz jego twarzy mówił, że jest zazdrosny.- ale nie tak bardzo, jak ty, bo ciebie kocham i nie chciałabym cię zamienić za żadnego innego chłopaka.- powiedziałam i cmoknęłam go w usta, a on się uśmiechnął.br />
- Czyli, że ty nie zwracałaś na niego uwagi?- spytał.
- Nie, a co jesteś zazdrosny o mnie?- odparłam i zaczęłam jeździć palcem po jego nagim torsie, co chyba Ross'owi się podobało, bo uśmiechał się.
- Tak i to nie wiesz, jak bardzo.- odpowiedział, a ja nadal nie przestawałam robić tego, co wcześniej.
- Cieszę się z tego.- uśmiechnęłam się.
- Czy możesz już przestać jeździć palcem po mojej klatce?- spytał i cały czas się uśmiechał.
- A co podnieca cię to?- spytałam zmysłowym głosem.
- No wiesz...- zająkał się.
- No więc?
- Tak i to nie wiesz, jak bardzo.- powiedział i wpił mi się w usta, ja zaraz odwzajemniłam namiętny pocałunek. Znowu czas stanął dla nas w miejscu i zapomnieliśmy o całym świecie. Po chwili Ross znalazł się na de mną i poczułam, że przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i mój oddech gwałtownie się przyspieszył i podobało mi się to, bo czasmi cicho jęknęłam. Po dłuższym czasie znowu zaczeliśmy się namiętnie całować i oderwaliśmy się od siebie z braku tchu. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a w jego zobaczyłam tańczące iskierki szczęścia. Ross ostatni raz mnie pocałował i położył się obok mnie, z powrotem przyciągając mnie do jego torsu, od którgo biło ciepło i miałam teraz taki swój prywatny grzejniczek. Odwróciliśmy się do siebie tak, żeby patrzeć sobie w oczy. Jestem z nim naprawdę bardzo szczęśliwa i czas z nim spędzony, to są jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój gest.
- Śpij już Lau, bo jesteś już zmęczona.- powiedział, gdy ziewnęłam.
- Okey.- odparłam i mocniej się do niego przytuliłam, a on obejmował mnie z czułością i to mi się bardzo podobało.
- Dobranoc.- szepnął mi do ucha, gdy już po woli zasypiałam.
- Dobranoc Ross.- odszepnęłam i zasnęłam wtulona w niego.
****
Obudziłam się i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam to uśmiechnięcie się, bo spałam w ramionach Ross'a. Spojrzałam na niego, a on jeszcze spał i wyglądał bardzo słodko z tym lekkim uśmiechem na twarzy i rozczochranymi włosami. Moje pewnie nie wyglądają lepiej. Nie chciałam go budzić, ale muszę jakoś wyjść z jego ramoin, ale trzymał mnie mocno i gdybym wstała obudziłby się. Zrobię to w przyjemniejszy sposób. Pocałowałam go w policzek, a on uśmiechnął się przez sen, ale nie obudził się, więc ponowiłam gest, ale tym razem w usta i podziałało to, bo sennie otworzył oczy. Pierwsze, co zrobił to uśmiechnął się do mnie.
- Mmm... taką pobudkę muszę mieć codzinnie.- powiedział zaspanym głosem i przeciągnął się, a ja zaśmiałam się.
- Ale niestety nie będziesz takiej miał.- odparłam.
- A szkoda.- uśmiechnął się i pocałował mnie, a ja zaraz odwzajemniłam gest i jak zawsze straciliśmy poczucie czasu.- To był pocałunek na dzień dobry.
- To w takim raze też chciałabym mieć takie poranki codziennie.-uśmiechnąłam się.- A tak wogóle, to która jest już godzina?- spytałam, a Ross podniósł się na łokciu i wziął swoją komórkę z szafki nocej.
- 12:00, czyli trochę długo sobie pospaliśmy.- zaśmiał się.- Ciekawe kto już się obudził?
- Nie wiem, ale nie słyszałam jeszcze żadnego hałasu z dołu.
- No to może już wyjdźmy z tego łóżka i zejdźmy w końcu na dół, bo jeszcze sobie pomyślą, że nie wiadomo, co robiliśmy w nocy.- uśmiechnął się do mnie. Wstaliśmy, a ja poszłam do łazienki, żeby się przebrać w moją wczorajszą sukienkę, bo nie mam nic innego. Szybko się przebrałam i spojrzałam w lustro. No włosy to mam naprawdę w wielkim nieładzie. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone, popsikałam się jeszcze perfumami Rydel, która chyba nie będzie miała mi tego za złe i wyszłam z łazienki. Zapukałam do pokoju Ross'a, bo nie wiem, czy jest już ubrany.
