czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 30

 Następnego dnia...
                                                        ★Laura★

Wróciłam do domu zmęczona po pracy i rzuciłam się na kanapę w salonie. Gdy to zrobiłam nie miałam ochoty już wstawać. Mogłabym tak leżeć i leżeć. To był męczący dzień, bo jedna kelnerka nie przyszła i były nas tylko trzy, a klientów było nawet sporo. Jednak wolę pracować na rano, bo teraz będę mogła spędzać wieczory z Ross'em. Ciekawe, co on teraz robi? Pomyślałam i po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi i niestety musiałam wstać i otworzyć. Leniwie podniosłam się z kanapy i poszłam na korytarz, po czym otworzyłam drzwi. Za nimi stał jakiś mężczyna z ogromnym bukietem czerwonych róż.
 - Czy zastałem panią Laurę Marano?- spytał dostawca.
 - Tak to ja.- odpowiedziałam.
 - Czyli ten bukiet jest dla pani.- powiedział i podał mi kwaty, a ja powąchałam je. Pachniały i wyglądły bardzo pięknie.- Proszę tu tylko jeszcze podpisać.- odparł i wyciągnął przed siebie kartkę i długopis, a ja szybko złożyłam swój podpis.
 - Proszę bardzo.- powiedziałam i oddałam mu przedmioty.
 - Dziękuję. Do widzenia.
 - Do widzenia. Dziękuję za kwiaty.- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. Jeszcze raz zaciągnęłam się zapachem róż. Zobaczyłam, że z bukietu wystaje mała karteczka, więc wyciągnęm ją. Były na niej serca i napis ,,I Love You''. Otworzyłam ją i szeroko się uśmiechnęłam, bo były to kwiaty od Ross'a, ale oczywiście wiedziałam o tym. Przecztałam tekst napisany jego pismem:
                                                         Kochana Lau!
Wiem, że mógłbym powiedzieć Ci to osobiście, ale tak jest romantyczniej. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? Jeśli nie to zapraszam Cię na naszą pierwszą randkę. Daj znać o tym.
Ps. Kocham cię Lau. Kocham cię, kocham, kocham. Mógłbym Ci to mówić cały czas, a nie znudziłoby mi się to. Kocham cię. Twój na zawsze Ross. ♥♥♥

Ooo to było słodkie. Przez cały czas, gdy to czytałam miałam i nadal mam uśmiech na twarzy. Tak na randkę nigdy nie zostałam zaproszona. Właśnie dzisiaj idę na naszą pierwszą oficjalną randkę! Ten dzień jednak chyba będzie najlepszy w moim życiu, bo skoro Ross już na sam początek daje mi róże, to co będzie później? Nie wiem, ale pewnie coś romantycznego, bo on lubi takie rzeczy. Już nie mogę się doczekać. Muszę jeszcze do niego zadzwonić, bo nie wiem, o której idziemy. Wyciagnęłam telefon z kieszeni, wybrałam numer Ross'a i połączyłam się. Po chwili odebrał, bo usłyszałam jego głos:
  - Hej Lau.- powiedział, a ja już się uśmiechałam. Zresztą cały czas od dostania bukietu to robię.
  - Hej Ross. Dziękuję za róże.
  - Proszę bardzo, dla ciebie wszystko. To co pójdziesz ze mną na randkę?
  - Jeszcze się pytasz? No pewnie, że tak. Już nie mogę się doczekać. Gdzie pójdziemy?
  - A nie powiem, bo to niespodzianka.
  - Okey, pytałam, bo chciałam się dowiedzieć, jak się ubrać.
  - Ty zawsze wyglądasz pięknie i nie ważne, jak się ubierzesz.- odparł, a ja zarumieniłam się lekko.- Teraz pewnie się rumienisz, co?- zaśmiał się.
  - Skąd wiesz?
  - Bo za dobrze cię już znam.- powiedział i wiedziałam, że teraz się uśmiecha.
  - A ty teraz pewnie się uśmiechasz?- zaśmiałam się.
  - A to skąd wiesz?
  -Ja też za dobrze cię już znam, a tak wogóle, to o której się spotykamy?
  - O 20:00 i przyjdę do ciebie.
  - Trochę późno. Dlaczego tak?
  - Bo tam gdzie idziemy jest romantyczniej pod wieczór i w nocy.
  - Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać.
  - Ale niestety musisz poczekać.
  - No trudno muszę. Spotkamy się przed randką?
  - Nie i teraz będziesz jeszcze bardziej za mną tęskić.- zaśmiał się.
  - A żebyś wiedział. Czyli zobaczymy się dopiero o 20:00?
  - No to wychodzi, że tak. Przepraszm cię, ale muszę już końcyć, bo muszę jeszcze przygotować naszą randkę.
  - Okey, pa Ross.
  - Pa Lau. Kocham cię.
  - Ja ciebie też.
  - Ja ciebie bardziej.
  - Nie prawda, bo ja.- zaśmiałam się.
  - Okey niech będzie po równo. Kocham cię.
