piątek, 10 kwietnia 2015
One Shot ,,Zakazana miłość pomiędzy bratem a siostrą"
Nazywam się Laura Marano, mam 19 lat. Jestem brunetką o brązowych oczach. Mieszkam sama w mieszkaniu, bo gdy tylko stałam się dorosła moja mama wyjechała z Los Angeles. Mam najlepszą przyjaciołkę o imieniu Raini. Potrafimy przegadać ze sobą całą noc i czasami jeszcze nam mało. Nie mam chłopaka. Swojego pierwszego miałam w wieku 16 lat, ale rozstaliśmy się, bo on musiał wyjechać do Kanady i już go więcej nie zobaczyłam. Więcej przygód miłosnych nie miałam, ale teraz chciałabym jakąś przeżyć. Nie wiem, co moża jeszcz o mnie powiedzieć. Nie będę już się nad tym zastanawiać, bo za chwilę idę do klubu, żeby się trochę rozerwać. Nigdy tam jeszcze nie byłam, ale czemu nie mam tam pójść. Trochę szaleństwa mi nie zaszkodzi. Wstałam z łóżka i ubrałam się w sukienkę. Włosy zostawiłam ropuszczone i tylko je lekko podkręciłam. Nałożyłam jeszcze makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z mieszkania, zamykając je na klucz. Dojście do klubu zajęło mi jakieś 15 minut i już przed budynkiem słychać było głośną muzykę. Pokazałam dowód osobisty ochroniarzowi i weszłam do środka. Gdy tylko to zrobiłam do moich uszu dobiegła głośna muzyka i zobaczyłam mnóstwo tańczących ludzi. Postanowiłam się czegoś napić więc podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle.
- Co podać?- spytał barman, który był bardzo przystojny.
- Poproszę colę.- odpowiedziałam i poczułam na swoim udzie jakiś ciepły dotyk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jakiegoś bruneta, który się do mnie uśmiechał.
- Hej mała.- puścił mi oczko.
- Zabieraj ze mnie te łapy.- odparłam i próbowałam zdjąć jego rękę z mojej nogi, ale on nie ustępował.
- Lubię takie ostre.- powiedział i po chwili już nie czułam żadnego dotyku, ani nie widziałam tego chłopaka. Spojrzałam w tył i zobaczyłam jakiegoś przystojnego blondyna, który go ode mnie odciągał.
- Skoro nie chce, żebyś ją dotykał to się do niej nie dobieraj.- powiedział blondyn.
- Okey koleś wyluzuj trochę.- odparł nachalny brunet.
- To teraz spadaj.- syknął mój obrońca, a tamten chłopak wycofał się. Po chwili tajemniczy blondyn spojrzał na mnie i usiadł obok.
- Dziękuję, że mnie obroniłeś.- odezwałam się i uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy, ale nie nawidzę, jak dziewczyna nie chce, żeby chłopak ją macał, a on nadal swoje.- przerwał na chwilę.- Tak wogóle to jestem Ross Lynch.- powiedział i wyciągnął rękę przed siebie.
- Laura Marano.- odparłam i uścinęłam jego dłoń.- Miło mi cię poznać, tylko szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach.
- E tam ważne, że się spotkaliśmy.- chłopak uśmiechnął się do mnie i muszę stwierdzić, że ma bardzo ładny uśmiech i jest bardzo przystojny.- A tak wogóle, jeśli mogę spytać, to co taka ładna dziewczyna robi w takim miejscu?- spytał, a ja zarumieniłam się lekko, że powiedział, że jestem ładna.
- Przyszłam tutaj, żeby się trochę rozerwać, bo nudziło mi się w mieszkaniu, a ty co tutaj robisz?
- Jestem tutaj z tego samego powodu, co ty.- uśmiechnął się do mnie.
- To łączy nas jedna rzecz.- zaśmiałam się.
- Chciałabyś może zatańczyć?- zapytał, a ja nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, bo przecież go nie zanam, ale skoro mnie obronił, to chyba jest miły. Co mi tam zaszkodzi jeden taniec.
- Bardzo chętnie.- odpowiedziałam i poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć do szybkiej piosenki, ale zaraz zmieniła się na wolniejszą.