- Mogę wejść?- spytałam.
- Pewnie.- odparł, więc weszłam do środka. Pachniało tu jego perfumami, które pewnie przed chwilą użył. Zaciągnęłam się nimi i westchnęłam, bo to były moje ulubione.
- To co idziemy na dół?- spytałam.
- Tak.- uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę i zeszliśmy ze splecionymi palcami. Weszliśmy do kuchni i tam zastaliśmy już wszystkich członków jego rodziny, ale Vanessy nie było. Zdziwił mnie fakt, że nikt się nie odzywa.
- Hej wszystkim!- powiedzieliśmy, ale nikt się nie odezwał.
- Okey to zaczyna robić się trochę dziwne, co się dzieje?- spytał Ross, a Rydel spojrzała na wszystkich siedzących przy stole, a oni kiwnęli głowami.
- Nic się nie dzieje.- oparła.
- To dlaczego jesteście tak cicho? To do was nie podobne.- powiedziałam.
- No bo chłopaki zrobili zakład, że kto się odezwie, ten zmywa naczynia po wszystkich dzisiejszych posiłkach, a mnie to nie obowiazuje.- uśmichnęła się do mnie.
- Czy wy musicie się o wszystko zakładać?- spytałam.
- Mi to tam wisi, o co oni się zakładają, bo ja w tym nie biorę udziału.
- A co jest na śniadanie?- odezwał się Ross.
- Gofry z bitą śmietaną i z czym sobie kto chce, tylko, że te głodomory wszystkie już zjedli i muszę zrobić nowe.
- Okey możemy poczekać.- odparłam, a blondynka wlała masę do gofrownicy. Muszę przyznać, że ta panująca cisza jest trochę dziwna i nie podobna do tego domu, w którym ciągle coś się dzieje. Zastanawiał mnie brak Vanessy przy stole. Gdzie ona jest?
- A tak wogóle, to gdzie jest Van?- spytałam, przerywając tą głuchą ciszę.
- Poszła do pracy.- odpowiedziała Rydel.
- A no tak, no przecież.- odparłam.
- No, co przecież wczoraj wszyscy poszliśmy tak późno spać, więc trzeba było to odespać.- powiedziałam, a Ross uśmiechnął się do mnie.
- Okey. Nie mam już rzadnych pytań.- odparła Rydel.- Ale Rocky chyba ma, bo po prostu rwie się do odpowiedzi.- zaśmiała się, a brunet pokiwał przecząco głową.
- Ja nie wierzę, że w tym domu jest taka cisza.
- A wiesz, że ja też? Zresztą przyzwyczaiłam się do tego hałasu, ale do ciszy chyba nigdy.
- A tak wogóle to wiesz, co się może działo u Riker'a w pokoju?- spytałam i ukradkiem spojrzałam na blondyna, który spuścił głowę na dół i próbował ukryć uśmiech, ale nie wychodziło mu to najlepiej.
- Nie wiem, bo zanim się obudziłam, to Vanessy już nie było, a Riker nic mi jeszcze nie powiedział. Zresztą nawet go to nie pytałam. Bardziej to was mogłabym zapytać, co wy robiliście w nocy.- uśmiechnęła się do mnie.
- Spaliśmy. No, ale oni jeszcze nie są razem, więc może coś pomiędzy nimi zaiskrzyło.
- Nie pomyślałam o tym.- blondynka przerwała na chwilę i odwróciła się do gofrownicy. Wyciągnęła z niej gofry i położyła na talerzu i dała go na stół, a ja i Ross zaczęliśmy je jeść.
- Muszę zapytać o to Van.- powiedziałam i znowu zapanowała cisza. Po skończonym posiłku, odłożyłam talerz do zlewu. Zaobaczyłam, że Ellington kopnął Rocky'ego w nogę, a ten próbował nie krzyknąć, ale za trzecim razem już nie wytrzymał.
- Ell, jak zaraz nie przestaniesz mnie kopać to, jak ja cię kopnę, to wylądujesz na księżycu!!!- krzyknął na cały głos.
- I mamy naszego kozła ofiarnego- zaśmiał się Ratliff.
- Czyli Rocky zmywa dzisiaj naczynia.- uśmiechnęła się Rydel.- Proszę bardzo o to twoja nagroda.- zaśmiała się i pokazła na naczynia w zlewie.
- Ale to było przez niego.- brunet powiedział jak małe dziecko, które nie chce dostać kary.
- Ale wiesz, jakie były zasady. Kto się odezwie, ten zmywa.- odparła blondynka.
- Ale to nie fair, bo Ell mnie kopał.