  - Ja ciebie też.- odparłam i po chwili usłyszałam pikanie w słuchwace kończące rozmowę. Jejku nadal się uśmiecham. Nie wierzę takie dwa piękne słowa, a sprawiają mi tyle radości. Jak ja go kocham. Westchnęłam. Sprawdziłam godzinę na telefonie, a była 15:30, czyli zostało mi jeszcze dużo czasu do randki i zobaczenia się z Ross'em. Tylko w co ja mam się ubrać? Szybko pobiegłam do swojego pokoju i otworzyłam szafę. Zaczęm szukać jakiejś ładnej sukienki, ale nie mogłam żadnej znaleźć. Po dłuższym czasie przypomniałam sobie, że przecież kupiłam ostatnio nową sukienkę. Tylko gdzie ja ją położyłam? Zaczęłam rozglądać się po pokoju aż w końcu zobaczyłam ją. Leżała na fotelu. Podeszłam do mebla i wzięłam ją z niego. Tak ona będzie idelna. Odłożyłam ją z powrotem na fotel. To teraz mam mnóstwo czasu do naszej randki, więc co ja mam teraz robić? Już wiem pochwalę się Vanessie. Wyszłam mojego pokoju i udałam się do niej. Zrobiłam, tak jak pomyślałam i teraz musiałam czekać na naszą randkę. Może się trochę prześpię? Tak to dobry pomysł, bo jestem zmęczona. Położyłam się na lewym boku i okryłam się kocem. Po chwili usnęłam.
                                                                    ****
 Obudziłam się i przeciągnęłam. Tak to był bardzo dobry pomysł, żeby się przespać, bo teraz czuję się wypoczęta. Tylko która jest godzina? Włączyłam wyświetlacz telefonu i natychmiast zerwałam się z łóżka, bo jest już 19:00. Mam godzinę czasu. To dużo, ale chcę wyglądać naprawdę dobrze. Szybko pobiegłam do łazienki, żeby trochę się odświeżyć. Napuściłam do niej wody, a włosy związałam w koka, bo nie chciałam ich zmoczyć. Weszłam do ciepłej wody i odprężyłam się. Po 10 minutowej kąpieli postanowiłam się ubrać. Założyłam na siebie już wcześniej naszykowaną sukienkę. Okey, czyli to już mam z głowy. Teraz pora na makijaż i fryzurę. Podeszłam do lustra i pomyślałam, co mam zrobić z włosami. Może je jakoś upiąć? Czy może zostawić rozpuszczone i podkrecić, jak zwykle? No nie wiem. Jednak chyba zostaiwe je rozpuszczone. Dokładnie rozczesałam je i podkręciłam lokówką. Co z makijażem? Chyba postawię na delikatny. Zrobiłam go bardzo starannie. No to chyba jestem gotowa. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. Tak, myślę, że jestem gotowa. Jeszcze chyba coś ubiorę na siebie, bo teraz jest już zimniej. Otworzyłam szfę i przegladałam moje kutrki. Jakaś jasna będzie idelana. W końcu znalazłam odpowiednią(ta po lewej-od aut.). Teraz jestem już w pełni gotowa. Sprawdziłam jeszcze godzinę i była 19:45, czyli wyrobiłam się w sam raz. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu, w którym siedziały Vanessa i Raini i oglądały telewizję.
  - Hej dziewczyny.- odezwałam się, zwracając na siebie ich uwagę.
  - Wow Laura wyglądasz nieziemsko.- powiedziała moja siostra.
  - Ross, jak cię zobaczy, to nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku.- odparła Raini.
  - Dziękuję dziewczyny.- uśmiechnęłam się do nich.
  - Wiesz może gdzie idziecie?- spytała Van.
  - Nie, bo to ma być dla mnie niespodzianka.
  - Ciekawe, co Ross wymyśli tym razem?
  - Nie wiem, ale znając jego zdolności, to będzie coś romantycznego.
  - Na pewno.- odpowiedziała moja przyjaciółka. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
  - To pewnie Ross. Idę już.- odparłam i sierowałam się do wyjścia z salonu.
  - Życzę wam udanej randki.- odezwała się Vanessa, gdy byłam już na korytarzu.
  - Dzięki.- odparłam i otworzyłam drzwi, za którymi stał mój chłopak. Muszę przyznać, że wygląda dziś bardzo przystojnie, zresztą jak zawsze.
  - Wow Laura wyglądasz prześlicznie.- uśmiechnął się do mnie, a mi zrobiło się cieplej na sercu i lekko zarumieniłam się.- Ale teraz jeszcze piękniej, bo doszły ci rumieńce.
  - Dziękuję. Ty też bardzo dobrze wyglądasz.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
  - Ale ty przeszłaś sama siebie. Czekaj, bo my jeszcze nie powitaliśmy się ze sobą.- odparł i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam gest.
  - Tak tego mi właśnie zabrakło.- uśmiechnęłam się.- To co idziemy już?- spytałam.
  - Jeśli jesteś już gotowa, to tak.
  - Jestem gotowa.
  - To w takim razie idziemy.- powiedział i podał mi rękę i spletliśmy nasze place. Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie.
  - Idziemy na nogach czy jedziemy?
  - A widzisz tu jakiś samochód?- spytał, a ja rozejrzałam się wokół, ale żadnego nie widziałam.
  - Nie.
  - Czyli idziemy.
  - Ale dlaczego? Daleko jest tam?
  - Jakieś 15 minut drogi, a idziemy na nogach, bo później przejdziemy się do pewnego miejsca, które napewno ci się spodoba.- uśmiechnął się do mnie.
  - Jak ono wygląda?- spytałam, bo już zżerała mnie ciekawość.
  - Nie powiem ci, ale jest tam bardzo romantycznie.
  - Wiesz, że ty jesteś romantykiem?
  - Wiem.
  - Zgaduję, że będzie to wyjatkowe miejce i takie, w którym jeszcze nie byliśmy.
  - Tak, dobrze zgadujesz.
  - A teraz gdzie idziemy? To możesz mi już powiedzieć, ale tamto nie. Jednak chcę mieć niespodziankę.