- A teraz coś dla par.- odezwał się DJ, a Ross złapał mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i muszę przyznać, że było mi bardzo przyjemnie. Kiwaliśmy się w rytm muzyki, wpatrzeni w swoje oczy. Nasze ciała bardzo się stykały, a twarze były bradzo blisko siebie. Tańczyliśmy w ciszy, a ona wogóle mi nie przeszkadzała, bo była bardzo przyjemna. Nie wiem dlaczego, ale czuję się z Ross'em, tak jakbym już znała go od dłuższego czasu, a zanamy się chwilę. Ze mną chyba jest coś nie tak, albo zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wierzę w taką miłość, ale ona raczej mnie nie spotkała. Nie wiem, co mam o tym myśleć. W ramionach blondyna czułam się bezpiecznie i miło i nie mam pojęcia dlaczego, ale myślę, że mogę mu zaufać. Po chwili zauważyłam, że wolna piosenka już się skończyła, a my nadal tańczymy przytuleni do siebie, co wcale mi nie przeszkadzało.
- Ross, czy ty wiesz, że piosenka już się zmieniła na szybką, a my nadal tańczymy przytuleni do siebie?- spytałam.
- Dopiero teraz usłyszałem, bo gdy z tobą tańczyłem to czas tak jakby zatrzymał się w miejscu. Odniosłem też dziwne wrażenie, że czuję, że my nie znamy się od tych paru minut, tylko dłużej.- odparł i uśmiechnął się do mnie.
- A wiesz, że ja myślałam o tym samym?- zaśmiałam się.
- Naprawdę?
- Tak i doszłam do wniosku, że czuję się przy tobie bezpieczna i chyba mogę ci zaufać.
- Tak możesz mi całkowicie zaufać.- powiedział.- A wiesz, że my nadal tańczymy wolnego?- zaśmiał się i po chwili wypuściliśmy się z objęć. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie colę do picia, bo nie chcieliśmy się upić, tylko lepiej poznać. Z napojem poszliśmy do stolika i tam bardzo dużo opowiadaliśmy o sobie. Jednak miałam rację z tym, że Ross jest miły, bo nie narzuca mi się swoim towarzystwem, wręcz przeciwnie chcę, żeby ze mną był, bo zdążyłam już go bardzo polubić. Cały czas albo siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy, albo tańczyliśmy i razem bardzo dobrze się bawiliśmy i tak zeszło nam do 23:00.
- Może chciałbyś pójść do mojego mieszkania?- spytałam.- Nie, żeby coś, ale tak po prostu na kawę, albo na coś innego.- powiedziałam i zarumieniłam się.
- Bardzo chętnie, nie mam nic przeciwko.- Ross uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z klubu. Całą drogę do mojego mieszkania rozmawialiśmy o różnych rzeczach i czasami też się śmialiśmy. Przez ten wieczór zdążyłam się bardzo dużo o nim dowiedzieć, a on o mnie. Weszliśmy do mieszkania i postanowiłam, że pójdziemy do kuchni i tam poszliśmy.
- Chcesz może się czegoś napić?- spytałam.
- To co ty, mi to obojęnie.- uśmiechnął się do mnie, a ja odzwzajemniłam gest.
- To co powiesz na kakao?
- Okey.- odparł, więc wlałam mleko do garnuszka i zagotowałam je, żeby było cieplejsze. Do kubków wsypałam po cztery łyżeczki proszku i zalałam gorącym mlekiem. Wrzuciłam również odrobinę pianek, bo takie jest moje ulubione.
- Proszę bardzo.- uśmiechnąłam się do blondyna i podałam mu kubek z napojem.
- Dziękuję.- również się uśmiechnął.- Wiesz, że to jest moje ulubione kakao.
- Tak? Nie wiedziałam, bo robiłam je pod siebie.- powiedziałam.
- Czyli mamy kolejną rzecz, która nas łączy.- zaśmiał się, a ja również to zrobiłam i zapanowała pomiędzy nami cisza, która po raz kolejny była przyjemna. Rozkoszowałam się smakiem gorącego kakaa i czasami zerkałam na Ross'a, a on na mnie.
- Wiesz mam takie jadno pytanie.- chłopak przerwał milczenie.- Jeśli się na nie, nie zgodzisz to zrozumiem.
- No to pytaj.- odparłam i byłam bardzo ciekawa, o co mnie spyta.
