sobota, 28 marca 2015

Rozdział 20

                                                            ★Laura★

Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy, przez ten pocałunek w policzek. Czuję motylki w brzuchu i cały czas się uśmiecham, jak jakaś nienormalna. Niby był tylko w policzek, a ja cieszę się, jakby Ross nie wiem, co by mi zrobił. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale zawsze gdy jestem w jego towarzystwie, to jestem szczęśliwa i nie chcę się z nim rozstawać. Może się w nim zakochałam? No nie wiem, ale on jest moim przyjacielem i ma już dziewczynę, więc, gdybym poczuła do Ross'a coś więcej, to on odwzajemniałby moje uczucia? Skoro jest zjęty to chyba raczej nie, a ja nie chciałabym cierpieć z nieodwzajemnionych uczuć. Dobra trzeba znaleźć jakieś ubranie na dzisiaj do pracy, bo przez te moje przemyślena jeszcze się spóźnię. Co by tu ubrać sukienkę czy spódnicę? Chwilę się zastanawiałam aż postanowiłam, że wybiorę czarną spódnicę przed kolano i elegancką czerwoną bluzkę. Ubrałam się w to, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, bo nie chciało mi się wymyślać innej fryzury. Na koniec poprawiłam mój makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół, ubrałam czarne baleriny, bo w nich mam pewność, że niczego nie upuszczę przypadkowo potykając się i wyszłam z domu, zamykając go na klucz. Była ładna i ciepła pogoda, więc rozkoszowałam się słońcem. Szłam wolno, bo miałam jeszcze trochę czasu na dojście. Gdy byłam już niedaleko restauracji usłyszałam znajomy męski głos, którego teraz z pewnością nie chciałam słyszeć. Nie obracając się za siebie przyspieszyłam kroku, olewając tą osobę, której nie chciałam już nigdy więcej zobaczyć. Niestety chłopak dogonił mnie i znalazł się przede mną, blokując mi drogę. Oczywiście był to mój były chłopak, Zack.
- Lau czemu się nie zatrzymałaś, przecież cię wołałem.- powiedział.
- Może dlatego, że nie chcę cię widzieć.- syknęłam i nagle wzrosła we mnie wściekłość.- I nie mów do mnie Lau, bo tak mówią do mnie tylko moi przyjaciele. Chciałam go wyminąć, ale brunet blokował mi drogę.- Daj mi spokój Zack, spieszę się do pracy, a zresztą co ty tutaj robisz?- powiedziałam nawet na niego nie patrząc, ale na chwilę podniosłam głowę do góry i zobaczyłam jego twarz, której teraz z całego serca nienawidziłam. Nie czułam już smutku spowodowanego jego zdradą, tylko złość, która stopniowo we mnie wzrastała.
- Lau posłuchaj mnie przez chwilę, bo chciałbym ci coś wytłumaczyć i właśnie dlatego tutaj jestem.- odezwał się Zack.
- Ty nie masz mi czego tłumaczyć, bo już dużo widziałam, a tak wogóle to jakoś późno zebrało ci się na twoje wyjaśnienia, których nie mam ochoty słyszeć, bo muszę iść do pracy i nie chciałabym się spóźnić.- znowu chciałam go wyminąć, ale złapał nie za nadgarstek, a ja szybko mu się wyrwałam mocnym szarpnięciem.- Odwal się ode mnie okey?! Idź sobie do tej twojej blondyneczki.- powiedziałam mu to prosto w twarz i zaczęłam szybko iść, ale złapał mnie za ramiona.- Puszczaj mnie!- krzyknęłam i znowu chciałam mu się wyrwać, ale tym razem trzymał mnie mocno.
- Nie puszczę cię dopóki nie dasz mi wszystkiego wyjaśnić.- odparł nadal nie zwalniając uścisku i spojrzał mi prosto w oczy, ale ja szybko spuściłam głowę na dół, nie chcąc na niego patrzeć.
- Ale ja nie chcę niczego od ciebie słyszeć!
- Lau proszę.- powiedział błagającym tonem.
- Ty mogłeś mi to wszystko wyjaśnić od razu po tym, jak to się stało. No powiedz czemu do mnie nie przyszedłeś? Tylko mi nie mów, że nie mogłeś znaleźć jakieś odpowiednich słów.- odpowiedziałam głosem pełnym wściekłości.
- Możemy pójść gdzie indziej?
- Ja nie mam całego dnia słuchanie ciebie, bo już teraz mam cię dość!
- Może pójdziemy do parku? Tam wszystko ci wyjaśnię.
- Nie bo za bardzo lubię park i nie chcę tam iść z osobą, której nienawidzę.- syknęłam.
- To przynajmniej usiądźmy na tamtej ławce.- wskazał ją skinieniem głowy.
- Okey.- powiedziałam i usiedliśmy.- No więc słucham, co mi masz takiego ważnego do powiedzenia?- odezwałam się z sarkazmem po chwili milczenia.
- Laura to nie było tak, jak widziałaś i myślałaś.- odpowiedział Zack.
- A niby jak to było?! Przychodzę do ciebie i zastaję cię w łóżku z jakąś dziewczyną!- złość już zawrzała we mnie już na dobre.
- Wiem, jak to wyglądało, ale to ona mnie do tego zmusiła.- powiedział spokojnym głosem.
- Tak jasne, bo ci uwierzę! No i co ty tak od razu się zgodziłeś?!
- Nie no nie tak od razu, ale tak długo na mnie naciskała, a ja nie umiem odmówić dziewczynie, gdy czegoś chce.
- Nawet jeśli chodzi o seks, tak?
- Ale ty nie dałaś mi żadnego wyboru. Jak ciebie się o to pytałem to odmawiałaś. Przecież chodziliśmy ze sobą prawie pół roku...- powiedział, ale ja natychmiast mu przerwałam.
- Czyli niby to moja wina, że mnie zdradziłeś, tak?!- krzyknęłam.- Nie chciałam tego z tobą zrobić, bo bałam się, że mnie tylko wykorzystasz i rzucisz. Nie chciałam tego również, bo wiedziałam, że ty nie jesteś chłopakiem, z którym chciałabym się przespać!
- Laura uspokój się!-powiedział głośniejszym głosem.- Czyli mi nie ufałaś, tak? Co to niby jest za związek bez zaufania?
- Bo ty nie dawałeś mi żadnego poczucia bezpieczeństwa i nawet cię nie kochałam. Byłam wtedy tylko tobą zauroczona.- powiedziałam coraz bardziej wściekła.- A ty niby mnie kochałeś, skoro mnie zdradziłeś?!
- Lau było mi z tobą naprawdę dobrze.- powiedział.
- To skoro było ci ze mną dobrze, to dlaczego, do cholery jasnej, mnie zdradziłeś?!- krzyknęłam wściekła do granic możliwości. Nigdy nie przeklinam, ale gdy jestem naprawdę wkurzona, co bardzo rzadko się dzieje, to czasami mi się zdarza.
- Laura ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale czy mogłabyś mi choć trochę przebaczyć?
- Nie potrafię tego teraz już zrobić, bo gdzie ty byłeś po tym, jak mnie zdradziłeś?! No gdzie pytam się!- nic mi nie odpowiedział.- Może wtedy bym ci choć trochę wybaczyła, ale ty myślisz, że po miesiącu to zrobię?! No chyba śnisz!- krzyknęłam.- Mogłeś wtedy przynajmniej powiedzieć to przepraszam, ale nie, ty nawet się do mnie nie pofatygowałeś, bo po co marnować czas na taką dziewczynę, która nie chce się z tobą przespać!- przerwałam na moment, żeby zaczerpnąć tchu.- Ale wiedz, że tutaj zaczęłam nowe i lepsze życie i w tym życiu nie ma i nigdy już nie będzie miejsca dla ciebie!- krzyknęłam, wstałam z ławki i już miałam odejść, gdy nagle odwróciłam się i z całej mojej siły uderzyłam go w twarz, pozostawiając na niej mocy, czerwony odcisk całej mojej dłoni.- To za wszystko co mi zrobiłeś!- syknęłam i odeszłam trochę się uspokajając tym, co przed chwilą zrobiłam. Tak już z całą pewnością nic do niego nie czułam. Wszystkie moje negatywne emocje po woli ze mnie uciekały. Już nie było sensu iść do pracy, bo i tak jestem spóźniona, ale w takim stanie nie mogę pracować. Muszę się uspokoić, przez to co przed chwilą zaszło. Powiedziałam mu całą prawdę, co o tym myślę i mam nadzieję, że zrozumiał, bo drugi raz nie będę tego mu powtarzała. Co za idiota z tego Zack'a, który myślał, że jak do mnie po miesiącu przyjedzie to mu wybaczę, co mi zrobił. A zrobił najgorsze, bo mnie zdradził. Nie kochałam go z całą pewnością i teraz nie jestem nawet w stanie mu przebaczyć. Może mogłabym to zrobić wtedy, ale wątpię, lecz teraz nigdy tego nie zrobię. Nie zależało mu na mnie w nawet najmniejszym stopniu, skoro nic z tym sobie nie robił przez ten czas. On nawet się ze mną nie kontaktował, nie próbował tego zrobić. Zack to już dla mnie tylko przeszłość, do której nie zamierzam powracać. W porównaniu do Ross'a jest on nikim. Ross jest miły, kochany, zawsze mnie wysłucha, gdy mnie coś gryzie i stara mi się pomóc, gdy tego potrzebuję. Ufam mu i czuję się przy nim bezpieczna i wiem, że on mnie tak by nie zranił. Zack to jest kompletnie jego przeciwieństwo. Gdy byliśmy razem to wiadomo był miły i wogóle, ale nie czułam przy nim takiego bezpieczeństwa i zaufania, co u Ross'a. Zack to już zamknięty rozdział w moim życiu i już nigdy do niego nie powrócę. Mam teraz o wiele lepsze życie, chociaż byłoby wspanialsze z rodzicami, ale cóż czasu nie da się przywrócić wstecz i ich odzyskać. Zostaną już w mojej pamięci na zawsze. Tak myśląc doszłam już do mojego domu, ale nie chciałam do niego wchodzić, bo Van jeszcze raczej nie ma, a ja chciałabym się komuś wyżalić z tego co się stało, bo nie mogę tego więzić w środku. Mogłabym iść do Raini, ale dzisiaj nie mogę, bo spędza czas z ciocią. No to do kogo mogłabym iść? Zastanowiłam się chwilę i pomyślałam o Rydel. Tak ona mnie napewno wysłucha. W takim razie idę do niej. Po 5 minutach byłam już pod domem Lynch'ów. Stanęłam pod drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Chwilę poczekałam aż ktoś mi otworzy. W końcu drzwi otworzyły się i zobaczyłam za nimi...
                                                               ***************

Hejo wszystkim!!!;)
Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Tak wiem jest trochę krótki, ale trochę się w nim wydarzyło. To jest taki wstęp do nastepnego rozdziału. Napisałam go nawet szybciej, bo chciałam trochę przyspieszyć wydarzenia. Mam nadzieję, że was choć trochę zainteresowałam. No to czekam na wasze komentarze.
Do napisania!!! ;)



środa, 25 marca 2015

Rozdział 19

Tydzień później, piątek....
                                                            ★Laura★