  - Teraz idziemy do restauracji.- powiedział, co mnie trochę zdziwiło. Myślałam, że jednak będzie, to coś innego, ale z nim pójdę wszędzie.- Tak myślałem, że tak zaregujesz.- uśmiechnął się.- Ale to jest jedyna włoska restauracja w Los Angeles i tam również jest nietypowo i romantycznie. Więcej ci nie powiem, bo to też będzie niespodzianka.
  - Jednak nawet restauracje wybierasz romatyczne.- zaśmiałam się.
  - Tak wiem, bo to ma być tak randka, której nigdy nie zapomnimy i chciałem, żeby była wyjątkowa, bo ty taka jesteś. Jedyna w swoim rodzaju i nikt już ciebie nie zdoła zastąpić do końca życia. Kocham cię, jak jakiś szleniec i nawet nie umiem określić tego słowami.- gdy to mówił stanął naprzeciwko mnie i patrzył mi w oczy. Gdy skończył pocałował mnie, a ja zaraz odwzajemniłam pocałunek. Całowaliśmy się długo i w dodatku na środku chodnika, więc ludzie pewnie dziwnie się na nas patrzyli, ale nie obchodziło mnie to. Liczyła się tylko ta chwila i nic więcej. Chcę zapamiętać ten wieczór ze wszystkimi szczegółami. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie, a Ross oparł swoje czoło o moje. Tak już czuję, że będzie to niezwykła noc. Moglibyśmy tak wpatrywać się w swoje oczy bardzo długo, ale teraz musieliśmy przecież jeszcze dojść do restauracji. Znowu złapaliśmy się za ręce i szliśmy ramię w ramię. Cała droga minęła nam bardzo szybko i spędziliśmy ją na rozmowie. Po 15 minutach stanęliśmy pod restauracją: ,,Ristorante sotto le stelle''. Już sam wygląd budynku był ładny, a co będzie w środku?
  - Ross, co znaczy ten napis?- spytałam, bo nie znam włoskiego.
  - Restauracja pod gwiazdami i to dosłownie pod nimi.
  - Naprawdę?
  - Tak, a zreztą zaraz zobaczysz.- powiedział i otworzył przede mną drzwi i weszłam do środka, a on za mną. Gdy weszliśmy moim oczom ukazał się bardzo piękny widok. Wow rzeczywiście ta restauracja jest piękna, ale gdzie są te gwiazdy? Chciaż samo wnetrze jest urządzone bardzo przytulnie i romnatycznie. Stoliki ze świecami, nastrojowa muzyka w tle. Już mi się podoba w tym miejscu. Stałam i podziwiałam piękno tego wnętrza.
  - Chodź Lau, idziemy.- odezwał się Ross.
  - Ale gdzie?
  - Pod gwiazdy.
  - Nie rozumiem.
  - Tu nie ma czego rozmumieć. Chodź.- powiedział i wyszliśmy z tego pomieszczenia chyba na korytarz. Zobaczyłam przed sobą schody, które prowadziły gdzieś na górę. Coś mi się wydaje, że tam właśnie idziemy i nie myliłam się, bo Ross złapał mnie za rękę i tam prowadził. Weszliśmy po schodach i zobczyłam, że jesteśmy na dachu budynku, bo nad nami rozpościerało się prawdziwe niebo. Teraz już rozumiem dlaczego ta restauracja tak się nazywa. Było tu dużo stolików i zauważyłam, że jeden jest wolny. Podeszliśmy do niego, a Ross odsunął mi krzesło, a ja na nim usiadłam i uśmiechnęłam się do niego. On usiadł naprzeciwko mnie.
  - Teraz już rozumiem nazwę tej restauracji.- odezwałam się.
  - Podoba ci się tu?
  - Tak tu jest przepięknie i romanycznie. To jest idealne miejsce na randkę.- uśmiechnęłam się do niego.
  - Wiedziałem, że ci się tu spodoba. Szkoda, że jest tak mało gwiazd.- powiedział, a ja spojrzałam w górę. Jest dopiero wieczór, więc jest ich trochę.
  - Buongiorno! Będę dzisiaj waszym kelnerem.- odezwał się meżczyzna w średnim wieku.
  - Buongiorno!- odpowiedział Ross, a ja również, ale nie wiem, co to oznacza, ale jak się domyślam to pewnie dzień dobry.
  - Co państwu podać?- spytał, a my zaglądnęliśmy w karty. Nie wiedziałam, co mam wybrać. Nazwy dań były po włosku, ale na szczęście pod spodem było po angielsku. Nie wiem może wezmę lasagne? Może być, bo jeśli to prawdziwa włoska restauracja, to pewnie będzie inaczej smakowała. Nie znam innych potraw, więc nie wiem jak smakują, a nie chcę później wybrzydzać.
  - Poproszę lasagne.- odparłam.
  - A ja poproszę tortellini.- powiedział Ross.
  - Coś podać na deser?
  - Poprosimu tiramisu.- odpowiedział blondyn i spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową na tak.
  - Czy chcą może państwo coś do picia?
  - Może być jakieś wino.- tym razem ja podjęłam decyzję.
  - Dobrze, to już wszystko?
  - Tak.- odpowiedzieliśmy wspólnie.
  - Zamówienie przyniosę za parę minut.- powiedział kelner i odszedł od naszego stolika.
  - Skąd wogóle znasz tą restaurację?- spytałam.
  - Szczerze? To zaproponowali mi ją moi rodzice. Tutaj tata oświadczył się mamie.
  - Chyba ty nie zamierzasz tego zrobić, prawda?- spytałam niepewnie.