- No, bo ja przyjechałem tu dopiero dzisiaj i nie mam jeszcze gdzie spać, więc pomyślałem o tobie. Czy zgodziłabyś się, żebym przenocował u ciebie jedną noc?- spytał, a ja zastanawiałam się nad odpowiedzią. Zgodzić się czy nie? Nie wiem, ale bardzo go polubiłam i jest miły, więc czemu nie mam mu pomóc? A co mi tam. Spojrzałam na Ross'a, który widać, że czekał z niecierpliwością na odpowiedż, więc nie chciałam już dłużej z nia zwlekać.
- Możesz u mnie przenocować.- odpowiedziałam i uśmiechnąłam się do niego.
- Naprawdę?- spytał.
- No tak, bo gdzie indziej masz spać.- odprałam i po chwili znalazłam się w jego ramionach.
- Dziekuję.- szepnął mi na ucho, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Nie ma za co.- odparłam i po chwili Ross poluźnł uścisk, ale nadal stykaliśmy się klatkami i patrzyliśmy sobie w oczy i nie wiem dlaczego, ale miałam ogromną ochotę go pocałować. Co się ze mną dzieje? Znam chłopaka jeden wieczór, już chcę go pocałować? Ze mną chyba nie jest za dobrze. Moje rozterki przerwał jednak fakt, że blondyn zaczął się do mnie zbliżać. Gdy nasze twarze dzieliły już tylko milimetry, zatrzymał się i chyba zastaniawiał się, jaka jest moja rekacja. Ja nie chciałam dlużej czekać aż się namyśli i delikatnie pocałowałm go i poczułam, że się uśmiecha i po chwili odwzajemnił mój gest. Z początu całowaliśmy się delikatnie, ale z czasem zaczęliśmy to robić coraz namiętniej. Po chwili poczułam, że zaczynamy iść i uderzyliśmy w ścianę, a Ross mnie do niej przygniótł. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie, ale zaraz zanurkowaliśmy w kolejnych pocałunkach i znowu zaczęliśmy iść, tylko tym razem weszliśmy do mojego pokoju i blondyn położył mnie na łóżku. Zaczęliśmy się rozbierać, a później przeżyłam z nim swój pierwszy raz. Nigdy tak się nie czułam i muszę przyznać, że Ross jest bardzo dobry w łożku. Zresztą to był mój pierwszy raz, więc co ja mogę widzieć. Po tym wszystkim zasnęliśmy przytuleni do siebie.
****
Miesiąc później...
Od tametgo wydarzenia jesteśmy razem i bardzo się kochamy. Stwierdziliśmy, że to była miłość od pierwszego wejrzenia i taka chyba jest prawda. Ross jest naprawadę bardzo miłym, kochanym chłopakiem, bez którego nie wiem, jak mogłam wsześniej żyć. To chyba był najleszpy miesiąc w moim życiu. Teraz siedzimy sobie w salone przytuleni do siebie i oglądamy komedię romantyczną. Gdy film się skończył zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stała osoba, której nigdy dotąd nie poznałam, ani nie widziałam. Była to czarnowłosa dziewczyna, mniej więcej mojego wzrostu i na oko odrobinę starsza ode mnie.
- Cześć Laura.- powiedziała radośnie i przytuliła się do mnie, a ja stałam jak kołek wbity w ziemię.
- Eee... kim tym właściwie dla mnie jesteś?- spytałam.
- O cześć Vanessa.- powiedział Ross, który chyba przed chwilą się tu pojawił i przytulił się z nieznajomą.
- To ty ją znasz?- zapytałam mojego chłopaka.
- No tak, bo jest moja siostra.- odparł.
- To ty masz siostrę? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?- spytałam z wyrzutem.
- Jakoś o tym zapomniałem.- powiedział.- A tak właściwie, Van co ty tutaj tobisz?- spytał czarnowłosej.
- Jak to co? Przyjechałam odwiedzić moje rodzeństwo.- odparła i uśmiechnęła się. Czy ona powiedziała rodzieństwo, czy mi się przysłyszało? Przecież ja jej nie znam.
- Jak to rodzeństwo?- ja i Ross zapytaliśmy równocześnie, a ona widzocznie zdziwiła się.
- Przecież my we trójkę jesteśmy rodzieństwem, to wy nie wiecie?- spytała.