Obudziłam się, przeciągnęłam i chwilę poleżałam w łóżku. Po paru minutach lenistwa wzięłam do ręki moją komórkę, aby sprawdzić godzinę. Była 11:00, czyli moja normalna godzina wstawania. Nie chciało mi się jeszcze ubierać, więc wzięłam z biurka mojego laptopa, położyłam się na brzuchu na łóżku i włączyłam go. Po chwili odblokował się, więc zalogowałam się na Tweeter'a, ale nic nowego nie było to wylogowałam się. Postanowiłam sprawdzić Facebook'a i zobaczyłam kto jest dostępny na czacie. Było parę osób, a w tym Ross. Napiać do niego czy nie? No nie wiem. Będzie to coś znaczyło? Nie, więc co mi chodzi, to tylko pisanie z moim przyjacielem. Po chwili mój problem rozwiązał się, bo Ross do mne napisał:
 - ,, Hej Lau! ;)''- przeczytałam i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
 - ,, Hej Ross! Co tam u cb?"
 - ,, A nic dopiero wstałem i nudzi mi się, a u cb?"
 - ,, Też przed chwilą się obudziłam i nie nie wiem, co mam zrobić.''
 - ,, Skoro oboje nie mamy nic do roboty, to może pójdziemy gdzieś razem?''- spytał, a ja zaczęłam się uśmiechać. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył pomyślałby, że jestem jakaś nienoramalna, bo uśmiecham się do ekranu.
 - ,, Okey, ale po południu pracuję, więc mamy trochę mało czasu. :("
 - ,, Nie ważnie, jak długo, ważne, że z tobą. :)”- znowu się uśmiechnęłam, a gdyby on byłby obok mnie, to pewnie zarumieniłabym się.
 - ,, Okey :), a gdzie pójdziemy?''
 - ,, Może najpierw coś zjeść, a później coś zaplanujemy.''
 - ,, A o której?''
 - ,, Może być za pół godziny, czy się nie wyrobisz? :)"
 - ,, Umiem szybko się ubierać, więc dam radę. ;)"
 - ,, Okey, ale masz o 5 minut mniej, więc może już kończmy?"
 - ,, Okey, to pa. :)”
 - ,, Pa Lau. :*”- napisał, a ja uśmiechnęłam się, że zrobił buźkę. Czy ze mną jest na serio w porządku, bo mam wątpliwości? Okey koniec moich rozmyślań, bo muszę teraz się ubrać. Wylogowałam się z Facebook'a i wyłączyłam laptopa. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Po szybkm przeglądzie, zdecydowałam się na ten zestaw ( bez torebek i butów- od aut.). Ubrałam się, podeszłam do lustra i rozczesałam swoje włosy, pozostawijąc je rozpuszczone. Zrobiłam sobie lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam jeszcze godzinę i była 11:20, więc wszystko zrobiłam w 15 minut i jestem z siebie dumna. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie, żeby poczekać na Ross'a. Nie wiem czemu, ale nie mogę się doczekać tego spotkania. Ciekawe, co będziemy robić? Nie mam jakiś zachcianek, bo po prosu chcę spedzić ten czas z nim i nie ważne gdzie będziemy, to zawsze będzie wesoło. Czekałam już 10 minut i w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z kanapy, podeszłam do nich i otworzyłam. Zobaczyłam Ross'a, który był ubrany w biały T-shirt z napisem, czarne spodnie i conversy. Na sam jego widok uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest.
 - Hej Lau, to co gotowa?- spytał.
 - Tak gotowa i byłam już 10 minut temu, więc widzisz umiem sie wyrobić w czasie.- zaśmiałam się. Nie wiem dlaczego, ale w jego towarzystwie bardzo często się uśmiecham.
 - Tak jednak potrafisz, bo Rydel nie.- również się zaśmiał.- To idziemy?
 - Tak.- odparłam i zamknęłam drzwi na klucz, bo Van nie ma w domu.- A gdzie tak właściwie idziemy?
 - Najpierw do takiej śniadaniowej knajpki, a później, co powiesz na wesołe miasteczko?- uśmiechnął się do mnie.
 - Pewnie nie ważne gdzie pójdziemy, ważne, że z tobą.- odwzajemniłam jego gest.
 - Cieszę się, że tak myślisz.- powiedział i po 10 minutach przepełnionych rozmową, doszliśmy na miejsce.- To tutaj.- odparł i weszliśmy do środka, po czym usiedliśmy przy niedużym stoliku naprzeciwko siebie.
 - Co tutaj można konkretnie zjeść?- spytałam.
 - Mogę ci polecić naleśniki i gofry, bo tu są najlepsze jakie jadłem.- powiedział, a ja wzięłam menu i zastanawiałam się nad wyborem dania. Po chwili podeszła do nas kelnerka.
 - Co podać?- spytała i przygotowała notes i ołówek do zpisania zamówienia.
 - Poproszę naleśniki z bitą śmietaną i sosem malinowym, a do tego cappuccino.- odpowiedziałam, a kobieta zapisała to.
 - A dla pana?
 - Poproszę to samo.- odparł i uśmiechnął się do mnie.
 - Dobrze zamówinie przyniosę za parę minut.- odezwała się kelnerka i odeszła.
 - Dlaczego zamówiłeś to samo, co ja?- spytałam i uśmiechnęłam się do niego.
 - A tak jakoś  nie chciało mi się myśleć nad czymś innym.
 - A tak wogóle, to skąd znasz to miejsce?
 - Gdy byliśmy mali przychodziliśmy tu razem z rodzicami w każdą sobotę i zawsze zamawialiśmy to samo. Czasami byliśmy tu sami i wtedy wydurnialiśmy się, ale to u nas normalne.- zaśmiał się.
 - Wy tak macie od zawsze?- uśmiechnęłam się.
 - Ale o co ci chodzi?
 - O to, że wy zawsze coś zrobicie dziwnego i cały czas jesteście szczęśliwi. Chyba fajnie mieć taką rodzinę.- westchnęłam.
 - Czasmi tak jest, ale bywa, że mam ich serdecznie dość, ale cieszę się, że ich wszystkich mam.- uśmiechnął się do mnie.- A ty jak miałaś za nim się tu przeprowadziłaś?
 - Wiesz moje życie nie jest takie kolorowe i szczęśliwe, jak twoje.- westchnęłam i torchę posmutniałam.- Możemy teraz o tym nie mówić, bo to nie jest przyjemny temat do rozmowy. Obiecuję ci, że kiedyś ci opowiem moją historię, ale od razu mówię, nie będzie to wesoła opowieść.
 - Rozumiem, że wiele się wydarzyło w twoim życiu?
 - Tak, ale nie chcę teraz o tym mówić.
 - Dobrze już nic nie mowię na ten temat. Lau uśmiechnij się, bo gdy jesteś smutna to mi jest przykro.- uśmiechnął się do mnie i uścisnął moją dłoń, ktora leżała na stole, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Od razu zrobiło mi się lepiej.
 - Już jest dobrze i zawsze będzie, gdy ty jesteś ze mną.- uśmiechnęłam się i po chwili podeszła do nas kelnerka z zamówieniem.
 - Proszę bardzo.- odezwała się.
 - Dziekujemy.- odpowiedzieliśmy.
 - Gdy już skończycie to proszę, żebyście zostawili pieniądze w tej miseczce.- wskazała na nią i podała rachunek.- A teraz życzę smacznego.- uśmiechnęła się do nas.
 - Dziękujemy.- odparliśmy, a kobieta odeszła.
 - Wygląda pysznie, ale ciekawe, jak smakuje.- powiedziałam i skosztowałam kawałek.- Mmm... a jednak jest przepyszne.
 - Tak normalnie palce lizać.- Ross uśmiechnął się i rozkoszowaliśmy się jedzeniem.
 - Miałeś rację, że to są najlepsze naleśniki.- westchnęłam i po skończonym posiłku zaczęliśmy pić gorace cappuccino.- Czyli później idziemy do wesołego miasteczka, tak?
 - Tak, a co nie chcesz tam iść?
 - Oczywście, że chcę, bo już dawno tam nie byłam. Nawet nie pamietam, kiedy ostatnio byłam w wesołym miasteczku.- uśmiechnęłam się i napiłam napoju.
 - Serio? No to nieźle. Trochę szaleństwa ci nie zaszkodzi.- zaśmiał się i zapanowała między nami cisza, która była przyjemna. Nie czułam się skrępowana, czy coś, bo po prostu bardzo lubię spędzać czas z Ross'em. Nie musimy nic mówić wystarczy, że jesteśmy razem i miło spędzamy czas. Po chwili wypiłam już całe cappuccino.
 - To co idziemy?- odezwałam się.
 - Tak pewnie tylko jeszcze muszę zapłacić za nas.- powiedział i wyciągnął portfel.
 - Nie musisz za mnie tego robić, bo mogę sama zapłacić.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Przy mnie nie musisz za nic płacić, bo mogę to robić za ciebie.- odwzajemniła gest.
 - Ale Ross nie chcę cię wykosztowywać.
 - Oj tam marudzisz mi tu i tak zrobię po swojemu.- zaśmiał się i włożył do malutkiej miseczki pieniądze.- To co idziemy?
 - Okey, ale w wesołym miasteczku płacę sama za siebie.
 - Okey niech ci będzie.- odpowiedział i wstaliśmy do wyjścia. Szliśmy jakieś 5 minut i dotarliśmy na miejsce. Wszędzie było mnóstwo uśmiechniętych dzieci i ich rodziców. Szliśmy po głównej drodze, ale po chwili Ross zatrzymał się. Spojrzalam w kierunku, w którym patrzył i zobaczyłam, że na kolejkę górską. O nie ja na to nie wejdę.
 - Co powiesz na kolejkę górską?- uśmiechnął się do mnie, a ja patrzyłam na nią i do moich uszu dobiegały piski dziewczyn.
 - Wiesz nie przepadam za nią.- powiedziałam i chciałam jakoś się wykręcić od tej atrakcji.
 - Laura dasz sobie radę, bo ja będę przy tobie. Zresztą trochę adrenaliny i nie zaszkodzi.
 - No nie wiem.
 - Będzie fajnie zobaczysz. Pamiętasz, jak nie chciałaś skakać z wodospadu?- spytał i widocznie do czegoś zmierzał.
 - Pamiętam.- odparłam, a na samo wspomnianie o biwaku uśmiech sam wkradł się na twarz.
 - Też mówiłaś, że nie skoczysz, ale zrobiłaś to, a później robiłaś to sama.
 - Ale wtedy nie byłam w wagoniku, który jedzie bardzo szybko i jeszcze szybciej skręca na zakrętach. Nie pójdę na kolejkę.- upierałam się.
 - Lau dasz sobie radę.- powiedział, stanął naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.- Zrób to dla mnie, proszę.
 - A co niby będę z tego miała?- spytałam nie spuszczając z niego wzroku.
 - Satysfakcję, że udało ci się to zrobić, a ode mnie jeszcze coś wymyślę.
 - No nie wiem.- spierałam się z nim.
 - Jak będziesz się bała to złapiesz mnie za rękę i możesz też krzyczeć.
 - Okey zgoda, ale robię to tylko dla ciebie.- uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy do kasy. Stanęli w trochę długiej kolejce i po 5 minutach kupiliśmy bilety i weszliśmy do czwartego, niebieskiego wagoniku. Usiedliśmy blisko siebie, bo było trochę ciasno i zapięliśmy pasy, po chwili mężczyzna wszystkim siedzącym osobom, przyciągnął metalową rączkę.
 - Dasz sobie radę to tylko szybka jazdza i nic więcej.- Ross odezwał się i uśmiechnął się do mnie.
 - No mam nadzieję.- odparłam i odwzajemniłam gest. Po chwili kolejka ruszyła, a ja czekałam na najgorsze. Na początku jechała wolno, ale w pare sekund przyspieszyła i zrobiła pierwszy ostry zakręt, a ja odruchowo złapałam dłoń Ross'a i spletliśmy swoje palce. Było mi miło, tylko przeszkadzał jeden fakt, a mianowicie jeżdżąca kolejka górska. Na moje nieszczęście zaczęliśmy kierować się ku górze i po chwili z szybkością pioruna znaleźliśmy się na dole, a mi serce o mało, co do gardła nie podeszło. Nie mam pojecia, co w tym jest takiego ekscytującego? Moje zdanie, co do kolejek w dalszym ciągu nie zmieniło się. Po 5 minutach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, w końcu zatrzymaliśmy się, a ja odetchnęłam z ulgą. Wysiedliśmy z wagonika i zaczęłam łapać łapczywie powietrze.
 - Lau dobrze się czujesz, bo jesteś cała blada?- spytał Ross troskliwym głosem.
 - Tak tylko muszę nabrać świeżego powietrza.- odpowdziałam i zauważyłam, że wciąż trzymamy się za ręce, co wcale mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie udawałam, że tego nie robimy i chyba blondyn miał tak samo, bo czasami zerkał na nasze splecione dłonie.
 - I co lepiej ci już?
 - Tak już lepiej, ale moje zdanie, co do kolejek nie zmieniło się, bo dalej ich nie lubię.
 - Czyli już nie będę mógł cię zabierać na nią? No trudno.
 - Przecież w wesołym miasteczku jest wiele innych atrakcji.- uśmichnęłam się.
 - Wiem, ale kolejka jest najfajniejsza. To na co teraz idziemy?- spytał, a ja zaczęłam się rozglądać i mój wzrok utkwił na napisie: ,,Zaczarowane zwierciadła!". Tam będziemy mogli się troche pośmiać.
 - Co powiesz na zwierciadła?- zapytałam.