  - Nie nie co ty.- zaśmiał się.- A co odmówiłabyś mi?
  - No wiesz... nie wiem, ale uważam, że jesteśmy jeszcze na to za młodzi.
  - Też tak uważam.
  - Zresztą nie wiadomo, czy my jesteśmy tymi jedynymi.- powiedziałam, ale nie wyobrażam sobie już, żebym pokochała kogoś innego, tak jak Ross'a. Po porstu nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może kiedyś mi się oświadczy?
 - Tak, ale ja nie wiem, czy mógłbym pokochać inną dziewczynę tak mocno, jak ciebie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- uśmiechnął się do mnie, a ja lekko zarumieniłam się.
  - Wiesz, że ja pomyślałam o tym samym? Czy ty mi czytasz w myślach?
  - Nie, ale bardzo bym chciał poznać wszystkie twoje myśli. Szczególnie te o mnie. Skoro myślimy o tym samym, to chyba oznacza, że naprawdę czujemy do siebie coś wyjątkowego.
  - Też tak uważam.
  - Coś dzisiaj za mało mówisz. Coś się stało?- spytał i ujął moją dłoń, która leżała na stole.
  - Co miało się stać? Wiesz, czasami jeszcze trochę nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem. Nie wiem dlaczego tak jest, ale mam tak od czasu do czasu. Może dlatego, że nie znamy się bardzo długo. Mimo, że tak jest, to teraz też nie wyobrażam sobie, żebyś nie pojawił się w moim życiu. Ty je tak uspokoiłeś i uszczęśliwiłeś po tym, co mi się wydarzyło. Nie wiem, co by było gdym cię nie poznała. Chyba nie poznałabym smaku prawdziwej miłości, bo uważam, że nasza taka jest. Pomiędzy nami rzeczywiście już od początku była jakaś chemia. Nie wiem, jak bym się czuła bez ciebie. Przy tobie czuję się bezpieczna i wiem, że ty mnie nie skrzywdzisz.- skończyłam swój monolog, a w czasie mówienia cały czas patrzyłam w oczy Ross'a, a on również nie spuszczał ze mnie wzroku.
  - Nie wiedziałem, że ty tyle myślisz o mnie.- uśmiechnął się do mnie.
  - A ty nie myślisz o mnie często?- spytałam.
  - Myślę o tobie w każdej minucie mojego życia i czasami nie mogę przestać. Właśne tego powodu napisałem piosenkę dla ciebie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Po chwili do naszego stolika podszedł klenr i położył przed nami talerze.
  - Proszę bardzo.- odezwał się i nalał nam do kieliszków wina.
  - Dziękujemy.- odpowiedzieliśmy.
  - Życzę smacznego.- powiedział i już odchodził.
  - Przepraszam.- odparł Ross.
  - Słucham pana.
  - Kiedy mam zapłacić? Teraz czy później?
  - Może pan teraz jeśli chce.
  - Dobrze.- powiedział blondyn i wyciągnął portwel, po czym dał kelnerowi odpowiednią sumę.- Proszę bardzo.
  - Dziękuję. Rozumiem, że za raz po kolacji państwo wychodzicie?
  - Tak i dlatego chciałem teraz złożyć zapłatę.
  - Teraz już państwu nie przeszkadzam.- odparł meżczyna i odszedł.
  - Moja lasagne wygląda bardzo smakowicie.- powiedziałam i poczułam, że również przepysznie pachnie.- A jak pachnie, po prostu nie mogę się oprzeć, żeby jej nie zjeść.
  - Smacznego.- odparł Ross i uśmiechnął się do mnie.
  - Dziękuję i wzjemnie.- odpowiedziałam i wzięłam pierwszy kawałel o ust. Rzeczywiście to jest najlepsza lasagne jaką jadłam. Rozkoszowałam się włoskim daniem aż w kożcu skończyło się.
  - To co teraz pora na deser?- spytał mój chłopak.
  ;- Tak, bardzo chętnie.- odparłam, a on podał mi mój talerz. Zjadłam kawałek i poczułam, że kiedyś już jadłam to tiramisu.
  - Poczułaś coś?- spytał.
  - Tak, czy my to tiramisu jedliśmy na plaży?
  - Tak, to jest właśnie to i tutaj je zamawiałem. Dlatego też zrobiłem to teraz.
  - Właśnie teraz przypomniało mi się tamto wydarzenie. Tam też było romantycznie.- westchnęłam. Tak tamta chwila chyba na zawsze zostanie w mojej pamięci, bo wtedy zgodziłam się zostać jego dziewczyną. Cieszę się, że wtedy się to zrobiłam. Sięgnęłam po kieliszek i skosztowałam wina, które też chyba było takie samo, jak wtedy.
  - Czy to wino też wtedy było z tej restauracji?- spytałam.
  - Tak, ale to ty je zamawiałaś.
  - Ale nie wiedziałam, że to jest to wino.
 - Chciałem tymi drobiazgami przypomnieć ci tamten wieczór, bo wtey zgodziłaś się zostać moją dziewczyną.- uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.
  - Tak to była niezwykła chwila.- westchnęłam i zapanowała pomiędzy nami przyjemna cisza. Skończyliśmy jeść tiramisu i wypiliśmy lampkę wina.
  - To teraz idziemy w to inne romanyczne miejsce?- spytałam.
  - Tak, a już chcesz tam pójść?
  - Mogłabym tutaj siedzieć, ale jestem ciekawa, co przygotowałeś.
  - Okey, to chodź.- powiedział i wstaliśmy od stołu. Wyszliśmy z restauracji i chyba kierowaliśmy się w stronę parku. Żeczywiście nie myliłam się, bo po 20 minutach doszliśmy w to miejsce.
