sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 24

                                                                  ★Laura★

Jest już 12:00, a ja ciągle nie wiem, czy jestem gotowa na spotkanie z Ross'em. Nie mam pojęcia, jak mam mu powiedzieć, żebyśmy zostali jeszcze przyjaciółmi. Ale czy ja chcę, żeby on był moim przyjacielem? Z jeden strony tak, ale z drugiej to, jak go widzę to chciałabym go pocałować, ale jako przyjaciółka nie mogę tego zrobić. Jest jeszcze jedna sprawa, Ross ma dziewczynę. No więc, co ja mam mu powiedzieć? No trudno chyba zaryzykuję i pójdę bez pomysłu. Muszę teraz do niego zadzwonić i spytać, czy może się ze mną spotkać. Wzięłam do ręki komórkę, wybrałam numer do Ross'a i niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż on odbierze. Po chwili usłyszałam jego głos:
- Hej Lau. Po co dzwonisz?- spytał, a na dźwięk jego głosu po całym moim ciele przyjemne dreszcze i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Hej Ross. Dzwonię, bo chciałabym cię spytać, czy mógłbyś przyjść do parku obok fontanny, tak od razu?
- Pewnie, że przyjdę. Czyli widzimy się za chwilę, tak?
- Tak.
- Okey to pa.
- Pa Ross.- odpowiedziałam i rozłączyłam się. Nadeszła w końcu ta chwila, w której będę musiała powiedzieć mu to co przemyślałam. Chociaż nie jestem tego do końca pewna. Wyszłam z mojego pokoju i od razu skierowałam się na korytarz. Jednak zostałam zauważona przez Vanessę.
- Gdzie idziesz?- spytała.
- Idę wytłumaczyć wszystko Ross'owi.- powiedziałam od razu całą prawdę, żeby uniknąć głupich pytań.
- Okey to nie zatrzymuję cię. Powodzenia.- uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki przyda się.
- Pamiętaj później wszystko mi opowiadasz.
- Okey.- odpowiedziałam i wyszłam z domu. Szłam dosyć szybko, żeby Ross, gdyby już był, nie musiał długo na mnie czekać. Po 10 minutach dotarłam na miejsce. Rozejrzałam się wokół, ale jeszcze nigdzie nie zobaczyłam chłopaka. Przez mój umysł zaraz przeleciały negatywne myśli. Co jeśli Ross nie przyjdzie? Nie on taki nie jest, nie wystawi mnie do wiatru. Może zatrzymał go ktoś po drodze, albo przed wyjściem i przyjdzie później. Laura ogarnij się już, przecież powiedział, że przyjdzie! Super upominam sama siebie, chyba nie jest ze mną najlepiej. Cały czas rozglądałam się po parku i w końcu zobaczyłam tak dobrze znajomą mi postać. Ross szedł w kierunku fontannu i gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a jego blond włosy delikatnie rozwiewał lekki wietrzyk. Gdy tak na niego patrzyłam uśmiech sam wkradł się mi na usta. Po chwili stanął naprzeciwko mnie i przez chwilę spojrzałam w jego brązowe oczy, w których się zakochałam. Laura już spokój!
- Hej Lau.- powiedział cały czas się uśmiechając i pocałował mnie w policzek, a moje nogi delikatnie ugięły się. Jak on na mnie działa.
- Hej Ross.- uśmiechnęłam się do niego.- Może usiądźmy?- spytałam i usiedliśmy na murku fontanny.
- No więc przemyślałaś już tą sprawę?- zapytał Ross, a ja nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć.
- Tak... trochę... nie jestem do końca pewna.
- Lau po prostu powiedz.- odparł i spojrzał w moje oczy, a ja natychmiast w nich zatonęłam i nie chciałam odrywać od nich wzroku. Ross widocznie miał chyba tak samo jak ja, bo też nawet na sekundę nie spojrzał w innym kierunku.
- Yyy... wiesz...ja...- jąkałam się.
- Laura no wykrztuś to z siebie. Będę siedział tu tak z tobą dopóki mi nie powiesz, co postanowiłaś. Postaram się przyjąc wszystko, byle byś ty była szczęśliwa.- powiedział, a ja wiedziałam, że mówił prawdę, bo cały czas patrzył mi w oczy.