 - Może być, bo trochę śmiechu nam nie zaszkodzi.- uśmiechnął się do mnie.
 - Najpierw adrenalina, a teraz śmianie się z siebie.- odwzajemniłam gest i po kupieniu biletu, weszliśmy do środka. Podeszliśmy do pierwszego lusta, na których wyglądałam jak wielki, gruby olbrzym z małą głową i krótkimi nogami i rękami i zaczęłam się śmiać. Spojrzałam na odbicie Ross'a i jeszcze bardziej wybuchnęłam śmiechem, bo wyglądał jak patyk z ogromną głową. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem i w takich humorach przeszliśmy wszystkie lustra.
 - No to gdzie teraz?- spytał Ross.
 - Nie wiem teraz ty wybierasz tylko niech będzie to coś spokojnego.- powiedziałam i w tym samym momencie zobaczyłam ogromnego pluszowego misia do wygrania na strzelnicy i bardzo mi się spodobał. Miał kolor złotawy i duże czarne oczy, gdy na niego patrzyłam to chciałam go przytulić.
 - To może pójdziemy na diabelski młyn?- spytał Ross.
 - Okey, ale mi się spodobał taki ładny misiu do wygrania na strzelnicy tylko, że ja nie umiem strzelać.- uśmiechnęłam się do niego słodko.
 - Czyli rozumiem, że mam go dla ciebie wygrać?- spojrzał na mnie.
 - Jeśli chcesz to możesz, bo ja cię do niczego nie zmuszam.- spojrzałam w jego oczy.
 - Okey to go dla ciebie wygram, ale którego chcesz?- spytał na chwilę spuszczając ze mnie wzrok.
 - Tego największego.- wskazałam na misia, a Ross spojrzał w tamtym kierunku.
 - Dobrze to będzie nagroda za to, że wsiadłaś do kolejki górskiej.- zaśmiał się i podszedł do strzelnicy.- Dzień dobry.- powiedział do mężczyzny stojącego za ladą.
 - Witam czy chciałbyś zestrzelić 5 butelek i wygrać nagrodę?- spytał właściciel.
 - Tak spróbuję.- odparł, a mężczyzna podał mu pistolet na kulki, a blondyn go wziął.
 - Masz 7 prób. Życzę powodzenia.- odpowiedział, a Ross zaczął mierzyć do pierwszej butelki, nacisnął spust i trafił w sam środek. Udało mu się również za wszystkie razy i ani razu nie spudłował.
 - Tak udało się.- uśmiechnął się.
 - Gratuluję zwycięzcy.- powiedział mężczyzna.- Jaką nagrodę wybierzesz?
 - Poproszę tego największego misia.- wskazał na niego.
 - To jest nagroda specjalna i aby go wygrać musisz tym razem trafić do 3 ruszajacych się butelek. Próbujesz?- powiedział, a ja zastanawiam się czy Ross podejmie zadanie, bo było według mnie bardzo trudne.
 - Tak spróbuję.- odparł i uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Po chwili maszyna z butelkami ruszyła i zaczęła obracać się dookoła, ale wolno. Ross skupił się i zaczął uważnie celować w cel i strzelił, a strzał był dobry, ale koło przyspieszyło. Tym razem nie udało mu się, ale za trzecim razem już tak, a maszyna obracała się jeszcze szybciej, a zadanie było naprwadę bardzo trudne i widziałam, że dla blondyna również. Bardzo uważnie skupił się na ciągle poruszającym się celu i wystrzelił, a strzał był celny. Ross zaczął się bardzo cieszyć.
 - Gratuluję zwycięzcy.- powiedział właściciel i podał mu mojego wymarzonego misia.
 - Proszę to dla ciebie.- uśmiechnął się do mnie i wręczył mi maskotkę.
 - Dziękuję.- odpowiedziałam i pocałałam go w policzek, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.- Nazwę go Rossy na twoją cześć.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Ale dlaczego akurat tak?
 - Bo jest taki miły i kochany jak ty.- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
 - Dziękuję za komplement.- odparł.- To co idziemy na diabelski młyn?
 - Okey chodźmy.- odpowiedziałam i stanęliśm w kolejce. Po chwili czekania weszliśmy do dwuosobowego wagonika, usiedliśmy obok siebie. Po chwili koło ruszyło. Gdy byliśmy na samej górze podziwialiśmy piękne widoki, które przed nami się rozpościerały.
 - Piękny widok, co nie?- odezwałam się.
 - Tak bardzo. Wszystko jest take małe.
 - Ciekawe, jak to wszystko wygląda nocą.- westchnęłam.
 - Nocą jest jeszcze piekniej, bo wszystko się świeci.- powiedział i przez chwilę pozostaliśmy w milczeniu.- Wiesz ja i widziałem i nadal widzę ładniejszy widok.- odezwał się, a ja nie wiedziałam, co mu chodzi. Po chwili spojrzał mi głęboko w oczy i nie wiem czemu, ale miałam ochotę go pocałować, ale nie zrobię tego, bo jesteśmy przyjaciółmi.
 - Tak, a jaki?- spytałam.
 - Twój.- odpowiedział, a ja zarumianiłam się.
 - Żartujesz prawda?- nadal nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział.
 - Nie żartuję, bo taka jest prawda. Czemu miałbym kłamać?- uśmiechnął się do mnie.
 - No bo mówisz mi takie rzeczy, a my jesteśmy przyjaciółmi. Zresztą ty masz też już dziewczynę.- westchnęłam.
 - Jako przyjaciel nie mogę ci powiedzieć, że jesteś ładna?- spytał i spojrzał mi w oczy.
 - Możesz, bo ja lubię, gdy mówisz mi takie rzeczy.- uśmiechnęłam się do niego.
 - A ty w tedy się tak słodko rumienisz, co mi się w tobie bardzo podoba.- powiedział, a ja jak na zawołanie zrobiłam to.- No i widzisz. Tobie w rumieńcach jest bardzo do twarzy.
 - Robisz to specjalnie, prawda?
 - Ale co?
 - To że czesto mówisz mi miłe rzeczy, a ja się rumienię.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Nie, ja poprostu mówię, co mi leży na sercu.
 - Dlaczego mnie tu zabrałeś?
 - Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, bo od biwaku prawie wogóle się nie widzieliśmy, bo ty pracowałaś, więc chciałem nadrobić zaległości.- zaśmiał się.
 - Wiesz? Cieszę się, że mnie wyciągnąłeś z domu, bo naprawdę spędziłam z tobą miło czas.- uśmiechnęłam się do niego i zapanowała między nami cisza, której nie mieliśmy ochoty przerywać, bo było nam przyjemnie. Trwała ona do zatrzymania się diabelskiego młyna, a my wysiedliśmy.
 - To gdzie teraz idziemy?- spytał Ross.
 - Może zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcia?- powiedziałam spoglądając na butkę.
 - Okey chodźmy.- odparł blondyn i weszliśmy do środka. Robiliśmy różne śmieszne miny, w różnych pozach, a zdjęcia wyszły świetnie i mogliśmy się z nich pośmiać.
 - Wyglądam tu jak ryba.- zaśmiałam się z siebie.
 - A ja jak jakaś kura.- Ross rownież się śmiał.
 - Chyba raczej jak kogut.
 - No nie wiem może.- zaśmiał się.
 - To będzie bardzo fajna pamiątka, gdy będę wspomnała ten dzień to najbardziej chyba będę myślała o diabelskm młynie.- uśmchnęłam się.
 - To gdzie teraz?- spytał blondyn.
 - Nie wiem ty coś wymyśl.
 - No to co powiesz na samochody?
 - Serio? A nie jesteśmy na to za starzy?- zaśmiałam się.
 - Przyszliśmy tu, żeby sie odmłodzić, więc co ci szkodzi.- namawiał mnie.
 - Okey niech ci będzie. Może zderzę się z jakimś przystojnym chłopakiem?
 - Mówisz o mnie?- uśmiechnął się do mnie.
 - No nie wiem, a może o kimś innym.
 - A znasz jakiegoś innego chłopaka?
 - Nie, ale zawsze mogę poznać. To co idziemy?- spytałam, bo Ross jakoś zamyślił się, no chyba, że mi sie zdawało.
 - Tak jasne.- odparł i poszliśmy w stronę samochodów. Miałam czerwony, czyli w moim ulubionym kolorze, a blondyn żółty. Wsiedliśmy do nich, a właścieciel troche dziwnie się na nas popatrzył, a my tylko się uśmiechnęliśmy i zaczęliśmy jeździć. Nie chciałam się z nikim zderzyć, ale nagle zobaczyłam przystojnego bruneta, który jechał z jakimś małym chłopcem. Może jednak w kogoś wjadę? Uśmichnęłam się do siebie i kierowałam się jego kierunku i ,,przypadkowo'' zderzyłam się z nim.
 - Ups sorki.- uśmchnęłam się do niego.
 - Nic się nie stało.- również się uśmiechnął i po chwili poczułam, że ktoś wjeżdża w tył mojego samochodu. Odwróciłam się i zbaczyłam Ross'a, który uśmiechał się do mnie. Po chwili spojrzalam w miejsce, w którym przed chwilą był przystojny chłopak, ale nie było już go. Zauważyłam, że już wychodzi. Po paru minutach nasz czas też się skończył, więc wyszliśmy z samochodów.
 - Przyznaję było fajnie.- uśmiechnęłam się do Ross'a.
 - Tak było.- odzajemnił mój gest.
 - Żeczywiście poczułam się młodziej.
 - A nie mówiłem, że wesołe miasteczko odmładza.- zaśmiał się i w wesołych humorach spędziliśmy jeszcze jakiąś godzinę tutaj. Wybawiłam się i czasami czułam się jak mała dziewczynka. Z Ross'em naprawdę nie da się być smutnym i to w nim bardzo lubię, że mogę być sobą.
 - Ross może już się po woli zbierajmny, bo jest już 13:30, a ja nie długo muszę iść do pracy.- odezwałam się.
 - Okey, ale co powiesz jeszcze na lody, te które są przy parku?- spytał.
 - Okey możemy pójść.- odpowiedziałam, bo nie chciałam się jeszcze z nim rozstwać.
 - Ale od razu mówię ja stwiam.- uśmiechnął się do mnie.
 - Nie będę się z tobą spierać, bo i tak postawisz na swoim.- zaśmiałam się.
 - Tak właśnie.- również się zaśmiał i w takich humorach doszliśmy do lodziarni, w której były włoskie lody, czyli moje ulubione.
 - To na jaki smak masz ochotę?- spytał.
 - Niech będą śmietankowe.
 - Okey.- odparł i zamówił dwa duże śmietankowe lody, które były maczne w mlecznej czekoladzie i posypane kolorową posypką. Jak ja mam to zjeść?- Proszę bardzo.- powiedział i podał mi deser.
 - Dziekuję, ale ja nie wspominałam o żadnych dodatkach.- uśmiechnęłam się do niego.
 - No tak, ale one są ode mnie w prezencie.- powiedział i odwzajemnił mój gest.
 - Tylko nie wiem, czy dam radę zjeść tego loda.
 - Dasz sobie radę. To może pojdzeimy jeszcze do parku, bo i tak jesteśmy już blisko?- spytał.
 - Okey bardzo chętnie.- odpowiedziałam i poszliśmy w kierunku parku. Gdy już byliśmy na miejscu szliśmy alejką i patrzyliśmy na bawiące się dzieci. Znaleźliśmy ławkę w cieniu wysokich drzew i usiedliśmy na niej.
 - Lubię być w parku.- odezwał się Ross.- To miejsce jest takie wesołe, a nawet nie wiem dlaczego. Czasami przychodzę tutaj i najczęściej myślę o wszystkim, co mi się przydarzyło.
 - Tak ja też zawsze lubiłam park. Uważam, że miasto bez parku jest pozbawione takiego miejsca, w którym można spotkać się z rodziną, odpoczywać i robić wiele innych rzeczy. Czasami siedząc w parku i patrząc na bawiące się dzieci przypomina mi się moje dzieciństwo, a było ono naprawdę udane.- westchnęłam.
 - Znam tu takie bardzo piękne miejsce, które kiedyś może ci pokarze.- uśmiechnął się do mnie.
 - A dlaczego nie możemy iść tam teraz?- spytałam, ale nie otrzymałam od razu odpowiedzi, bo Ross chyba trochę się zamyślił.
 - Bo jest trochę oddalone, a ty przecież musisz iść niedługo do pracy, ale kiedyś może tam pójdziemy.- odparł.
 - Dzięki, że mi przypomniałeś o pracy, bo kompletnie o niej zapomniałam, a jest już trochę późno, więc może już chodźmy?
 - Okey to chodź.- powiedział Ross i wstaliśmy z ławki. Szliśmy wolnym krokiem, bo nie chcieliśmy się jeszcze rozstawać. Cała droga minęła nam na rozmowie i śmiechach. Niestety doszliśmy już po mój dom i musieliśmy się rozstać, a mi jest tak dobrze z nim. Zatrzymaliśmy się, a Ross stanął naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.
 - Dziękuję za miło spędzone przedpołudnie.- uśmiechnęłam się do niego.
 - Tak było naprwdę przyjemnie.- odpowiedział i odwzajemnił mój gest.
 - To pa Ross.- odparłam, a on lekko schylił się i pocałował mnie w policzek, a ja się oczywiście zarumieniłam.
 - Pa Lau.- uśmiechnął się do mnie, odwrócił się i poszedł w kierunku swojego domu, a ja dotknęłam miejsca, w które mnie pocałował i z uśmiechem na twarzy weszłam do środka mojego domu.
                                                       *******************