  - To twoje miejsce jest w parku?- spytałam.
  - Tak, ale jeszcze tam nie doszliśmy.
  - To gdzie ty mnie prowadzisz?- odparłam, bo teraz byłam już naprawdę ciekawa.
  - Już wkrótce się dowiesz.- szepnął do mojego ucha i lekko musnął ustami, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Od razu uśmiechnęłam się. Szliśmy w ciszy przez jakieś 10 minut aż w końcu Ross zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
  - Jesteśmy już na miejscu?- spytałam, bo moja ciekawość sięgała już zenitu.
  - Tak, ale nie możesz podglądać, więc założę ci przepaskę na oczy.- uśmiechnął się do mnie.
  - A nie mogę po prostu zamknąć oczu?
  - Nie, bo z ciekawości otworzysz za wcześnie. Już ja cię dobrze znam.
  - No dobrze, masz rację.- odparłam, a on stanął za mną i zakrył mi oczy przepaską. Jak mam teraz iść? Ross chyba czytał mi w myślach, bo poczułam, jak bierze mnie na ręcę. Przytuliłam się do niego, a ręce zarzuciłam mu na szyję.
  - No to idziemy.- odezwał się i szliśmy, a tak właściwie, to on szedł. Co to może być? Ja zaraz nie wytrzymam! Dlaczego tego miejsca nie mogę się najbardziej doczekać? Chyba dlatego, bo Ross mi nic o nim nie mówi i wiem tylko, że jest tam romantycznie. Jak przyjemnie mi w jego ramionach. Czuję jego oddech na twarzy i słyszę bicie serca. Jaki to piękny dźwięk. Wsłuchałam się w jego bicie i swoje. Zorientowałam się, że nasze serca biją tym samym rytmem. Jejku, jak ja go kocham. Nie wyobrażam sobie, żebym go nie spotkała w moim życiu, bo on zmienił je na o wiele lepsze. Minęły już koszmary mojej przeszłości, która mimo, że nadal mnie zasmuca, to już nie tak bardzo. To wszystko dzięki Ross'owi. Poczułam, że teraz naprawdę żyję. Po tym wszystkim, co mi się przytrafiło było mi naprawdę ciężko. Owszem czasmi brakuje mi rodziców, tego rodzinnego szczęścia i ciepła, naszych rozmów. Och nie mogę teraz o tym myśleś, bo zaraz się rozpłaczę. Po chwili usłyszałam cykanie koników polnych i czasami rechot żab. Gdzie my wogóle jesteśmy?
  - Lau doszliśmy już na miejsce. Teraz już mogę cię postawić na ziemię.- powiedział Ross do mojego ucha, a ja byłam teraz już bardzo podekscytowana.
  - Okey.- odparłam i poczułam, że jego uścisk się rozluźnia i po chwili poczułam, że moje stopy zetknęły się z podłożem.
  - Uwaga, teraz ściągnę ci przepaskę.- szepnął i zrobił to, ale ja miałam jeszcze zamknięte oczy. Powoli zaczęłam je otwierać. W końcu zrobiłam to i ukazał mi się najpiękniejszy widok, jaki widziałam. Staliśmy na półokrągłym mostku, na którym, po obu jego stronach, były zapalone świeczki, co dawało bardzo romanyczny nastrój. Mostek rozciągał się nad stawem, na którym było mnóstwo białych lili wodnych, a na wodzie odbijał się blask księżyca, który był nad nami. Cały ten teren był obsadzony krzakami róż i innych kwiatów, a wkoło tego wszystkiego rosły wierzby płaczące. Ich gałęzie sięgały aż do samej ziemi i miałam takie uczucie, że znajdujemy się w innej, magicznej krainie. Nastrój dopełniało cykanie koników polnych i rechot żab, który słyszałam wcześniej. Wszystko dokładnie zbadałam wzrokiem i poczułam, że w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Szybko starłam je opuszkami palców, bo nie chciałam popsuć mojego makijażu. Poczułam, że Ross obejmuje mnie od tyłu w pasie, a głowę położył na moim ramieniu. Wraz z jego dotykiem poczum, że moje serce przyspiesza i oblewa mnie fala szczęścia. To uczucie towarzyszy mi od momentu, gdy zaczynałam się w nim zakochiwać i z dnia na dzień jest coraz mocniejsze. Zastygliśmy w takiej pozycji i panowała pomiędzy nami słodka cisza. Nadal wszystko lustrowałam wzrokiem i byłam niezwykle szcząśliwa.
  - Podoba ci się tu?- Ross szepnął mi do ucha.
  - Tak i to bardzo. To jest najpiękniejsze miejsce, jakie w życiu widziałam. Naprawdę jest tu bardzo romantycznie.- uśmiechnęłam się do niego, lekko odwracając głowę w jego kierunku.
  - Wiedziałem, że ci się tu spodoba.- również się uśmiechnął i czule mnie pocałował. Chcąc odwzajemnić gest, odwróciłam się do niego przodem, a Ross złapał mnie w pasie i przyciągnął bardzo blisko siebie, a nasze klatki idealnie się dopasowywały. Ja zarzuciłam jedną rękę na jego szyję, a drugą wplotłam w jego blond włosy, które były miłe w dotyku. Zatonęliśmy w delikatnych i czułych pocałunkach. Poczułam się, że przenoszę się do innego świata przez ten cały klimat i pocałunek. Nie wiem ile się całowaliśmy, ale po długim czasie oderwaliśmy się od siebie, a Ross przyłożył swoje czoło do mojego. Zastygliśmy w tej pozycji, patrząc sobie w oczy i uśmiechając się. Ten wieczór jest najpiękniejszy w moim życiu i nigdy go nie zapomnę. Już na zawsze zostanie w mojej pamięci.
