czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 9

★Laura★

Obudził mnie dzwoniący dzwonek do drzwi. Leniwie uniosłam swoje powieki i spojrzałam na godzinę w telefonie, była 10:30, więc kto tak się do mnie dobija z samego rana. Przecież Vanessa jest w pracy i nie wracała by tak szybko. Założyłam na siebie szlafrok i wyszłam na korytarz. Otworzyłam drzwi, za którymi stali...
- Raini, Calum?- spytałam zdziwonym głosem.- Co wy tu robicie?
- Ale miłe powitanie.- powiedziała uśmiechnięta czarnowłosa.- Nie cieszysz się, że przyjechaliśmy?- spytała.
- Oczywiście, że się cieszę, ale bardzej jestem zdziwiona.- odparłam i przytuliłam się do dwójki przyjaciół.- Chodźcie może do kuchni, bo muszę coś zjeść. Tam wszystko mi opowiecie.- powiedziałam.
- Lubię siedzieć w kuchni.- odezwał się Calum i wesziśmy do wskazanego pomieszczenia.
- Chcecie może coś zjeść.- spytałam ich.
- Nie dzięki.- odpowiedzieli Raini i Calum.
- Nawet na gofra się nie skusicie?
- Jeśli tak prosisz, ale twoje zawsze zjem chętnie.- odpowiedział Cal.
- Ja również się skuszę.- odparła Raini, a ja zabrałam się za robienie śniadania.
- No to opowiadajcie.- odezwałam się po chwili.- Co tutaj robicie?
- Przyjechaliśmy, żeby zrobić ci niespodziankę.- powiedziała czarnowłosa.- Brakowało nam ciebie.
- Jestem tu dopiero 3 dni, a wy już się za mną stęskniliście?
- Tak tęsknkliśmy za naszą Laurką.- odpowiedzał Calum.
- Ooo to słodkie. Naprawdę się cieszę, że mam takich przyjaciół jak wy.- uśmiechnęłam się do nich.
- A nam jest smutno i nudno bez naszej przyjaciółki.- również uśmiechnęła się Raini.- Grupowy przytulas.- powiedziała i zaraz wszyscy tuliliśmy się do siebie.
- Brakowało mi was tutaj.- odezwałam się po chwili.- A tak wogóle to gdzie wy będziecie mieszkać?- spytałam.
- U naszych cioć.- odpowiedziała Raini.- Zapomnałaś, że w Los Angeles mieszka ciocia Julia? Przecież jak byliśmy mali to każde wakacje spędzaliśmy u niej.
- Ach no tak ciocia Juli.- odparłam i uśmiechnęłam się.- Faktycznie zapomniałam, że tutaj mieszka. A ty Calum gdzie?
- U cioci Rosalie.
- To Rosalie też się tutaj przeprowadziła? Kiedy?
- Jakieś dwa miesiące temu.- odparł Calum.
- A wasze ciocie nie miały nic przeciwko, że zamieszkacie z nimi?- zapytałam.
- Obie bardzo się ucieszyły na tą wiadomość. Przecież mają już swoje lata i mieszkają same to my dotrzymamy im towarzystwa.- powiedziała Raini, a gdy tak rozmawialiśmy gofry były już gotowe. Nalałam na nie dużo bitej śmietany i położyłam świeże truskawki. To były nasze ulubione gofry. Położyłam jedzenie na stole i zaczęliśmy jeść.
- Gdzie Vanessa, że tak spytam?- powiedziała Raini.
- W pracy.- odpowiedziałam.
- A gdzie pracuje?- spytał Calum.
- W sklepie odzieżowym w galerii.
- A ty masz jakąś pracę?- spytała Raini.
- Tak od jutra będę pracować w restauracji ,,Angel'' jako kelnerka. Jest ona bardzo piękna i na pierwszy rzut oka widać, że jest batdzo bogata.- powiedziałam.
- Naprawdę? To nieźle trafiłaś. Przyjęli cię tak od razu?- spytał Calum.
- Tak i zdziwiłam się z tego powodu, ale właścicielka mówiła, że natychmiast potrzebują kelnerki, więc zgodziła się.- odparłam.- Chcecie jeszcze gofrów?
- Nie dzięki.- odpowiedzieli Raini i Calum.
- Okey to ja skoczę do swojego pokoju ubrać się i zaraz wracam. Zaczekajcie chwilę.- powiedziałam i udałam się na górę. Tam wybrałam szybko dzisiejszy strój.


Rozczesałam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Gotawa zeszłam do kuchni.
- To co będziemy dzisiaj robić?- spytała Raini.
- Nie wiem. Może pójdziemy na plażę, bo dzisiaj jest gorąco. Chcecie poznać nowych znajomyh?- spytałam.
- Jakich?- odrzekł Calum.
- Naszych sąsiadów. W tym domu niedaleko mieszka pewne rodzeństwo w naszym wieku. Są naprawdę zabawni. Wiem, bo wczoraj z Vanessą byłyśmy u nich na obiedzie. Co wy na to?
- Okey, lubię nowe znajomości, a szczególnie z wesołymi ludźmi.- powiedziała Raini.
- Ja też nie mam nic przeciwko.- odparł Calum.
- No to ja do nich zadzwonię i spytam czy pójdą z nami na plażę.- powiedziałam i wybrałam numer do Rydel. Chwilę poczekałam aż usłyszłam głos blondynki:
- Hej Laura! Co tam u ciebie?
- Hej! Dobrze, bo przyjechał mój przyjaciel i przyjaciółka z Miami i chciałam was spytać, czy chcecie pójść z nami na plażę?
- Okey świetny pomysł, bo my na dzisiaj nie mamy żadnych planów. To o której?
- Może być o 12:30?
- Okey, wy przychodzicie do nas, czy my mamy do was?
- Przyjdziemy do was.
- Fajnie to do zobaczenia!
- Cześć.- powiedziałam i rozłączyłam się.
- No i co zgodzili się?- spyła Raini.
- Tak idziemy o 12:30.- odpowiedziałam.
- To mamy godzinę czasu.- odparł Calum.- To my z Raini skoczymy do domu i przyjdziemy do ciebie później.- powiedział i oboje wyszli.
                                                                    *************

Hej wszystkim!!!
Przychdzę do was z nowym rozdziałem, w którym pojawili się Raini i Calum. Podoba wam się rozdział pisany oczmi Laury czy wolicie narratora? Ja i tak częściej będę pisała narratorem, ale czasami będą wyjątki. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo pisało mi się ten rozdział lekko i przyjemnie.
Do napisania!!!



wtorek, 27 stycznia 2015

Notka!