- Rocky bez dyskusji, masz umyć naczynia razem z Ellington'em, bo to on cię sprowokował.- powiedziała Rydel, a uśmiech zszedł jej przyjacielowi z twarzy.
- Ale to on się odezwał, a nie ja.- bronił się.
- Powiedziałam już coś i zdania nie zmienię.- blondynka odparła tonem nienoszącym sprzeciwu.
- Okey.- chłopcy westchnęli i podeszli do zlewu ze spuszczonymi głowmi jak na skazanie.
- A my wszyscy wyjdźmy stąd, bo nie chcemy im przeszkadzać.- odparła Rydel i każdy wyszedł z kuchni.
- Ja chyba będę się już zbierać do domu.- odezwała się Raini.
- Ale jeszcze nie musisz iść.- powiedziała blondynka.
- Muszę, bo dzowniła moja ciocia i mówiła mi, żebym już przyszła, bo ma mi coś ważnego do powiedzenia.
- Skoro musisz iść, to idź.
- Dzięki za wczorajszy dzień. Pa wszystkim.
- Pa.- odpowiedzieliśmy, a Raini wyszła z domu.
- Wiecie co, ja chyba też już pójdę, bo muszę jeszcze posprzątać po naszym wczorajszym babskim wieczorze.- powiedziałam.
- To ja ci pomogę.- odparł Ross i objął mnie ramieniem.
- Nie mam nic przeciwko.- uśmiechnęłam się do niego.
- To może ja też wam pomogę, bo przecież też tam byłam.- powiedziała Rydel.
- We dwójkę sobie poradzimy.- odparłam.
- Okey, skoro chcecie mieć trochę prywatności, to wystarczy powiedzieć.- uśmiechnęła się do nas.
- To my też już idziemy.- odpowiedział Ross.
- Tylko nie szalejcie tan za bardzo.- odezwała się Rydel, gdy byliśmy na korytarzu.
- Okey ppstaramy się, ale niczego nie obiecuję.- zaśmiał się i wyszliśmy z jego domu. Po 5 minutach byliśmy już u mnie. Poszliśmy do salonu i musiałam stwierdzić, że za czysto to tu nie jest.
- To widzę, że nieźle zabalowałyście.- zaśmiał się.
- Tak bardzo śmieszne, ale teraz to trzeba wszystko posprzątać.- odparłam i zaczęłam zbierać puste butelki.
- Gdzie masz odkurzacz?- zapytał mój chłopak. Jak to fajnie brzmi.
- Jest w korytarzu w szafie.- odpowiedziałam, zanosząc plastik do kosza. Po chwili Ross przyniósł odkurzacz i zaczął sprzątać porozrzucany popcorn i inne okruchy. Po 15 minutach wszystko było gotowe.
- No i już gotowe.- odparł blondyn, gdy usiedliśmy na kanapie.- Czyli teraz mamy czas dla siebie.- uśmchnął się do mie i stanął na przeciwko, a ja spojrzałam mu w oczy.
- Tak, ale późnej będę musiała iść do pracy.
- To szkoda, bo wieczór to najlepsza pora na randki.- uśmiechnął się.
- A co chciałbyś mnie gdzieś zabrać?- spytałam.
- Tak, ale jeszcze nie wiem gdzie.- przerwał na chwilę i chyba się zamyślił.- A jednak już wiem gdzie.
- Tak? Gdzie?
- A nie powiem ci, bo wtedy nie byłoby niespodzianki.- dotknął mojego nosa palcem, a ja się zaśmiałam.- Tylko ty po południu pracujesz, a w nocy tam jest najromantyczniej.- westchnął.
- A może uda mi się przesunąć moją zmianę na ranną? Wtedy będziemy mieli wszystkie wieczory dla siebie.- uśmiechnęłam się.
- Zrób to nawet dzisiaj.
- Okey, a co teraz porobimy?- sptałam i przybliżyłam się do niego.
- No nie wiem. Masz jakiś pomysł?- wymruczał to do moich ust.
- A mam.- odparłam i pocałowałam go, a on odwzajemnił go. Jak zawsze odpłynęliśmy i liczył się dla nas tylko ten moment, a czas stawał w miejscu. Jak ja lubię się z nim całować, bo wtedy daję upust moim uczuciom do Ross'a. Po chwili usiadłam okrakiem na jego kolanach, żeby było na wygodniej się całować. Pochłanialiśmy siebie na wzajem i już po paru minutch mieliśmy przyspieszone oddechy. Gdy poczułam ręce Ross'a pod moją koszulką po moim ciele przeszły ciarki. Błądził swoimi dłońmi po moich plecach, a mi się to podobało. Niem skąd nagle wziął się u nas ten przypływ namiętności. Gdy ręce Ross'a skończyły taniec po moim ciele, chwycił skrawek mojej koszulki i już miał ją ściągnąć, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a my mometalnie się od siebie oderwaliśmy.
