sobota, 28 marca 2015

Rozdział 20

                                                            ★Laura★

Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy, przez ten pocałunek w policzek. Czuję motylki w brzuchu i cały czas się uśmiecham, jak jakaś nienormalna. Niby był tylko w policzek, a ja cieszę się, jakby Ross nie wiem, co by mi zrobił. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale zawsze gdy jestem w jego towarzystwie, to jestem szczęśliwa i nie chcę się z nim rozstawać. Może się w nim zakochałam? No nie wiem, ale on jest moim przyjacielem i ma już dziewczynę, więc, gdybym poczuła do Ross'a coś więcej, to on odwzajemniałby moje uczucia? Skoro jest zjęty to chyba raczej nie, a ja nie chciałabym cierpieć z nieodwzajemnionych uczuć. Dobra trzeba znaleźć jakieś ubranie na dzisiaj do pracy, bo przez te moje przemyślena jeszcze się spóźnię. Co by tu ubrać sukienkę czy spódnicę? Chwilę się zastanawiałam aż postanowiłam, że wybiorę czarną spódnicę przed kolano i elegancką czerwoną bluzkę. Ubrałam się w to, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, bo nie chciało mi się wymyślać innej fryzury. Na koniec poprawiłam mój makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół, ubrałam czarne baleriny, bo w nich mam pewność, że niczego nie upuszczę przypadkowo potykając się i wyszłam z domu, zamykając go na klucz. Była ładna i ciepła pogoda, więc rozkoszowałam się słońcem. Szłam wolno, bo miałam jeszcze trochę czasu na dojście. Gdy byłam już niedaleko restauracji usłyszałam znajomy męski głos, którego teraz z pewnością nie chciałam słyszeć. Nie obracając się za siebie przyspieszyłam kroku, olewając tą osobę, której nie chciałam już nigdy więcej zobaczyć. Niestety chłopak dogonił mnie i znalazł się przede mną, blokując mi drogę. Oczywiście był to mój były chłopak, Zack.
- Lau czemu się nie zatrzymałaś, przecież cię wołałem.- powiedział.
- Może dlatego, że nie chcę cię widzieć.- syknęłam i nagle wzrosła we mnie wściekłość.- I nie mów do mnie Lau, bo tak mówią do mnie tylko moi przyjaciele. Chciałam go wyminąć, ale brunet blokował mi drogę.- Daj mi spokój Zack, spieszę się do pracy, a zresztą co ty tutaj robisz?- powiedziałam nawet na niego nie patrząc, ale na chwilę podniosłam głowę do góry i zobaczyłam jego twarz, której teraz z całego serca nienawidziłam. Nie czułam już smutku spowodowanego jego zdradą, tylko złość, która stopniowo we mnie wzrastała.
- Lau posłuchaj mnie przez chwilę, bo chciałbym ci coś wytłumaczyć i właśnie dlatego tutaj jestem.- odezwał się Zack.
- Ty nie masz mi czego tłumaczyć, bo już dużo widziałam, a tak wogóle to jakoś późno zebrało ci się na twoje wyjaśnienia, których nie mam ochoty słyszeć, bo muszę iść do pracy i nie chciałabym się spóźnić.- znowu chciałam go wyminąć, ale złapał nie za nadgarstek, a ja szybko mu się wyrwałam mocnym szarpnięciem.- Odwal się ode mnie okey?! Idź sobie do tej twojej blondyneczki.- powiedziałam mu to prosto w twarz i zaczęłam szybko iść, ale złapał mnie za ramiona.- Puszczaj mnie!- krzyknęłam i znowu chciałam mu się wyrwać, ale tym razem trzymał mnie mocno.
- Nie puszczę cię dopóki nie dasz mi wszystkiego wyjaśnić.- odparł nadal nie zwalniając uścisku i spojrzał mi prosto w oczy, ale ja szybko spuściłam głowę na dół, nie chcąc na niego patrzeć.