Dzisiaj nie przychodzę do was z rozdziałem tylko z notką. Dziś mija równy miesiąc odkąd założyłam tego bloga. Szczerze mówiąc to myślałam, że nikt go nie będzie czytać. Zawsze cieszę się, gdy komentujecie rozdziały, a jeszcze bardziej tego, że czytacie mojego bloga. Mam nadzieję, że będzie was więcej. Rozdziały będę dodawała raz na tydzień, ale czasami może będą wyjątki, ale nie zawsze jest czas na pisanie, bo przecież trzeba też się uczyć. Next pojawi się już niedługo. Już was nie zamęczam moimi wywodami.
Oto statystyki:
- liczba wyświetleń: 1234 (jaka fajna liczba)
- liczba komentarzy(do rozdziałów): 23 (bez paru moich)
- obserwatorzy: 5
Jeszcze raz wam bardzo dziękuję, że czytacie mojego bloga.
Do napisania!!!:*
Emilka:*


Ale się wszyscy pozmieniali! Najbardziej to jednak Ross<3



sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 8

Laura i Vanessa po wejściu do domu skierowały się do salonu i usiadły na kanapie.
- Świetnie się dziś bawiłam.- powiedziała brunetka.
- Tak ja też.- odpowiedziała jej siostra.
- Nie sądziłam, że mamy takich sąsiadów. Myślałam, że tylko zjemy, porozmawiamy i pójdziemy do domu. Jednak myliłam się, bo poznałyśmy nowych przyjaciół. Mówiłaś, że spotkam kogoś i się zaprzyjaźnię i miałaś rację tylko, że nie sądziłam, że stanie się to tak szybko.
- A nie mówiłam, że kogoś poznamy. Oni są naprawdę bardzo mili i zabawni. Z takimi przyjaciółmi nie będziemy się nudzić.
- A tak wogóle, co ty tak cały czas siedziałaś koło Riker'a hmm? Przy obiedzie, a później gdy graliśmy w butelkę. Zresztą on tak samo.- powiedziała i uśmiechnęła się Laura.- Nie, żeby coś, ale pasujecie do siebie.
- No chyba cię coś pogrzało, że niby my pasujemy do siebie? - prychnęła Vanessa.- Przecież ja go nie znam.
- Ale zawsze możesz poznać. Mieszkamy niedaleko siebie, więc możecie się bliżej poznać.
- Laura skończ już, ale o co ci chodzi to już nie mogę posiedzieć obok Riker'a?
- Czy ja coś mówię?- spytała i podniosła ręce do góry w geście obrony.
- A tak wogóle to ty też coś z Ross'em kręcisz.- odgryzła się jej Vanessa.
- Tak jasne.- prychnęła Laura.
- No tak, a kto powiedział, że Ross jest najprzystojniejszy? Widziałam też jak się na siebe patrzycie i uśmiechacie się.
- Ale ja miałam takie pytanie.- broniła się brunetka.- To na nie odpowiedziałam.
- Winny zawsze się tłumaczy.- zaśmała się jej siostra przez co dostała kuksańca w bok od Laury.
- Ale Ross przecież ma dziewczynę.
- No to co z tego?- powiedziała czarnowłosa.- Przecież może z nią zerwać. Widziałam jak na ciebie patrzy. Pilnuj go sobie.
- Oj dobra koniec już tego przekomarzania się Van.- odparła Laura.
- Okey już skończyłam, ale ty i Ross pasujecie do siebie.
- Vanessa mówiłam już koniec tego.
- No okey, okey, ale nie zaprzeczyłaś.- zaśmiała się jej siostra. Tym razem Laura wzięła poduszkę i uderzyła nią Vanessę.
- Koniec tego.- powiedziała brunetka i jeszcze raz ją ponowiła atak. Czarnowłosa, aby się bronić również wzięła poduszkę. Zaczęła się bitwa. W końcu Vanessa miała dość i powiedziała:
- Dobra Laura wygrałaś. Skończyłam już na dziś gadać o tobie i Ross'ie.
- Okey to ja teraz idę się wykąpać.- odparła brunetka i poszła na górę.
- I tak sądzę, że kiedyś będą razem.- powiedziała do siebie Vanessa i poszła do swojego pokoju.
                                                                            ****
W tym samym czasie u Lynch'ów...
- Dobrze się dziś bawiłam, a wy?- powiedziała Rydel.
- Tak ja też.- odparł Rocky.
- Nie sądziłem, że niedaleko nas mieszkają takie ładne sąsiadki.- odezwał się Riker.
- Riker, a jeśli już o tym wspomniałeś. Co ty tak się do Vanessy przystawiałeś?- spytał Ross.
- Ja?- spytał blondyn.
- A kto ja? No to powiedz mi kto siedział obok niej przy obiedzie, później jak graliśmy w butelkę to pozwoliłeś jej zacząć.
- No co? Podoba mi się. Fajna z niej dziewczyna.- odparł Riker.- A ty Ross to nie lepszy. Prawie przez cały czas patrzyłeś się na Laurę. Zresztą ona na ciebie też. Nie, żeby coś, ale fajnie razem wyglądacie.- uśmiechnął się.
- Że niby ja i Laura pasujemy do siebie?- spytał Ross.- Tak jasne. Przecież ja jestem z Cathy.
- Jesteś, ale nie wygląda jakbyś z nią był.- odparł Rocky.- Zawsze możesz z nią zerwać.
- Och skończcie już, okey?- powiedział Ross.
- Okey, już koniec.- odparł Ell.
- No to dobrze, a teraz idę do siebie.- odpowiedział blondyn i poszedł na górę.
- To jest tylko kwestia czasu.- odezwał się po chwili Riker.- Zobaczycie oni będą razem.
- Też tak sądzę.- odparła Rydel.- Laura to fajna dziewczyna.
- I do tego ładna.- powiedział Rocky i każdy udał się w swoją stronę.
                                                             *************