- Może...- znowu przerwałam na chwilę.- zostaniemy jeszcze przyjaciółmi?- zapytałam, ale to pytanie z trudem przeszło mi przez gardło, bo czasami chciałam od nas czegoś więcej. Spuściłam swój wzrok na dół i nie wiedziałam dlaczego trochę posmutniałam.
- Przyjaciółmi mówisz?- powiedział, a w jego głosie wyczułam zawiedzenie.- Dobrze rozumiem cię. Jeśli tego chcesz to przyjmę to do wiadomości.- przerwał na chwilę.- Lau, czy ty naprawdę chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi?- zapytał z wyraźną z nadzieją w głosie, ale nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W mojej głowie panowała pustka. Po chwili uniósł mój podbrudek do gory, abym na niego spojrzała.
- Ross ja...- zacięłam się. Wiedziałam, że ta rozmowa będzie dla mnie trudna, ale nie sadziłam, że aż tak. Niby taka błaha sprawa, a ja nie wiem, co powiedzieć.- ja chyba nie jestem gotowa na związek. Zresztą ty masz już dziewczynę, więc po co tu ze mną siedzisz?- spuściłam głowę na dół, a on zaraz ponownie złapał mnie za podbródek i pociągnął do góry tak, żebym mogła spojrzeć mu w oczy.
- Lau jestem tu z tobą, bo jesteś dla mnie ogromnie ważna i nie chciałbym cię stracić. Skoro będziesz szczęśliwa, gdy będziemy nadal przyjaciółmi, to możemy nimi nadal być. Jeśli cię to zainteresuje to wczoraj zerwałem z Cathy.- odparł, a ja nie mogłam w to uwierzyć, co powiedział. Ale dlaczego Ross z nią zerwał? Dla mnie? Tego nie wiem.
- Naprawdę z nią zerwałeś?!- odpowiedziałam zdziwionym głosem.
- Tak, zrobiłem to dokładnie po tym, jak wróciłam do domu i przemyślałem wszystko, co się miedzy nami stało.- uśmiechnął się o mnie.
- Ale dlaczego to zrobiłeś?- spytałam, bo byłam tego ogromnie ciekawa. Ross jednak nie odpowiedział od razu, bo widziałam, że się zamyślił.
- Wiesz zerwałem z Cathy, bo zrozumiałem, że nic do niej nie czuję oraz, że oddaliliśmy się od siebie i jeszcze z jednego najważniejszego powodu...- przerwał na chwilę.
- Z jakiego powodu?- spytałam i zauważyłam, że waha się nad odpowiedzią.
- Wiesz, bo ja no...- zaciął się.
- Jeśli nie chcesz to nie mów. Skoro to był najważniejszy powód to widocznie bardzo ważny.- odparłam, chociaż bardzo chciałam się tego wiedzieć.
- Nie wiem, czy by to coś zmieniło między nami, ale chyba ci to powiem.- przerwał na chwilę, a ja już się okropnie niecierpliwiłam. Wziął głęboki wdech, ale zaraz wypuścił głośno powietrze i coś mi się zdawało, że tego nie powie.
- Lau, dlaczego chcesz, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi?- spytał, a ja wiedziałam, że chce tym pytaniem zboczyć z tematu. Chociaż może to wstęp do tego, co chciał mi powiedzieć.
- Wiesz ja... nie wiem.- odparłam.
- Ale dlaczego nie wiesz?- widać, że do czegoś dążył.
- Ja po prostu nie wiem. Może jeszcze nie jestem gotowa na związek?- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy, w których zauważyłam małe rozczarowanie. Co jeśli Ross też coś do mnie czuje? Może to dlatego zerwał z Cathy, bo zakochał się we mnie? Jestem bardzo ciekawa, co on do mnie czuje, ale nie zapytam się go w prost.- A ty jesteś na to gotowy?- spytałam po chwili ciszy.
- Chyba tak, ale na ciebie mogę czekać tak długo, ile będę w stanie wytrzymać.- powiedział patrząc mi prosto w oczy i miałam ogromną ochotę go pocałować. Całą siłą woli się przed tym powstrzymywałam i z ledwością mi się to udało.
- Ross może dajmy sobie jeszcze trochę czasu i w końcu wszystko się ułoży.- powiedziałam.- Przyjaciele?