  - Kocham cię Ross.- szepnęłam z uśmiechem na twarzy.
  - Ja ciebie też kocham Lau.- również szepnął.
  - Ten wieczór jest idealny.- powiedziałam.
  - Tak? Mam jeszcze jeden drobiazg.- odparł i po chwili usłyszałam piosenkę. Jest już trochę stara i znana, ale nadal piękna i wzruszająca.
  - To jest ten twój drobiazg?- spytałam.
  - Tak.- uśmiechnął się do mnie.- Zatańczymy?
  - Z tobą zawsze.- odprłam, a Ross chwycił mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Kiwaliśmy się w rytm piosenki, która już zapada mi w pamięci. Dokładnie muszę zapamiętać ten wieczór, bo w przyszłości, gdy pomyślę o nim, to cały stanie mi przed oczami i cofnę się w czasie.
  - Teraz wymyśliłem swoją wersję refrenu.- odezwał się Ross.
  - No to słucham.- uśmiechnęłam się.
  - Together forever. I want to be forever with you. Do you really live forever with me? Together forever.- zaśpiewał, a ja zaśmiałam się.
  - Ta wersja podoba mi się bardziej.- powiedziałam.
  - To teraz zaśpiewaj ze mną.- odparł i ponownie zaśpiewał.- Together forever. I want to be forever with you.- puścił mi oczko, co oznaczało, że teraz moja kolej.
  - Do you really live forever with me?- zaśpiewałam.
  - Together forever.- skończył i oboje zaśmialiśmy się.- Tak tą wersję będę śpiewał za każdym razem, gdy będzie leciala ta piosenka.
  - Tak, ja też.
  - Ale teraz pora na inny utwór.- odparł i po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki Ed'a Sheeran'a ,,Thinking out loud''. Uśmiechnęłam się do Ross'a i zaczęliśmy szybciej tańczyć. Obracał mnie, po czym zaraz znajdowałam się obok niego. Wszystko robiliśmy w rytm muzyki, a czas stanął dla mnie w miejscu. Byłam bardzo szczęśliwa. W końcu piosenka skończyła się.
  - To może już wystarczy tego tańca.- odezwałam się.
  - A co nie podoba ci się?- spytał i spojrzał mi prosto w oczy.
  - Bardzo, bo z tobą mogłabym przetańczyć całą noc.- uśmiechnęłam się i lekko pocałowałam go.
  - Wiesz o czym ostatnio myślałem?- spytał.
  - Nie wiem. O mnie?
  - O tobie myślę cały czas, ale o czymś innym. Zgadnij.
  - Nie mam zielonego pojęcia.
  - Powróciłem myślami do naszego pierwszego spotkania i wszystkiego, co się później pomiędzy nami wydarzyło.- uśmiechnął się do mnie.- Stwierdziłem, że to były najpiekniejsze chwile w moim życiu, bo ty w nich byłaś.- odparł, a ja lekko zarumieniłam się. Jednak to mi nigdy nie przejdzie i mam tak od samego początku, gdy poznałam Ross'a. Wiem, że lubi, gdy się rumienię, ale dzieje się to zupełnie przypadkowo.
  - To może teraz razem sobie przypomnimy?- spytałam.
  - Okey, no więc... pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
  - Oczywiście, że tak. Wtedy wpadłam na ciebie, bo byłam zamyślona.- powiedziałam i automatycznie ta scena stanęła mi rzed oczami.
  - Wpadłaś na mnie i wywróciłaś moje życie do góry nogami, bo wtedy było normale, a dzięki tobie zmieniło się na o wiele lepsze.
  - Uważam tak sami, tylko z małą różnicą. Dzięki tobie zniknęły mroki przeszłości i pierwszy raz od momentu śmierci rozdzców jestem naprawdę szczęśliwa i to wszystko dzięki tobie.- uśmiechnęłam się.- Jak myślisz kiedy zaczęło się pomiędzy mi coś zmieniać?
  - Chodzi ci o zakochiwanie się w sobie?
  - Tak.
  - Myślę, że tak bardziej od biwaku, ale już od naszego pierwszego pocałunku do wyzwania, a ty jak sądzisz?
  - Tak samo, ale dopiero zaczynałam to sobie uzmysławiać po pocałunku, gdy opowiadałam ci o mojej przeszłości. On miał dla mnie naprawdę duże znaczenie, ale wtedy bałam się, że ty nie odwzajemniasz moich uczuć, bo miałeś dziewczynę.
  - Tak, ten pocałunek również był naprawdę przełomowy i ja miałem takie same obawy. Już po nim chciałem ci powiedzieć, co do ciebie czuję, ale stchórzyłem. Później po koncercie odważyłem się spytać cię o zostanie moją dziewczyną, ale ty odmówiłaś. Poczułem się tak jakbyś ze mną zrywała, a nie znam tego uczucia i mam nadzieję, że nigdy nie nastąpi. Nie wiem dlaczego, ale bałem się, że ty nic do mnie nie czujesz. Dlaczego wtedy odmówiłaś, co?- spytał, a ja zastanowiłam się chwilę. Przecież sama nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie wiem czemu wtedy to zrobiłam. Jak ja mam mu to powiedzieć?