 Hejo wszystkim!!!
 I co podoba wam się rozdział? Tak wiem cały jest o Raurze, ale chyba cieszycię się z tego powodu, prawda? Napisałam go szybciej niż zwykle, bo miałam już cały ulożony w głowie. Mam nadzieję, że zostwicie po sobie więcej komentarzy niż ostatnio.
 Do napisania!!! :)




sobota, 21 marca 2015

Rozdział 18

Vanessa obudziła się i postanowiła sprawdzić, jak ma się Raura. Chciała wstać, ale nie mogła, bo była trochę przygnieciona przez Rydel, która nadal spała. Delikatnie poruszyła się, żeby nie obudzić przyjaciółki i jakimś cudem udało się jej wyjść ze śpiwora, bo w namiocie było bardzo ciasno. Rozsunęła zamek i opuściła namiot. Podeszła do miejsca, gdzie spali Ross i Laura i słuchała, czy może się już obudzili, ale nic nie usłyszała. Bardzo cicho i powoli rozsunęła zamek i widok jaki zobaczyła bardzo ją zaskoczył. Raura leżała w jednym śpiworze. Ross spał na plecach, a Laura z głową na jego torsie. Z początku była zdziwiona, ale zaraz zaczęła się bardzo mocno uśmiechać i o mało co nie pisnęła z radości, że ich plan wypalił. Szybko zapięła zamek ich namiotu i popędziła do swojego.
- Rydel, Raini! Wstawajcie, bo przegapicie bardzo fajny widok!- powiedziała głośno, a dziewczyny ospale podniosły swoje powieki do góry.
- O co chodzi?- odparła zaspanym głosem Raini.
- A o to, że nasza Raura śpi w jednym śpiworze, przytuleni do siebie.- uśmiechnęła się Vanessa.
- Że co słucham? Ja chcę to zobaczyć- odezwała się Rydel i natychmiast poderwała się z ziemi i szybko wyszła ze śpiwora. Wyszła przed namiot, a po chwili dołączyły do niej Vanessa i Raini. Dziewczyny podeszły do namiotu Raury i cicho rozpięły zamek. Ich też bardzo ucieszył ten widok i we trójkę zaczęły skakać z radości i starały się nie krzyczeć, ale nie zbyt im to wychodziło.
- O tak! Nasz genialny plan wypalił!- powiedziała Raini.
- Ciekawe co będzie się dzisiaj działo i później, gdy już wrócimy do domu?- odparła szczęśliwa Rydel.
- Może będziecie cicho! Ktoś tu jeszcze przed chwilą spał.- odezwał się Riker, który wystawił głowę przez wyjście z namiotu.- Z czego się tak cieszycie?
- Jak chcesz to sam zobacz z czego.- uśmiechnęła się Vanessa.
- Niby co mam zobaczyć?- spytał zdziwiony.
- Chodź zobaczyć naszą śpiącą w objęciach Raurę.- wypaliła szybko Rydel.
- Że co?- odparł jeszcze bardziej zdziwiony Riker i wyszedł z namiotu.
- Zobacz.- uśmiechnęła się Raini i odkryła wejście do namiotu, a blondyn uśmiechnął się.
- No to wiedzę, że wasz plan wypalił.- zaśmiał się i zasunął z powrotem zamek.
- Tak i już nie możemy się doczekać, co będzie dalej.- powiedziała podekscytowana Rydel.
- Wiecie skoro już coś im wychodzi,  może już nie mieszajcie się w ich sprawy?- odpowiedział Riker.
- Niby dlaczego?- spytała jego siostra.
- Bo jeszcze coś przypadkowo popsujecie.
- A czy teraz coś zepsułyśmy? Nie tylko polepszyłyśmy.- uśmiechnęła się Vanessa.
- Oni i tak sami sobie poradzą. Zresztą kręcą już coś od samego początku ich znajomości.
- Tak to fakt.- odparła Rydel.- Ale my chcemy to przyspieszyć.
- Raczej już przyspieszyłyście, ale obędzie się bez waszej pomocy.- powiedział blondyn.
- Jeszcze coś im zorganizujemy, a później damy sobie z tym spokój.- odparła Raini.
- Jakoś mi się nie wydaje, że sobie to tak szybko odpuścicie. Wy jak się zaweźmiecie to  skończycie dopiero, gdy Ross i Laura będą razem, a to napewno się niedługo stanie. Mogę się o to nawet założyć.- uśmiechnął się Riker.
- Masz rację, ale gdy zobaczymy, że wszystko idzie po naszej myśli to resztę zostawimy im.- odpowiedziała Van.
- W takim razie czekamy na ciąg dalszy.- uśmiechnął się blondyn i wszedł do swojego namiotu.
- Może przebierzemy się już?- spytała Rydel.
- Okey dobry pomysł.- powiedziała Raini i szybko weszła do namiotu.
- Ej Raini no wiesz co?- powiedziała Van.
- No co jeszcze nie byłam pierwsza, więc skorzystałam z okazji.- zaśmiała się z wnętrza, a dziewczyny na nią czekały.