- Przyjaciele.- odparł trochę smutny, ale zaraz się do mnie szeroko uśmiechnął i przytulił mnie. Wraz z jego dotykiem poczułam, jak po całym moim ciele przechodzą przyjemne dreszcze. Z całą pewnością jestem w nim zakochana i zaczynam dostrzegać, że Ross chyba też we mnie. Ten przytulas nie był do końca przyjacielski, bo trzymamy się już w objęciach długo. Za długo, jak na przyjaciół. Jednak nie chciałam się od niego odsuwać, bo poczułabym się się jakby zabrano mi ciepło, a tym ciepłem jet Ross. Po chwili blondyn odsunął się ode mnie trochę, ale nadal byliśmy bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, a świat dookoła przestał dla nas istnieć.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że dzisiaj dajemy koncert z okazji otwarcia nowej knajpki na plaży. Przyjdziesz prawda?- spytał.
- Pewnie, że tak, jak mogłabym odpuścić sobie wasz koncert.- uśmiechnęłam się do niego.- A o której to będzie?
- O 16:00, więc jest jeszcze dużo czasu do niego.
- Ja szybko się szykuję, nie to co Vanessa, która przymierza mnóstwo różnych zestawów, a na końcu i tak nie wie co wybrać, a ja muszę jej pomagać w wyborze.- zaśmiałam się.
- To ty nie wiesz, jak długo robi to Rydel. Ona musi zacząć się zbierać godzinę przed, bo nie zdążyłaby inaczej.- zaśmialiśmy się z naszych sióstr.
- To z nami w porządku?- zapytałam.
- Tak.- odparł Ross.
- To co idziemy już?
- Nie wiem, czy chciałbym się z tobą rozstawać, bo każda chwila spędzona z tobą jest niezwykła.- uśmiechnął się do mnie, a ja zarumieniłam się.
- I to w tobie po prostu kocham.- zaśmiał się blondyn.
- Co takiego?- spytałam, a moje serce przyspieszyło, gdy powiedział to magiczne słowo: ,,kocham''. Czy oznacza to, że Ross też czuje to samo, co ja do niego?
- Kocham to, jak się rumienisz, bo dodaje ci to uroku i stajesz się piękniejsza.- uśmiechnął się do mnie i odrobinę przybliżył, a ja nadal czułam na policzkach rumieńce.- I widzisz nadal je masz.
- Ross, pamiętasz przyjaciele?- powiedziałam, chociaż chyba nie chciałam już tej przyjaźni.
- Pamiętam, ale jako przyjaciel chyba mogę ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się jak się rumienisz?
- Możesz mówić takie rzeczy cały czas, bo mi to nie przeszkadza.- uśmiechnęłam się do niego.- To co idziemy już?
- Aż tak ci się spieszy do domu? Chciałbym spędzić z tobą jeszcze chwilę czasu.- odparł Ross.
- Przecież możesz mi towarzyszyć w czasie powrotu i nie musimy iść szybko.
- Okey.- odpowiedział i wstaliśmy z murku fontanny. Szliśmy wolno, rozkoszując się z przebywania ze sobą. Dochodziliśmy już do budki z lodami.
- Co powiesz na loda?- spytał mnie blondyn.
- Okey, ale nie wzięłam pieniędzy, a ty nie musisz się na mnie wykosztowywać.
- I tak bym ci go kupił, nawet gdybyś miała pieniądze.- uśmiechnął się do mnie i wybrał dwa małe, włoskie, śmietankowe lody.
- Dziękuję.- powiedziałam i lekko pocałowałam go w policzek, a przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Proszę bardzo.- odparł chłopak i ruszyliśmy dalej rozkoszując się lodami. Mimo, że zapanowała po miedzy nami przelotna cisza, to nie była krępująca. Wręcz przeciwnie mi wystarczała sama jego obecność do szczęścia. Nikt tak jeszcze nigdy na mnie nie dział i przy nikim tak się nie czułam. Co ta miłość może jeszcze ze mną zrobić?
- Kiedy się dowiedzieliście o tym koncercie?- przerwałam ciszę.
- Wczoraj po południu. Było to, gdy wróciłem do domu po zerwaniu z Cathy.
- Długo będziecie grać?
- Mamy godzinę, więc to jest nawet dużo czasu, ale podczas występu, czas mija o wiele szybciej.- uśmiechnął się do mnie.
- Musicie mieć fajnie, że macie tych wszystkich fanów.
- Tak to jest naprawdę rzecz, przez którą mamy po prostu ochotę na występ, bo mamy dla kogo to robić. Sprawia nam to wszystko ogromną przyjemność.