  - No wiesz...- zacięłam się.- ja sama nie wiem, bo wtedy już cię kochałam, ale naprawdę nie wiem dlaczego odmówiłam. Chyba obawiałam się, że gdy się pokłócimy zniszy to naszą przyjaźń. Po tym jednak bałam się, że mi nie wybaczysz, a wtedy cierpiałabym z mojej głupoty. Bałam się też, że mnie już o to nie spytasz, ale jednak zrobiłeś to.- uśmiechnęłam się do niego.
  - Tak, bo zrozumiałem, że trzeba walczyć o miłość i nie chciałem się szybko poddawać.- również się uśmiechnął.- Ale teraz wszystko już się ułożyło i nie chcialbym tego zmieniać. Nie umiałbym teraz bez ciebie żyć.- powiedział, a ja nie wiedziałam, jak mam odpowiedzieć. Przeszłam, więc do czynów. Zarzuciłam mu ręce na szyję i namiętnie pocałowałam. Ross uśmiechnął się i odwzajemnił gest. Ponownie zatonęliśmy w pocałunkach, bo wyrażały one więcej niż tyciąc słów. Zawsze towarzyszyło temu nasze przyspieszone bicie serca, które biły tym samym nierównym rytmem. Po moim ciele, jak zawsze przechodziły dreszcze szcześcia, a na policzkach czułam rumieńce. Jednak każdy pocałunek wygląda inaczej. Nie ma takich samych i to jest najcudowniejsze. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie, a Ross przejechał kciukiem po moich wargach, co spowodowało większe rumieńce. Nie miałam ochoty odrywać od niego wzroku i on miał tak samo.
  - Wiesz, tak teraz sobie pomyślałem. Czy wszytkie twoje marzenia spełniły się.- spytał.
  - Chyba tak, bo najwieksze tak.
  - Jakie?
  - Spotkałam mojego wymarzonego chłopaka- uśmiechnęłam się do niego.- Ale mam jeszcze takie jedno malutkie. Chciałabym przeżyć pocałunek w deszczu, bo uważam, że ta chwila jest cudowna i romantyczna w swojej prostocie.
  - A wiesz, że ja też o tym marzę? Marzę już od bardzo dawna i chciałbym, żeby stał się z dziewczyną, którą kocham ponad życie.- uśmiechnął się i oboje westchnęliśmy. Zapanowała przyjemna cisza, wypełniona naszą wzajemną miłością. Przecież w miłości milczenie jest więcej warte niż słowa i jest to jakby zatrzymanie czasu. Teraz przypomniał mi się cytat, który gdzieś kiedyś widziałam, że zapomniałam autora.
 ,,Czas płynie zbyt wolno dla tych, którzy czekają,
 Zbyt spiesznie dla tych, którzy się lękają,
 Zbyt opieszle dla pogrążonych w żałobie,
 Zbyt wartko dla tych, którzy świętują,
 Ale dla tych, którzy kochają, czas jest wiecznością.''
 Zgadzam się z nim, bo taka jest prawda. Miłość jest wiecznością i ciężko jest się jej wyzbyć. Jest ona potężna. Miłość a zauroczenie bardzo się od siebie różni. Zaurocznie może przeminąć i ulecieć tak szybko, jak ie pojwiło, ale miłość jest trwała i gdy jest szczera, to ciężko jest ją zniszczyć. Czasami daje nam jakieś przeszkody, ale gdy je pokonamy, to jest jeszcze mocniejsza. Tak, miłość to najpiękniejsze uczucie, jakie może złączyć ludzi. Tylko pradziwa miłość przetrwa wszystko. Chciałabym, żeby taka była pomiędzy mną a Ross'em i mam nadzieję, że tak jest, bo nie wiem, jak to sprawdzić.
  - A wiesz, że Van zakochała się w Rikerze?- spytałam przerywając cieszę wypełnioną cykaniem koników polnych i rechotaniem żab.
  - Tak? Czyli Riker nie musi się obawiać o jej uczucia.- uśmiechnął się Ross.
  - Czyli on też jest w niej zakochany?
  - Tak, bo wczoraj mi o tym opowiedział. Nawet dałem mu radę, żeby nie czekał na wyznaie miłości, jeśli jest tego pewny.
  - Ja też doradzałam Vanessie i pomagałam jej dojść do tego, że jest w nim zakochana, ale nie znam rezulataów. Ja sama doszłam do tego, że jestem w tobie zakochana. Chociaż Van również mi doradzała, ale dopuszczałam do siebie tą myśl, a uważam, że ona nie chce się przyznać przed sama sobą. Nie wiem dlaczego tak jest.
  - Lau przecież każdy inaczej odczuwa miłość. Nie musimy bazowć na naszych doświadczeniach.
  - Wiem, ale chciałabym im pomóc w tym, żeby byli razem.
  - Nie możesz wymusić tego od niech.
  - Wiem, ale skoro oboje są w sobie zakochani to mogę im trochę pomóc.
  - Nie powinnaś się mieszać do ich życia.
  - A jak ona i dziewczyny nas próbowali połączyć to było dobrze?
  - Wiesz, ale to nam trochę pomgło. Na przykład biwak. Tam właśnie zbliżyliśmy się do siebie bardziej i to byla ich sprawka. Chciaż większość zrobiliśmy sami.- uśmiechnął się do mnie.
  - Masz rację dziewczyny trochę nam pomgły, więc teraz mogę odpowiednio nakierować Vanessę. Nie będę się za bardzo mieszała, bo nie jest to miłe.
  - Okey, ale teraz nie rozmawiajmy już o nich, bo to jest nasza randka.- uśmiechnąl się.