W tym samym czasie w namiocie Raury...
Ross przebudził się i przeciągnął. Był już trochę zesztywniały, bo pół nocy spał na plecach, a Laura na jego torsie, ale jemu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się i spojrzał na śpiącą brunetkę. Leżała głową na jego klatce, a ręką obejmowała go, a blondyn trzymał rękę na jej talii. Wcale nie przeszkadzała mu ta pozycja, wręcz przeciwnie cieszył się, że Laura się do niego przytula. Po paru minutach leżenia chciał już wstać, ale niestety przeszkadzała mu w tym brunetka, która tak słodko spała i nie chciał jej budzić, ale musiał. Delikatnie potrząsnął jej ramieniem.
- Laura wstawaj.- powiedział, a dziewczyna tylko coś mruknęła przez sen i mocniej się do niego przytuliła.- Lau obudź się.- tym razem potrzaśnął mocniej, ale nic to nie wskórało.- Laura no wstawaj już.- odezwał się głośniej i znowu zrobił tak jak przedtem tylko tym razem ze skutkiem. Brunetka powoli zaczęła otwierać swoje oczy. W końcu jej się to udało.
- O hej Ross. Przepraszam cię jeśli ci przeszkadzałam w nocy.- uśmiechnęła się do niego i przeciągnęła się.
- Nie no co ty, bardzo wygodnie mi się spało.- uśmiechnął się do brunetki.
- Tak wogóle to jesteś bardzo wygodną poduszką, wiesz?- zaśmiała się Laura.
- Dzięki.- Ross też się zaśmiał.
- Wiesz może która godzina?- spytała brunetka, a blondyn wyciągnął komórkę ze swojej torby.
- Jest już 11:30. Ciekawe czy inni wstali.
- Może tak, bądźmy przez chwile cicho to usłyszymy czy ktoś już wstał.- powiedziała Laura i słuchali jakiś głosów. Usłyszeli Vanessę, Rydel, Raini i Riker'a.
- Czyli na nogach są już dziewczyny i Riker.- odezwał się po chwili Ross.
- To co wstajemy?
- Tak.- odpowiedział blondyn i wyszli ze śpiwora.- Kto pierwszy się przebiera?
- Może ty, bo ja byłam wczoraj.- uśmiechnęła się do niego.
- Ale dziewczyny mają pierwszeństwo, wiec pozwalam ci się ubrać pierwsza.- odwzajemnił gest Laury.
- Okey to wychodź z namiotu.- odparła brunetka, a Ross wyszedł na zewnątrz. Laura wyciągnęła strój na dzisiaj, czyli krótkie spodenki i bokserkę. Szybko ubrała się, a włosy rozczesała i zostawiła rozpuszczone. Wyszła z namiotu, przed którym zastała Ross'a.
- Szybka jesteś.- uśmiechnął się do brunetki i wchodząc do namiotu trącił ją delikatnie ramieniem. Laura podeszła do dziewczyn i Riker'a, którzy siedzieli na ławeczkach i jedli bułki.
- Hej wam!- powiedziała wesoło.
- Co ty taka wesoła?- spytała Van.
- Jest ładna pogoda, siedzę sobie z przyjaciółmi i mam być smutna?
- A ta twoja radość wiąże się choć trochę z Ross'em?- zapytała Rydel.
- No może.- uśmiechnęła się brunetka.
- Wiedziałam.- zaśmiała blondynka.
- A co się tam wogóle w tym namiocie w nocy działo?- odezwał się Raini i uśmiechnęła się do Laury.
- A co niby miało się dziać? Spaliśmy tylko i rozmawialiśmy.- odpowiedziała brunetka i w tym samym czasie Ross usiadł obok niej.
- A jak minęła wam burza?- tym razem zapytał Riker.
- Laura trochę się bała.- uśmiechnął się jego brat.
- No i co się wtedy stało?- spytała Vanessa.
- A co miało się niby stać? Co wy takie przesłuchanie nam robicie?- odparł Ross.
- Pytamy was, bo rano zerknęliśmy do was i zobaczyliśmy, że śpicie w jednym śpiworze przytuleni do siebie.- powiedziała Rydel.
- No bo ja się bałam to Ross pozwolił mi się do siebie przytulić.- uśmiechnęła się Laura.
- Ale czemu spaliście w jednym śpiworze?- zapytała Raini.
- Bo tak czułam się lepiej.- odparła brunetka i lekko zarumieniła się.
- To już wszystko na ten temat.- odezwał się Ross.- Dacie mi jedną bułkę?
- Mi też.- powiedziała Laura.
- Okey bierzcie.- odpowiedziała Rydel i podała im pieczywo.
- Dzięki.- odparli Ross i Laura i zaczęli jeść.
- Chłopaki jeszcze nie wstali?- zapytała brunetka.
- Nie, ale zaraz trzeba będzie ich obudzić , bo przecież idziemy dzisiaj nad wodospad.- odezwał się Riker.
- Czekajcie ja to załatwie.- zaśmiała się Rydel.- Obudzą się automatycznie.
- Ryd co ty chcesz zrobić?- spytała Raini.
- Zaraz zobaczycie.- powiedziała i podeszła do namiotu chłopaków. Rozsunęła zamek do wejśca.
- Wstawać chłopaki! Pali się! Wstawać now! Ratujcie się!- bardzo głośno krzyczała, a chłopaki błyskawicznie poderwali się z ziemi i wylecieli na zewnątrz.
- Gdzie się pali?- zapytał Rocky.
- Nigdzie po prostu chcieliśmy was już obudzić, bo zaraz idziemy nad wodospad.- zaśmiała się blondynka.
- Bardzo śmieszne.- odparł Ell.
- No bardzo, bo jakbyście widzieli swoje miny to też byście się śmiali.- uśmiechnął się Riker.
- Skoro już wstaliście to bierzcie po bułce i idźcie się później ubrać.- powiedziała Rydel, a chłopaki wzięli pieczywo i zjedli je, po czym poszli się ubrać. Po paru minutach wszyscy byli już gotowi do pójścia.
- A długo się tam idzie?- zapytała Raini.
- Może jakieś 15 minut.- odparł Riker.
- No to w drogę.- powiedział Ell i wyruszyli. Szli trochę zarośniętą, wąską ścieżką, więc musieli iść pojedynczo. W końcu dotarli nad wodospad, który był wysoki i już z daleka było słychać szum spadającej wody. Wokół był las, więc było trochę chłodno.
- No to co idziemy poskakać ze skały chłopaki?- spytał Rocky.
- Okey.- powiedzieli i weszli na skałę.
- Ej dziewczyny! Skaczecie?- odezwał się Ross.
- No nie wiem, ta skała jest wysoko nad wodą.- odpowiedziała Laura.
- Przynajmniej ciepła ta woda?- odezwała się Raini.
- Raczej nie, bo nie ma dużo słońca, więc jest pewnie zimna.- odparła Rydel.
- Dawać dziewczyny będzie fajnie!- powiedział z góry Ell.
- A głęboka ta woda?- zapytała chłopaków Vanessa.
- Gdyby była płytka to byśmy nie skakali do niej.- odpowiedział Riker.- Chodźcie! Rydel przecież ty skakałaś z nami, to powiedz dziewczynom, że jest super.
- Jest tak?- spytała Laura.
- Tak chłopaki mają rację jest super. Za pierwszym razem też się bałam, ale jak skoczyłam było naprawdę świetnie. Dacie radę.- uśmiechnęła się do nich.
- Może damy radę, ale chciałabym zobaczyć jak wyglądają takie skoki.- odparła Raini.
- Chłopaki nich któryś z was skoczy, bo dziewczyny chcą zobaczyć jak to wygląda!- krzyknęła blondynka.
- Spoko!- odpowiedział Rocky i skoczył robiąc przy tym salto w powietrzu.- To było super! Jak ja już dawno tak nie skakałem! Dawać dziewczyny, właźcie na górę i skaczcie, bo to wielka frajda, mówię wam.- odparł i wyszedł z wody, a dziewczyny zaczęły wchodzić na skałę.
- No nareszcie się namyślałyście.- uśmiechnął się do nich Ell.
- Delly może skoczysz pierwsza i powiesz, jak to jest?- odezwała się Laura.
- Okey.- odparła blondynka i rozebrała się do bikini. Podeszła do końca skały i spojrzała w dół.- Raz... dwa... trzy...- policzyła i skoczyła do wody, po czym wynurzyła się na powierzchnię.- Dziewczyny mówię wam jest super!- krzyknęła z dołu.
- Okey to która pierwsza?- zapytała Van.
- Na pewno nie ja.- odpowiedziały w tym samym czasie Laura i Raini.
- Może Lau skoczy pierwsza, bo jest najmłodsza?- zaproponowała jej przyjaciółka.
- Nie ma mowy. Ja nie dam rady.- powiedziała.
- Dasz radę, bo ja ci pomogę, przecież już ci to mówiłem, że to zrobię.- uśmiechnął się do niej Ross.
- Ale jak niby skoczymy?- zapytała brunetka.
- Normalnie złapiemy się z rękę i skoczymy, co ty na to?- uśmiechnął się do niej szeroko.
- Okey mogę spróbować.- odwzajemniła gest i podeszli razem na koniec skały.
- Złap mnie za rękę, ja policzę do trzech i skoczymy.- powiedział Ross, a Laura mocno złapała go za dłoń.
- Ale tu jest strasznie wysoko.- wciąż nie by przekonana do skoku.
- Tylko ci się tak wydaje. Lau jesteś gotowa?
- Okey niech będzie, jestem gotowa.- uśmiechnęła się do niego.
- Dobra to na raz... dwa... trzy!- krzyknął blondyn i skoczyli razem ze skały, a Laura pisnęła cicho i ani na chwilę nie puściła dłoni Ross'a. Zanurkowali pod wodą i po chwili się wynurzyli ciągle się trzymając za rękę. Byli bardzo blisko siebie.
- No i co dałaś radę.- uśmiechnął się do niej blondyn.
- Tak, ale tylko dlatego, że byłeś przy mnie. Bez ciebie nie dałabym sobie rady.- odwzajemniła jego gest, a Ross pocałował ją w policzek, przez co zarumieniła się.
- To w nagrodę za twoją odwagę.- uśmiechnął się do niej i spojrzeli sobie w oczy.
- Ej zakochana parko! Może wyjdziecie już z tej wody, bo nie możemy skakać!- krzyknął z góry Riker, a oni wyszli i ciągle trzymali się za ręce, co wcale im to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie udawali, że wcale tego nie robią i nie zwracali na to uwagi.
- Dlaczego trzymacie się ciągle za ręce?- uśmiechnęła się podejrzliwie do nich Vanessa.
- Eee... jakoś nam się zapomniało.- uśmiechnął się Ross i puścili się.
- Tak jasne zapomniało się.- odparła Rydel.
- Okey to ja skaczę!- krzyknął Riker, rozpędził się i zrobił salto w powietrzu i po chwil było słychać głośny plusk wody.
- Dobra trzeba w końcu mieć za sobą ten pierwszy raz.- powiedziała Vanessa i skoczyła.- To rzeczywiście jest super!- krzyknęła po skoku.
- To teraz ja.- odparła Raini i skoczyła.
- I co Lau podobają ci się skoki?- zapytał Ross.
- Pewnie jest super.
- Ale tak jeszcze nie skakałaś.- uśmiechnął się do niej, szybko wziął ją na ręce i skoczył z brunetką do wody.
- Nie tak jeszcze nie skakałam.- uśmiechnęła się do blondyna po wynurzeniu, a on odgarnął jej mokry kosmyk z twarzy i oboje się uśmiechnęli.- Dlaczego ciągle to robisz?- powiedziała rumieniąc się.
- Dlatego, że lubię jak się rumienisz.- odparł i zaczął się do niej zbliżać, ale Ell skoczył i odsunęli się od siebie.
- Sorki nie chciałem wam psuć romantycznej sceny, ale wiecie my chcemy sobie poskakać, a wy możecie sobie gdzieś pójść i skończyć to co wam przerwałem.- uśmiechnął się do nich.
- Nie ma takiej potrzeby.- odarła Laura i wyszli we trójkę z wody. Skakali tak już z dwie godziny i ciągle nie mięli dość, ale zaczęli się już robić głodni.
- Rydel mamy jakieś jedzenie?- spytał Rocky.
- Nie wszystko zostało na polanie.- odparła blondynka.- Może już zaczniemy się zbierać, bo trzeba jeszcze złożyć namioty, a jest już popołudnie.
- Okey.- odpowiedzieli wszyscy.
- Może na zakończenie skoczymy wszyscy razem?- zaproponował Ell.
- Brzmi to zachęcająco.- uśmiechnął się Ross i wszyscy stanęli na końcu skały.
- No to na raz... dwa... trzy!- krzyknął Rocky i skoczyli. Po chwili każdy się wynurzył.
- To było super!- odparł Riker.
- Tak było super, ale może już się zbierajmy?- spytała Van.
-  Komu w drogę temu w czas.- zaśmiała się Rydel i ubrali się w swoje ubrania i wrócili na polankę.
- To może teraz coś zjemy?- odparł Ross.- Co jest do jedzenia?
- Szczerze mówiąc to zostało jeszcze dużo bułek, a po za tym są jakieś ciastka.- odpowiedziała Rydel.- To co chciecie jeść?
- Niech najpierw będą te bułki, a później zjemy ciastka.- zaproponowała Laura.
- Okey niech będzie.- odparli wszyscy i zaczęli jeść.
- To teraz trzeba poskładać namioty.- powiedział Cal.
- No niestety trzeba.- odparł Rocky.- Ej może rozstrzygniemy kto wygra ten biwakowy pojedynek. Kto rozłoży pierwszy namiot my czy dziewczyny.
- Okey, ale dla wyrównania szans składamy mniejsze namioty, a przegrana drużyna rozkłada największy.- powiedziała Van i zaczęła się gra na czas. Niestety obie drużyny skończyły w tym samym czasie i nie rozstrzygnięto kto jest lepszy chłopaki czy dziewczyny.
- No i nie dowiemy się kto wygrał, bo jest remis.- odparł Riker.
- No trudno, ale teraz trzeba złożyć największy namiot i zrobimy to wspólnie, bo nikt nie przegrał.- powiedziała Rydel.
- No to do dzieła.- odezwała się Raini i składanie zajęło im mało czasu.
- No i po robicie.- odparł Ross.- Jest trzecia, więc mamy jeszcze trochę czasu, to może się trochę pokąpiemy w jeziorze?
- Dobry pomysł, ale my teraz nie mamy gdzie się przebrać.- odarła Laura.
- Przecież możemy później wyschnąć na słońcu. Chodźcie idziemy popływać.- uśmiechnęła się Vanessa i poszli nad jezioro. Wszyscy rozebrali się i wskoczyli do wody z uśmiechami na twarzach.
- Dzisiaj normalnie jesteśmy jak ryby. Prawie cały dzień spędziliśmy w wodzie.- zaśmiał się Ell.
- Czasami można trochę zaszaleć.- uśmiechnął się Riker i na pływaniu spędzili godzinę.
- Wiecie co może starczy już tego moczenia się w wodzie, bo i tak dużo już czasu spędziliśmy w niej. Chyba będziemy się już zbierać, co wy na to? Przecież i tak mamy niedaleko morze.- odezwała się Rydel.
- Tak chyba masz rację, zbieramy się już.- odparł Ross i wyszli z jeziora. Wytarli się porządnie ręcznikami i ubrali w swoje ubrania. Poszli na polankę, zabrali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną do samochodów. Po 20 minutach dotarli na miejsce wsiedli do aut i po chwili odjechali zostawiając za sobą jezioro. Wszyscy jechali z uśmiechami na twarzy i wspominali bardzo wesoło spędzony weekend.
- I co myślicie?- odezwała się Vanessa.- Będzie Raura czy nie?
- Na sto procent będzie jestem tego pewna.- uśmiechnęła się Rydel.
- Tak i widać już to po nich, że są w sobie zakochani. Te ich wszystkie uśmiechy, spojrzenia, gesty, wszystko na to wskazuje.
- Ale jestem ciekawy, co się działo w namiocie?- odparł Riker.
- Spali w jednym śpiworze przytuleni do siebie.- odpowiedziała Rydel.
- Ej czy my o czymś nie wiemy?- odezwał się Ell.
- Raura przytulała się do siebie, bo Laura bała się burzy, więc spali w jedym śpiworze.- odparła blondynka.
- Więcej możemy dowiedzieć się od nich, ale wątpię, żeby coś więcej nam powiedzieli.- powiedziała Vanessa.
- Mi ostatnio Ross dużo powiedział, co już ci mówiłam, to może znowu uda mi się od niego wyciągnąć.- uśmiechnęła się Rydel.
- Może tak, a ja spróbuję czegoś się dowiedzieć od Laury.
- Dziewczyny może dajcie sobie już spokój z tym swataniem ich, bo jeszcze zrobicie coś źle i mogą się na was obrazić, że mieszacie się w nieswoje sprawy.- odezwał się Riker, który cały czas słuchał co mówią dziewczyny.
- Może masz rację i tak im już bardzo dobrze idzie.- odparła Rydel.
- Teraz będziemy ich obserwować i czasami o coś się spytamy, bo jeśli będziemy to robić często to jeszcze się wszystkiego domyślą.- powiedziała Van.
- Im i tak dobrze szło od samego początku znajomości.- odezwał się znowu Riker.- Czekajcie, z jak oni się poznali, bo już zapomniałem?
- Laura wpadła na Ross'a, przedstawili się sobie, a Ross chciał ją odprowadzić do domu, ale moja siostra się nie zgodziła.- odpowiedziała Van.
- Czyli rzeczywiście Ross coś do niej czuje, bo on chce odprowadzać dziewczyny, które wpadną mu w oko, ale jak dotąd to nie robił tego po pierwszym spotkaniu.- odezwał się Rocky.
- Dajmy im jeszcze trochę czasu i będą razem.- uśmiechnął się Ell.
- Okey, ale nie zaprzeczycie, że ten biwak był dobrym pomysłem?- spytała Rydel.
- Tak, ale nam wszystkim dobrze zrobił taki wspólny wypad nad jezioro.- odpowiedziała Van.
- Tak masz rację, ale i tak najlepsze były skoki ze skały.- uśmiechnął się Rocky.
- Która miała z jakieś 10 metrów.- odparła czarnowłosa.
- Nie prawda aż taka wysoka nie była. Może miała jakieś 6 metrów, a nie 10.
- Ty wiesz swoje, ja wiem swoje. Dla mnie i tak była bardzo wysoka.
- Bo ty za bardzo to wyolbrzymiasz.- odparł Riker.
- Ja wyolbrzymiam?! Ja to wszystko widzę całkiem inaczej niż wy.- powiedziała Van.
- Okey Van już się uspokój, bo zaraz będziecie się kłocić, a to zepsułoby wam fajny dzień.- odezwała się Rydel.
- Spokojnie już się opanowałam.- odpowiedziała czarnowłosa.
- No i dobrze.- uśmiechnęła się do niej blondynka i już nikt się nie odezwał, bo wszycy zaczęli słuchać piosenek z radia i tak dojechali na miejsce. Wysiedli przed domem Lynch'ów i wyciągnęli swoje rzeczy.
- To był naprawdę udany weekend.- powiedziała Laura.
- Tak nam wszystkim się podobał.- uśmiechnęła się Rydel, a siostry przytuliły się do każdego na pożegnanie. Laura podeszła do Ross'a i przytulili się do siebie i nie chcieli się puścić, bo obojgu było bardzo dobrze.
- Lau już idziemy.- ich chwilę prywatności przerwała Vanessa.
- Okey już idę.- uśmiechnęła się do siostry i pościła Ross'a z objęć.- Cześć wszystkim!- powiedziała.
- Pa.- odpowiedzieli, a Laura i Van poszły do swojego domu.
                                                                   **************