- Fajnie tak występować. Chociaż nie wiem, czy bym się na to zdobyła.- powiedziałam i chyba za dużo, bo teraz pewnie zacznie się temat, czy umiem śpiewać i grać na czymś.
- A próbowałaś kiedyś gdzieś wystąpić?
- Nie, bo bardzo się bałam, że coś źle zaśpiewam.
- To ty umiesz śpiewać? Dlaczego tego nie powiedziałaś.- patrzył na mnie uważnie.
- Bo ten temat wiąże się trochę z moimi rodzicami.- posmutniałam trochę.
- Przepraszam Lau, nie wiedziałem tego.- chwycił mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje. Ucieszył mnie ten gest, bo przez chwilę moge poczuć się, jak byśmy byli parą.
- Nie musisz mnie przepraszać, bo przecież tego nikomu nie mówiłam.- spojrzałam mu w oczy.
- I nie musisz tego opowiadać, jeśli nie chcesz.- powiedział nadal wpatrując się w moje oczy. Po chwili spuściłam wzrok, bo przecież szliśmy chodnikiem i mogliśmy na kogoś przypadkowo wpaść.
- Ale opowiem skoro zaczęłam ten temat.
- Wysłucham każdej twojej historii, bo lubię, jak opowiadasz.- uśmiechnął się do mnie.
- Gdy miałam sześć lat wystąpiłam w szkolnym musicialu, w którym byłam śpiącą królewną i musiałam śpiewać. Lubiłam to robić, bo sprawiało mi to radość i gdy patrzyłam na uśmiechnięte twarze moich rodziców to w głębi serca śpiewałam dla nich. Na moje szóste urodziny kupili mi pianino, na którym uczyłam się grać i szybko doszłam do wprawy. Potrafiłam ćwiczyć godzinami, bo zatracałam się w jego pięknym brzmieniu. Z początku grałam i śpiewałam znane mi utwory, ale w wieku 8 lat napisałam swoją pierwszą piosenkę, którą oczywiście zagrałam rodzicom. Później komponowałam inne piosenki i sprawiało mi to radość. Wyrażałam w nich uczucia, które mną kierowały. Czasami, gdy byłam smutna, albo zdenerwowana to ta muzyka mnie uspokajała. Tak, kochałam grać i śpiewać, ale robiłam to tylko i wyłącznie dla siebie. Nie ujawniałam się z moim talentem po za domem. Przestałam to jednak robić, gdy moi rodzice zginęli w wypadku. Od tamtego czasu nic już nie zagrałam, ani nie zaśpiewałam. Mimo, że próbowałam to robić, ale za każdym razem, gdy podchodziłam do piania przypominali mi się rodzice, którzy mi go podarowali. Od samego patrzenia na niego miałam łzy w oczach, bo widziałam sceny, gdy przed całą rodziną w każde święta, gram na pianinie kolędy. Panował w tedy taki radosny nastrój. Pianino przestawiłam do gościnnego pokoju, bo tam nie zaglądałam. Taka właśnie jest moja historia związana ze śpiewaniem.- skończyłam opowiadać i spojrzałam na Ross'a, który cały czas się na mnie patrzył podczas mojej historii.
- Lau nie wiedziałem, że ty tyle przeszłaś w życiu. Nie wyobrażam sobie, żeby mi się tak przytrafiło. Jesteś naprawdę dzielna, że nadal się trzymasz po tym wszystkim, co cię spotkało. Nie musisz się już martwić, bo to nigdy nie wróci.- objął mnie opiekuńczo ramieniem, a mi od razu zrobiło się lepiej. Po chwili zabrał rękę i z powrotem wplótł ją w moje palce. Nie miałam nic przeciwko chodzeniu za rękę, wręcz przeciwnie podobało mi się to.
- O zobacz jesteśmy już pod moim domem- dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, gdy zaczęliśmy go mijać.
- No rzeczywiście. Z tobą czas płynie bardzo szybko, a nawet za szybko.- uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Stanął naprzeciwko mnie i wciąż trzymaliśmy  się za ręce. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a czas stanął dla mnie w miejscu. Po chwili Ross schylił się odrobinę i pocałował mnie w policzek, a ja, jak to ja zarumieniłam się. Przejechał kciukiem po miejscu, w które mnie pocałował powodując moje mocniejsze rumieńce.