Hejka wszystkim!!!
Jest 5 komów, więc tak jak obiecałam wstawiam szybciej rozdział, w którym nic się ciekwego moim zdanim się nie dzieje. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Ach ta wena raz jest, a raz jej nie ma. Następne rozdziały planuję ciekawsze. Pokomentujcie to zadziała to na mnie motywująco.:)
PS. Dziękuję Żelko Jadkowi za dodanie mi otuchy komami.:*
Do napisania!!!;*


środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 7

Po wejściu do pokoju Rydel oczom Laury i Vanessy ukazało się duże pomieszczenie, w którym dominował kolor różowy.
- Witam w moim królestwie.- powiedziała blondynka.
- Ładny pokój.- odparała Laura.
- Dziękuję. Sama go zaplanowałam.- odpowiedziała Rydel.
- To co robimy?- spytał Rocky.
- No nie wiem zaproponujcie coś.- powiedziała Vanessa.
- To może...- myślał brunet.- zagramy w butelkę? Co wy na to?
- Może być.- odpowiedziała Laura.- Może gramy na pytania, żeby się lepiej poznać.
- Okey. Panie pierwsze.- odrzekł Riker i podał butelkę Vanessie, a ona zakręciła nią. Wypadło na niego.
- Pytaj Vanessa.- powiedział blondyn, a ona pomyślała chwilę.
- Kogo ze swojego rodzeństwa lubisz najbardziej i dlaczego?- spytała.
- Rydel, bo zawsze daje dobre rady.- odpowiedział po chwili zastaniwienia, a chłopcy spojrzeli na niego z obrażonymi minami.
- Dzięki Riker.- odparła Rydel.
- Ej no wiesz co bracie?- odrzekł Rocky.- Foch.- założył ręce na klatce i urażony uniósł głowę w przeciwną stronę od blondyna, a wszyscy skwitowali jego zachowanie śmiechem.
- Normalnie jak dziecko.- zaśmiała się blondynka, a Riker zakręcił butelką i wypadło na Laurę.
- Hmm...- pomyślał.- O mam! Który z nas jest najprzystojniejszy?- wskazał ręką na wszystkich chłopaków, a brunetka popatrzyła na każdego i zastanawiała się.
- ,,Jeśli powiem, że Ross to będzie to coś znaczyło? No chyba raczej nie''- pomyślała.
- Ross.- odpowiedziała cicho z myślą, że nikt jej nie usłyszał, ale wspomniany blondyn spojrzał na Laurę i uśmiechnął się do niej, a ona zarumieniła się lekko i odwzajemniła gest.
- Laura głośniej, bo nikt nie usłyszał.- powiedział Ellington.
- Ross.- odparła głośniej i zarumieniła się mocniej. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- ,,Jak mi się podoba jak ona się rumieni i ma ładny uśmiech. Chwila Ross przystopuj trochę! Masz dziewczynę!''.- pomyślał chłopak, a w tym samym czasie Laura zakręciła butelką i wypadło na Ross'a.
- Przypadek?- spytał Rocky.
- Nie sądzę.- odpwiedział Ellington, a Ross i Laura uśmiechnęli się do siebie.
- Masz dziewczynę?- spytała, ale w myślach sama nie wiedzaiła dlaczgo modliła się, żeby nikogo nie miał.
- Mam.- odpowiedział blondyn i odrobinę posmutniał, a Laura również.
- ,,Zresztą co ja sobie myślałam. Taki przystojny chłopak nie miałby dziewczyny? Ale czemu się tym przejmuję? Przeciesz go nie znam.''- myślała brunetka, a w tym samym czasie Ross zakręcił butelką. Tym razem był Rocky.
- Co się stanie jeśli nie zjesz swojej określinej dawki żelków?- spytał blondyn.
- Sam nie wiem... ale chyba oszaleję.- odparł brunet.- Jeszcze nie było takiego dnia, żebym nie zjadł tych 4 paczek żelków.
- To, że oszalałeś to już dawno wyszło na jaw.- powiedziała Rydel.
- Ale o co chodzi z tymi żelkami?- spytała Laura.
- Bo Rocky każdego dnia musi zjeść minimum 4 paczki.- odpowiedział Ross.
- Ale dlaczego?- tym razem spytała Vamessa.
- Bo jestem od nich całkowicie uzależniony.- odparł brunet.
- Raz jak zjadł 10 paczek żelków na raz to tańczył, całował i zapraszał na randkę miotłę, a później zdradzał ją ze stojącą lampą.- odrzekł Riker.- Zresztą mogą wam to pokazać, bo mam to nagrane.- poszedł o swojego pokoju po kamerę i po chwili wrócił.- Patrzcie i podziwiajcie wyczyny naszgo kochanego braciszka.- zaśmiał się blondyn i pokazał film dziewczynom. Gdy seansik się skończył Laura i Vanessa nie mogły wytrzymać ze śmiechu zarówno jak i reszta, bo oni też po raz kolejny oglądali film. Po skończonym napadzie śmiechu Rocky, który też nabijał się sam z siebie, spytał:
- To co gramy jeszcze?
- Tak teraz ty kręcisz.- powiedział Ell, a brunet zakręcił i wybadło na Rydel.
- Rydel lubisz mnie?- spytał Rocky.
- Szczerze to to lubię cię, bo jak można nie lubić takiego kogoś ja ty.
- Dzięki siostra.- powiedział, a Rydel zakręciła butelką. Grali tak długo aż była godzina 20:00. Wszyscy czuli się jakby nie znali się od paru godzin tylko od zawsze.
- No to my chyba będziemy się już zbierać.- odezwała się Vanessa.
- Okey.- powiedziała Rydel.- Ale długo się zasiedziałyście.- uśmiechnęła się do sióstr.
- Miałyśmy przyjść na obiad, a poznałyśmy nowych przyjaciół.- odparła Laura.
- I to bardzo wesołych przyjaciół. Z nami nigdy nie jest nudno. Zawasze się u nas coś dzieje.- powiedzał Rocky i wszyscy zeszli na dół, żeby odprowadzić dziewczyny.
- To było naprawdę udane popołudnie.- odrzekła Laura.
- Nam też się podobało. Musimy się niedługo znowu spotkać.- powiedziała Rydel.
- Tak musimy. Z wami czas płynie bardzo szybko i przyjemnie.- odezwała się Vanessa.- Do zobaczenia!
- Cześć.- powiedzieli wszyscy Lynch'owie, a siostry wyszły z ich domu.
                                                             ***************