  - Okay.- odpowiedziałam i przez chwilę pojrzałam w górę i zobaczyłam ciemne chmury, które zasłoniły księżyc i zrobiło się troche ciemno.- Ross może już chodźmy?- spytałam.- Zobacz na niebo.- powiedziałam, a on spojrzał na nie.
 - Chyba niedługo zacznie padać.- odparł, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu, wdzierającego mi się na twarz. Czyżby zaraz spełniło się nasze marzenie o pocałunku w deszczu? Oby, bo przeżyję go Ross'em.
  - To może już chodźmy.- odpowiedziałam i ruszyliśmy, ale nie za szybko. Szliśmy wolno, trzymjąc się za ręce. Coś mi się wydaje, że Ross też czeka na deszcz, tak samo, jak ja. Czasami zerkałam na niebo, które było już prawie całe pokryte chmurami. Po 10 minutch poczułam na sobie krople. Jednak zaraz pewnie stanie się ta chwila. Na początku tylko delikatnie kropiło, ale zaraz deszcz nasilił się. Zaczęło lać jak z cebra, więc zaczeliśmy biec, co było trudne w szpilkach. Jednak dawałam radę i po 5 minutach stanięliśmy przed moim domem. Już jesteśmy cali mokrzy, a mój makijaż właśnie spływa mi po twarzy. Ross stanął naprzeciwko mnie i przyciągnął blisko siebie z uśmiechem na twarzy. Ja zarzuciłam swoje ręce na jego mokrą szyję, a on ujął moją twarz w dłoń i zaczął się do mnie zbliżać. Gdy nasze wargi dotknęły się, poczułam, że przez moje ciało przebiegła fala szczęścia. Mimo, że taki pocałunek wygląda, jak wyjęty z jakiejś tandetnej komedii romantycznej, to jest magiczny. Poczułam się jakbyśmy z każdym pocałunkiem przenosili się do innego świata. Mimo, że całowaliśmy się już wiele razy, to ten pocałunek jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Co z tego, że jestśmy cali mokrzy? Ważne, że dzielimy się swoją miłością. Nie wiem ile trwał ten bajeczny pocałunek, bo dla mnie czas stanął w miejscu. Wraz z jego końcem poczułam, że z powrotem wracam na ziemię. Tak właśnie chciałam, żeby on tak wyglądał, ale najważniejsze jest to, że przeżyłam go z Ross'em. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a uśmiech nie schodził nam z twarzy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Boże, jak ja go kocham! Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego! Moje życie nie miałoby najmniejszego sensu, gdyby go zabrakło. Nikomu go nie oddam.
  - Wiesz?- szepnął Ross.- Chciałem, żeby tak wyglądał mój pierwszy pocałunek.- uśmiechnął się do mnie.
  - To możemy cofnąć wszystkie i ten uznać jako pierwszy.- odparłam.
  - Nie ma takiej potrzeby, bo najważniejsze jest, że on był z tobą.- powiedział, a ja zarumieniłam się. Ross przejechał placami po moich policzkach i całował w miejsca, gdzie znajdowały się rumieńce, czyli całe policzki. Na końcu czule pocałował mnie w usta i uśmiechnął się do mnie.
  - Chyba musisz już iść do domu, bo jesteś cała mokra i jeszcze mi się rozchorujesz.- powiedział.
  - Ale ja nie chcę się z toba rozstawać.
  ;- Wiem, ja też nie chcę, ale gdy się jutro znowu zobaczymy, to przypomnimy sobie wydarzenia z dzisiejszego, wspaniałego wieczoru.- uśmiechnął się i jeszcze raz pocałował, a ja odwzajemniłam gest. Odsunęliśmy się od siebie na niewielką odległość, tak że czułam jego oddech na moich ustach.
  - Kocham cię Lau.- powiedział.
  - Ja ciebie też kocham Ross.
  - Pa Lau.- uśmiechnął się.
  - Pa Ross.- odparłam i odsunęliśmy się od siebie i po woli zaczęliśmy puszczać swoje dłonie. Ross zaczął się oddalać, ale cały czas na mnie patrzył, a ja gdy już go nie widziałam przez deszcz, weszłam do domu z ogromnym uśmiechem na twarzy.
                                                         ******************

 Hejo wszystkim!!!
 Przybywam do was z nowym rozdziałem. Jak wam się podoba? Tak wiem strasznie go przesłodziłam, ale tak to wszystko miało wyglądać. Calutki jest o Raurze, więc myślę, że wam się podobał. Bardzo przyjemnie mi się go pisało, więc jest wcześniej. Liczę na dużo komentarzy!
 Do napisania!!!:*


6 komentarzy:

  1. OMG! Jaki cudowny..... *.*
    Kocham twoje rozdziały!
    Raura taka sweet <3
    Kk. Nie będę ci zanudzac, więc spadam kończyć 2 część OSa.
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww <3 Emi! Weź mnie też na taką randkę xd ja też chcę! !
    A tak serio! Rozdział przemraaaaaśny! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww <3 Emi! Weź mnie też na taką randkę xd ja też chcę! !
    A tak serio! Rozdział przemraaaaaśny! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem krótko i na temat " ♥_♥ " to chyba wyrazi moją opinie ^^ czekam niecierpliwie na next ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szłodkie i urocze:)

    Bardzo mi się podoba:))

    *okej, spadam pisać rozdział na mojego bloga*

    Nieważne!

    Rozdział zarąbisty, tyle powiem!

    No!

    Ktoś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny taki słodki *-*
    Z wielką niecierpliwością czekam na next
    <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie dużą motywacją do dalszej pracy.
~♥~ Komentujcie ~♥~