- Pa Lau, do zobaczenia na koncercie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że moje nogi są już, jak z waty i gdybyśmy nie trzymali się za ręce to już dawno leżałabym na ziemi.
- Pa Ross.- odpowiedziałam i niechętnie puściliśmy swoje dłonie, a później blondyn odwrócił się i po woli odszedł, a ja długo parzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Zauważyłam też, że cały czas uśmiecham się sama do siebie. Potrząsnęłam delikatnie głową, żeby wybudzić się z transu i weszłam do swojego domu. Zdjęłam buty i udałam się do salonu, ale Vanessy tam nie było, więc sprawdziłam w kuchni i znalazłam ją. Poczułam też zapach spalenizny i trochę dymu, wydobywającego się z piekarnika. Moja siostra wietrzyła pomieszczenie, otwierając szeroko okno. Stała tyłem do mnie, więc mnie nie zauważyła.
- Hej Van, co ty robisz?- spytałam, a ona odwróciła się w moim kierunku.
- Hej Lau, a chciałam upiec ciasto, ale zapomniałam je przypilnować i trochę się spaliło.- uśmiechnęła się do mnie, a ja spojrzałam na blat, na którym stało całe czarne ,,ciasto''. Podeszłam do niego i dotknęłam je. Było twarde jak kamień
- Trochę to mało powiedziane.- zaśmiałam się.- Jest twarde jak kamień. Kucharką to raczej nie zostaniesz.- wciąż śmiałam się z mojej siostry.
- Haha bardzo śmieszne.- powiedziała, ale jak spojrzała na swoje dzieło to wybuchnęła śmiechem.- Okey masz rację, nie mam szans na kucharkę.
- A co cię tak na pieczenie wzięło, co?- spytałam.
- A jakoś tak mi się nudziło w domu, więc postanowiłam coś zrobić.
- I to coś to pieczenie ciasta? Przecież wiesz, że nie masz talentu kulinarnego.- zaśmiałam się.
- Okey, ale nie ważne jest już to ciasto, tylko zaraz mi tu opowiadaj, jak ci poszło z Ross'em?- spytała, a ja oparłam się plecami o blat.
- Wiesz postanowiłam, że zostaniemy jeszcze przyjaciółmi.- odpowiedziałam.
- A on jak to przyjął?
- No dobrze, tylko pytał dlaczego.
- No i co mu odpowiedziałaś?
- Że nie jestem gotowa na związek. Wiesz, czego się dowiedziałam? Zgadnij.
- No nie mam pojęcia, no mów.- pospieszała mnie Van.
- Ross zerwał wczoraj ze swoją dziewczyną, z którą chodził rok.- odparłam i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Widzę, że się z tego cieszysz.- uśmiechnęła się do mnie.- No to skoro jest wolny, to dlaczego nie jesteście razem?
- Sama nie wiem.- odparłam.
- Ej, a mówił ci może dlaczego się z nią rozstał?
- Tak, mówił, że się odkochał i że oddalili się od siebie i jeszcze z jednego powodu, ale tego mi nie powiedział. Wspomniał, że to jest najważniejszy powód.
- Coś mi się wydaje, że ten powód jest taki, że on się w tobie zakochał.- poruszała znacząco brwiami.
- A niby skąd mam pewność, że masz rację, skoro mi nic nie powiedział.
- Może miał zamiar ci powiedzieć, ale w ostatniej chwili stchórzył? Jak się zachowywał, gdy wspomniał o tym powodzie?
- Widziałam, że był zamyślony i w pewnej chwili już miał powiedzieć, ale spytał mnie dlaczego chcę nadal naszej przyjaźni.- odparłam i coś mi się wydaje, że Ross chyba naprawdę się we mnie zakochał. Mimo, że nie mam pewności, co do tego stwierdzenia, ale chyba nie zachowywał się tak, gdyby nic do mnie nie czuł, a po jego głosie poznałam, że jest trochę zawiedziony. Tylko w jaki sposób mam się tego dowiedzieć, bo ja na pewno nie zrobię pierwszego kroku?
- No i widzisz to jest raczej ten powód, Ross się w tobie zakochał.- powiedziała Vanessa, tym samym przerywając moje przerywając moje przemyślenia.
- Ale skąd mam mieć tą pwność? Bo ja na pewno nie wykonam pierwszego kroku.
- Idziesz dzisiaj na koncert, prawda?
- Tak, ale co koncert ma z tym wspólnego?- nie rozumiałam toku jej myślenia.