- Otworzę.- powiedziałam i wstałam z kanapy, uspokając trochę przyspieszony oddech i poprawiając koszulkę. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała z nimi Raini.
- Hej Laura! Nie przeszkodziłam ci w czymś?- uśmiechnęła się do mnie.
- Nie, nie. Po co przyszłaś?- spytałam i wpuściłam ją do środka.
- No, bo wiesz...- zacięła się.
- Coś się stało?
- Nie, znaczy tak, bo...- znowu przerwała, a ja zaczęłam się już trochę niepokoić.
- Bo?
- No bo moja ciocia przeprowadza się do swojej siostry w Nowym Jorku, a dom sprzedaje, więc nie mam gdzie mieszkać i pomyślałam o was.- powiedziała, a mi kamień spadł z serca, bo bałam się, że to będzie coś gorszego, sądząc po tym, jak zaczęła.
- I tego nie mogłaś od razu powiedzieć?
- Nie wiem, a zgadzasz się, żebym z wami zamieszkała?
- No pewnie, a Van też się zgodzi, bo przecież nie zostawia się przyjaciół w potrzebie.- uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję.- odparła i przytuliła się do mnie.
- Nie ma za co.- powiedziałam i puściłyśmy się.- A kiedy twoja ciocia się przeprowadza?
- Już jutro.
- A od kiedy o tym wiedziała?
- Od tygodnia, ale nie wiedziała, ja mi to powiedzieć i w końcu musiała. Nie będę wam się narzucać?
- Nie no co ty.- uśmiechnęłam się do niej.
- Ale przecież wy pracujecie, to może ja też znajdę jakąś pracę?
- Tak, ale my pracujemy, żeby odciążyć naszego wujka i ciocię od utrzymywania nas, a wiesz, że widziałam ulotkę, o tym, że szukają barmana w tej nowej kanajpce? Może tam sprobujesz?
- Dobrzy pomysł.- odpowiedziała.- To może ja teraz pojdę po swoje rzeczy i przyjdę później?
- Okey.- odparłam, a Raini wyszła. Poszłam do salonu, w którym był Ross.
- Słyszałem, że przyszła Raini.- powiedział.
- Tak i będzie mieszkać ze mną i Van.
- A dlaczego?
- Bo jej ciocia, u której mieszaka przeprowadzia się do Nowego Jorku i Raini nie ma gdzie się podziać.
- Czyli będziecie miały teraz jeszcze jedną osobę w domu.
- No tak, a teraz chodź mi pomóc przygotować dla niej pokój na górze.- powiedziłam i wstałam z kanapy.
- Okey.- odparł Ross i poszliśmy na górę.
********************
Hej wszystkim!!! ♥
Podobał się wam rozdział? Tak wiem jest długi, bo pisało mi się go bardzo przyjemnie i miałam dużo weny. Jak zawsze przesłodziłam z Raurą, ale lubię to robić. Proszę, żebyście kometowali ten rozdział. Mi pisanie zajmuje sporo czasu, a napisanie paru zdań jakąś minutę. Chciałabym przynajmniej 10 komów. Liczę na was!
Do napisania!!! :*
Ale słodka Raura<3
OdpowiedzUsuńKurcze, musiałaś im tak przerwać? :D Mega rozdział <3
OdpowiedzUsuńRoss i Laura .... jeju jakie to było sweet !!!!! Po prostu cud miód maliny ! ^^ Cały czas jak czytałam ten rozdział to cieszyłam się do ekranu XD no ale nie masz mi się co dziwić ! Jest po prostu boski ! Bardzo niecierpliwie czekam na next ! :* ^^ <3
OdpowiedzUsuńRaura <3
OdpowiedzUsuńKk czekam na next i Sorka że tak krótko, ale nie mam czasu....
Do napisania
Del <3
Czemu ciągle ktoś im przerywał?
OdpowiedzUsuńSzłodko jest:3
Ktr (kocham ten rozdział)
Cudo
Piękne
Genialne
Rozpływam się i topię:]
Nie rozwalaj tego narazie....
Świetne!
Pozdrowionka :*
Ktoś.
Tylko tyle brakowało! I by się coś działo.! Cholera no!
OdpowiedzUsuńA żeby cię xd
Czekam na nexta :*
Genialny Rozdział:]
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat w takim momencie?! Dlaczego? !
Czekam na nexta i życze weny!
Pozdrawiam:*
Twoja Pati-cholate♥
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńRaura sweet *-*
Czekam na nexta :D
Cudowny :*
OdpowiedzUsuń