Hej wszystkim!:* Podoba się rozdział? Jest w nim trochę Raury, ale niedługo wszytko zacznie się rozkręcać. Pomysł sam mi tak szybko wpadł do głowy, więc rozdział jest wcześniej. ;)
A teraz taki mały szantażyk z mojej strony: jeśli pod tym rozdziałem pojawi się minimum 5 komentarzy wstawię szybciej next'a.
Do napisania!!!

   

Kocham tę piosenkę <3 zresztą jak wszystkie :*

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 6

 W drzwiach stały Laura i Vanessa. Rydel uśmiechnęła się do nich.
- Cześć! Zapraszam do środka.- powiedziała blondynka.
- Cześć! Dziękujemy.- odpowiedziały siostry, weszły i zaczęły ściągać buty.
- Nie musicie ściągać butów.- odrzekła Rydel.
- Ale my nie chcemy brudzić wam w domu.- powiedziała Vanessa.
- Od brudzenia w tym domu to są moi bracia.- uśmiechnęła się.- O przepraszam nie przedstawiłam się.- odrzekła.- Jestem Rydel Lynch.- wyciągnęła rękę na powitanie.
- Ja jestem Vanessa Marano, a to jest moja młodsza siostra Laura.- dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i podały sobie dłonie.
- Van ja sama umiem się przedstawić.- powiedziała Laura.
- Och nie marudź mi tu teraz.- odparła jej siostra.
- Rydel!- zawołała Stormie.- Zaproś gości do jadalni.
- Chodźcie za mną.- powiedziała blondynka, a siostry kiwnęły głowami i udały się za nią. Weszły do dużego pomieszczenia. Na środku stał długi stół, a przy nim 9 krzeseł. Dziewczyny popatrzyły na domowników, gdy nagle wzrok Laury spoczął na Ross'ie i bardzo się zdziwiła. Reakcja chłopaka była taka sama. Chwilę popatrzył na brunetkę zdziwionym wzrokiem, ale zaraz się do niej uśmiechnął, a Laura odwzajemniła gest. Patrzyli i uśmiechali się do siebie.
- Laura, czy wy się znacie?- spytała Vanessa przez co wzrok brunetki powędrował na siostrę.- bo patrzycie się na siebie i uśmiechacie się.- Laura spojrzała na uśmiehniętego Ross'a i odpowiedziała siostrze:
- Tak widzieliśmy się już wcześniej. To jest ten chłopak, na którego wczoraj wpadłam.- powiedziała brunetka i uśmiechnęła się.
- Dobrze, ale teraz my wszyscy musimy się poznać.- przerwała Stormie.- My już się wam przedstawialiśmy wam, ale teraz zrobimy to oficjalnie. Jestem Stormie Lynch, a to jest mój mąż Mark.- powiedziała i oboje wyciągnęli rękę na powitanie.
- Vanessa Marano.- powiedziała i podała dłoń.- Miło mi państwa poznać.
- Laura Marano.- powiedziała brunetaka i zrobiła tak samo jak siostra.- Mi również miło państwa poznać.
- Dobrze to teraz poznajcie się z miomi dziećmi.- powiedziała kobieta.
- Jestem Riker.- przedstawił się Vanessie i uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła gest.
- Vanessa.- powiedziała.
- Ładnie wyglądasz.- odparł blondyn.
- Dziękuję.- odpowiedziała i uśmiechnęła się.
- Wiesz nie codziennie widzę taką ładną dziewczynę.- powiedział, a Vanesa zarumieniła się. Teraz podszedł do niej Rocky.
- Jestem Rocky.- powiedział.
- Vanessa.- odpowiedziała.
- Wiesz chyba spodobałaś się Riker'owi.
- Naprawdę?- spytała Vanessa i uśmiechnęła się.- Skąd wiesz?
- Poznaję to po jego zachowaniu.- powiedział Rocky.
- Tak, a co takiego robi?
- Nie powiem.- uśmiechnął się brunet, a do Vanessy podszedł Ellington. W tym samym czasie Laura przedstwiła się już wszystkim i rozmawiała z Ross'em.
- Wiesz nie spodziewałam się, że cię tutaj zobaczę.- powiedziała brunetka.
- Ja również.- odpowiedział Ross.- Wiesz ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się Laura i zarumieniła lekko. Ross'owi podobało się to, jak się rumieni, gdy mówi brunetce jakiś kopmlement.
- ,,Ross ogarnij się! Przeciesz masz dziewczynę.''- skarcił siebie w myślach.
- A tak wogóle to mówiłam, że na ciebie jeszcze wpadnę.- zaśmiała się Laura.
- Tak, też wiedziałem, że jeszcze się kiedyś gdzieś spotkamy.
- Teraz możemy widywać się częściej, bo jesteśmy sąsiadami.- powiedziała brunetka i oboje uśmiechnęli się do siebie.
- Ej gołąbeczki.- powiedział Rocky.- Wiecie nie chciałbym wam przeszkadzać, ale już siadamy do stołu.- Laura i Ross uśmiechnęli się do siebie. Brunetka usiadła obok siostry i zauważyła, że Ross siada obok niej. Zobaczyła też, że Vanessa i Riker siedzą obok siebie i o czymś rozmawiają. Laura uśmiechnęła się lekko do siebie i stwierdziła, że pasują do siebie. Jej przemyślenia przerwał głos Marka:
- Skąd przyjechałyście?- spytał.
- Z Miami.- odpowiedziała Vanessa.
- A czy mogę spytać dlaczego?- siostry popatrzyły na siebie.
- Jeśli nie chcecie o tym mówić to nie musicie.- odparła Stormie.
- Możemy o tym powiedzieć.- odrzekła Laura.- Przyjechałyśmy, żeby rozpącząć swoje życie od nowa, bo...- na chwilę przerwała.
- Bo nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.- dokończyła za nią siostra.
- Och bardzo mi przykro.- powiedziała Stormie.- A nie miałyście jakiś krewnych, żeby z nimi zamieszkać?- spytała.
- Nasza ciocia i wujek zaproponowali nam, żebyśmy u nich zamieszkały, bo oni są bogaci, ale nie chciałyśmy się narzucać, więc dali nam ich dom, w którym mieszkają w lecie, żebyśmy nie musiały szukać mieszkania.- powiedziała Vanessa.
- Chciałyśmy też się stać niezależne i same zarobić na swoje życie.- odrzekła Laura.
- Dobrze już nie będziemy was zamęczać pytaniami.- powiedział Mark.
- Pamiętajcie, że zawsze możecie liczyć na naszą pomoc.- odparła Stormie.
- Dziękujemy pani, będziemy pamiętać.- odpowiedziała Vanessa i uśmiechnęła się do kobiety.
- Dobrze to teraz skończmy już rozmowę, bo obiad sam się nie zje.- powiedział Mark i zajęli się tylko jedzeniem.
- Dziękuję było bardzo pyszne.- odparła Laura po skończonym posiłku.
- Robi pani naprawdę dobre jedzenie.- powiedziała Vanessa.
- Dziękuję wam.- odrzekła Stormie.- A teraz pora na deser.- wstała od stołu i poszła do kuchni. Zaraz wróciła z ciastem czekoladowym.
- O ciasto czekoladowe.- ucieszył się Ross.
- Tak to wasze ulubione.- powiedziała i zaczęła nakładać wszystkim na talerze. Każdy jadł je ze smakiem.
- Dobrze, a teraz możecie pójść do jakiegoś pokoju i się bliżej poznać.- powiedział Mark, gdy wszyscy skończyli jeść ciasto. Młodzi wstali i poszli po schodach na górę.
- Do czyjego pokoju idziemy?- spytał Riker.
- Do mojego, bo do waszych bałabym się wejść.- powiedziała Rydel.
- Tylko u Rocky'ego jest syf.- odparł Ross.
- Ale i tak idziemy do mnie.- odparła blondynka i weszli do jej pokoju.
                                                                        Cdn...
                                                               ***************