- No wiesz możesz zacząć podrywać jakiegoś chłopaka i sprawdzać, jak zachowuje się Ross.- uśmiechnęła się do mnie.
- Dobry pomysł, ale co mam zrobić później?
- Później? Tego nie wiem, bo to zależy, co Ross będzie sobie z tego robił. Najlepiej byłby, gdy podszedł do ciebie i tego chłopaka, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Wtedy możesz z nim o tym później pogadać i obserwować, jak się zachowuje.- przedstawiła mi cały plan, który wydawał mi się nawet niezły.
- Okey dobry pomysł. Jak go wymyśliłaś?
- Z dawaniem rad to ja nie mam problemu. Samo tak jakoś mi przyszło.- uśmiechnęła się do mnie.- Wiesz może, która jest godzina?- spytała, a ja wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek.
- Jest 13:15, więc mamy jeszcze trzy godziny czasu do koncertu. Tobie Van radziłabym szykować się jakieś dwie godziny przed, bo z twoimi ruchami i długim zastanawianiem się nad ubraniem to nie zdążymy.- zaśmiałam się.
- Może lepiej pilnuj siebie.- odburknęła.
- Wiesz ja co do ciebie szybciej się decyduję.- odparłam, a Vanessa pokazała mi język.- Serio Van? Tylko na pokazanie języka cię stać? Co ty pięc lat masz?- zaśmiałam się z niej.
- Ja ci dam się ze mnie naśmiewać.- odpowiedziała i ruszyła w moją stronę, a ja zaczęłam uciekać w stronę mojego pokoju. Wbiegłam szybko po schodach, o mało co się nie potykając i udało mi sie zatrzasnąć drzwi przed samym nosem mojej siostry. Zamknęłam je na klucz i osunęłam się po nich na podłogę, bo trochę mnie ten wyścig zmęczył.
- Taki tchórz z ciebie, że zamykasz się w swoim pokoju?- Van odezwała się zza drzwi, tym samym motywując mnie do walki. Co, jak co, ale ja tchórzem nie jestem, jeśli chodzi o siostrę, ale jeśli chodzi o miłość, to już inna sprawa. Wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi szybko, a że czarnowlosa opierała się o nie, to runęła na ziemię, a ja zaczęłam się śmiać.
- Widzisz Van, nie opiera się o drzwi, bo można skończyć tak, jak ty.- nadal się śmiałam i przez to nie zauważyłam, że moja siostra wstaje szybko z podłogi i podchodzi w moim kierunku. Cały czas się śmiając zaczęłyśmy się gonić wkółko po moim pokoju, ale po paru minutach zmęczyłyśmy się i opadłyśmy na moje łóżko.
- Z nami chyba jest coraz gorzej.- zaśmiała się Vanessa.
- Tak chyba masz rację, ale to chyba przez to, że tyle czasu spędzamy z Lynch'ami.- zaśmiałam się.
- To chyba dobrze myślisz.- odparła i starałyśmy się opanować śmiech. W końcu udało nam się to i mogłyśmy normalnie porozmawiać.- Cieszę się, że jesteś moją siostrą. Bez ciebie byłoby mi jakoś dziwnie. Bez dawania sobie nawzajem rad, bez naszych odpałów, takich jak przed chwilą. Naprawdę byłoby mi smutno bez ciebie.- powiedziała Van i obróciła głowę w moją stronę.
- Ooo to było słodkie, wiesz? Ale ja mam dokłanie tak samo, jak ty.- odparłam i przytuliłysmy się. Po chwili puściłuśmy się i nadal leżałyśmy na moim łóżku.
- To co teraz robimy?- spytała moja siostra.
- Nie wiem, może pooglądamy telewizję, co ty na to?- odpowiedziałam.
- Okey może być, to chodź.- odparła i wstała z łóżka, a ja zrobiłam po chwili to samo i zeszłyśmy na dół do salonu. Usiadłysmy na kanapie i zaczęłyśmy oglądać nasz ulubiony serial.
                                                                     ****
 W tym samym czasie...

                                                                ★Ross★

Wszedłem do domu i w salonie zastałem Rydel, która sama oglądała telewizję. Wow ciekawe, jak jej się udało przegonić stąd chłopaków? Chociaż ona ma swoje sposoby i nie chciałbym w nie wnikać. Usiadłem oboko niej na kanapie, a ona odwróciła głowę w moją stronę.