Hejka wszystkim!!!:*
Jak tam wrażenia co do rozdziału? Jak zwykle przesłodziłam z Raurą, ale tak lubię pisać takie ich scenki, że nie mogłam się oprzeć i napisałam. Mam nadzieję, że wam się podobało. Napisałam go już wczoraj, ale dzisiaj jeszcze trochę go poprawiłam i dodoałam. To dzielcie się ze mną swoimi opiniami, a ja zmykam. :)
Do napisania!!!♥







sobota, 14 marca 2015

Rozdział 17

Laura i Vanessa były już gotowe na biwak i czekały przed swoim domem na Lynch'ów. Miały dwie nieduże torby i dwuosobowy namiot. Czekały już dłuższą chwilę, ale jeszcze nie przyjechali.
- Pewnie jeszcze się zbierają, jak to oni.- odezwała się Vanessa.
- Pewnie tak.- odparła Laura.- Czekaj a jak będziemy spały?
- Eee... to już obgadamy na miejscu.- odparła pospiesznie czarnowłosa.- O zobacz już jadą.- powiedziała, bo chciała odciągnąć ten temat rozmowy na później. Rzeczywiście w stronę ich domu jechały dwa samochody. Po chwili zatrzymały się i z jednego wysiadł Riker.
- Hej co tam u was? Sorki że tak późno, ale najpierw postanowiliśmy zabrać Raini i Calum'a, bo mieszkają nie po drodze.- uśmiechnął się do dziewczyn.
- Spoko czekałyśmy tylko chwilę.- odparła Van i uśmiechnęła się do blondyna.- To do którego samochodu wsiadamy?
- Jest jedno wolne miejsce u mnie i jedno u Ross'a na przednim siedzeniu. To wybierajcie z kim chcecie jechać, a mi dajcie swoje torby to spakuje je do bagażnika.- powiedział i zabrał od sióstr zapoatrzenie.
- Okey to ja jadę z tobą.- odezwała się szybko Van i poszła w stronę jego samochodu, a Laura udała się do Ross'a. Usiadła obok niego na przednim siedzeniu. Zobaczyła, że razem z nimi jadą Raini i Calum.
- Hej wam.- powiedziała i uśmiechnęła się do wszystkich.
- Hej.- odpwiedzieli wszyscy i ruszyli za samochodem Riker'a.
- Gotowa na biwak?- spytał blondyn na chwilę spuszczając uwagę z drogi.
- Pewnie, a tak właściwie to jakie mamy plany na dzisiaj?- spytała Laura.
- Chyba będziemy kąpać się w jeziorze, a tak to nic nie wiem. To Rydel jest główną organizatorką biwaku.- zaśmiał się.
- Co tam można jeszcze takiego robić?
- Jest tam taki mały wodospad i skalna półka, z której można skakać do wody. Mówię ci to jest bardzo fajne miejsce.- uśmiechnął się Ross.
- A wysoko jest ta półka nad wodą?
- Może jakieś sześć matrów nad wodą.
- Aż tak wysoko? Nie wiem czy będę skakała.- odparła Laura.
- Jeśli będziesz się bała to ja pomogę ci skoczyć.- spojrzał na nią i uśmiechnął się.- Skoczymy razem jeśli będziesz chciała, ale mówię ci, po pierwzym razie będziesz chciała tylko więcej.
- No nie wiem może.- odparła Laura.- Ile się tam jedzie?
- Jakąś godzinę, bo jest to jakieś 40 km za miastem.- powiedział, a z tyłu rozległ się dżwięk przychodzącego SMS'a.
- O to do mnie.- odezwała się Raini i przeczytała wiadomść od Rydel:
- ,,Jak tam nasza Raura?"
- ,,Jak na razie nic się nie dzieje, ale bedzie się chyba coś działo przy skokach ze skały :)"
- ,,Tak, a co mianowiecie?"
- ,,Ross pomoże Laurze skoczyć, jeśli będzie się bała"
- ,,Okey jakby się coś działo to pisz do mnie lub do Van."
- ,,Albo powiem wam na miejscu, bo to by było trochę podejrzane."
- ,,Okey ;)"- odpisała po raz ostatni Rydel.
- Z kim tak pisałaś?- spytała Laura.
- Eee z mamą, bo wypytywała mnie różne rzeczy.- powiedziała Raini.
- Okey.- odparła brunetka i nagle w radiu rozległa się melodia ,,Smile" i wszyscy uśmiechnęli się i zaczęli śpiewać wszyscy razem. Po godzinie jazdy spędzonej na rozmowie i śmiechach pomiędzy przyjaciółmi, byli już na miejscu.
- No i jesteśmy prawie na miejscu.- powiedział Ross i wszyscy wyszli z samochodów i dołączyli do reszty.
- I co gdzie teraz idziemy?- spytała Laura.
- Teraz trzeba przejść kawałek przez ten las i będzie tam taka nieduża polanka, a niedaleko jezioro. To co idziemy?- powiedziała Rydel, a wszyscy przytaknęli głowami i ruszyli.
- Laura może dasz mi swoją torbę, to poniosę ją za ciebie?- spytał Ross po 5 minutach marszu.
- Nie Ross, nie będziesz dźwigał moich rzeczy, bo przecież ty masz już swoje, a ja nie chcę cię obarczać. Zresztą ta torba nie jest ciężka.- odpowiedziała Laura i uśmiechnęła się do niego, a chłopak odwzajemnił gest.
- Ale moja też nie jest ciężka, więc nic mi się nie stanie jak poniosę twoją.- uśmiechnął się do niej szeroko.
- No dobrze nich ci będzie, masz możesz ponieść moją torbę.- odparła Laura i dała ją blondynowi. Zauważyła również, że Riker też już niesie torbę Van tylko, że to ona mu ją wepchała siłą. Po 15 minutach dotarli na polankę, która była otoczona  lasem, a na środku było już trochę zaniedbane miejsce na ognisko.
- No to jesteśmy na miejscu.- powiedział Rocky i wszyscy położyli swoje bagaże na trawie.
- Dzięki Ross za niesienie mojej torby.- powiedziała Laura i pocałowała lekko Ross'a w policzek, przez co oboje się uśmiechnęli. Oczywiście ten gest nie uszedł uwadze dziewczynom, które już od początku ich obserwowały i uśmiechnęły się do siebie.
- Nasz niezwykły plan chyba pomału wychodzi. Zobaczymy co będzie dalej.- powiedziała uśmiechnięta Rydel.
- Ej, ile tak wogóle mamy namiotów?- spytała Vanessa.- My z Laurą wzięłyśmy jeden.
- Jeden czteroosobowy i w dwa dwuosobowe łącznie.- powiedział Riker.
- O nie zapomnieliśmy jednego namiotu.- odezwał się Rocky. Oczywiście zostawienie jednego było w planie.- To jak teraz się pomieścimy?
- No my jakoś z Vanessą i Raini jakoś się pomieścimy.- odpowiedziała Rydel.
- Ej, a ja to co?- odezwała się Laura.- Gdzie ja będę spała?
- Tobie został tylko Ross.- uśmiechnęła się Van.
- Jak to?- powiedzieli wspólnie Ross i Laura.
- Niby dlaczego ja nie mogę spać z chłopakami w namiocie?- spytał zdziwiony blondyn, ale trochę się cieszył, że będzie sam z Laurą.
- Bo wy dowiedzieliście się o biwaku ostatni i tak postanowiliśmy.- odparł Riker.
- Okey co mi tam jedna noc.- Ross uśmiechnął się do brunetki.
- Mi to też nie przeszkadza, ale jak wy zmieścicie się we trójkę w jednym małym namiocie?- Laura spytała dziewczyn.
- Jakoś się pomieścimy.- uśmiechnęła się Raini.
- No to co teraz robimy?- zapytał Rocky.
- Może idziemy pokąpać się w jeziorze?- odpowiedział Ell.
- A niby jak my mamy się przebrać?- spytała Vanessa.- Nie ma żadnego okrycia.
- To może postawimy teraz jeden namiot i się przebierzecie. To co chłopaki do dzieła.- powiedział Riker i zaczęli rozstawiać namiot. Z początku trochę im nieudolnie to szło, ale po pół godzinie roboty udało im się.
- No to wy się przebierajcie, a my już idziemy nad jezioro. Będziecie wiedziały jak trafić?- odparł Rocky.
- Spokojnie tam trafimy, bo wiem jak dojść.- powiedziała Rydel, a chłopaki zniknęli za drzewami.
- To która idzie pierwsza?- spytała Raini.
- Ja, bo jestem najmłodsza.- Laura uśmiechnęła się do dziewczyn i weszła szybko do namiotu.
- Ej to było nie fair.- powiedziała Vanessa i czekały na nię. W końcu brunetka wygramoliła się ze środka i teraz szybko weszła Rydel.
- Ryd no wiesz co?- powiedziała Raini. W końcu wszystkie były gotowe. Wzięły ręczniki i koce i poszły nad jezioro.
- Wow, ale tu jest pięknie.- powiedziała Laura.
- No masz rację.- powiedziała Vanessa i podziwiały krajobraz. Za nimi był las, a przed rozciągała się mała plaża, ale dziewczynom najbardziej spodobał się mały, drewniany pomost, który wchodził w nieduże jezioro. Chłopaki stali na nim i skakali do wody.
- O nareszcie się wyszykowałyście. Chodźcie wskakujcie do wody.- powiedział Ell.
- A ciepła ta woda czy zimna?- zapytała Laura.
- Taka średnio ciepła. Może być.- odpowiedział Ross. Dziewczyny usiadły na deskach i zaczęły moczyć nogi.
- A nie lepiej przyzwyczaić od razu całe ciało?- spytał Rocky.
- Nie my wolimy po kawałku.- powiedziała Rydel, a chłopaki kiwnęli porozumiewawczo głowami i popchnęli dziewczyny do wody, a że były jeszcze w ubraniach, które były teraz mokre, więc były wściekłe.
- Serio?! Czy wy zawsze musicie to robić?!- krzyknęła Rydel.
- Tak musimy, bo wtedy jest zabawniej.- zaśmiał się Rocky.
- My wam damy zabawnie!- tym razem krzyknęła Raini i dziewczyny wyszły bardo szybko z wody i zaczęły gonić chłopaków, którzy już zwiali.
- Odechce się wam żartów!- krzyczały dziewczyny i każda goniła jakiegoś chłopaka.
Laura Ross'a, Vanessa Riker'a, Rydel Ell'a, a Raini Caluma'a. Tylko Rocky śmiał się z reszty chłopaków. Niestety Laura już złapała Ross'a a tak właściwie to wskoczyła mu na plecy. Chłopakowi jakimś cudem udało się utrzymać równowagę.
- I co teraz zrobisz?- spytała i zaśmiała się triumfalnie.
- Ty tylko siedzisz mi na plecach, a ja mogę normalnie chodzić.- zaśmiał się blondyn.
- Co z tego, ale i tak cię złapałam i nie puszczę dopóki mnie nie przeprosisz za to co zrobiłeś.
- Okey przepraszam.- uśmiechnął się do niej.
- Okey, ale za to co zrobiłeś zaniesiesz mnie aż na sam pomost.- zaśmiała się Laura.
- Dobrze muszę odpokutować moją winę.- zaśmiał się Ross i w takiej pozycji doszli do reszty.
- Eee Ross dlaczego niesiesz Laurę na plecach?- spytała Vanessa.
- Bo wskoczyła mi na plecy i tak mnie ,,złapała"- zrobił cudzysłów powietrzu i usmiechnął się do brunetki.
- No to co z tego najważniejsze, że cię złapałam.- uśmiechnęła się do niego.
- Skoro już się zamoczyłyście to może wskoczymy do wody i pokąpiemy się trochę?- spytał Rocky.
- Pewnie, a może wskoczymy wszyscy razem na trzy?- odpowiedział Ell.
- Dobra to na raz... dwa... trzy...- powiedział Ross i wskoczyli do wody równocześnie.
- To było super!- powiedział Riker i zaczęli się chlapać, podtapiać i pływać, a każdy czuł się w swoim towarzystwie wesoło i dobrze. Kąpanie się zajęło im jakąś godzinę, ale oni nie odczuwali tego czasu, bo byl w świetnych humorach. W pewnym momencie Vanessa poczuła, że ktoś łapie ją za kostkę i ciągnie pod wodę. Szybko się wynurzyła i zobaczyła przed sobą uśmiechniętego Riker'a.
- Ej no wiesz co?- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Co?- spytał blondyn.
- To!- powiedziała i zaczęła go chlapać wodą, a on ją. Van też chciała podtopić Riker'a i skoczyła na niego całym swoim ciałem i zanurkowali oboje pod wodą.
- Van nie wiedziałem, że ty jesteś taka silna.- zaśmiał się blondyn po wynurzeniu się.
- Bo mnie jeszcze nie znasz i nie wiesz co ja potrafię.- uśmiechnęła się do niego.
- Van, Riker może już wyjdziecie z tej wody?- powiedziała uśmiechnięta Laura, a oni spojrzeli w górę i zobaczyli, że wszyscy stoją na pomoście i się na nich patrzą.
- Pewnie już wychodzimy.- powiedziała Vanessa i oboje wyszli z wody.
- O co teraz porobimy?- spytał Riker.
- Może rozłożymy resztę namiotów? Zrobimy to teraz i później będziemy mieli to z głowy.- odparła Rydel.
- Okey.- odpowiedział Ell.- To co idziemy?
- Tak.- odezwali się wszyscy i poszli na polankę.
- To może my rozłożymy namioty, a dziewczyny poszukają od razu jakiś gałązek na ognisko?- spytał Ross.
- Spoko.- powiedziały dziewczyny i poszły do lasu w poszukiwaniu opału. W tym czasie chłopaki zajęli się rozkładaniem największego namiotu, ale im nie szło zbyt dobrze.
- Wiecie może gdzie jest instrukcja?- spytał Calum.
- No właśnie nie wiemy.- odpowiedział Rocky.
- Jakoś nam się uda rozłożyć ten namiot.- odparł Ross i nadal się z nim męczyli. Po pół godzinie roboty nadal im się nie udało i zobaczyli nadchodzące dziewczyny z mnóstwem gałązek na rękach.
- Przynajmniej wam się udało coś zrobić.- powiedział Ell.
- A wy dalej się męczycie z tym namiotem?- spytała Laura.
- Tak, bo zgubiliśmy instrukcję.- odparł Rocky.
- Czy wy już zapomnieliście, że wszystkie instrukcje pochowaliśmy do plecaka?- zapytała Rydel.
- Co, w jakim plecaku?- spytał Ross.
- Są w plecaku Riker'a.- odparła blondynka.
- Ach no tak, no przecież. Zapomniałem o tym.- powiedział Riker i wyciągnął ze swojego plecaka dwie instrukcje.- Rzeczywiście.
- No to wy poskładajcie ten duży namiot, a my z dziewczynami złożymy mały.- odparła Rydel.
- Okey, ale ciekawe czy wam się uda to zrobić?- zaśmiał się Ell.
- A co nie wierzycie w nasze siły? Zobaczymy kto złoży pierwszy my czy wy.- odpowiedziała blondynka.
- Okey stoi.- odparł brunet i zaczęli składać namioty. Pierwsze skończyły dziewczyny.
- O tak!- krzyknęła Vanessa i przybiły sobie piątki.- I kto tu jest lepszy?
- Pfff... my mieliśmy większy.- odparł Rocky.
- Tak, ale was jest więcej. Tak tylko mówią przegrani.- zaśmiała się Laura.
- O i gotowe!- powiedział Riker po dwóch minutach.
- Ale szkoda, że po czasie.- zaśmiała się Rydel.
- Dobra, dobra, wygrałyście i się cieszcie.- prychnął Ross.
- Dziewczyny, co wy na to, żeby teraz sobie odpocząć i poopalać się trochę?- spytała Raini.
- Okey dobry pomysł.- powiedziała Laura. Wzięły koce i poszły na plażę. Rozścieliły je na piasku, ściągnęły z siebie ubranie, pod którym miały bikini, posmarowały się kremem i opalały się.
- Jak myślicie co knują teraz chłopaki?- spytała Laura.
- Nie mam pojęcia, ale to napewno będzie przeciwko nam.- odparła Rydel.
- Tak, czyli musimy mieć oczy szeroko otwarte, jeśli nie chcemy skończyć, jak na plaży w wodzie.- powiedziała Vanessa i już nic nie mówiły tylko leżały i nasłuchiwały. W tym samym czasie chłopaki oczywiście obmyślali plan na dziewczyny.
- Może znowu je wrzucimy do wody.- uśmiechnął się Rocky.
- Nie bo to już było i to dwa razy. Myślę, że one będą teraz czujniejsze i ostrożniejsze.- odparł Ross.
- Ross może mieć rację.- odezwał się Calum.- A może tym razem zamiast wrzucać je do wody, oblejemy je wodą?
- Dobry pomysł tylko, że nie mamy żadnych wiader, a butelki odpadają, bo nie mamy ani jednej wolnej.- odparł Riker.
- No to może... zabierzemy ich ubrania?- wymyślił Ell.
- Nie pewnie mają je przy sobie i nic z tego nie wyjdzie.- powiedział Ross.
- To może pójdzie ktoś zobaczyć, jak stoimy z sytuacją u dziewczyn?- spytał Riker.- Kto chętny?
- Ja.- powiedział Rocky i poszedł na przeszpiegi. Po paru minutach wrócił.
- I co?- spytał wyraźnie zaciekawiony Ell.
- Leżą, ubrania mają przy sobie i raczej wyglądają na czujne.- odparł brunet.
- No to nici z naszych planów.- posmutniał trochę Riker.- To może zaproponujemy im coś do robienia?
- A masz jakiś pomysł?- spytał Cal.
- Ja mam!- odezwał się Ross.- Może zagramy w siatkówkę w wodzie my na dziewczyny?
- Spoko to idziemy do nich.- powiedział Rocky i poszli do dziewczyn, które rzeczywiście były czujne, bo gdy tylko usłyszały kroki od razu poderwały się z koców i spojrzały w ich stronę.
- Spokojnie przychodzimy w pokoju.- zaśmiał się Ell.
- Chcemy się was tylko zapytać czy zagracie z nami w siatkówkę w wodzie?- spytał Ross. Dziewczyny spojrzały na siebie.
- No nie wiem. Co wy na to dziewczyny?- powiedziała Rydel.
- Możemy zagrać, bo w końcu czemu nie.- odparła Laura.
- No to może zagramy chłopaki na dziewczyny?- zapytał Rocky.
- Okey, ale was jest za dużo.- odpowiedziała Vanessa.
- Ja mogę nie grać.- odezwał się Calum.- Będę sędzią.
- No to spraw załatwiona.- uśmiechnął się Riker.- To co gracie?
- Pewnie.- powiedziały dziewczyny, wstały z koców i wszyscy udali się do jeziora. Ustawili się po obu stronach.
- My zaczynamy pierwsze, bo jesteśmy dziewczynami.- odparła Laura.
- Okey niech wam będzie.- uśmiechnął się do niej Ross.
- A o co gramy?- spytała Raini.
- O to kto jest lepszy my czy wy.- odpowiedział Rocky i zaczęli grę. Walka była zacięta i wyrównana, ale niestety chłopaki wygrali.