- Czyli, że ty jesteś moją siostrą, a Ross jest moim bratem?- odparłam, ale słowo ,,brat" z trudem przeszło mi przez gardło. Czyli, że ja jestem z moim bratem? To chyba jakiś żart, bo to nie może być prawda, bo my mamy inne nazwiska.
- No tak, bo w końcu mamy tych samych rodziców.- odpowiedziała, a mi momentalnie zrobiło się ciemno przed oczami i nie wiem, co się stało dalej. Poczułam, że ktoś mnie pocałował i ocknęłam się.
- A nie mówiłem, że to zadziala?- Ross uśmiechnął się do Vanessy, a później o mnie, czyli to wszystko nie był sen i stało się naprawdę?- Lau wszystko dobrze?- spytał mnie z troską w głosie.
- Tak, ale co mi się stało?- zapytałam.
- Zemdlałaś, gdy dowiedziałaś się, że Ross jest twoim bratem.- odparła czarnowłosa.- Ale nie rób tego teraz, bo wiesz, jak ciężko cię ocucić?
- Jak długo byłam nieprzytomna?
- Jakieś pół godziny i w tym czasie dowiedziałem się większości prawdy.- odpowiedział Ross.
- Jakej prawdy?- spytałam, bo chciałam się w końcu dowiedzieć, czy Ross rzeczywiście jest moim bratem.
- Tylko już nie mdlej.- odezwała się Vanessa.
- Okey, no więc słucham.- powiedziałam i usiadłam na kanapie.
- No więc może zacznę od tego, że ja i Ross jesteśmy twoim rodzieństwem.- odparła niepewnie i wrazie czego wyciągnęła przed siebie ręce, ale ja słuchałam jej uważnie.- Oboje nie wiedzieliście o swoim istnieniu, bo nikt wam o tym nie powiedział, ale nie wiem dlaczego. Mieliśmy rodziców Elen i Marka Lynch'ów.
- Mieliśmy?- przerwałam jej.
- Nadal mamy, ale oni nie są już razem, bo tata zdradził mamę, gdy była z tobą w ciąży. Ja miałam wtedy trzy latka, a Ross rok. Nasi rodzice rozwiedli się, a tata poślubił swoją kochankę i dopiero wtedy dowiedział się, że będzie miał jeszcze jedno dziecko. Nie chcąc obarczać mamy trójką dzieci, zabrał mnie i Ross'a do siebie, a ty zostałaś z mamą i dlatego masz jej nazwisko, bo po rozwodzie zmieniła je na panieńskie. Mieszkaliśmy tak nic o sobie nie wiedząc, bo wtedy przecież byliśmy jeszcze bardzo małymi dziećmi. Tata nam o tym nie powiedział. Skoro ty nie wiesz o tym, to mama też tego nie zrobiła. Ja dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj, gdy Ross już wyjechał i przypadkowo spotkał ciebie. No i tak to właśnie wygląda nasza sytuacja rodzinna.- Vanessa skończyła opowiadać, a ja nie mogłam nadal uwieżyć w to, że Ross jest moim bratem. To nie może być tak. Nie gdy ja pokochałam go, jak zwykłego chłopka, a nie jak brata. Co mam teraz zrobić? Zerwać z nim czy nadal być razem? Nie mam pojęcia, bo ta cała sytuacja mnie przytłacza.
- A tak wogóle to dlaczego ty tak zareagowałaś na to, że Ross jest twoim bratem?- zapytała mnie moja siostra.
- No bo my...- przerwałam i spojrzałam na blondyna, a on kiwnął głową na to, żebym powiedziała prawdę.- my jesteśmy razem.- powiedziałam i posmutniałam. Teraz już ten fakt mnie mie cieszy po tym, gdy dowiedziałam się prawdy.
- A jak długo się znacie?
- Miesiąc.- odparł Ross.
- A naprawdę kochacie się?
- Tak.- odpowiedzieliśmy wspólnie.
- To w takm raze musicie zakończyć ten związek, bo jako brat i siostra nie możecie być razem, bo to jest zakazana miłość, czyli kazirodztwo.- powodziała Vanessa, a my posmutnieliśmy.
- Ale przecież mamy inne nazwiska, więc kto tam będzie wiedział, że jesteśmy rodzeństwem.- odparłam.
- No tak, ale tak naprawdę to ty Laura też masz na nazwisko Lynch.- odpowiedziała czarnowłosa.