 - I co, jak ci poszło z Laurą?- spytała, a ja westchnąłem.- Po twoim zachowaniu widzę, że nie najlepiej, no więc mów, co się stało?
 - Laura chciała narazie zostać jeszcze przyjaciółmi.- odpowiedziałem.
 - Aha, a spytałeś ją chociaż wprost, czy zostanie twoją dziewczyną?
 - Nie.- westchnąłem.
 - I jeszcze mi nie mów, że nawet nie powiedziałeś jej co czujesz?
 - Miałem już jej to powiedzieć, ale w ostatniej chwili stchórzyłem, bo bałem się, że ona nie czuje tego samego, co ja i nie wiem, czy by to coś zmieniło.- odparłem, chociaż w głębi serca żałowałem, że się na to nie zdobyłem, bo jestem tchórzem. Może jednak coś by to dało?
 - Ross, ale czy ty nie rozumiesz, że dziewczyny lubią, gdy chłopak pierwszy powie, co czuje? Wiesz ja tak przynajmniej mam.- powiedziała Rydel, przerywając moje rozmślania.
 - No tak, ale co jeśli ten chłopak w ostatniej chwili zachowuje się jak tchórz i tego nie mówi?
 - Ale ja nadal nie rozumiem, dlaczego ty nie powiedziałeś Laurze co czujesz?
 - Szczerze? To już chyba sam nie wiem.- odpowiedziałem zrezygnowany.
 - Ross o miłość trzeba walczyć! Nie można się poddawać tak łatwo, bo może nam przejść koło nosa. Jakbyś się poczuł, gdyby Laura znalazła sobie innego chłopaka? No jak?- spytała mnie Rydel.
 - Byłbym pewnie zazdrosy, ale też wściekły na siebie, że nie powiedziałem jej, co czuję.- odpowiedziałem wszystko, co myślę.
 - No i widzisz, jeśli chcesz, żeby tak się stało to proszę bardzo, ale będziesz tylko cierpiał i wspominał moje słowa.
 - W takim razie, co ja mam zrobić, żeby dowiedzieć się, co czuje do mnie Lau?- spytałem, bo chyba jestem już gotowy do działania.
 - Zrób coś romantycznego, bo to lubią wszystkie dziewczyny.
 - Co to może być?
 - Sam trochę pomyśl.- powiedziała Rydel,a ja chwilę się zastanowiłem.
 - O już mam pomysł.- odezwałem się po chwili.
 - No to słucham.- uśmiechnęła się do mnie siostra.
 - Możemy jako ostatnią piosenkę na naszym koncercie zagrać ,,One last dance" i mogę ją zadedykować Laurze, to chyba dobry pomysł, co nie?- spytałem, żeby się upewnić.
 - Bardzo dobry pomysł. Ja chybabym się wzruszyła, gdyby ktoś tak dla mnie zaśpiewał, ale to chyba za mało.
 - To co mogę jeszcze zrobić?
 - Wiesz po naszym koncercie będą tam organizować karaoke i może zaśpiewałbyś z Lau jakąś piosenkę? Co ty na to?- zapytała blondynka.
 - Tak to też jest dobry pomysł.- odpowiedziałem chociaż nie wiedziałem, czy wyjdzie, bo Laura przecież nie lubi śpiwać. Będę musiał jakoś ją do tego namówić, ale to wymyślę później.- A po tej piosence moglibyśmy iść na spacer po plaży o zachodzie słońca.
 - Dobrze kombinujesz. Muszę przyznać, że potrafisz wymyślić romantyczne rzeczy.- uśmiechnęła się Rydel.- Jeszcze ci radzę ją dobrze pilnować.
 - A niby dlaczego? Przecież nie będę za nią wszędzie chodził, bo zrobiłbym się natrętny.- nie miałem pojęcia, o co chodzi mojej siostrze.
 - Twoje towarzystwo raczej jej nie przeszkadza, ale przecież będą tam również jacyś przystojni chłopcy, a ona jest ładna i co najważniejsze wolna, więc mogą ją podrywać. Co wtedy zrobisz?
 - Eee... no nie wiem, ale coś, żeby ten ktoś mi jej nie zabrał.- powiedziałem i muszę przyznać, że o tym nie pomyślałem. Co jeśli Laura zacznie się kimś innym jakoś interesować? Co wtedy będzie ze mną? Naprawdę muszę coś zrobić, bo mogę ją stracić.