- Ha wygraliśmy!- krzyknęli i przybili sobie piątki.
- Pff ale i tak nie jest rozstrzygnięte kto jest lepszy.- odparła Rydel.
- Ale jak to? Przecież wygraliśmy to jesteśmy lepsi.- uśmiechnął się Ell.
- Ale my byłyśmy lepsze w rozkładaniu namiotu, więc jest 1:1.- odpowiedziała blondynka.
- Okey niech wam będzie, ale my i jakoś to wygramy.- odparł Rocky.
- Jesteś tego pewny?- zapytała Vanessa.
- Może wyjdziemy już z tej wody, bo robi się już zimno?- spytała Laura.
- Dobry pomysł.- odpowiedziała Raini i wszyscy wyszli z wody. Poszli na polankę i zaczęli się każdy po kolei przebierać w swoich namiotach. Ross i Laura stanęli przed swoim.
- Mogę się pierwsza ubrać?- spytała brunetka.
- Pewnie.- uśmiechnął się do niej blondyn, a dziewczyna odwzajemniła gest i weszła do środka namiotu. Po 5 minutach była gotowa i wyszła na zewnątrz.
- Nie czekałeś długo prawda? Starałam się jak najszybciej ubierać.- uśmiechnęła się do Ross'a.
- Szczerze to szybko się uwinęłaś, bo widziałem, że twoja siostra i ty wchodzicie do namiotów w tym samym czasie i jeszcze z niego nie wyszła.- uśmiechnął się do niej.
- Van zawsze długo się ubiera.- powiedziała Laura i usłyszeli głośny głos Rydel. Oboje spojrzeli w tamtym kierunku.
- Van ruszaj tą swoją dupę szybciej, bo nam tu jest już zimno!- odparła.
- Okey już wychodzę.- odezwała się Vanessa i wyszła z namiotu.- Proszę bardzo.- uśmiechnęła się do blondynki.
- Dzięki.- odpowiedziała z ironią Rydel i weszła do środka.
- Rydel, ale dla czego ty weszłaś po Van?- zapytała Raini, która opatula się kocem.
- Bo sie o to upomniałam, więc jest tak, jak jest.- odparła ze środka namiotu.
- Ale mi tu jest zimno.
- Poczekaj jeszcze chwilę.- opdowiedziala blondynka i rozmowa ucichła.
- Tak to właśnie jest moja siostra.- powiedzieli równocześnie Ross i Laura i zaśmiali się z tego.
- To ubierasz się czy nie?- brunetka uśmiechnęła się do blondyna.
- Wiesz przy tobie jest mi ciepło.- uśmiechnął się do Laury szeroko i wszedł do namiotu. Brunetka postanowiła się przejść i pobyć trochę sama. Zaczęła kierować się w kierunku jeziora.
- Ej Laura, a ty dokąd?- spytała Vanessa.
- Idę się chwilę przejść sama.- odparła Laura.
- Coś się stało?
- Nie, nic się nie stało. Po prostu chcę sobie coś przemyśleć.
- Okey to ja ci nie przeszkadzam.- uśmiechnęła się jej siostra, a brunetka poszła nad jezioro. Zdjęła buty, a jej stopy zapadały się w miękkim piasku. Weszła na pomost i usiadła na samym końcu. Rozkoszowała się pięknem natury otaczającym ją dookoła. Cieszyła się, że przyjechała tu, bo przez chwilę mogła poczuć tylko ciszę i spokój. Po chwili zaczęła myśleć o Ross'ie i o tym, co się dotychczas między nimi działo. Po przemyśleniach stwierdziła, że chyba jest w nim zakochana, ale nie wiedziała, co czuje do niej Ross. Najbardziej zasmucał ją fakt, że on ma już dziewczynę. Jej przemyślenia przerwał odgłos kroków po pomoście. Odwróciła się i zobaczyła blondyna, który usiadł obok niej i na nią patrzył.
- Hej Lau. Czemu poszłaś?- spytał.
- Wiesz chciałam pobyć trochę sama i sobie przemyśleć parę spraw.- odpowiedziała Laura.
- Jeśli ci przeszkadzam to mogę sobie pójść.
- Nie, no co ty. Oczywiście, że mi nie przeszkadzasz.- uśmiechnęła się do niego.- Wiesz cieszę się, że jesteś teraz tu ze mną.- powiedziała i spojrzała mu w oczy, które jej się bardzo podobały i zahipnotyzowały ją.
- Też się cieszę, że jesteś na tym biwaku.- uśmiechnął się do niej i patrzyli sobie głęboko w oczy. Wzrok spuściła Laura.
- Ale ty masz już dziewczynę, więc czemu tu ze mną siedzisz?- spytała.
- Wiesz, lubię przebywać w twoim towarzystwie, bo jakby to ująć czuję się szczęśliwy przy tobie.- odpowiedział Ross i czule uścisnął jej dłoń, a Laura zarumieniła się lekko.
- I to w tobie podoba mi się najbardziej.- uśmiechnął się do niej.
- Co takiego?
- To, że zawsze się rumienisz, gdy powiem ci jakiś komplement lub tak jak przed chwilą, gdy cię dotknę.- uśmiech nie schodził Ross'owi z twarzy.
- Naprawdę to ci się podoba?- znowu się lekko zarumieniła i uśmiechnęła do blondyna.
- No i widzisz?- zaśmiali się oboje.- Wiesz chce ci powiedzieć, że moja dziewczyna nie rumieni się tak jak ty.
- To miał być komplement?- spytała Laura.
- Jeśli chcesz to mógł być.
- Jak jest twoja dziewczyna? Oczywiście jeśli mogę spytać.- powiedziała brunetka.
- Pewnie, że możesz pytać.- uśmiechnął się do niej.
- A jak się nazywa, jak wygląda i jaka jest?
- Nazywa się Cathy. Jest blondynką, ma niebieskie oczy, jest ładna. Z charakteru jest miła, przyjazna, wesoła, czasami trochę roztrzepana, ale to chyba dobra cecha, umie pomagać. Przedstawiłem ci tylko same zalety, ale teraz przejdę do paru wad. Czasami bywa o mnie bardzo zazdrosna, potrafi też obrażać się o błahostki. Raz nie odzywała się do mnie przez tydzień i to ja musiałem ja przepraszać mimo, ze próbowałem się z nią skontaktować. Szczerze mówiąc to po roku znajomości chyba oddaliliśmy się od siebie.- przerwał na chwilę i spojrzał na Laurę, która uważnie słuchała.
- Jesteście razem już rok? A po czym poznajesz, że się od siebie oddaliliście?- spytała.
- Wiesz rzadko już spotykamy się. Czasami raz na tydzień, a na początku to prawie codziennie i spędzaliśmy ze sobą całe dnie. Teraz już tak nie jest.
- A jak się poznaliście?- zapytała brunetka.
- Szczerze? To spotkaliśmy się na plaży, a mianowicie to przypadkowo oblałem ją swoim piciem i tak jakoś rozmawialiśmy, zaczęliśmy się dobrze dogadywać i zostaliśmy parą.- powiedział Ross.- A ty miałaś jakiegoś chłopaka przed przyjazdem tutaj?
- Miałam, ale...- przerwała na chwilę i posmutniała.- rozstaliśmy się.
- Dlaczego?
- Tak mianowicie to ja zerwałam z nim, bo...- Laurze pokazały się łzy w oczach.- Ross przepraszam cię, ale nie jest to dla mnie przyjemny temat do rozmowy. Kiedyś ci to opowiem, ale nie chce się tutaj rozpłakać.- powiedziała, ale łzy i tak spłynęły po jej policzkach.
- Laura przepraszam cię, że poruszyłem ten temat.- powiedział i starł jej mokre ślady z policzków opuszkiem kciuka, po czym objął ją ramieniem, a brunetka oparła na nim głowę i od razu poczuła się lepiej.
- Nic się nie stało. Nie wiedziałeś przecież o tym.- uśmiechnęła się do niego.- Wiesz przy tobie czuję się inaczej niż czułam się przy nim.- spojrzała na Ross'a.
- A jak się przy mnie czujesz?- spytał spoglądając jej w oczy.
- Przy tobie czuję się bezpieczna i szczęśliwa i pomimo, że znamy się tak krótko to wiem, że mogę co zaufać.
- Wiesz ja czuję się dokładnie tak samo jak ty.- uśmiechnął się do niej i zapanowała pomiędzy nimi cisza, ktora nie byla krepująca. Siedzieli przytuleni do siebie i cieszyli się swoją obecnością.
- Robi mi się już zimno. Może pójdziemy już do reszty?- spytała Laura chociaż pozycja w jakiej byli bardo jej się podobała.
- Okey to chodźmy.- odparł Ross, wstali i poszli na polankę.
- O nasza zakochana parka do nas idzie.- powiedziała Rydel, a Ross i Laura uśmiechnęli się do siebie.
- Kiedy rozpalamy ognisko?- spytała brunetka, żeby zboczyć z tematu.
- Możemy już rozpalić.- odpowiedział Riker i starannie zaczął układać gałązki, później włożył papier i rozpalił ognisko.- I gotowe.- uśmiechnął się i usiedli na długich, niskich, drewnianych ławeczkach.
- To co pieczemy kiełbaski?- spytał Rocky.- Bo jestem już głodny.
- Okey.- odparła Rydel, otworzyła opakowanie, kiełbasę ponacinała nożykiem i włożyła do miseczki.- Proszę bardzo.- powiedziała i podała wszystkim. Każdy nabił ją na ostry patyk, nastrugany wcześniej przez chłopaków i zaczęli je smażyć.
- Kiełbaska z ogniska smakuje najlepiej.- odparł Rocky, gdy wszyscy jedli.- Ja smażę sobie jeszcze jedną.
- Zostaw sobie jeszcze miejsca w brzuchu na pianki.- uśmiechnął się Ell.
- No tak pewnie, bo co to za ognisko bez pianek.- zaśmiał się brunet.- Jednak zrezygnuję z kiełbasy dla pianek.
- Okey jeśli już o nich mowa to bierzcie pianki, herbatnika i kawałek mlecznej czekolady.- powiedziała Rydel, która już wszystko naszykowała i każdy wziął po jednym. Najpierw nabili herbatnika, później piankę, kawałek czekolady i na końcu drugiego herbatnika.
- Teraz pora na najlepszy smakołyk z ogniska.- uśmiechnęła się Laura podczas podtapiania pianek.- Wygląda pysznie, a co dopiero smakuje.- powiedziała i ściągnęła smakołyk z patka, a po chwili zrobili tak wszyscy i rozkoszowali się nimi.
- Mmm... pychota.- odparł Ross.
- Rydel zostało coś jeszcze?- spytał Ell.
- Pewnie. Kto chce jeszcze?- uśmiechnęła się do wszystkich.
- Ja.- odpowiedzieli wszyscy i zrobili sobie jeszcze jedną piankę.
- A teraz pora na finał dnia.- uśmiechnął się Riker, gdy wszyscy skończyli jeść.
- No co?- zapytała Vanessa.
- Pora na piosenki zagrane na gitarze.- powiedział i razem z Ross'em i Rocky'm poszli po gitary. Usiedli obok siebie.
- No to jaką piosenkę chcecie?- spytał Ross.
- Niech będzie ,,Pass me by".- uśmiechnęła się Laura.
- Okey.- powiedzieli chłopaki i zaczęli grać i śpiewać, a reszta kołysała się w rytm piosenki i podśpiewywali cicho.
- No to może teraz ,,Things are looking up''?- zapytał Riker.
- Okey.- powiedzieli wszyscy i znowu tak jak przedtem oddali się melodii piosenki. Gdy skończyła się chłopaki od razu zaczęli grać ,,Loud'' i tak zagrali jeszcze pięc piosenek.
- To teraz trochę zwolnimy.- powiedział Ross i zaczęli wygrywać melodię ,,One last dance''. Blondyn podczas grania i śpiewania cały czas patrzył się na Laurę i uśmiechał się do niej.
- Ej zapomniałam, że zabrałam przenośne radio.- uśmiechnęła się Rydel.- Może puścimy sobie jakieś piosenki i potańczymy?
- Okey to przynieś to radio.- powiedziała Vanessa, a blondynka poszła do namiotu i po chwili wróciła z przedmiotem w ręce. Włączyła sprzęt, a wszyscy wstali i zaczęli tańczyć. Po skończeniu szybkiej piosenki rozbrzmiała wolna, a Ross z Laurą, Riker z Vanessą, Ell z Rydel zaczęli tańczyć wolnego. Pierwsza para była najbardziej przytulona do siebie. Brunetka położyła głowę na ramieniu blondyna i trzymała ręce na jego szyi, a Ross miał ręce na jej tali i głowę na jej ramieniu. Nic nie mówili tylko upajali się tą chwilą. Wolna piosenka, wieczór, palące się ognisko i cały ten klimat pochłonął ich we wspólnym tańcu.
- Nasza kochana Rauro, czy wiecie, że piosenka się już skończyła, a wy dalej przytulacie się do siebie?- uśmiechnęła się do nich Vanessa, a para wypuściła się z objęć.
- No co?- zarumieniła się lekko Laura, co oczywiście zauważył Ross i uśmiechnął się do niej.- Tańczymy jeszcze?- zapytała, żeby odciągnąć ten temat rozmowy.
- Okey.- odparła jej siostra i znowu zaczęli się bawić. Każdy tańczył z każdym. Tak spędzili czas do późna, że było już całkiem ciemno, a paliło się tylko ognisko.
- Może pójdziemy już spać? Co wy na to?- zapytała Laura.
- Tak to chyba dobry pomysł.- uśmiechnęła się Raini, a Riker zalał ognisko wodą, że zrobiło się całkowicie ciemno i dziewczyny zaczęły się trochę bać.
- Spokojnie nic wam nie będzie.- uśmiechnął się Rocky i każdy wszedł do swoich namiotów.
                                                                          ****
W nocy Laurę obudził deszcz uderzający o materiał namiotu, wiatr, który go poruszał i grzmoty. Brunetka bardzo się bała, bo nigdy jeszcze nie spała w namiocie, a już szczególnie, gdy na zewnątrz szaleje burza. Postanowiła udawać, że niczego nie słyszy, więc zwinęła się w kłębek, a całą głowę zakryła materiałem śpiwora. Niestety nie udało się jej ponownie zasnąć, bo burza zaczęła się już na dobre. Zastanawiała się, czy Ross śpi w taką ulewę. Odwróciła się w jego stronę, ale on leżał na boku tyłem do niej. Podparła się na ręce i zauważyła, że blondyn też nie śpi. Zobaczył ją i odwrócił się do niej.
- Nie możesz spać?- szepnął.
- Nie i bardzo się boję. Czy ten namiot wytrzyma tą burzę?
- Wytrzyma, bo go mocno przybiliśmy z chłopakami do ziemi. Nie bój się to tylko burza.
- Co z tego, ale ja jeszcze nigdy nie spałam w namiocie, a szczególnie jak na zewnątrz panuje burza.- powiedziała i schowała głowę w śpiworze, gdy usłyszała bardzo głośny grzmot.- Ross ja się boję.- odezwała się po chwili, wciąż nie odkrywając się.
- Lau nic nam się nie stanie.- odparł z troską w głosie blondyn.- Jak chcesz to możesz się do mnie przytulić i może zrobi ci się lepiej.
- Okey.- odpowiedziała Laura i wtuliła się w chłopaka. Zrobiło jej się lepiej, ale nie czuła ciepła jego ciała.
- I co lepiej ci?- uśmiechnął się Ross.
- Troszkę lepiej, ale byłoby mi dobrze, gdybym czuła twoje ciało, a nie ten śpiwór.- odwzajemniła gest.
- No to właź do mojego śpiwora i obojgu nam będzie dobrze.- odparł blondyn i rozpiął swój śpiwór, a brunetka wyszła ze swojego i weszła do jego. Ross położył się na plecach, a Laura na jego torsie. Chłopak objął ją w talii i było przez całe ich ciało przeszło ciepło drugiej osoby i dreszcze związane z bliskością. Oboje przez chwilę poczuli motylki w brzuchu.
- I co lepiej ci teraz?- spytał Ross.
- Tak o wiele lepiej.- odpowiedziała Laura. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.- Wiesz w twoich ramionach czuję się bezpiecznie i choć znamy się krótko to wiem, że mogę ci zaufać. Wiem, że już ci to wspominałam, ale chyba mam rację, prawda?
- Tak możesz mi ufać i przy mnie nic ci nie grozi.- uśmiechnął się do niej i odgarnął jej z twarzy kosmyk włosów, który przeszkadzał mu we wpatrywaniu się w nią. Brunetka zarumieniła się przez ten gest.
- Naprawdę nie czułam się tak nawet przy moim chłopaku. Nie wiem jak to robisz.
- Po prostu jestem sobą i nikogo innego przed tobą nie udaję.- uśmiechnął się do niej.- A jak się przy mnie czujesz?- spytał.
- Już się mnie o to pytałeś.
- Wiem, ale lubię gdy to mówisz.- uśmiechnął się do niej.
- Mówiłam ci już czuję się bezpiecznie, jestem szczęśliwa, bo przy tobie nie da się być smutnym, bo wprost emanujesz wesołą energią. Zawsze jesteś uśmiechnięty, a gdy to robisz to ja to robię. Ciebie po prostu nie można nie lubić.- uśmiechnęła się do niego.
- Wiesz ja czuję się przy tobie dokładnie tak samo. Mówiłem ci też już, że lubię jak się uśmiechasz i gdy się rumienisz, a to składa się na twoją osobowość. Przy tobie również czuję się inaczej niż przy Cathy, nawet z początku naszego związku.- uśmiechnęli się do siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy.
- Ross, czy nie wydaje ci się, że oni zaplanowali to nasze spanie w jednym namiocie, a mówiąc to mam na myśli dziewczyny, które pewnie wciągnęły w to chłopaków.- odparła Laura.
- Raczej tak, bo zachowują się trochę dziwnie czasami i wydaje mi się, że dziewczyny obserwują nas bardzo dokładnie.
- Ale mi to nie przeszkadza to, że śpimy w jednym namiocie.- uśmiechnęła się do niego.
- Mi również.- odwzajemnił jej gest.- Słyszysz?- szepnął Ross.
- Nie nic nie słyszę.- odszepnęła Laura.
- No właśnie burza już przeszła. No to teraz możemy już zasnąć.- powiedział blondyn i wygodnie ułożył się na plecach, a Laura położyła głowę na jego torsie i objęła go, a Ross trzymał rękę na jej talii. Po chwili już przysypiali.
- Dobranoc.- szepnął blondyn.
- Dobranoc.- odszepnęła brunetka i zasnęli przytuleni do siebie.
                                                              ************