Hejo wszystkim! Rozdział podoba wam się, bo miałam zanik weny? Ciąg dalszy rozdziału nastąpi niedługo, bo zaczęły mi się ferie:) to będę miała więcej czasu na pisanie. Podoba wam się nowy wygląd bloga?:)
Do napisania!!!:)
PS. Dziękuję wam za komentarze, a w szczególności Kindze R5er.:*Wiedz, że zmotywowałaś mnie do dalszej pracy.<3


niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 5


Laura już od dłuższego czasu chodziła po mieście w poszukiwaniu pracy.
- ,,Jeśli dzisiaj będzie tak samo jak wczoraj to nie wiem, czy znajdę tutaj jakąś pracę''- pomyślała i w tym samym momencie zobaczyła kartkę na drzwiach restauracji ,,Angel'': ,,Szukamy kelnerki. Chętne osoby proszę o kontakt z nami: 4878457092 lub zaprazamy na osobiste spotkanie''. Laura postanowiła spróbować i weszła do środka. Zobaczyła tam najwspanialszą restaurację jaką w życiu widziała. Była ogromna i wszystko miało akcent koloru czerwonego i złotego: ściany, ozdobne serwety na złotym stoliku i krzesła w jego kolorze. Na oknach wisiały piękne, ozdobne, długie firany. Z sufitu zwisały dwa piękne, ogromne, kryształowe żyrandole, a podłoga pokryta była czerwonym dywanem. Laurze bardzo spodobał się klimat tej restauracji. Podeszła do recepcji i spytała kobietę stojącą za stolikiem:
- Przepraszam panią. Przyszłam w sprawie pracy. Zobaczyłam ogłoszenie na drzwiach i chciałabym spytać, czy mogę pracować tutaj jako kelnerka?
- W tej sprawie to nie do mnie, więc zapraszam panią do pokaju właścicielki, pani Brown.- powiedziała kobiata, a Laura udała się za nią.- To tutaj. Proszę poczekać, spytam czy może pani wejść.
- Dobrze poczekam.- odpowiedziała brunetka i została przed drzwiami.
- Zapraszam panią do środka.- powiedziała po chwili kobieta z recepcji i wpuściła Laurę do środka, po czym wyszła.
- Dzień dobry! Przyszłam w sprawie pracy.- powiedziała brunetka.
- Dzień dobry!- odpowiedziała jej kobieta w średnim wieku, o czarnych włosach i brązowych oczach, która siedziała za dużym biurkiem, na którym było mnóstwo papierów.- Proszę usiądź tutaj.- wskazała ręką krzesło stojące przed biurkiem.- Jestem Natalie Brown właścicielka tej restauracji.- powiedziała i wyciągnęła rękę do brunetki.
- Laura Marano.- przedtawiła się i uścisnęła dłoń kobiety.
- A więc przyszła pani tutaj, żeby zatrudnić się u mnie jako kelnerka, tak?
- Tak.- odpowiedziała Laura.
- Pracowała pani już gdzieś wcześniej?- spytała kobieta.
- Nie, niestety nigdzie dotąd nie pracowałam.
- Może pani pokazać mi swój dowód osobisty?
- Tak proszę zaczekać.- odrzekła Laura i wyciągnęła go z torebki.- Proszę bardzo.- podała przedmiot kobiecie.
- Dziękuję.- odpowiedziała i zaczęła patrzeć na informacje zawarte w dowodzie.- Myślę, że może pani sprawdzić się jako kelnerka.- powiedziała i oddała przedmiot Laurze.
- Dziękuję pani. Kiedy zaczynam pracę?
- Pojutrze, bo jutro moja restauracja jest jedniodniowo zamknięta, a teraz niech pani zapozna się z naszym regulaminem, a później proszę podpisać tutaj.- powiedziała czarnowłosa i wskazała na wykropkowane miejsce. Laura przwczytała go i podpisała w wyznaczonym miejscu.
- Proszę bardzo.- odrzekła i oddała kobiecie regulamin.
- Dziękuję ci.- powiedziała i wzięła papiery.- Potrzebowałam nowej kelnerki, bo dwie odeszły, a do mojej restauracji przychodzi wielu klientów. Musi pani się ubierać elegancko, bo tak ubranym przychodzi się tutaj. Pamiętaj również, że ja nie toleruję spóźnień i wystarczy ich 5, a wtedy taką osobę zwalniam.
- Dobrze będę pamiętała, a przeprazam, czy mogę spytać ile będę zarabiać?- spytała Laura.
- 500$ miesięcznie. Będziesz pracowała na popołodniową zmianę, czyli od godziny 15:00 do 21:00 codziennie.
- Dziękuję, że dała pani mi tę pracę.