 - Ross, czy ty mnie słuchasz?- głos Rydel przywrócił mnie na ziemię.
 - Sorki zamyśliłem się. Możesz powtórzyć?- uśmiechnąłem się do siostry.
 - O Laurze pewnie myślałeś, mam rację?- spytała i poruszała znacząco brwiami.
 - No tak.
 - Och Ross po tobie to już gołym okiem widać, że ją kochasz, więc czemu z tym nic nie robisz?- uśmiechnęła się.
 - Nie wiem, ale chyba boję się, jak ona na to zareaguje.
 - Ross tu nie ma czego się obawiać. Po prostu powiedz jej, co czujesz i po sprawie. Może po tym coś się między wami zmieni? Kto to wie.
 - Jak myślisz, dlaczego Lau chce tylko przyjaźni?- spytałem mając nadzieję, że Rydel jakoś mi pomoże to zrozumieć.
 - To pytanie do Laury, nie do mnie. Nie mam pojęcia, co ona o tym sądzi.
 - Ale tak na kobiecą intuicję?
 - Ross, tego dowiesz się do niej, jeśli ją o to spytasz. Nie jestem w jej umyśle, ani nie potrafię czytać w myślach, więc nie wiem, dlaczego tego chce. Może Laura tak samo, jak ty boi się rekcji tej drugiej osoby? Ale tego też nie wiem.
 - Dzieki Rydel, jesteś wielka. Nie wiem, co bym, bez ciebie zrobił.- powiedziałem i przytuliłem siostrę.
- Beze mnie siedziałbyś z założonymi rękami, a miłość przeszla by ci koło nosa.- odparła i po chwili puściliśmy się.- A teraz zmiataj na górę, bo chciałabym sobie obejrzeć mój ulubiony serial na spokojnie.
 - Okey już idę.- odpowiedziałem, wstałem z kanapy i poszedłem do swojego pokoju.
                                                          *******************

                                
Hejka wszystkim!!! :*
 Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to, że nie zrobiłam Raury, ale na nich w końcu nadejdzie ten czas i bedą razem, więc bądźcie cierpliwi. Może stanie się to już niedługo? Tego wam nie zdradzę. Tak wiem znowu napisałam rozmowy Laury z Van i Ross'a z Rydel, ale chciałam, żeby one jakoś ich tak nakierowały na dobrą drogę. Okey już was nie zamęczam moją gadką i zmykam. <3 Bardzo byłabym wam wdzięczna, gdyby pod tym rozdziałem pojawiło się 10 komentarzy, tak jak w poprzednim. Nawet nie wiecie, jaki miałam uśmiech na twarzy, gdy ich tyle zobaczyłam. Gdy tyle się znowu pojawi będę naprawdę zadowolona i odwdzięczę wam się rozdziałami. Liczę na was! :*
 Do napisania!!! ;*





11 komentarzy:

  1. Wowowowoowoo ! Co ty mi zrobiłaś z Raurą ! Miało być " I love you " a nie było -,-kiedy będzie !!!?!!!!!!! Ja chcieć Raury !!!!! Ale przyznaję spodobał mi się ten pomysł żeby Lau podrywała innego chłopaka ^^
    Jestem ciekawa reakcji Rossiaka *.* no ale będzie zazdrość chyba .....XD ♥
    Nie mogę się doczekać nexta REWELACJA !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3
    Czekam na Raure i nexta!
    Ciekawa jestem, jakie piosenki dasz *.*
    Do napisania
    Kinga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooow chcemy nexta chcemy nexta ☆ :)
    Dżela ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały Rozdział<3
    Czekam na nexta:*
    Pozdrawiam pati♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział <3
    czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział piszesz bosko ;)
    dobry pomysł wsumie z tym by Lau podrywała innego ale nie przesadzaj z tym zbytnio ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział ie mogę się doczekać nexta
    mam nadzieję ze Ross i Lau będą razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog! Znalazłam...wczoraj? Chyyyba, whatever, ŚWIETNY! Tylko już się zdążyłam nawkurzać na tablecie całą Cathy -.- Ugh. Plus jeszcze ten Zack. Normalnie dzieci Tartaru, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Czekam na nexta!
    Agnes

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie dużą motywacją do dalszej pracy.
~♥~ Komentujcie ~♥~