Hej wszystkim!!!
Jak wam się podoba rozdział, który wyszedł mi jak jakieś romansidło. Jest długi, bo pisało mi się go przyjemnie. Tak wiem jest w nim strasznie dużo Raury i pewnie się z tego cieszycie. Miałam go dodać już w piątek wieczorem, ale dzisiaj jeszcze trochę go popraiwałam i wyszedł taki jaki jest. Mam nadzieję, że wam się spodobał.
Mam taką małą sprawę...
Każdy kto przeczytał ten rozdział, proszę o napisanie nawet krótkiego komentarza. Dacie radę napisać 10 komentarzy? Jest on dla mnie ważny, bo wyszedł mi długi i myślę, że zaczynam coraz lepiej pisać, więc byłabym wam bardzo wdzięczna za to. :* ♥_♥
Tak, więc już się nie rozpisuję. ;)
 Do napisania!!! ;*





                 Piosenka, przy której pisałam rozdział i mnie trochę zainspirowała <3






niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 16

- A więc co ci mówił Ross?- powiedziała Vanessa, która wraz z Rydel i Raini obmyślały plan, jak zeswatać Raurę.
- No, że jest szczęśliwy gdy jest z Laurą, często się do niej uśmiecha i mówi jej miłe rzeczy. Podoba mu się, jak się rumieni i jej uśmiech. No więc widzicie wszystko wskazuje na to, że coś do niej czuje.- odparła blondynka.- Tylko szkoda, że wy nic od Laury nie wiecie.
- Ja tam trochę wiem.- odezwała się Raini.
- Tak, a kiedy Laura ci coś powiedziała?- spytała Van.
- Wczoraj rano w kuchni, gdy zmywałyśmy naczunia. Mówiła mi, że podobał się jej ten pocałunek i raz się zamyśliła. Zresztą ja trochę wiem jak Laura się zachowuje, gdy podoba się jej jakiś chłopak.- uśmiechnęła się czarnowłosa.
- Tak, a jak?- zapytała Rydel.
- No często się rumieni, uśmiecha się, jest często zamyślona.
- To ja też o niej wiem.- powiedziała Vanessa.- To jaki mamy plan?
- Wiecie już go wymyśliłam wczoraj, gdy leżałam w łóżku.- odparła Rydel.
- Tak, a możesz go nam przedstawić?- spytała Raini.
- No więc możemy urządzić weekendowy biwak nad jeziorem. Ja i chłoapki wiemy gdzie to jest, bo byliśmy już raz tam byliśmy.
- No, a co ten biwak niby nam takiego daje?- odezwała się Van.
- No wiesz oni mogą być też tam sami, a my możemy mieć ich na oku i obserwować jak się zachowują. Mam też pomysł, żeby spali w jednym namiocie.- uśmiechnęła się blondynka.
- Tylko, żeby w tym namiocie nie doszło do ich bliższych stosunków.- zaśmiała się Vanessa.
- O to chyba byłabym raczej spokojna, bo w nocy jest zimno, nawet w namiocie.- odparła Rydel.- To co zgadzacie się?
- A kiedy chcesz urządzić ten biwak?- spytała Raini.
- Jutro, bo jest sobota i to będzie nasz weekend, który wspólnie spędzimy sobie nad jeziorem.- powiedziała blondynka.
- A kiedy ty masz zamiar coś kupić?- odparła Vanessa.
- Jak to kiedy? No dzisiaj, przecież jeszcze nie jest późno. Jest dopiero 16:00.
- A co nam będzie potrzebne?- spytała Raini.
- Coś co można łatwo upiec w ognisku. No to może powiedzmy chłopakom o naszym biwaku i planie.- powiedziała Rydel.
- A tak wogóle to gdzie jest Ross?- odezwała się Vanessa.
- Eee... szczerze to nie wiem, ale lepiej byłoby, gdyby nie było go na dole z chłopakami.- odarła blondynka i zeszły na dół do salonu, w którym zasatały wszystkich chłopaków oprócz Ross'a. Grali na x-boksie, więc nie zauważyli dziewczyn.
- Ej chłopaki!- powiedziała Rydel.- Przerwijcie na chwilę grę.
- A co jet takiego ważnego, że musimy to zrobić?- odezwał się Rocky.
- Macie przerwać, bo chcemy was o coś spytać!- powiedziała groźbiejszym tonem blondynka.
- Okej Rydel już przerywamy.- odparł brunet i zatrzymał grę.- No to słuchamy.
- Macie jakieś plany na ten weekend?- spytała Van.
- Nie, a co?- odparli chłopcy.
- Bo wymyśliłyśmy, żeby pojechać na biwak nad jeziorem. Wiecie gdzie co nie, bo byliśmy tam kiedyś?- powiedziała Rydel.
- Pewnie, że wiem gdzie to jest, a co wam tak się zachciało obcowania z naturą?- zaśmiał się Riker.
- A jest gdzieś tu Ross?- spytała Vanessa.
- Nie, Ross jest u siebie w pokoju, a co chodzi, że on nie może o tym wiedzieć?- odpowiedział Ell.
- Bo my chcemy zeswatać Ross'a i Laurę, a ten biwak trochę nam w tym pomoże, bo wpakujemy ich do jednego namiotu.- oparła Rydel.- No to co chcecie brać udział w naszym planie? No bo pierwszy krok już mamy za sobą dzięki zadaniu Van.
- Pewnie.- odpowiedzieli wszyscy.
- Jeśli jesteście tym zainteresowane to widziałem, co robili Ross i Laura wczoraj rano w kuchni.- uśmiechnął się Riker.
- Tak, a co?- spytała szybko Vanessa.
- No oni prawie by się pocałowali, gdybym nie wszedł do kuchni.- odparł po chwili, żeby zrobić napięcie, a dziewczyny zaczęły piszczeć
- Aaa czyli jednak coś ich łączy!- krzyknęły wszystkie.
- Ej jeśli będziecie tak głośno krzyczeć to Ross was usłyszy.- powiedział Ell.
- Ej Riker, ale jak ty mogłeś im przerwać w takim momencie?- zapytała Raini.
- A skąd niby miałem wiedzieć, że oni tam są, a tym bardziej, co robią?
- No nie wiem, ale trochę szkoda, że nie pocałowali się.- westchnęła czarnowłosa.
- A tak wogóle to, o której jedziemy?- zapytał Ell.
- Może tak o 9:00?- odpowiedziała Vanessa.- Co wy na to?
- Może być.- odparł Riker.
- A jeśli chodzi o ten biwak. Wiecie, żeby nie doszło do ich bliższych stosunków się w tym namiocie.- zaśmiał się Rocky.
- Raczej jest za zimno na to.- uśmiechnęła się Rydel.
- Dla chcącego nic trudnego.- zaśmiał się brunet.
- Och ty jak coć palniesz to pożal się boże.- powiedziała blondynka.- Okey to ja teraz spytam rodaiców czy się zgadzają, a później idziemy na zakupy.- odarła i poszła do sypialni rodziców. Wróciła po 5 minutach.
- No to zgodę mamy załatwioną.- uśmiechnęła się Rydel.- Chodźcie dziewczyny idziemy na zakupy. Riker pożyczysz mi swój samochód?- uśmiechnęła się do brata słodko.
- A nie mogłaś pożyczyć od taty?- spytał blondyn.
- Jakoś zapomniałam. No to jak pożyczysz mi?
- Och masz i się ciesz.- powiedział Riker i dał jej kluczyki.
- Dzięki Rik. No to jedziemy.- odarła Rydel i wyszły z domu, a chłopaki powrócili do przerwanej gry na x-boksie.
                                                                       ****
                                                                   ★Ross★

Leżałem na łóżku i brzdąkałem coś na gitarze, gdy zobaczyłem, że drzwi mojego pokoju otwierają się, a do mojego łóżka podchodzi Riker.
- Siema Ross! Co tam grasz?- spytał.
- Nic tak sobie coś brzdąkam. Po co przyszedłeś?
- No, żeby ci powiedzieć, że jutro jedziemy na biwak nad jeziorem na weekend. Od razu mówię wymyśliły to dziewczyny.
- Że co, ale dzisiaj to wymyśliły? Niby po co?- spytałem, bo nie miałem pojęcia, po co będziemy jechać nad jezioro.
- No co, po co? Dla rozrywki. Pośpimy pod namiotami, pokąpiemy się w jeziorze, poskaczemy ze skały do wody, przecież podobało ci się tam.- powiedział mój brat.
- Nie mam nic przeciwko temu biwakowi. A kto jeszcze jedzie?
- My, Ell, Van, Laura, Raini i Calum.- odparł Riker.- Okey to może zacznij się już pakować, bo jest już po czwartej.
- Spoko, a o której wyjeżdżamy?- spytałem.
- O 9:00.
- Okey dzięki za info.- odpowiedziałem, a mój brat wyszedł z mojego pokoju. Szczerze mówiąc to fajnie, że będzie tam Laura. Zauważyłem, że coraz częściej o niej myślę. Ta rozmowa z Rydel bardzo mi pomogła w zrozumieniu moich uczuć do Laury. Teraz już w chyba wiem, że coś do niej czuję. Nie wiem tylko, jak to określić. Zakochanie czy zauroczenie? Tego jeszcze nie wiem, ale jak tak o niej pomyślę, to myślę, że mnie do niej ciągnie, normanie jak jest magnes. Gdy spojrzę w jej duże, brązowe oczy to zaraz mam ochotę wpić się jej w usta. Och jak ja chciałem ją pocałować te dwa razy. Dobrze koniec już  tego myślenia o Laurze. Mam dziewdzynę, a zaczynam zakochiwać się w innej bardzo ładnej dziewczynie. Okey Ross już się ogarnij! Przestałem myśleć o Laurze i zacząłem grać na gitarze.
                                                                         ****
                                                                   ★Laura★

Leżałam na łóżku nic nie robiąc. Myślę o Ross'ie zresztą już od dłuższego czasu to robię. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale chyba zaczynam się w nim zakochować. Nie wierzę, że dzieje się to tak szybko. Bardzo podobał mi się nasz pocałunek i cieszę się, że jemu również. Wczoraj rano w kuchni to miałam taką ogromną ochotę na ten pocałunek, tylko nie rozumiem czemu zawsze nam ktoś w tym przeszkadza. Wczoraj w restauracji, gdy zobaczyłam Ross'a z jego dziewczyną, to poczułam jakieś dziwne ukłucie w moim sercu. Czy to była zazdrość? Ale jak ja mogę być zazdrosna o zajętego chłopaka. Właśnie on ma dziewczynę, a ja się w nim zakochuję. Szczerze mówiąc to nie chcę być powodem ich rozstania, bo wiem co się czuje, gdy jest się zdradzonym przez chłopaka. To jest bardzo nieprzyjemny ból, ale dzieki Ross'owi o nim zapomniałam i cieszę się z tego. Wogóle to na tej swojej randce zachowywał się dziwnie. Ciągle patrzył się na mnie, uśmiechał się do mnie, a raz delikatnie dotknął mojej dłoni, a na swoją dziewczynę wtedy nie zwracał uwagi i to mnie zdziwiło. Czemu ja się właśnie uśmiecham sama do siebie? Coś jest chyba ze mną nie tak. Moje przemyślenia przerwało skrzypnięcie, otwierających się drzwi, za którymi stała Vanessa.
- Hej Lau jak tam w pracy?- uśmiechnęła się do mnie.
- Eee no dobrze.- odpowiedziałam.- Po co przyszłaś?
- Bo wymyśliłyśmy z dziewczynami, że wszyscy urządzimy sobie biwak nad jeziorem.
- A co wam tak się zachciało pojechać na łono natury, przecież wasze życie to świat zakupów.- uśmiechnęłam się do siostry.
- Och jejku odpoczniemy sobie od tego miejskiego ruchu.
- Tak, a kiedy niby jedziemy na ten biwak?
- Jutro o 9:00 rano, a co?
- Już jutro? A nie pomyślałyście może o tym, ze najpierw musimy się spakować?
- Wiesz jeśli się pospieszysz to dasz radę. Zresztą to tylko dwa dni. Pamiętaj jak będziesz się pakować to weź coś ciepłego, bo w nocy jest tam podobno zimno.
- Okey, a ktoś jeszcze jedzie, oprócz nas i Lynch'ów?- spytałam.
- Jeszcze Raini i Calum, którzy już o tym wiedzą. Tak więc zacznij się pakować, bo jest już trochę późno.
- Okey to ty też już idź.- powiedziałam i Vanessa wyszła, a ja zaczęłam się pakować. Wyciągnęłam niedużą torbę i podeszłam do swojej szafy. Wyciągnęłam z niej polar, ciepłą bluzę, spodnie, cztery T-shirty i dwie bluzki z długim rękawem. Okey to ubranie mam już załatwione jeszcze tylko bikini, ręcznik i bielizna. Wszystko starannie poskładałam i włożyłam do torby. Byłam już gotowa, więc poszłam do łazienki wykąpać się, bo jutro będzie trzeba wcześniej wstać.
                                                                  **************

Hejo wszystkim!!! ;*
Tak, jak obiecałam pojawiło się 5 komentarzy, więc wstawiam szybciej rozdział. I co podoba się wam choć trochę? Tak wiem nic się w nim ciekawego nie dzieje, ale wynagrodzę wam to następnym, który będzie długi. Jak myślicie co może się stać na biwaku pomiędzy Raurą? :) Liczę na komentarze.
Do napisania!!!;)