- Proszę bardzo, ale to ja dziękuję, bo przy małej ilości kelnerek nie poradzilibyśmy sobie.- odrzekła pani Brown wstała i podała rękę na pożegnanie, a Laura uścisnęła ją.
- Do wiedzenia!- powiedziała kobieta.
- Do widzenia!- odpowiedziała brunetka i wyszła za drzwi.
                                                                           *****
Laura weszła do domu i krzyknęła:
- Już jestem!- nikt jej nie odpowiedział, więc udała się do salonu, ale Vanessy tam nie było. Sprawdziła w kuchni i nic. Poszła do jej pokoju i znalazła ją. Vanessa leżała na łóżku ze słuchawkami na uszach i spała.
- To dlatego mnie nie usłyszła.- powiedziała do siebie Laura i ściągnęła jej słuchawki.
- Wstawaj Van!- krzyknęła.
- Laura cicho bądź.- powiedziała zaspanym głosem jej siostra.- Po co się drzesz? Nie miałaś szukać pracy?- spytała i usiadła na łóżku.
- Znalazłam ją, więc szybko wróciłam.- odparła brunetka.
- Tak to wspaniale!- powiedziała Vanessa.- To gdzie pracujesz?
- Będę pracowała w najlepszej restauracji w Los Angeles jako kelnerka.
- Naprawdę będziesz pracowała w najlepszej restauracji? Ile będziesz zarabiała?
- 500$ miesięcznie, czyli tyle samo co ty. To jest naprawdę dużo jak na zwykłą kelnerkę. W innych restauracjach płacą o wiele mniej.- powiedziała Laura.
- Ale się ustatkowałyśmy.- uśmiechnęła się Vanessa.- Ja pracuję w najlepszym sklepie odzieżowym, a ty w najlepszej restauracji.
- Tak nieźle to podsumowałaś.- zaśmiała się brunetka.- A tak z innej beczki to, o której godzinie mamy być u państwa Lynch?- spytała.- bo kompletnie zapomniałam.
- O 15:00, więc mamy dużo czasu na wyszykowanie się, bo teraz jest 13:30.
- To ja już pójdę i zastanowię się co na siebie włożę. Tobie też teraz radzę to zrobić Van, bo przy twoich ruchach spóźnimy się.- powiedziała Laura i uśmiechnęła się.
- Lepiej pilnuj siebie.- odrzekła jej siostra. Brunetka weszła do swojego pokoju i otworzyła szafę.
- Co by tu ubrać?- powiedziała do siebie i zaczęła szukać czegoś odpowiedniego na tę okazję. W końcu postanowiła, że założy prostą sukienkę.


Odłożyła strój na fotel i sprawdziła, która godzina. Była 13:50, więc miała sporo czsu dla siebie. Wzięła odtwarzacz MP3, położyła się na łóżku i załorzyła słuchawki. Gdy tak słuchała swoich ulubionych piosenek, nagle usnęła. Obudziła ją Vanessa, która krzyczała:
- Laura wstawaj! Jest 14:40! Masz 20 minut! I to niby ja się wolno szykuję.- powiedziała, a brunetka zerwała się z łóżka i spojrzała na siostrę. Miała na sobie prostą sukinenkę, a włosy rozpuszczone i podkręcone.
- Ładnie wyglądasz Van.- odezwała się Laura.
- Dziękuję, a teraz się pospiesz.- powiedziała i wyszła z pokoju siostry. Brunetka szybko ubrała się w przygotowaną sukienkę, włosy rozpuściła i delikatnie podkręciła. Gotowa zeszła na dół, gdzie czekła już na nią siostra.
- Ty też ładnie wyglądasz.- powiedziała Vanessa.
- Dziękuję.- odpowiedziała Laura.- To co idziemy?
- Tak zdążyłaś w samą porę. Mamy jeszcze 5 minut czasu.- dziewczyny ubrały buty i wyszły.
                                                                           *****
W tym samym czasie u Lynch'ów...
- Dzieciaki jesteście już gotowe?!- krzyknęła Stormie.- Zaraz przyjdą goście!
- Zaraz przyjdziemy!- odezwali się wszyscy z góry. Gdy już zeszli zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę!- powiedzieli Ross, Riker i Rocky i zaczęli przepychać się do drzwi.
- Drzwi otwiera Rydel, bo ona najbardziej pomgała prz obiedzie.- powiedział Mark.
- Ale dlaczego ona?- spytał Rocky.
- Już mówiłem. Bez dyskusji chłopcy. Rydel idź otwórz.- odparł mężczyzna, a blondynka wyszła na korytarz i otworzyła drzwi.
                                                                  **************

Hejka wszystkim! Ciąg dalszy rozdziału nastąpi później. A tak wogóle to podoba się, bo jakoś tak lekko mi się go pisało.