- Ale to nigdzie nie jest napisane, tak?- spytałam ze łzami w oczach, które nie wiem kiedy się pojawiły.
- No nie jest, ale wy i tak jesteście rodzeństwem i nic już na to nie poradzicie. Niestety rodzeństwo kocha się miłością platoniczną, a nie taką pomiędzy obcą kobietą i mężczyzną.- odparła Vanessa, ale ja już nie mogłam dłużej jej słuchać, więc wybiegłam z mieszkania i płakałam. Tak płakałam z tego powodu, że Ross jest moim bratem i to wszystko wydało się, gdy my już naprawdę się pokochaliśmy. Gdyby cofnąć czas i gdyby Vanessa nie pojawiła się w naszym życiu wszystko byłoby dobrze i żylibyśmy w niewidzy, że jesteśmy rodzieństwem. Biegłam przez miasto, ale przez łzy prawie nic nie widziałam i po chwili uslyszałam czyjeś kroki za mną, ale nie zwalniałam. Po chwili usłyszałam, że Ross mnie woła. Dogonił mnie i stanął naprzeciwko mnie, ale ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Ujął moją twarz w dloń i podniósł do góry, tak żebym na niego spojrzała.
- Laura ja wiem, jak to zabrzmiało i mnie również to zraniło, ale możemy nadal być razem i udawać, że nie wiemy, że jesteśmy rodzieństwem.- powidział to przez cały czas patrząc mi w oczy.
- Ross, ale ja nie mogę tak po prostu o tym zapomnieć.- odparłam i chciałam spuścić głowę w dół, ale nie pozowolił mi tego zrobić.
- Laura ja też, ale możemy sprobować.
- No nie wiem, ale przecież miłość pomiędzy bratem a siostrą jest zakazana.- powtórzyłam słowa Vanessy.
- Tak wiem, ale możemy spróbować o tym zapomnieć, bo ja nie chcę, żebyś była moją siostrą tylko dziewczyną. Za bardzo cię kocham, żeby teraz zmienić naszą miłość na braterską. A ty chciałabyś tego?- spytał patrząc mi w oczy.
- Nie, bo ja też bardzo cię kocham.- powiedziałam cały czas wpatrując sie w jego oczy, które zawsze mnie hipnotyzowały.
- To w takim raze zapominamy?
- Tak możemy spróbować, a jeśli nikt nie zatwierdzi naszego związku, to wyjedziemy stąd.
- Dobry pomysł.- odparł Ross i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam gest i niby mam z tego zrezygnować? Nigdy tego nie zrobię. Całowaliśmy się na środku chodnika, więc ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale nie obochodziło mnie to. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się, wpatrując się wzajemnie w oczy.
- Kocham cię, Lau.- szepnął blondyn.
- Kocham cię, Ross.- również szepnęłam i zatonęliśmy w kolejnych pocałunkach.
*****
Trzy lata później...
Od tametego wydarzenia prawie nic nie zmieniło się w naszym życiu, oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem i mamy roczną córeczkę, Rosalie. Naszego związku jednak rodzice nie zatewierdzili, więc wyjechaliśmy do Nowego Jorku. Akceptuje nas tylko Vanessa, z którą naprawdę sie zżyłam. Jest zarówno moją siostrą i przyjaciółką i co najlepsze zamieszkała niedaleko naszego mieszkania razem ze swoim narzeczonym. Mi i Ross'owi bardzo dobrze się układa. Prawie nigdy się nie kłócimy, a gdy to zrobimy to po godzine znów jesteśmy zgodni i śmiejemy się z tego, o co nam poszło. Mimo, że związek siostry z bratem jest zakazany, to my udajemy, że my nie jesteśmy rodzieństwem. Z początku trochę ciężko było nam się oswoić z tą rzeczą, ale pogodziłam się z tym. Moje życie wygląda, tak jak chciałam i jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa.
*******************
Hejka wszystkim!!!
Podoba wam się mój One Shot? To jest mój pierwszy w życiu, jaki napisałam, ale nie lubię tego robić, bo wolę dłuższe historię. Mam nadzieję, że wam sie podobał.
Do napisania!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudny OS ♥_♥
OdpowiedzUsuńDzięki za nominacje :*
Zajebisty OS:)
OdpowiedzUsuńJezu! Cudo <3
OdpowiedzUsuńMojego OS zobaczysz niedlugo :P