- Ale ja nie chcę niczego od ciebie słyszeć!
- Lau proszę.- powiedział błagającym tonem.
- Ty mogłeś mi to wszystko wyjaśnić od razu po tym, jak to się stało. No powiedz czemu do mnie nie przyszedłeś? Tylko mi nie mów, że nie mogłeś znaleźć jakieś odpowiednich słów.- odpowiedziałam głosem pełnym wściekłości.
- Możemy pójść gdzie indziej?
- Ja nie mam całego dnia słuchanie ciebie, bo już teraz mam cię dość!
- Może pójdziemy do parku? Tam wszystko ci wyjaśnię.
- Nie bo za bardzo lubię park i nie chcę tam iść z osobą, której nienawidzę.- syknęłam.
- To przynajmniej usiądźmy na tamtej ławce.- wskazał ją skinieniem głowy.
- Okey.- powiedziałam i usiedliśmy.- No więc słucham, co mi masz takiego ważnego do powiedzenia?- odezwałam się z sarkazmem po chwili milczenia.
- Laura to nie było tak, jak widziałaś i myślałaś.- odpowiedział Zack.
- A niby jak to było?! Przychodzę do ciebie i zastaję cię w łóżku z jakąś dziewczyną!- złość już zawrzała we mnie już na dobre.
- Wiem, jak to wyglądało, ale to ona mnie do tego zmusiła.- powiedział spokojnym głosem.
- Tak jasne, bo ci uwierzę! No i co ty tak od razu się zgodziłeś?!
- Nie no nie tak od razu, ale tak długo na mnie naciskała, a ja nie umiem odmówić dziewczynie, gdy czegoś chce.
- Nawet jeśli chodzi o seks, tak?
- Ale ty nie dałaś mi żadnego wyboru. Jak ciebie się o to pytałem to odmawiałaś. Przecież chodziliśmy ze sobą prawie pół roku...- powiedział, ale ja natychmiast mu przerwałam.
- Czyli niby to moja wina, że mnie zdradziłeś, tak?!- krzyknęłam.- Nie chciałam tego z tobą zrobić, bo bałam się, że mnie tylko wykorzystasz i rzucisz. Nie chciałam tego również, bo wiedziałam, że ty nie jesteś chłopakiem, z którym chciałabym się przespać!
- Laura uspokój się!-powiedział głośniejszym głosem.- Czyli mi nie ufałaś, tak? Co to niby jest za związek bez zaufania?
- Bo ty nie dawałeś mi żadnego poczucia bezpieczeństwa i nawet cię nie kochałam. Byłam wtedy tylko tobą zauroczona.- powiedziałam coraz bardziej wściekła.- A ty niby mnie kochałeś, skoro mnie zdradziłeś?!
- Lau było mi z tobą naprawdę dobrze.- powiedział.
- To skoro było ci ze mną dobrze, to dlaczego, do cholery jasnej, mnie zdradziłeś?!- krzyknęłam wściekła do granic możliwości. Nigdy nie przeklinam, ale gdy jestem naprawdę wkurzona, co bardzo rzadko się dzieje, to czasami mi się zdarza.
- Laura ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale czy mogłabyś mi choć trochę przebaczyć?
- Nie potrafię tego teraz już zrobić, bo gdzie ty byłeś po tym, jak mnie zdradziłeś?! No gdzie pytam się!- nic mi nie odpowiedział.- Może wtedy bym ci choć trochę wybaczyła, ale ty myślisz, że po miesiącu to zrobię?! No chyba śnisz!- krzyknęłam.- Mogłeś wtedy przynajmniej powiedzieć to przepraszam, ale nie, ty nawet się do mnie nie pofatygowałeś, bo po co marnować czas na taką dziewczynę, która nie chce się z tobą przespać!- przerwałam na moment, żeby zaczerpnąć tchu.- Ale wiedz, że tutaj zaczęłam nowe i lepsze życie i w tym życiu nie ma i nigdy już nie będzie miejsca dla ciebie!- krzyknęłam, wstałam z ławki i już miałam odejść, gdy nagle odwróciłam się i z całej mojej siły uderzyłam go w twarz, pozostawiając na niej mocy, czerwony odcisk całej mojej dłoni.