Proszę piszcie nawet najkrótsze komentarze. Czy proszę o tak wiele? Dzięki nim będę wiedziała, że ktoś czyta mojego bloga. Liczę na was!:*
Do napisania!!!:)

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 4

Ross po wejściu do domu zobaczył biegających i krzyczących Rocky'ego i Rydel oraz siedzących na kanapie i oglądających całe wydarzenie Riker'a i Ellington'a. Przysiadł się do nich i spytał:
- Długo już tak biegają?
- Zdążyłeś na najlepsze.- odpowiedział mu Riker.- Dopiero, co zaczęli.- zaśmiał się.
- O co ty razem poszło?- spytał Ross, ale nie uzyskał odpowiedzi, bo usłyszeli głośny krzyk Rocky'ego:
- Rydel!!! Oddawaj moje żelki!- brunet wrzeszczał i biagał za uśmiechniętą Rydel.
- Nie oddam ci ich, bo po nich dostajesz ADHD i zachowujesz się jak pijany i naćpany w jednym. Zresztą nie dam ci ich, bo grzebałeś mi w szafie i cię na tym przyłapałam. Kara  musi być.- powiedziała Rydel.
- Ale to był zakład.- odpowiedział Rocky.- Miałem wyciągnąć twoją sukienkę, założyć ją i przebiec się po ulicy, bo jak nie to Riker i Ellington zabiorą mi mój tygodniowy zapas żelków, więc wybrałem to pierwsze.
- Nie obchodzi mnie wasz durny zakład. Doskonale wiecie, że w moich rzeczach.- podkreśliła.- się nie grzebie.- powiedziała Rydel.- Ale jeśli chcesz to film z twoim udziałem pójdzie na YouTube.
- Ale, który?- spytał Rocky.- bo dużo ich było.
- Ten, na którym po zjedzeniu 10 paczek żelków, tańczyłeś, całowałeś i zapraszałeś na randkę miotłę i mówiłeś, że jest najpiękiniejszą kobietą pod słońcem, a później zdradzałeś ją ze stojącą lampą.- zaśmiała się Rydel.- Chcesz tego?
- Ale wtedy też się założyłem o zjedzenie tych 10 paczek żelków.- odpowiedzaił brunet.- A teraz oddawaj moje żelki!!!- krzyknął.- Przecież wiesz, że moje dzienne zapotrzebowanie na nie wynosi minimum 4 paczki.
- Ale ty już zjadłeś swoją określoną dawkę, więc tej już nie potrzebujesz.
- Rydel oddaj je po dobroci, albo...- przeciągną Rocky i chwycił poduszkę.- przywitaj się z moją przyjaciółką.- szybko dokończył i zaczął tłuc nią siostrę. Blondynka, aby się bronić równeż wzięła poduszkę, a żelki schowała do stanika, żeby brat ich nie zabrał. Rocky widząc to chwycił drugą poduszkę i jeszcze bardziej atakował Rydel, a ona zrobiła to samo. Niestety blondynka potknęła się o coś, jak się później okazało o nogę brata i runęła na fotel, przez co żelki wypadły jej ze stanika, a Rocky z prędkością światła zabrał je i pobiegł do swojego pokoju, zamykając się na klucz.
- Z kim ja żyję?- spytała Rydel i zmęczna usiadła na kanapę obok śmiejących się chłopaków.
- Z nami.- odpowiedzieli równocześnie.
- To było pytanie retoryczne.- odpowiedziała.- A ty Ross już przyszedłeś? Jak tam randka z Cathy?- spytała go.
- Dobrze. Poszliśmy do kina, a później spacerowaliśmy po plaży.- odpowiedział.
- Czyli nic szczególnego.- odparł Riker.- Ross mam takie pytanie, czy ty coś czujesz do Cathy, bo jakoś tego zbytnio już nie widać, żebyście się kochali. Na randki chodzicie w jakieś zwykłe miejsca. Nie zachowujecie się już tak jak na początku.
- Jesteście razem już prawie rok i myślę, że wasze uczucia wypaliły się.- powiedział Ellington.
- Ale o co wam chodzi?- przerwał trochę zdenerwowany Ross.- Mogę spotykać się z Cathy, tak długo jak ile będę chciał i nic wam do tego. Nie mieszajcie się w moje sprawy.
- Ross powiedz mi.- spytała Rydel.- Kochasz ją?
- No tak.- odpowiedział po chwili.- Niby dlaczego mam jej nie kochać?
- Bo po tobie tego nie widać. Zauważyłam, że po waszych randkach nie wracasz już taki szczęśliwy, jak na początku waszej relacji.
- Ross to już nie jest miłość tylko przyzwyczajenie się do siebie i tyle.- powiedzaiał Riker.
- Ale do czego wy zmierzacie?- spytał Ross.- Po co mi to wszystko mówicie? Tak, jak już wspomniałem, co was to obchodzi!- zdenerwował się. Rydel chciała coś powiedzieć, ale nie mogła, bo usłyszeli głos rodziców, którzy wchodzili do domu.
- Hej dzieciaki!- powiedziała Stormie.- Chodźcie pomóżcie nam zanieś zakupy do kuchni, a później przyjdźcie do salonu. Ross, Riker i Ellington wzięli torby od kobiety i zanieśli je.
- Chdźcie wszyscy tutaj!- zawołał Mark.- A gdzie jest Rocky?- spytał.
- Jest w swoim pokoju i je już 5 paczkę żelków.- powiedziała Rydel.
- Dobrze tylko, żeby mu potem szajba nie odbiła.- odrzekł mężczyzna.
- Tato, ale to jest już chyba za późno, bo Rocky'emu już dawno się w głowie pomieszało.- powiedział Riker.
- Może jeszcze nie jest za późno i możemy go jakoś uratować z tego jego nietypowego nałogu.- odrzekł Ross.
- Nie wiem, ale może jeszcze się uda, ale teraz nie o nim.- powiedział Mark i zawołał swojego syna:
- Rocky! Zejdź na dół!
- Już idę!- odpowiedział brunet i zbiegł do salonu.
- Dobrze jak jesteśmy już wszyscy to mamy wam coś do powiedzenia.- odezwała się Stormie.
- Zaczyna się trochę dziwnie.- powiedział Rocky.- Mamo chyba nie jesteś w ciąży?- spytał.
- Nie, oczywiście, że nie. Wystarczy mi już dzieci.- odparła szybko kobieta.- Po prostu chcieliśmy wam powiedzieć, że jutro przyjdą do nas na obiad nasze nowe sąsiadki, aby nasze sąsiedzkie stosunki dobrze się układały. Niech wiedzą, że mogą liczyć na naszą pomoc.
- A te sąsiadki to w jakim są wieku?- spytał Riker.
- Nie powiemy wam. To będzie dla was niespodzianka.- powiedziała Stormie.- A ty Ellington również możesz przyjść, bo i tak spędzasz u nas całe dnie.
- Napewno przyjdę.- odpowiedział.- Robi pani naprawdę pyszne jedzenie.
- Dziękuję.- powiedziała kobieta, a młodzi wstali, żeby już pójść, ale zatrzymał ich Mark.
- A wy gdzie się wybieracie?- spytał.- Marsz do kuchni, bo zakupy same się nie rozpakują.
- Dobrze już idziemy.- powiedziała Rydel.- Was też to się tyczy.- odparła i zaczęła pchać chłopaków w stronę wskazanego pomieszczenia.
                                                              ********************

Hejka wszystkim! :* Jak tam wrażenia do rozdziału? Podoba się choć trochę? Jest dłuższy od wcześniejszych i się z tego cieszę. Zaczynam się rozkręcać. Liczę na parę komentarzy. ;) Do napisania! :)
   



sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 3

Uśmiechnięta Laura weszła do domu, zdjęła buty i krzyknęła:
- Wróciłam!
- Laura, czy możesz się nie wydzierać!- odkrzyknęła Vanessa.- Nie jestem głucha!
- I kto tu wrzeszczy, Vanka.- powiedziała brunetka.
- Ile razy mam ci to powtarzać nie mówiła do mnie Vanka, bo doskonale wiesz, że tego nie lubię!
- Och, ale miłe powitanie siostruś.- uśmiechęła się Laura.- Co taka zła jesteś? Przecież nie wróciłam późno. Aż tak się za mną stęskniłaś?- spytała i zaśmiała się.
- Tak, tęskniłam za tobą tak bardzo, że przeż cały czas płakałam i nie wiedziłam, co mam ze sobą zrobić.- odparła z ironią Van.- Ale teraz koniec tego przekomarzania się. Lepiej powiedz mi, czy znalazłaś jakąś pracę?
- Niestety nic nie znalazłam, ale jutro też będę próbować.- odpowiedziała Laura- A tobie, jak poszło, bo tak wcześne jesteś?
- Znalazłam pracę w najlepszym sklepie odzieżowym w Los Angeles!- powiedziała podekscytowana.- Będę doradzała w wyborze odpowiedniego stroju.
- A ile będzesz zarabiała?- spytała brunetka.
- 500$ miesięcznie.- odparła Van.
- Ty chociaż coś znalazłaś, nie to co ja. Szukałam dwie godziny, a gdy wracałam do domu to wpadłam na jakiegoś chłopaka.- uśmiechnęła się.
- Wychodzisz w poszukiwaniu pracy, a znajdujesz chłopaka?- zaśmieła się Vanessa.- A kto to jest i jak on wygląda?- spytała zaciekawiona.
- Nazywa się Ross, jest wysokim, przystojnym blondynem o ciemnych, brązowych oczach   i ma ładny uśmiech.-powiedziała Laura i uśmiechnęła się.
- No kochana, ty to masz szczęście.- powiedziała Van.- A rozmawialiście o czymś?
- Powiedział, że nie codziennie wpada na takie ładne dziewczyny, jak ja.- Brunetka zarumieniła się lekko.- i spytał, czy może mnie odprowadzić do domu, ale mu odmówiłam.- skończyła opowiadać.
- Ale dlaczeo mu odmówiłaś?- spytała Vanessa.
- Nie znam chłopaka, a on ma mnie odprowadzać do domu?- Laura trochę się zdenerwowała.- Ciężko mi teraz jakiemuś chłopakowi zaufać po tym, co zrobił mi ten idiota Zack.- powiedziała i w jej oczach natychmiast pojawiły się łzy i spłynęły po jej policzkach. Vanessa przytuliła siostrę i lekko ją kołysała, a brunetka płakała w jej ramionach.
- Zapomnij o nim Laura.- powiedziała spokojnym i czułym głosem.- Jesteś bardzo ładna, mądra i niezwykła na swój sposób. Nie zadręczaj się myślami o nim. To on powinien to robić, po tym co ci zrobił, a on nawet cię nie przeprosił, nie porozmawił z tobą. On nie był ciebie wart. Wiem, że go kochałaś, ale z czasem ci to przejdzie. W końcu poznasz swoją drugą połówkę. Mogę ci to obiecać.- powiedziała, a Laura powoli się uspokajała.
- Masz rację Van.- powiedziała zachrypniętym i zapłakanym głosem.- On nie był mnie wart, a ja muszę o nim zapomnieć i przestać myśleć.
- Nie martw się wszystko się ułoży. Obiecuję ci to.- powiedziała Vanessa i ponownie przytuliła siostrę.
- Van ja wiem, że chcesz być dla mnie oparciem, ale ty przeżyważ dokładnie to samo, co ja po stracie rodziców.
- Och, Lau...- niedokończyła, bo zaraz w jej oczach pojawiły się łzy i obie zaczę płakać w swoich ramionach. Czarnowłosa otarła swoje oczy i uspokoiła się.
- Laura koniec tego płakania.- powiedziała.- Chodź pomożesz mi przy robieniu obiadu, a później musimy skończyć się rozpakowywać. Brunetka kiwnęła głową i udała się za siostrą do kuchni.
                                                                   **************

Hejka wszystkim! Podoba się rozdział? Końcówka jest smutna, ale w następnym rozdziale będzie wesoło. Pewnie chcecie wiedzieć, co Zack zrobił Laurze, ale dowiecie się tego później. Do napisania!!!
PS. Starajcie się pisać nawet krótkie komentarze. One mnie motywują do dalszej pracy.:)


                   
                                                         Kocham tę piosenkę!!! <3