- To za wszystko co mi zrobiłeś!- syknęłam i odeszłam trochę się uspokajając tym, co przed chwilą zrobiłam. Tak już z całą pewnością nic do niego nie czułam. Wszystkie moje negatywne emocje po woli ze mnie uciekały. Już nie było sensu iść do pracy, bo i tak jestem spóźniona, ale w takim stanie nie mogę pracować. Muszę się uspokoić, przez to co przed chwilą zaszło. Powiedziałam mu całą prawdę, co o tym myślę i mam nadzieję, że zrozumiał, bo drugi raz nie będę tego mu powtarzała. Co za idiota z tego Zack'a, który myślał, że jak do mnie po miesiącu przyjedzie to mu wybaczę, co mi zrobił. A zrobił najgorsze, bo mnie zdradził. Nie kochałam go z całą pewnością i teraz nie jestem nawet w stanie mu przebaczyć. Może mogłabym to zrobić wtedy, ale wątpię, lecz teraz nigdy tego nie zrobię. Nie zależało mu na mnie w nawet najmniejszym stopniu, skoro nic z tym sobie nie robił przez ten czas. On nawet się ze mną nie kontaktował, nie próbował tego zrobić. Zack to już dla mnie tylko przeszłość, do której nie zamierzam powracać. W porównaniu do Ross'a jest on nikim. Ross jest miły, kochany, zawsze mnie wysłucha, gdy mnie coś gryzie i stara mi się pomóc, gdy tego potrzebuję. Ufam mu i czuję się przy nim bezpieczna i wiem, że on mnie tak by nie zranił. Zack to jest kompletnie jego przeciwieństwo. Gdy byliśmy razem to wiadomo był miły i wogóle, ale nie czułam przy nim takiego bezpieczeństwa i zaufania, co u Ross'a. Zack to już zamknięty rozdział w moim życiu i już nigdy do niego nie powrócę. Mam teraz o wiele lepsze życie, chociaż byłoby wspanialsze z rodzicami, ale cóż czasu nie da się przywrócić wstecz i ich odzyskać. Zostaną już w mojej pamięci na zawsze. Tak myśląc doszłam już do mojego domu, ale nie chciałam do niego wchodzić, bo Van jeszcze raczej nie ma, a ja chciałabym się komuś wyżalić z tego co się stało, bo nie mogę tego więzić w środku. Mogłabym iść do Raini, ale dzisiaj nie mogę, bo spędza czas z ciocią. No to do kogo mogłabym iść? Zastanowiłam się chwilę i pomyślałam o Rydel. Tak ona mnie napewno wysłucha. W takim razie idę do niej. Po 5 minutach byłam już pod domem Lynch'ów. Stanęłam pod drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Chwilę poczekałam aż ktoś mi otworzy. W końcu drzwi otworzyły się i zobaczyłam za nimi...
                                                               ***************

Hejo wszystkim!!!;)
Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Tak wiem jest trochę krótki, ale trochę się w nim wydarzyło. To jest taki wstęp do nastepnego rozdziału. Napisałam go nawet szybciej, bo chciałam trochę przyspieszyć wydarzenia. Mam nadzieję, że was choć trochę zainteresowałam. No to czekam na wasze komentarze.
Do napisania!!! ;)



2 komentarze:

  1. Uuuuu to sie porobiło , kto otworzył drzwi Lau !!! Ross ? A może to Zack ? Ciekawość mnie zrzera ( nwm czy dobrze napisałam =P )
    Dawaj szybciutko nexta ! =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie odkryłam tego bloga i mogę powiedzieć, że jest GENIALNY! Zresztą tak samo jak ten rozdział :D
    Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie dużą motywacją do dalszej pracy.
~♥~ Komentujcie ~♥~